14.07.2025, 00:57 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.07.2025, 01:07 przez Hestia Bletchley.)
Hestia ze wszystkich sił musiała się pilnować, aby nie wzdrygnąć się na obrzydliwe gwizd, ktorym uraczył ją jeden z mężczyzn. Coś było nie tak. Czyżby trafili na pijaków? I co z tymi cieniami? Inni nie wyglądali raczej przerażeni, a wcześniej zmartwiony mężczyzna przestał być... No taki zmartwiony tą sytuacją.
Reszta towarzystwa prezentowała się natomiast... Dość nieprzyjemnie i to nie w taki sposób w jaki można by się było spodziewać, że prezentowaliby się poszkodowani w wyniku pożaru. Ich szaty były dość bogate, niektórzy się zataczali, a jeden z nich... Postanowił ulżyć sobie prosto na spopielone fundamenty. Obrzydliwe.
Bulstrodeeeeeee????? I ty tutej??
Hestia spojrzała się na Atreusa i aż nie była w stanie ukryć zaskoczenie. Znał ich? On naprawdę ich znał? Czarownica ponownie wróciła spojrzeniem do grupy, aby spróbować wypatrzeć coś, co mogłoby zasugerować co tak naprawdę się z nimi działo.
Percepcja (III) na to ile wypatrzę przyglądając się tej grupie
I zobaczyła butelki. Dużo butelek. I chyba też jakieś używki. I żaden z nich nie wydawał się szczególnie przejęty, ani panikować, że nie miał niby swojego własnego cienia. Oczy Bletchley na chwilę poczerniały ze złości, tak że wyglądały teraz jak dwa, okrągłe węgle. Czy oni... Czy naprawdę... Ugh... A więc jednak. Czystokrwiści byli walnięci w głowę i nie miało znaczenia, że przecież właśnie towarzyszył jej jeden przedstwiciel tej grupy.
– To jacyś twoi koledzy? – spytała Busltrode, gdy już nieco odeszli. Szła szybkim krokiem, oczy dalej miała ciemne, a jej głos, chociaż nie do końca zamierzenie, był zdecydowanie oceniający. – Jest pożar, ludzie giną, a ci... Degeneraci. Ugh... Najchętniej aresztowałabym ich. Albo cokolwiek.
Nie że nie mieli obecnie ważniejszych spraw na głowie. Nie że aresztowanie tych czystokrwistych cokolwiek by im tak naprawę zrobiło.
Reszta towarzystwa prezentowała się natomiast... Dość nieprzyjemnie i to nie w taki sposób w jaki można by się było spodziewać, że prezentowaliby się poszkodowani w wyniku pożaru. Ich szaty były dość bogate, niektórzy się zataczali, a jeden z nich... Postanowił ulżyć sobie prosto na spopielone fundamenty. Obrzydliwe.
Bulstrodeeeeeee????? I ty tutej??
Hestia spojrzała się na Atreusa i aż nie była w stanie ukryć zaskoczenie. Znał ich? On naprawdę ich znał? Czarownica ponownie wróciła spojrzeniem do grupy, aby spróbować wypatrzeć coś, co mogłoby zasugerować co tak naprawdę się z nimi działo.
Percepcja (III) na to ile wypatrzę przyglądając się tej grupie
Rzut Z 1d100 - 48
Sukces!
Sukces!
I zobaczyła butelki. Dużo butelek. I chyba też jakieś używki. I żaden z nich nie wydawał się szczególnie przejęty, ani panikować, że nie miał niby swojego własnego cienia. Oczy Bletchley na chwilę poczerniały ze złości, tak że wyglądały teraz jak dwa, okrągłe węgle. Czy oni... Czy naprawdę... Ugh... A więc jednak. Czystokrwiści byli walnięci w głowę i nie miało znaczenia, że przecież właśnie towarzyszył jej jeden przedstwiciel tej grupy.
– To jacyś twoi koledzy? – spytała Busltrode, gdy już nieco odeszli. Szła szybkim krokiem, oczy dalej miała ciemne, a jej głos, chociaż nie do końca zamierzenie, był zdecydowanie oceniający. – Jest pożar, ludzie giną, a ci... Degeneraci. Ugh... Najchętniej aresztowałabym ich. Albo cokolwiek.
Nie że nie mieli obecnie ważniejszych spraw na głowie. Nie że aresztowanie tych czystokrwistych cokolwiek by im tak naprawę zrobiło.