- Hej, do halloween jeszcze dwa miesiące ponad. Już ćwiczysz przebranie? - zażartował kiedy ginewra znalazła się bliżej i nie musiał krzyczeć. Nie był przerażony jej częściowa przemianą, bo wiedział o niej niemal od samego początku ich znajomości, to o czym nadal nie wiedział to fakt, że posiadała ona dwie formy animagiczne.
- Do usług - skłonił się teatralnie i schował różdżkę patrząc jak kobiety przekazują sobie kota. - Albo czegoś się przestraszył, jednak nie mógł tam siedzieć od samego zniknięcia, ktoś wcześniej by go zauważył. To wszystko jest dziwne, nie podoba mi się to - powiedział marszcząc czoło i zerkając najpierw w górę na gałęzie, a potem jeszcze raz obchodząc drzewo dookoła. Jednakże nie znalazł nic ciekawego, ani tym bardziej podejrzanego, to co zagoniło Szyszka na drzewo, albo dawno zniknęło, albo nie zostawiło po sobie śladu.
- Ale to lepiej zwróćmy go do właścicieli, zapewne bardzo się ucieszą - dodał patrząc jak siostra zajmuje się kotem. Miała do tego zdecydowanie lepszą rękę niż on, to do niej kociaki zawsze się garnęły pierwsze
Bo koty znają się na ludziach
Zignorował wstrętny głos w głowie i westchnął.
- Mam nadzieję, że babcia będzie zadowolona, że znaleźliśmy chociaż jednego z kotów, mimo, że to nie Miaurycy - nie lubił zawodzić danego słowa, no ale przecież nie zakończył jeszcze poszukiwań, po prostu najpierw trzeba było zgubę bezpiecznie odtransportować do domu.