Rozliczono - Nora Figg - osiągnięcie Badacz Tajemnic I
Kandydat numer trzy & @Nora Figg
Wydawało mu się, że byłoby dużo lepiej, gdyby ta cała Lizzie popłakała się teraz i uciekła, a on poszedłby jej śladem i tyle ich w tym Kotle widzieli, ale ona jak na złość nie dość, że tu została, to jeszcze uwierzyła w to debilne kłamstwo i była bardzo, ale to bardzo uprzejma. Nie miał się czym przejmować? Ależ miał. Przejmował się teraz pięć razy bardziej, bo się wyrżnęli na tych schodach jak kręgle w możliwie najbardziej tragikomiczny sposób, jaki tylko mógł sobie wyobrazić.
W przeciwieństwie do niej był bardzo zwinny, nigdy by się w takim miejscu nie wyłożył, ale też nie spodziewał się, że zrobiłby to ktokolwiek bez problemów z błędnikiem. Dziewczyna zaskakiwała nie tylko byciem personifikacją pączka, ale i byciem kompletną pierdołą, a on się przy okazji poczuł herosem, no bo przecież pracował w cyrku nie od wczoraj - taka była jego rola, że jak któraś z akrobatek się zachwiała, to on je łapał, zanim się zderzyły ze sceną i pożegnała świat żywych. Można więc było założyć, że Figg była w dobrych rękach - skoro potrafił złapać Laylę spadającą z płonącej szarfy podwieszonej na suficie, to powinien złapać kogoś tak drobnego robiącego fikołka na pierwszym stopniu. Nic bardziej mylnego - wyjebał się razem z nią, pociągnięty za koszulę, której guziki posypały się po posadzce. Zakląłby głośno, bo go to wkurwiło niemożebnie - to nie była jego koszula (!!) - jednakże jego ust nie opuściło nawet stęknięcie. Myślał o tych guzikach lecących we wszystkich kierunkach świata, robił natomiast coś innego - zadziałał instynktownie, wsuwając Lizzy rękę pod głowę, chcąc uratować biedną dziewczynę przed najbardziej frajerską śmiercią w historii magicznego świata. Osunął się w dół w miarę bezpiecznie, tak żeby jej nie przygnieść ciężarem swojego ciała.
- Kurwa, ale żeby od razu mdleć na mój widok - próbował zażartować, pomagając blondynce (albo siwowłosej, ale po twarzy zakładał, że nie miała więcej lat niż on) wstać i odganiając jakiegoś gościa od BHP jak natrętną muchę.
Kawaler numer trzy miał bardzo, ale to bardzo ciepłe ręce. Musiał się tym wszystkim stresować, nie dało się nie poczuć na jego dłoniach potu, w dodatku miał czerwone poliki, ale nie sprawiał wrażenia kogoś spłoszonego, nieradzącego sobie ze spojrzeniami. Czuł bardzo, ale to bardzo dużo emocji, ale biorąc pod uwagę kocioł buzujący mu teraz pod kopułą, radził sobie z tym po prostu dobrze.
- Jesteś cała? - Zapytał jej, kierując ich na bok, żeby ci dziwni ludzie od Randki w ciemno dali im spokój i prowadzili to swoje przygłupie show dalej. - Czy możemy pogadać na uboczu - skinął głową w kierunku korytarza prowadzącego do schodów na piętro - zanim pójdziemy omówić nasz... em wyjazd do Paryża?
No bo kiedyś jej przecież musiał powiedzieć, że formularz wypełniła za niego dla jaj młodsza siostra. Nie miał pojęcia, z czego robi się chleb. Znaczy no, teraz już wiedział i zapamięta przepis do końca życia.
Poprawił nieco koszulę, żeby nie świecić gołym cycem, ale nie był tym skrępowany - kierował się tu tylko normami innych.
you think you know how crazy I am.
My mind is a hall of mirrors.