07.09.2024, 12:42 ✶
- Będę jak księżniczka, tylko zamiast w w wieży to uwięziony w piwnicy. Tylko nie zapomnijcie mnie karmić - odpowiedział rozbawiony wizją, którą przedstawiła przed nim. Zostanie więźniem w piwnicy do czasu, aż się ponownie zatęskni za jego obecnością, dość osobliwe rozwiązanie sprawy.
Popatrzył na kobietę, która do nich dołączyła bez zaproszenia. Czy przesadził? Być może i tak, ale nie zmieniał ot tego, że nie zamierzał przepraszać za swoje słowa. Kobieta nie ułatwiała wywarcia pierwszego dobrego wrażenia swoim zachowaniem, już nie chodziło o kapelusz, ten stworzył najmniejszy problem, przecież to nie był pierwszy raz, kiedy widział coś takiego.
- Nie, nie wydaje mi się - stwierdził wzruszając ramionami i przeniósł spojrzenie na Brennę, która rzuciła propozycję z przeniesieniem się do innego stolika.
- Tak, zdecydowanie będzie tam wygodniej - powiedział i podniósł się chwytając za oba talerze, aby przenieść je do nowego miejsca. Najlepszą metodą teraz była zmiana miejsca i ignorowanie kobiety, czyż nie? Dodatkowo poruszyła temat klątw, więc powinna być gotowa na to, że jak tylko siądą to zasypie ją milionem informacji. - Ostatnio spotkałem się z dość ciekawą klątwą w Libanie, był tam czarnoksiężnik, który zaklął swoje drzwi i jeżeli ktoś w nie zapukał przed południem to musiał spędzić dzień w postaci kury - stwierdził rozbawiony, była to co prawdy niegroźna klątwa, do czasu kiedy rzeczone drzwi nie stały się wejściem do publicznego miejsca. - Było trochę roboty z mugolami, którzy przypadkiem na nie natrafili - zachichotał przypominając sobie jak łapali kury, bo jedne przemieniony mugol wkradł się do pobliskiego kurnika i sprawił, że wszystkie ptaki z niego uciekły i się rozbiegły po okolicy. Podczas przenoszenia się towarzyszyły im szepty i spojrzenia reszty klientów tego miejsca.
Stawiając talerze na ich nowym stoliku odsunął krzesło dla Brenny i siebie, rozumiał jej intencję dlatego musieli usiąść tak, aby nieznajoma musiałaby wisieć nad nimi niczym sep, gdyby nadal chciała ich niepokoić.
- Chcesz najpierw usłyszeć o tych niebezpiecznych czy tych zabawnych? - zapytał rozsiadając się wygodnie na nowym miejscu.
Popatrzył na kobietę, która do nich dołączyła bez zaproszenia. Czy przesadził? Być może i tak, ale nie zmieniał ot tego, że nie zamierzał przepraszać za swoje słowa. Kobieta nie ułatwiała wywarcia pierwszego dobrego wrażenia swoim zachowaniem, już nie chodziło o kapelusz, ten stworzył najmniejszy problem, przecież to nie był pierwszy raz, kiedy widział coś takiego.
- Nie, nie wydaje mi się - stwierdził wzruszając ramionami i przeniósł spojrzenie na Brennę, która rzuciła propozycję z przeniesieniem się do innego stolika.
- Tak, zdecydowanie będzie tam wygodniej - powiedział i podniósł się chwytając za oba talerze, aby przenieść je do nowego miejsca. Najlepszą metodą teraz była zmiana miejsca i ignorowanie kobiety, czyż nie? Dodatkowo poruszyła temat klątw, więc powinna być gotowa na to, że jak tylko siądą to zasypie ją milionem informacji. - Ostatnio spotkałem się z dość ciekawą klątwą w Libanie, był tam czarnoksiężnik, który zaklął swoje drzwi i jeżeli ktoś w nie zapukał przed południem to musiał spędzić dzień w postaci kury - stwierdził rozbawiony, była to co prawdy niegroźna klątwa, do czasu kiedy rzeczone drzwi nie stały się wejściem do publicznego miejsca. - Było trochę roboty z mugolami, którzy przypadkiem na nie natrafili - zachichotał przypominając sobie jak łapali kury, bo jedne przemieniony mugol wkradł się do pobliskiego kurnika i sprawił, że wszystkie ptaki z niego uciekły i się rozbiegły po okolicy. Podczas przenoszenia się towarzyszyły im szepty i spojrzenia reszty klientów tego miejsca.
Stawiając talerze na ich nowym stoliku odsunął krzesło dla Brenny i siebie, rozumiał jej intencję dlatego musieli usiąść tak, aby nieznajoma musiałaby wisieć nad nimi niczym sep, gdyby nadal chciała ich niepokoić.
- Chcesz najpierw usłyszeć o tych niebezpiecznych czy tych zabawnych? - zapytał rozsiadając się wygodnie na nowym miejscu.