• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[19.07.1972 (popołudnie)] Nowa różdżka, stary ja

[19.07.1972 (popołudnie)] Nowa różdżka, stary ja
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#11
25.10.2024, 00:27  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 25.10.2024, 00:32 przez Thomas Figg.)  
- Tak jest najprościej, raczej wątpię, żebyś chciała słuchać o nudnej teorii przez długie godziny - powiedział z przepraszającym uśmiechem. Triki przy rozpraszaniu były dość osobliwe i zazwyczaj prościej było skupić się na nauce poszczególnych czarów, bo wraz z nimi opanowywało się najpotrzebniejsze szczegóły.
- Domyślam się ,że obrona jest dość przydatna tak samo jak i atak - pokiwa głową i podrapał się po policzku. Najprostszym sekretem był fakt, że rozpraszać było łatwiej znając efekt zaklęcia, bo wtedy można było działać bezpośrednio na tym. Jednak w ferworze potyczki z przestępcami czy śmierciożercami nie było to takie proste. Ale coś co jej pomoże w tej kwestii, myśl Thomas myśl.
- Zapewne uczyli was jakichś podstawowych zaklęć tylko? - mruknął niezadowolony, nie spodziewałby się, żeby w Ministerstwie kładli duży nacisk na przeszkolenie kadry, miał okazję pracować z kilkoma aurorami z innych krajów i oni też mieli spore braki jeżeli chodziło o niwelacje zaklęć.
Serdecznie się zaśmiał. - Proszę nie zmieniaj nigdy swojej profesji na klątwo łamacza, nie chcę wylecieć z biznesu po tym jak do niego wejdziesz - zażartował ale pokiwał głową.
- Dokładnie tak, poszło ci idealnie - zapatrzył się na głaz i odwrócił wzrok, aby zobaczyć jak rozprasza wyczarowane przez siebie pnącza. Sam zastanawiał się nad wykorzystaniem translokacji w walce, miał kilka pomysłów, jednak musiał nad nimi popracować. Potrzebował planu, choć wiedział, ze potem w ferworze nie będzie takie proste się go trzymać. - Właśnie dlatego wygląda na tak użyteczne, wyzbywasz się żmudnego celowania linami - pochwalił czar z pnączami. Przyglądał się temu jak go rzucała.
- Brenna proszę nie wygryzaj mnie z binesu - złożył dłonie jak do modlitwy. Pokazał jej czar raz, a ona już bezbłędnie go rzuca. Na Matkę ta kobieta nie przestanie go nigdy zaskakiwać.
- Obecnie chyba będę próbował po prostu z wszystkim - odpowiedział zgodnie z prawdą, choć czuł podskórnie, że chce wypróbować czar z nekromancji, to jednak wiedział, że nie jest to dobry pomysł. Zrobi to kiedy indziej, bez martwienia przyjaciółki.
Zmarszczył brwi, bo komentarz Longbottomówny o zbyt skutecznym rozproszeniu magii sprawił, że przypomniało mu się coś co dla niego samego było już tak naturalne, że nie zwracał sobie na to uwagi. A jednocześnie nie lubił o tym myśleć, bo było związane z jego lękami.
- Pustka - wyrzucił z siebie nagle i popatrzył na towarzyszkę treningu. - Pustka, jeżeli nie wiesz z czym się mierzysz skup się na pustce, braki magii, rozpraszając stan do czystej pustki możesz pozbyć się nieznanych i silnych zaklęć - rozejrzał się i postanowił, że głaz faktycznie już im się przysłużył, ale teraz pobliskie drzewo nada się idealnie.
wycelował w nie i powtórzył to co wcześniej Brenna pokazując mu jak rzucać to zaklęcie.

Kształtowanie na pnącza
Rzut Z 1d100 - 29
Akcja nieudana

Rzut Z 1d100 - 98
Sukces!


Z zadowoleniem zauważył jak pnącza pojawiły się i momentalnie oplatały drzewo tak samo jak i jego wcześniej. Ukłonił się nisko i dłonią wskazał na oplatane drzewo.
- Scena przygotowana dla panienki. - przesunął się i stanął z boku Brenny. - Teraz skup się na pustce, nie konkretnym zaklęciu, wyobraź sobie widok tego drzewa bez krztyny magii, jakby wokół zostało nic, kompletny brak czegokolwiek - powiedział spokojnie i zamilkł dając jej czas, nie chciał, aby mogła w spokoju spróbować. Ale doprawdy jak znowu jej to wyjdzie za pierwszym razem to on chyba idzie na emeryturę.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#12
27.10.2024, 16:35  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.10.2024, 16:37 przez Brenna Longbottom.)  
– Pewnie nie – przyznała Brenna. – Jakoś zawsze bardziej lubiłam uczyć się w praktyce.
W Hogwarcie miała ogromne trudności z przedmiotami teoretycznym i teorią w ogólności, zbyt hiperaktywna, aby skupić się na dłużej – a przynajmniej tak było w pierwszych, szkolnych latach, bo z czasem zaczęła bardziej doceniać książki… choć wciąż najbardziej lubiła te przygodowe.
– Chyba wyznaję, że atak jest najlepszą obroną, ale no… są sytuacje, gdy rozpraszanie jest niezbędne. I hm, wiesz, to nie do końca tak, że nas nie uczą, bo uczą, i to czarów, których nie zna taki każdy przeciętny czarodziej, ale mam wrażenie, że gdyby wymagać od Brygadzistów znajomości każdego przydatnego zaklęcia, to nikt by tam nie pracował. Musimy potrafić walczyć, i pensja ze względu na ryzyko jest niezła, ale przecież to nie jakaś super elita elit, potrzeba w Brygadzie różnych specjalizacji, a opanowanie wszystkiego…
Rozłożyła ramiona, trochę bezradnym gestem. Tak naprawdę, by być dobrą Brygadzistką, powinna znać się na klątwołamaniu, na mechanizmach, oklumencji oraz paru innych rzeczach, o których nie miała pojęcia. A jednak pracowała w Departamencie i została awansowana już dawno temu: bo jej animagia oraz widmowidzenie dawały w prowadzeniu śledztw przewagę, nawet jeżeli miała braki gdzieś indziej. W konsekwencji na szkoleniach znajdowały się osoby, które nie opanowałaby bardzo zaawansowanej magii rozpraszającej, ale miały inne talenty, a przynajmniej tak postrzegała to Brenna.
– W każdym razie… ja chcę pracować tutaj, by osiągnąć więcej – dodała. Akurat magia rozpraszająca była czymś, co Brenna zawsze lubiła, chociaż odrobinę zaniedbała ją w zeszłym roku, mocno skupiona na innych dziedzinach magii, w dodatku miała skłonności do uników zamiast do tarcz: teraz zaś, zwłaszcza po Beltane, próbowała rozwinąć te umiejętności bardziej. – Bardzo ładnie – pochwaliła, widząc, że łodygi oplotły drzewo, może jeszcze nie tak ruchome i grube, jak u niej, ale wskazujące na to, że Thomas miał szansę mocno rozwinąć tę gałąź magii. – Różdżka chyba zaczyna słuchać? – spytała, zerkając na tę krótko, zanim uniosła własną, próbując zniwelować zaklęcie Thomasa, dokładnie tak, jak wcześniej pokazał.

rozproszenie
Rzut Z 1d100 - 85
Sukces!

Rzut Z 1d100 - 81
Sukces!


- Chyba poszło nieźle - oceniła, kiedy pnącza rozwiały się niby mgła i uśmiechnęła z pewną satysfakcją. Postanowiła sobie, że w wolnych chwilach będzie ćwiczyła jeszcze ten czar: a potem obróciła się ku Thomasowi, przypatrując mu z pewnym namysłem.
Bo to nie tak, że zapomniała, dlaczego tutaj byli i jak ten dzień się zaczął.
- Chcesz wracać na Pokątną? - spytała w końcu, wyciągając do niego rękę. Obiecała, że wpadnie: i miała zamiar dotrzymać słowa. Ale pomyślała, że Figg może niekoniecznie chcieć iść tam już teraz, do tłumu ludzi w kawiarni, i do siostry, której trzeba będzie wyjaśnić, skąd ta nowa różdżka. - Jeżeli nie, to chodź. Pomyślałam o jednym miejscu, które może ci się spodobać.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#13
29.10.2024, 01:36  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.10.2024, 09:51 przez Thomas Figg.)  
Pokiwał głową i rozumiał, teoria rozpraszania potrafiła być zwyczajnie nużąc, sam też potrafił się łapać na tym, że czytając o danym zagadnieniu ma wrażenie jakby zaczynał zasypiać. Nauka w akcji byłą zdecydowanie bardziej pasjonująca, mógł się z tym zgodzić, to jednak musiał się przykładać do jednego i drugiego.
- To prawda, nie ma kto cię zaatakować jak wszyscy leżą na ziemi, jest to dość skuteczna taktyka - zachichotał bo był sobie w stanie wyobrazić jak Brenna stoi triumfalnie nad przestępcami, którzy nie zdążyli nawet porządnie chwycić za różdżkę. Westchnął i pokiwał głową.
- Jestem w stanie to zrozumieć, sam nie ogarniam wszystkiego co jest mi niezbędne. Przy klątwołamaniu nadal polegam na eliksirach i świeczkach wytworzonych mi przez Norę. Ale nie można być dobrym we wszystkim, czasami dobrze móc polegać na innych i ich pomocy, wtedy człowiek wie, że nie jest samotny - powiedział całkiem spokojnie, cieżko było być samowystarczalnym i wykonywać wszelkie niezbędne czynności dla danej profesji. Trudno było być takim omnibusem i zawsze trzeba było korzystać z czyjejś pomocy lub choćby rady.
- Mogę ci pomagać ćwiczyć rozpraszanie, a ty mi pomożesz z kształtowaniem. Oboje poćwiczymy nasze słabsze strony - taka wspólna nauka miała przecież sens, prawda? Jeśli chodzi o rzucanie zaklęć ofensywnych mógł się naprawdę dużo nauczyć od Brenny, zaś ona mogła polegać na nim i jego wiedzy w niwelowaniu zaklęć - tak to brzmiało wręcz idealnie.
- Dzięki - uśmiechnął się nienawykły do pochwał i w sumie przyjrzał się dłoni trzymającą różdżkę. Nie czuł się jakoś inaczej podczas rzucania zaklęcia, ale może bardziej się do niej dostrajał?
- Zobaczymy przy teleportacji - zachichotał, bo wtedy dowie się jak bardzo zgrał się z nową różdżką. Może pierwszy teleport powinien wykonać od razu do Munga? Tak w razie czego? Nas, nie było konieczności co do tego. - Ale wydaje mi się, że tak, że już jest lepiej - trochę go kusiło do rzucania kolejnych zaklęć i dalszego trenowania. Ale nie mieli przecież całego dnia, będzie mógł też samotnie to robić później.
- Chyba - prychnął z rozbawieniem - Rzucasz te zaklęcia jakbyś miała naturalny sposób, że boję się o moją karierę naprawdę - tym razem nie żartował, faktycznie to z jaką łatwością jej przychodziło rzucać te czary było aż zatrważające. ale z drugiej strony dobrze było widzieć, że radzi sobie z tym co ją uczy, będzie bezpieczniejsza jak przyjdzie co do czego.
- Chyba powinniśmy - odpowiedział markotnie, choć musiał jej przekazać jedną rzecz to wcale nie spieszył się do powrotu do domu. Wiedział, ze zanim w pełni przyzna się Norze dlaczego miał nową różdżkę minie trochę czasu, musiał to jeszcze w pełni sam zrozumieć w swojej głowie, co nie było takie proste. Ale rodziło się tyle pytań na które musiał odpowiedzieć sobie samemu.
Biedny Thomasek boi się odrzucenia? Obiecywałeś ich chronić przed tym co sam użyłeś? Ojoj, co czyni cię lepszym od śmierciożerców?
Z wdzięcznością zerknął na twarz Brenny i chwycił delikatnie jej dłoń, ciepło które mu oferowała, zagłuszała jego wątpliwości i sprawiała że ten szyderczy głos był mniej słyszalny. Powinien wracać do domu, ale z drugiej strony nie chciał, odwlekanie problemu pozwalało go ignorować. Dlatego też z wdzięcznością zerknął na przyjaciółkę, może i zachowywał się samolubnie nie pytając nawet czy nie potrzebuje znaleźć się w innym miejscu, może miała jakieś plany? Ale dzisiaj ten instynkty z dbaniem o wszystkich były przytłumione przez targające nim rozterki. - Chcesz mnie zabrać na wycieczkę? - zapytał ale zabrakło w tym tego zaplanowanego żartobliwego tonu. - Chętnie, nie jestem chyba jeszcze gotów wracać - przyznał się uciekając wzrokiem, samo przyznanie się do słabości bez jakiegokolwiek pytania było jasnym przekazem, miał obawy. Bo co miał powiedzieć "cześć Nora, ma nową różdżkę, bo stara się zepsuła jak rzucałem czarnomagiczne zaklęcie!" - zdecydowanie nie.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (2464), Thomas Figg (3327)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa