-Gdyby w tym miejscu nie wisiały najbardziej znudzone plotkary, to pewnie tak, ale dla tych dam "to robota Irytka" jest zbyt nudną historią.
Logika logiką i Mackenzie miałaby rację w idealnym świecie, ale nietrudno było się domyślić, że portrety, które wręcz żyły plotkami i wiecznie narzekały na nudę były w stanie przedstawić nauczycielom bardzo kolorową historyjkę, mijającą się z prawdą, tylko po to, żeby "zadziało się coś ciekawego". W taki sposób Jessie "zapracował sobie" na jeden ze szlabanów.
Większość obrazów, faktycznie, nie wtrącała się za bardzo w życie uczniów, nie robiło im na złość zapewne właśnie przez myśl, że uczniowie mogliby się na nich po prostu zemścić. Od czasu usłyszenia historii Jessie niemal marzył, żeby odwiedzić Świński Łeb, zobaczyć owiany sławą portret, który został tam przeniesiony właśnie z Hogwartu. Niestety, wyglądało na to, że nie wszystkie portrety miały na tyle rozumu w płótnie.
-Przechwycić nie, ale zobaczyć już możesz - odpowiedział jej, patrząc na nią z dziwną miną. -On nie jest niewidzialny.
Co to niby miało wspólnego z przechwyceniem? Wystarczyło patrzeć.
Zanim jeszcze zniknął za rogiem korytarza, Irytek odwrócił się do nich jeszcze raz, ale tylko po to, żeby pokazać im język i zaraz zniknął, by przekazać swoją wymyśloną historyjkę tym, którzy powoli zbliżali się do nich.
-Nie sądzę, żeby cokolwiek sobie z tego zrobił - mruknął, zanim jeszcze Mackenzie zdążyła się ulotnić.
Czekanie na pojawienie się nauczycieli, żeby sprawdzić, w którą wersję historii uwierzą, nie miało sensu, więc również się ulotnił.
-Powodzenia w następnym meczu.
Chyba jeszcze nigdy tak szybko nie wracał do Wieży Ravenclaw.