• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Śmiertelnego Nokturnu Biały Wiwern [22.06.1972] a little favor | Geraldine & The Edge

[22.06.1972] a little favor | Geraldine & The Edge
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#1
13.05.2024, 18:20  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.11.2024, 22:11 przez Baba Jaga.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Geraldine Yaxley - osiągnięcie Badacz Tajemnic II

Czy sięgnięcie po pomoc wrony mogło być uznane za desperację? Być może. Łapała się jednak w tej chwili wszystkich znajomości, aby znaleźć odpowiedzi na pytania, które ją nurtowały. Nie spodziewała się, że otrzyma od niego odpowiedź tak szybko, całkiem przyjemne to było zaskoczenie. Zyska na czasie, a czuła, że teraz liczył się każdy dzień, czy tydzień. Im szybciej się czegoś dowie, tym lepiej. Wolałaby, żeby nie rozprzestrzeniała się wśród czarodziejów informacja, że jest wariatką, skoro Louvain wziął ją za taką, to pewnie niedługo inni zaczną gadać, wolała tego uniknąć. Naprawdę wystarczyło, że podobne plotki krążyły już o jej ojcu, gdyby ona do tego dołączyła, to cala ich rodzina przestałaby być traktowana poważnie.

Nie do końca wiedziała o co chce go poprosić, czuła jednak, że akurat on jest w stanie dotrzeć do każdego. Szczególnie, że jej brat bliźniak aktualnie sporo czasu spędzał w szemranym towarzystwie, na pewno nie będzie trudno do niego dotrzeć, a Crow miał swoje znajomości, w końcu wiele lat spędził na Nokturnie. Wierzyła, że uda mu się do niego dotrzeć. Cieszyło ją, że nie odmówił spotkania, jednak popijawy sprzed kilku lat miały jakieś znaczenie, pozostawał sentyment, czy coś.

Yaxley zjawiła się w Wiwernie o umówionej porze. Ostatnio coraz częściej bywała w tym miejscu. Zaczęła też przywykać do smrodu Nokturnu, nie wiedziała, czy to dobrze o niej świadczy. Rozejrzała się po pomieszczeniu w poszukiwaniu znajomej twarzy, nie dostrzegła jednak póki co tych ślicznych, czarnych loczków, które łatwo było dostrzec w tłumie. Postanowiła więc zacząć od kupna butelki czegoś mocniejszego, negocjacje w końcu najlepiej odbywać przy alkoholu. Wybrała gin, odwróciła się by wybrać miejsce. Zabawne, stolik, przy którym ostatnio dyskutowała z Cainem na podobny temat był wolny, więc skierowała się ku niemu.

Jako, że było wcześnie i lato atakowało ich upałem nie miała dzisiaj na sobie swojego charakterystycznego, skórzanego płaszcza. Ubrana była zupełnie zwyczajnie: w niebieską koszulę i skórzane spodnie, nie wyróżniała się niczym, poza swoim wzrostem. Siedziała przy tym stoliku, jako, że jej się nudziło to nalała sobie do jednej z dwóch szklanek ginu, żeby zwilżyć usta i umilić sobie to oczekiwanie.

Crow
If you catch me trying to find my way into your heart, scratch me out, baby. As fast as you can. My pretty mouth will frame the phrases that will disprove your faith in man.
Wyzywająco ubrany mugolak, od razu sprawiający wrażenie ekscentrycznego (w wyraźnie prowokatywny sposób) lub wywodzącego się z nizin społecznych. Ma 176 centymetrów wzrostu. Ciemnobrązowe oczy. Włosy czarne, kręcone - w gorsze dni chodzi roztrzepany i skołtuniony, w lepsze, po zastosowaniu Ulizanny na mokre strąki, wygląda tak bajecznie, że masz ochotę zatopić palce w puszystych loczkach. Ma przebite uszy i wiele tatuaży. Najbardziej charakterystyczne z nich znajdują się na plecach (wielkie, anielskie skrzydła) i kroczu (długi, chiński smok oplatający jego przyrodzenie i uda). Do tego ma wiele blizn od ran kłutych i zaklęć, a także samookaleczeń. Sporo z nich to ślady po przypalaniu papierosami. Ze względu na daltonizm monochromatyczny ubiera się wyłącznie na czarno. Przy pasku nosi sznurki, łańcuchy, noże, czasami kombinerki i inne narzędzia, których używa do pracy. Jest człowiekiem bardzo wysportowanym, jego ciało jest wyrzeźbione, ale nigdy nie skupiał się na budowaniu masy i siły mięśniowej. Ma 32 lata, ale uzależnienie od substancji odurzających i alkoholu sprawia, że jest wizualnie o kilka lat starszy.

The Edge
#2
14.05.2024, 01:16  ✶  
Crow wcale nie uważał proszenia go o pomoc za przejaw desperacji. Głównie dlatego, że był głupi. Tak, to była prawda - był osobą, która prosiło się o pomoc dopiero wtedy, kiedy wszystkie normalne, ludzkie metody cię już zawiodły. Bo był głupkiem, ale tym z kategorii podejrzanie jak na jego głupotę pomysłowych - jeżeli on nie potrafił cię wesprzeć, można było sądzić, że liczba potencjalnych kół ratunkowych wynosiła smutne, okrągłe zero.

Czyli... jednak nie był głupi?

Nie, to było zbyt odważne założenie. Spędzenie tylu lat pod pieczą Fontaine nie wskazywało na bycie zdrowym na umyśle, a późniejsze zniknięcie tylko po to, żeby zacząć znów szlajać się po Londynie nie wydawały się być przejawami zdrowego rozsądku. A jednak - ciężko było znaleźć kogoś o tak szerokiej wiedzy technicznej niż jego - szczególnie w takich dziurach jak Wiwern. Przychodząc tutaj spodziewał się właśnie tego - Yaxleyowie potrzebowali jakiejś nowej, wyszukanej pułapki... nigdy przez myśl mu nie przeszło, że Gerry zechce złożyć mu propozycję matrymonialną i jeszcze za to zapłacić. Nie był przecież dziwką. Co prawda przyszedł tutaj dzisiaj ubrany totalnie jak dziwka - może tylko skóra narzucona na umięśnione ramiona ratowała go jakoś przed obrazem kompletnego pedała, ale obcisłe spodnie jak zawsze robiły swoje - on jednak jak zawsze zdawał się na to nie zważać.

Zmienił się od ich ostatniego spotkania. Przestał golić łeb, zamiast tego pozwolił sobie zapuścić kępę pięknych, czarnych loków, cudem ratujących zniszczoną od narkotyków gębę od bycia czymś głęboko odurzającym. Włosy musiały być makijażem facetów - bo naprawdę wyglądał o wiele lepiej - to zaś najwyraźniej było lepsze dla sprawy, z jaką blondyna do niego przychodziła.

Pierwszym co zrobił, było podejście do baru. Szybko przypomniał sobie, że to był cholerny Biały Wiwern, a nie Dziurawy Kocioł - tutaj nie podawali słodkich drinków, nie mieli nawet piwa z sokiem, więc uśmiechnął się niezręcznie, bo przez trzy ostatnie lata bardzo zapomniał się w tym, w jaki sposób powinien pić jako człowiek obijający komuś mordę. Wybrał więc zwykłe piwo, nie z sympatii do tego smaku, a jakiegoś tam poczucia bezpieczeństwa - może nie była to nalewka Elaine, ale nie było to też whiskey, które smakowało totalnie jak gówno i był święcie przekonany, że ludzie pili to na przekór swoim kubkom smakowym.

Trzymając swój kufel, odnalazł wzrokiem dziewczynę i usiadł naprzeciw, trzymając w gębie odpalony wcześniej papieros.

- No cześć. - Łudził się, że nie zada mu pytania gdzie go kurwa wcięło na tyle czasu. No, a nawet jak je zada - nie zamierzał na nie odpowiadać. - Z czym cię niesie?


Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.

My mind is a hall of mirrors.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#3
14.05.2024, 11:35  ✶  

To nie tak, że miała go za głupka, może trochę, ale nie dlatego czuła desperację. Yaxley przyzwyczajona była do tego, że radzi sobie ze swoimi problemami sama. Nie umiała prosić o pomoc, wiedziała jednak, że tym razem nie może działać w pojedynkę, to już była desperacja. Szukanie pomocy u znajomych. Nie znosiła się prosić o przysługi, nawet jeśli za nie płaciła. Crow zresztą cieszył się mieszaną reputacją, w tej chwili jednak przestawała się zastanawiać nad słusznością swoich poczynań. Potrzebowała odpowiedzi, najważniejsze było to, żeby ktokolwiek był w stanie je dla niej uzyskać. Wiedziała, że Flynn potrafił dowiedzieć się wszystkiego, jeśli się tylko trochę postarał, mało kto miał w sobie tyle uroku osobistego, co on.

Mogłaby go zapytać i o pułapkę, pewnie później jej się przyda, tyle, że aktualnie jeszcze sama nie wiedziała na co i czy w ogóle poluje. Crow miał się stać jej przynętą, może więc i miało to więcej wspólnego z polowaniem niż się mogło na początku wydawać? Nie do końca wiedziała jednak, jak mu oznajmić, jaki miała pomysł. Rzucić na wejściu, hej, spróbujesz omamić mojego brata/ wyruchać mojego brata? to drugie brzmiało źle. Zdecydowanie nie powinna sięgać po takie słowa, nie był przecież dziwką, będzie musiała ująć to jakoś inaczej.

Nie poznała go od razu, nie zauważyła, kiedy wszedł do środka. W wyobraźni widziała go w krótszych włosach, pamiętała, że się kręcą, więcej razy zresztą widziała go bez nich.[/]
[a]Dopijała zawarość pierwszej szklanki, gdy dostrzegła, że się zbliża. Uśmiechnęła się na widok mężczyzny, wyglądał dobrze, dłuższe włosy dodawały mu uroku, cieszyła się, że miewa się w miarę dobrze, kilka lat temu zastanawiała się, jak długo jeszcze pożyje przy jego trybie życia. - Cześć, rozgość się, dobrze wyglądasz. - Rzuciła jeszcze lekko, nie wiedzieć czemu pokusiła się na ten komplement. Spojrzała na jego kufel z piwem, po czym przeniosła swój wzrok na butelkę ginu, która stała na stole. - Wzięłam nam gin, nie pamiętałam, co lubisz pić. - Najwyżej wypije tę butelkę sama, to też nie było nic strasznego. Dolała sobie alkoholu do szklanki. - Smakuje obrzydliwie, pewnie jak wszystko w tym miejscu. - Poczuła zapach dymu z jego papierosa, co skłoniło ją do wsadzenia i sobie fajki w usta, odpaliła ją mugolską, srebrną zapalniczką Zippo.

Westchnęła ciężko, kiedy zadał jej pytanie. Czyli już powinna przejść do rzeczy, nie zamierzała udawać, że nie spotkali się tutaj bo miała do niego interes, zresztą wspomniała o tym w liście. - Mam problem, trochę pojebany, chciałabym, żebyś do kogś dotarł i spróbował z niego wyciągnąć nieco informacji, masz znajomości i urok osobisty, którego niejedna osoba ci zazdrości i mało kto jest się w stanie ci oprzeć. - Kolejne komplementy, jakby to miało jej pomóc go przekonać.

Crow
If you catch me trying to find my way into your heart, scratch me out, baby. As fast as you can. My pretty mouth will frame the phrases that will disprove your faith in man.
Wyzywająco ubrany mugolak, od razu sprawiający wrażenie ekscentrycznego (w wyraźnie prowokatywny sposób) lub wywodzącego się z nizin społecznych. Ma 176 centymetrów wzrostu. Ciemnobrązowe oczy. Włosy czarne, kręcone - w gorsze dni chodzi roztrzepany i skołtuniony, w lepsze, po zastosowaniu Ulizanny na mokre strąki, wygląda tak bajecznie, że masz ochotę zatopić palce w puszystych loczkach. Ma przebite uszy i wiele tatuaży. Najbardziej charakterystyczne z nich znajdują się na plecach (wielkie, anielskie skrzydła) i kroczu (długi, chiński smok oplatający jego przyrodzenie i uda). Do tego ma wiele blizn od ran kłutych i zaklęć, a także samookaleczeń. Sporo z nich to ślady po przypalaniu papierosami. Ze względu na daltonizm monochromatyczny ubiera się wyłącznie na czarno. Przy pasku nosi sznurki, łańcuchy, noże, czasami kombinerki i inne narzędzia, których używa do pracy. Jest człowiekiem bardzo wysportowanym, jego ciało jest wyrzeźbione, ale nigdy nie skupiał się na budowaniu masy i siły mięśniowej. Ma 32 lata, ale uzależnienie od substancji odurzających i alkoholu sprawia, że jest wizualnie o kilka lat starszy.

The Edge
#4
14.05.2024, 14:57  ✶  
Crow przeczesał palcami kilka zakręconych pukli, a te naciągnięte wróciły na swoje miejsce, odbijając się od jego czoła jak sprężynki. Ewidentnie używał na nich jakiegoś specyfiku. Wyglądał lepiej - starał się - nie przypominał wraku człowieka, jakim był przed swoją ucieczką z Londynu. Generalnie się zmienił. Wciąż sprawiał wrażenie bycia kimś z nizin społecznych, ale teraz miał w sobie nutę zwyczajnego ekscentryzmu, mieszającą się z dawnym wizerunkiem zbira, który za chwilę miał obić ci mordę.

- Rozgość się? Kurwancka, to brzmi, jakbyś zaprosiła mnie na chatę. - Zaciągnął się papierosem, rozkładając na siedzisku wygodnie. Tyłek miał odsunięty od oparcia, na którym wyłożył się, jakby chciał zająć swoją osobą każdą wolną przestrzeń. Oparł o nie łokcie, nogi miał rozkraczone, chociaż kostkę jednej z nich oparł o kolano drugiej. - Mieszkasz w tej melinie? - Nie oczekiwał żadnej odpowiedzi, zwyczajnie ją zaczepiał. - Ty za to wyglądasz, jakbyś nie spała od trzech dni. - Jasne, że mógłby ją zasypywać komplementami, ale była w nim taka myśl... Kurczę, to było takie dziwne - jak coś tkwiące na końcu języka, niepotrafiące wybrzmieć, chociaż wszystko w twoim ciele krzyczy, piszczy, drze się - to tam jest, zaraz ci się objawi. Nic mu się nie objawiało. Nie chciał flirtować z Geraldine - dlaczego? Była ładna. Była cholernie wysoka, więc miała takie zajebiście ładne, zgrabne nogi. Mogła być od niego o dwie głowy wyższa, to mu w ogóle nie przeszkadzało - ten wzrost czynił wszystko jeszcze lepszym, nie był problemem. Ale istniało coś... nie mógł sobie przypomnieć...

- Ja też nie pamiętałem, dlatego wziąłem sobie piwo. - Po cholerę to powiedział? - Znaczy co? - Napił się dużego łyka. Było tak obleśne jak to przewidywał, ale nie dał tego po sobie poznać.

Ja smakuję całkiem nieźle. To byłby jego standardowy komentarz. Prawie otworzył już mordę, ale wciąż... Cholera, gdyby brał coś ostatnio, zrozumiałby takie luki w pamięci, teraz go to wyjątkowo sfrustrowało. Zniesmaczenie ostatecznie wypełzło na jego oblicze - nie mógł pogodzić się z własnymi myślami. Odpowiedź zdawała się być czymś zamkniętym w głębokiej szufladzie, a on zgubił do tego klucz.

- Nie wiem, czy to jakiś podstęp, bo twoja koleżanka jest mną zainteresowana i boi się zapytać, czy mówisz to na serio. Jak to pierwsze to mam już dupę. - Nawet dwie. Prześliczne, męskie dupy.


Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.

My mind is a hall of mirrors.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#5
14.05.2024, 16:59  ✶  

Naprawdę uważała, że wygląda lepiej, jakby nieco się ogarnął, może nawet trochę o siebie dbał. Była to całkiem niezła odmiana od tego, jak go zapamiętała. Nie to, żeby miała z nim związane jakieś złe wspomnienia, tyle, że wtedy wydawał się być w dużo gorszym stanie - niczego innego nie można się było spodziewać po przydupasie jednej z królowych Nokturna. Nie zamierzała pytać, co się zmieniło, gdzie się podziewał, może i nawet była tego ciekawa, ale nie byli nigdy ze sobą na tyle blisko, żeby uważała, że ma prawo go tak wypytywać o szczegóły jego życia.

- Ostatnio często tu bywam, ale nie tak często, żeby można uznać to miejsce za moją chatę, chyba... - właściwie nie wiedziała, czemu wybierała Wiwerna jako miejsce spotkań. Może wiedziała, że nikt z jej bogatych znajomych nie pojawi się tu zupełnie przypadkiem. Wolała się na nikogo nie nadziać, bo to mogło spowodować niepotrzebne pytania, a tych chciała uniknąć. Szczególnie, że nie do końca wiedziała co się dzieje, z nią, z jej życiem, z jej umysłem. Pojawiło się zbyt wiele niewiadomych, musiała jakoś dojść do odpowiedzi. Najlepiej powoli, angażując w to niewielką ilość ludzi. To powinno uchronić jej rodzinę od plotek, chociaż i tak wydawało jej się, że od jakiegoś czasu szepczą na ich temat.

- Dzięki? - Rzuciła nieco niepewnie, czy to miał być komplement? Chyba nie. Może zwyczajne stwierdzenie faktu. Zdawała sobie sprawę, że nie wygląda najlepiej, była zmęczona tym wszystkim, co działo się wokół niej. - Czyli nie wyglądam tak źle, bo nie spałam jakiś tydzień. - Nie licząc krótkich drzemek, które przychodziły do niej zupełnie znienacka. Trudno jej było zasypiać, gdy nie wiedziała, co się wokół niej dzieje. Szczególnie po tym koszmarze, który nawiedził ją w rodzinnej rezydencji. Na samą myśl o tym śnie przechodziły ją dreszcze.

- Jak możesz nie pamiętać, co lubisz pić? - To stwierdzenie było dziwne, przynajmniej ona zwróciła na to uwagę, bo ostatnio miewała również problemy z pamięcią. Nie sądziła jednak, że jest to zaraźliwe.

- Na całe szczęście nie to pierwsze, chociaż gdybyś tylko wyraził chęć na pewno by się znalazła jakaś koleżanka... - Nie miała pojęcia, czy powinna jakąkolwiek ze swoich znajomych kierować do Flynna, bo mogło to być trochę wprowadzanie na minę, ale teraz o tym nie myślała. - Mówię na serio. - Ton jej głosu zmienił się, stała się wyjątkowo poważna jak na siebie. Zaciągnęła się przy okazji dymem i upiła łyk alkoholu ze szklanki, potem zaczęła mówić dalej. - Nie wiem od czego zacząć tak naprawdę, mam pewien problem, ale nie wiem na czym on polega. Mam brata bliźniaka, wspominałam ci kiedyś o nim? - Nie pamiętała, czy ich rozmowy były na tyle osobiste, zresztą zakładała, że nawet jeśli mu coś o nim opowiedziała, to pewnie tego nie pamiętał. - Coś mi w nim nie pasuje, do tego mój ojciec ostatnio zarzeka się, że nigdy nie miałam bliźniaka, ma lekkie problemy z pamięcią, bo kiedyś spadł z konia, jebnął trochę za mocno i coś mu się poprzestawiało, ale nigdy nie podważał istnienia kogokolwiek z rodziny. - To wzbudzało jej podejrzenia, no i argument z koniem kupionym specjalnie dla niej, którego Thoran wziął dla siebie. - Tutaj chciałabym skorzystać z twojej pomocy, może mógłbyś rzucić na niego okiem, zobaczyć jak bardzo wiarygodny jest, ten mój brat, może przed kimś takim uroczym jak ty nie miałaby problemu się otworzyć. - Pamiętała jak spoglądał na stajennego, chyba faktycznie płeć była mu obojętna, bo wspominał jej o śnie i trzech czarownicach.

Crow
If you catch me trying to find my way into your heart, scratch me out, baby. As fast as you can. My pretty mouth will frame the phrases that will disprove your faith in man.
Wyzywająco ubrany mugolak, od razu sprawiający wrażenie ekscentrycznego (w wyraźnie prowokatywny sposób) lub wywodzącego się z nizin społecznych. Ma 176 centymetrów wzrostu. Ciemnobrązowe oczy. Włosy czarne, kręcone - w gorsze dni chodzi roztrzepany i skołtuniony, w lepsze, po zastosowaniu Ulizanny na mokre strąki, wygląda tak bajecznie, że masz ochotę zatopić palce w puszystych loczkach. Ma przebite uszy i wiele tatuaży. Najbardziej charakterystyczne z nich znajdują się na plecach (wielkie, anielskie skrzydła) i kroczu (długi, chiński smok oplatający jego przyrodzenie i uda). Do tego ma wiele blizn od ran kłutych i zaklęć, a także samookaleczeń. Sporo z nich to ślady po przypalaniu papierosami. Ze względu na daltonizm monochromatyczny ubiera się wyłącznie na czarno. Przy pasku nosi sznurki, łańcuchy, noże, czasami kombinerki i inne narzędzia, których używa do pracy. Jest człowiekiem bardzo wysportowanym, jego ciało jest wyrzeźbione, ale nigdy nie skupiał się na budowaniu masy i siły mięśniowej. Ma 32 lata, ale uzależnienie od substancji odurzających i alkoholu sprawia, że jest wizualnie o kilka lat starszy.

The Edge
#6
14.05.2024, 18:42  ✶  
Zmierzył ją spojrzeniem. Bogolka w ogóle nie pasowała do tego miejsca, nawet jak się wzięło pod uwagę jakieś tam jej nieokrzesanie. Dlaczego? Bo był cholernie do takich ludzi uprzedzony. Jak miałeś tyle pieniędzy, żeby kupić sobie wszystko, to się wcale nie musiałeś turlać po melinach, oni to robili tylko po to, żeby coś poczuć. Bawili się w biedaków, ale mogliby siedzieć teraz i popijać cholernie drogiego szampana patrząc na krajobraz szkockich gór. Wcale nie musieli kisić się w śmierdzących dzielniach Londynu, ich sprowadzała tu tylko i wyłącznie nuda. Nie znaczyło to, że jej nienawidził, że nie mógł jej polubić - nigdy jednak nie wziąłby jej za kogoś innego niż Geraldine Yaxley. To zawsze będzie Geraldine Yaxley, nigdy Geraldine.

Pokręcił łbem, jakby chciał odpowiedzieć „spoko” na to niepewne „dzięki”, no ale każdy, nawet głupi wiedział, że to był żart, prawda? Tydzień... wcale nie pomylił się dużo.

- Od daawna mnie tu nie było - skłamał dość sprawnie, może nie tak jak wirtuozi tej sztuki, ale to była trudna rzecz do wymyślenia - że niby nie wiedział, co tutaj pić, a nie tak ogólnie... Gin? Nie. Tanie nalewki, takie słodkie wino, w którym czuć posmak siarki. Domowe nalewki, które robili w wozie kuchennym Bellów. Będzie wmuszał w siebie to piwo przez całą rozmowę. - I na serio, mam już dupę. - Nie wiedział, dlaczego musi to powtarzać. I dlaczego w ogóle czuję potrzebę tak wyraźnego zaznaczenia tego przy Geraldine, jakby chciał się instynktownie wycofać z jej pola zainteresowań.

No tak, no tak.

- No kurwa, raczej, że tak - że mu przedstawiła swojego brata. Nie pamiętała tego? Gerry ty idiotko... Nie, on też był kompletnym idiotą, jak w ogóle mógł o tym zapomnieć? Tak, czasami zdawało mu się przyćpać albo schlać się tak mocno, aby zapamiętać niewiele ze wspólnej nocy - tylko to były kompletnie inne sytuacje - nie jak ta z Thoranem. Ale to jest dziwne, mieć aż tak dużą lukę w pamięci, żeby zapomnieć o kimś, kto był dla ciebie tak ważny. Dał mu się przecież pieprzyć w tym barze, chociaż jako Crow nigdy nie rozkładał przed nikim nóg. Oczywiście, że Thoran nie miałby problemu się przed nim otworzyć - oh on otworzył się przed nim na tak wiele sposobów, ale to przecież było lata temu, prawda? Tak dawno, aby zdążyć o tym zapomnieć.

Pod wpływem tak silnych emocji, dał z siebie czytać jak z otwartej książki. Jego wyraz twarzy zmieniał się tak nagle, niespodziewanie, wyraźnie - jakby doszukiwał się czegoś w swojej głowie, a później pyk - wystarczyło usłyszeć jego imię i nagle... wszystko stało się takie jasne. Był rozluźniony, gotów do dalszej rozmowy. Zmarszczył brwi w zdziwieniu, bo nie do końca rozumiał, co jej odbiło z tą wiarygodnością?

- Nie no, Gerry, ja nie jestem peda-

Zawahał się. Kurwa, przecież ona go widziała w tak wielu różnych scenach, raz chyba przelizał się z kimś na jej oczach.

- No dobra, czasami mi się zdarza. - Czasami, regularnie, od piętnastu lat. Na tyle intensywnie, żeby pamiętał smak skóry jej brata. - Twój ojciec zapomniał o tym, że ma syna? - Ewidentnie nie docierała do niego ta historia. Wyglądał na kogoś, kogo bardziej zaciekawił brak wiary Gerarda w to, że mu żonka wydała na świat potomka, niż brak istnienia Thorana. - Krypna akcja. - Czknął, po wypiciu kolejnego łyku. - Ale że co, podejrzewasz, że ktoś się pod niego podszywa?


Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.

My mind is a hall of mirrors.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#7
14.05.2024, 19:39  ✶  

Pewnie miał rację. Mogła pić najdroższe wina w najbardziej popularnych miejscach w Londynie, gdyby tylko chciała pewnie mogłaby sobie kupić Wiwernę nawet w tej chwili. Jednak nigdy jej to nie wystarczało, potrzebowała czegoś więcej. Poznać najróżniejszych ludzi, ich historie, uważała, że są ciekawsi od większości bogaczy, nie czerpała przyjemności z tych gier towarzyskich, nie sprawiało jej przyjemności brylowanie pośród elity. Lekka hipokryzja, bo przecież sama była jej częścią, ba mimo tego, że tak tym gardziła, to pojawiała się pośród nich, żeby nie stracić tego, co miała. Musiała utrzymać swój status, aby nadal mieć możliwość podążania ścieżką, którą sobie wybrała. Niby była wolna, jednak nie do końca, wolała się nad tym nie zastanawiać, bo doprowadzało ją to do ogromnego wkurwa, wolała żyć w tej swojej bańce, że może robić to, na co tylko ma ochotę.

- To wiele wyjaśnia. - Nie wiedziała, czy mówi prawdę, czy ją kłamie. Wiedziała, że nie może mu w pełni zaufać, bo tacy jak on zawsze kręcili, z drugiej strony po co miałby ją oszukiwać w takiej banalnej sprawie? - Cieszę się twoim szczęściem, dobrze wiedzieć, że komuś się układa. - Dodała jeszcze, bo chyba oczekiwał, że jakoś na to zareaguje, skoro wspomniał o swojej dupie po raz kolejny. Zrozumiała aluzję, więc na nią zareagowała, może to mu wystarczy.

Ulżyło jej, mógł zauważyć, że wyraz jej twarzy się zmienił. Skoro mu go przedstawiła i o nim pamiętał, to Thoran faktycznie musiał istnieć. Nie był wymysłem jej wyobraźni, jak sugerował Lestrange. Nie była wariatką, nie była pierdolnięta jak jej ojciec, prawda? Skoro Flynn go pamiętał, to musiało być to prawdą.

Nie miała pojęcia o tym, że Crow pieprzył się z jej bratem, nigdy nie wnikała jakoś specjalnie w jego gusta, zresztą Thoran również nie interesował się tym z kim ona sypiała, tak chyba było bezpieczniej, jak ostatnio jej powiedział, nie o wszystkim powinno się rozmawiać z siostrą, dobrze było mieć swoje tajemnice, chociaż takie nieistotne.

Zauważyła zmianę jaka zaszła na jego twarzy, wydawało jej się, że mogło być w tej znajomości coś więcej, skoro na samo wspomnienie tak zareagował, jeszcze jednak nie umiała stwierdzić, co łączyło go z jej bratem. Może dowie się od niego czegoś więcej?

- Czasem to jeszcze nie pedał. Ponoć po trzecim razie się zeruje, kolega mi tak mówił. - Mrugnęła nawet do niego porozumiewawczo, nie oceniała go przez pryzmat jego upodobań, nie obchodziło jej z kim sypia. Miała to naprawdę gdzieś.

Przygasiła peta w pustej szklance, z której nie korzystał Edge, po czym upiła kolejny łyk ginu, powoli docierała do dna, postanowiła więc dolać sobie alkoholu. Łatwiej było rozmawiać, kiedy alkohol płynął w żyłach. - Tak naprawdę to sama nie wiem co o tym myśleć, to jest dziwne. Mój ojciec nie był jedyną osobą, która uważa, że on nie istnieje, po tym zamieszaniu w Beltane zaczęłam szukać Thorana, podejrzewałam, że gdzieś zniknął, wywiało go chuj wie gdzie. Napisałam do naszych wspólnych znajomych, z którymi się trzymał, jeden z nich odpowiedział mi, że nie mam brata bliźniaka, rozumiesz? - Wolała się upewnić, że wie, o co jej chodzi. - Zaczęłam się w tym wszystkim gubić, nie wiem, czy to miał być żart, ale później Gerard, znaczy mój stary też zaczął pierdolić, że nie istnieje żaden Thoran, ale jak on może nie istnieć skoro od zawsze był w moim życiu i ty też go pamiętasz? - Zadała pytanie, chociaż nie spodziewała się, że Edge da jej odpowiedź.

Crow
If you catch me trying to find my way into your heart, scratch me out, baby. As fast as you can. My pretty mouth will frame the phrases that will disprove your faith in man.
Wyzywająco ubrany mugolak, od razu sprawiający wrażenie ekscentrycznego (w wyraźnie prowokatywny sposób) lub wywodzącego się z nizin społecznych. Ma 176 centymetrów wzrostu. Ciemnobrązowe oczy. Włosy czarne, kręcone - w gorsze dni chodzi roztrzepany i skołtuniony, w lepsze, po zastosowaniu Ulizanny na mokre strąki, wygląda tak bajecznie, że masz ochotę zatopić palce w puszystych loczkach. Ma przebite uszy i wiele tatuaży. Najbardziej charakterystyczne z nich znajdują się na plecach (wielkie, anielskie skrzydła) i kroczu (długi, chiński smok oplatający jego przyrodzenie i uda). Do tego ma wiele blizn od ran kłutych i zaklęć, a także samookaleczeń. Sporo z nich to ślady po przypalaniu papierosami. Ze względu na daltonizm monochromatyczny ubiera się wyłącznie na czarno. Przy pasku nosi sznurki, łańcuchy, noże, czasami kombinerki i inne narzędzia, których używa do pracy. Jest człowiekiem bardzo wysportowanym, jego ciało jest wyrzeźbione, ale nigdy nie skupiał się na budowaniu masy i siły mięśniowej. Ma 32 lata, ale uzależnienie od substancji odurzających i alkoholu sprawia, że jest wizualnie o kilka lat starszy.

The Edge
#8
15.05.2024, 22:54  ✶  
Nie był pewny czy można było ująć to słowami „układało się”, ale nie będzie się jej tutaj teraz z tego spowiadał. Ani z tego, że przy nim trzeci raz mógł być jeszcze tego samego dnia, chociaż miał trzydzieści lat i powinien się już uspokoić. Może jej bratu się wyzerowało? Nie zażartował z tego, bo takie żarty bawiły go kiedy żartował w gronie innych osób z ciągotami do tej samej płci, a ona... ona się w to nie wpisywała, przy niej był zwyczajnie wulgarny i używał tego słowa, żeby obrazić samego siebie.

- No jasne, że go pamiętam - odpowiedział, chociaż wcześniej wydawało mu się, że to w tej historii bez znaczenia? Na dźwięk słowa Beltane, Crow zmrużył oczy. Nie musiało to być jednak powiązane bezpośrednio z tym - bo on często mrużył oczy, być może przez jakieś problemy ze wzrokiem, o których nie zwykł mówić. Wątpliwości rozwiał dopiero, odzywając się po długiej ciszy. - Tam się działo tyle w chuj dziwnych rzeczy, których nikt nie rozumie. Ludzie wrócili stamtąd zimni jak trupy... Thoran też? - Czytał gazety, ale o nim nie było tam nic. Pamiętał go, dlaczego miałby więc zakładać, że stary Gerard, co się zjebał z kuca i uderzył głową o krawężnik, stanowił ostoję poczytalności. Zrozumiał więc tę historię zupełnie na opak, nie jako przerażające dopisywanie się do życiorysu Yaxleyów, tylko równie przerażające znikanie z niego. - Czyli... myślisz, że coś go wymazuje? - Przestał opierać się tak dziwnie o oparcie i pochylił nad stołem, przesuwając swój kufel łokciem. - Wymazuje ludziom wspomnienia o nim? - Czy on też mógł stracić wspomnienia o nim? Nie chciał, żeby to się działo, ich relacja była zamkniętym rozdziałem, ale przecież te obrazy zapisane w jego głowie były dobre. Przyjemne.

Głupio było mu przyznać się, jak ciężko było mu sobie o nim przypomnieć. Gdyby to było tak, że Gerry by nad nim wisiała i mówiła: pamiętasz go, pamiętasz?! A on miałby pustę w głowie - okej, ale jego ciąg myśli wyszedł od bycia na nią napalonym. Z łatwością zrzucił to na długą nieobecność w swoich życiach...

- Czy to znaczy, że są inni ludzie, o których mogłem zapomnieć? - Wyglądał na zszokowanego, jakby coś do niego dotarło. No bo... No bo skoro Cain był Aurorem, skoro Bulstrode wszedł do tego cholernego ogniska, skoro oni wszyscy byli powiązani ze sprawą, Cain też mógł zniknąć? Jeżeli nie dowie się o tym wszystkiego, czego mógł, to zdechnie. Wyciągnął z kieszeni kurtki zeszyt, w którym zaczął coś zapisywać, nie pokazując jej treści. - Zapisałem tu wszystko, co o nim pamiętam. Nie pokażę ci tego teraz, bo chuj ci do tego, ale jeżeli zacznę pierdolić kocopoły, że go nie znam - a znał go przecież, był tego bardziej pewny niż tego, że barman nie nasikał wcześniej do beczki z piwem - każ mi to otworzyć i przeczytać. - Zdradził się pewnie w swojej obsesji na punkcie zachowania pamięci, ale póki nie wiedziała, dlaczego tak bardzo mu na tym zależy, czuł się z tym bezpiecznie.


Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.

My mind is a hall of mirrors.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#9
15.05.2024, 23:47  ✶  

Cóż, przy Geraldine ciężko było być wulgarnym, nie przejmowała się słowami, które rzucali jej towarzysze. Dla niej kurwa często była przecinkiem, ciężko było o to, żeby jakiekolwiek słowo odebrała jako wulgarne, mimo swojego wspaniałego pochodzenia. Mało było panien z dobrych domów jej podobnych, nie do końca wpasowywała się w ramy, ale Edge na pewno o tym wiedział, znali się przecież już jakiś czas.

- Gdyby to było, aż takie jasne, to bym o to nie pytała. Niektórzy go pamiętają, inni nie. Moja przyjaciółka nie wiedziała o jego istnieniu, jak się okazuje, przyjaźnimy się od czasów szkoły, myślisz, że to możliwe, że nie wspomniałam jej o nim przez tyle lat? Była na naszej, pierdolonej imprezie urodzinowej i go nie pamięta. - To nie dawało jej spokoju, bo jakim cudem Florence mogła zapomnieć o tym, że był drugi jubilat? Wiele razy obchodzili urodziny wspólnie, ich więź była przecież wyjątkowa, musieli ją odpowiednio celebrować, ona i Thoran, drogi życia splecione ze sobą od samego poczęcia, relacja silniejsza od każdej innej.

- Nie wiem, gdzie był, chyba nie jest zimny, nie wydaje mi się. Po tym sabacie zniknął na trochę, zaczęłam go szukać, aż pojawił się znikąd. - Miała mu to za złe, że nawet do niej nie napisał, nie poinformował, że żyje, kurwa, martwiła się.

- Nie wiem, co jeśli to działa w drugą stronę, jeśli on się do nas dopisuje? - Miała ochotę nim potrząsnąć, żeby zaczął jej słuchać, bo najwyraźniej zrozumiał wszystko na opak. Prościej jednak było jej wytłumaczyć o czym myśli, niżeli próbować przemówić mu do rozsądku w inny sposób. - Dużo się działo, niepokoi mnie najbardziej sen, który miałam, kojarzysz takie realistyczne koszmary, że myślisz, że wydarzyły się naprawdę? - Nie miała pojęcia, czy wie, o czym mówi, bo sama tak naprawdę nigdy nie przeżyła czegoś podobnego, pierwszy raz przytrafiło jej się to w czerwcu tego roku. - Pojawiła się w nim istota, nie wiem nawet jak ją opisać, mówiła, że moje życie jest jej życiem, rozumiesz to? - Wryło jej się to w pamięć, nie mogła przestać o tym myśleć. - Później mnie zabiła, ta czarna, bezkształtna kreatura wyrwała mi serce, zjadła je na moich oczach. Nie mogłam się pozbyć tego uczucia, kurwa, jakby dotyk tego czegoś nie zniknął we śnie, jakby zostawił ślady. - Przerażało ją to strasznie, Crow mógł zauważyć strach w jej oczach, gdy o tym opowiadała, a to na pewno nie było czymś, co zdarzało się często, bo Yaxley przecież nie bała się niczego.

- Nie wydaje mi się, że chodzi o ciebie Crow, bez urazy. - Nie mogła zrozumieć dlaczego uważał, że zaczął zapominać ludzi, chociaż może nie była jedyna, może on też miał jakąś paranoję, chuj wiedział o co w tym wszystkim chodzi tak naprawdę. Obserwowała go, gdy zaczął notować coś w swoim zeszycie, musiało mu to mocno wjechać na psychikę, że od razu zaczął to robić. - Mam nadzieję, że mnie wtedy posłuchasz. - Dodała jeszcze, kiedy wspomniał jej o tym, co zapisał w zeszycie.

- Czy mógłbyś go znaleźć, Thorana i spróbować wyciągnąć z niego cokolwiek? Może przed tobą by się otworzył. Trochę niepokoi mnie, to co widziała moja przyjaciółka, jasnowidzka kilka dni temu. Nie wspominałam jej o tej istocie ze snu, znaczy mówiłam, że miałam koszmar, ale ona, kiedy na mnie spojrzała przeraziła się i jakby chuj wie skąd wiedziała, jak wygląda ten stwór, mam wrażenie, że ktoś, lub coś może chcieć mnie zabić. - Po tym stwierdzeniu wypiła jednym haustem zawartość swojej szklanki, nie wiedziała, jak na tę informację zareaguje Edge, czuła, że może być to mu obojętne, jednak chciała się tym z kimś podzielić. Musiała wyrzucić to z siebie.

Crow
If you catch me trying to find my way into your heart, scratch me out, baby. As fast as you can. My pretty mouth will frame the phrases that will disprove your faith in man.
Wyzywająco ubrany mugolak, od razu sprawiający wrażenie ekscentrycznego (w wyraźnie prowokatywny sposób) lub wywodzącego się z nizin społecznych. Ma 176 centymetrów wzrostu. Ciemnobrązowe oczy. Włosy czarne, kręcone - w gorsze dni chodzi roztrzepany i skołtuniony, w lepsze, po zastosowaniu Ulizanny na mokre strąki, wygląda tak bajecznie, że masz ochotę zatopić palce w puszystych loczkach. Ma przebite uszy i wiele tatuaży. Najbardziej charakterystyczne z nich znajdują się na plecach (wielkie, anielskie skrzydła) i kroczu (długi, chiński smok oplatający jego przyrodzenie i uda). Do tego ma wiele blizn od ran kłutych i zaklęć, a także samookaleczeń. Sporo z nich to ślady po przypalaniu papierosami. Ze względu na daltonizm monochromatyczny ubiera się wyłącznie na czarno. Przy pasku nosi sznurki, łańcuchy, noże, czasami kombinerki i inne narzędzia, których używa do pracy. Jest człowiekiem bardzo wysportowanym, jego ciało jest wyrzeźbione, ale nigdy nie skupiał się na budowaniu masy i siły mięśniowej. Ma 32 lata, ale uzależnienie od substancji odurzających i alkoholu sprawia, że jest wizualnie o kilka lat starszy.

The Edge
#10
16.05.2024, 12:13  ✶  
Pokiwał głową, że kojarzy. No jasne, że kojarzy takie koszmary... Oczywiście, że tak - no bo nauczył się udawać. Ale to nie była prawda. To inni mieli takie koszmary, jego sny składały się niemal tylko i wyłącznie ze słów i emocji. Nigdy by czegoś takiego w nich nie przeżył, tak jak ona nie przeżyłaby tego, co on. Wszystkie inne słowa sprawiły, że wyglądał jedynie coraz bardziej cierpko. Wypił to piwo o wiele szybciej, niż się tego spodziewał. Smakowało obrzydliwie, ale tak miał przynajmniej coś do roboty z dłońmi, żeby nie wyglądać niezręcznie, a już zdążył się zestresować, bo Yaxleyów może lubił - nie przeczył temu - no ale to nie był do końca jego problem, natomiast kiedy cokolwiek zahaczało o ludzi, których kochał... Sytuacja wyglądała zupełnie inaczej.

Słuchał jej więc w milczeniu, chociaż to bez urazy zdecydowanie go uraziło. Nigdy nie uważał się za pępek wszechświata, a uwaga była trafna. Miał ochotę ją zjechać, ale zdążył już wejść w swoją standardową rolę Crowa, poza tym nie chciał, żeby porzuciła pomysł zaangażowania go w to, skoro mógł dowiedzieć się czegokolwiek więcej.

Kiedy Yaxley skończyła mówić, przejechał dłonią wzdłuż twarzy i odetchnął głęboko. Wyglądał na zmieszanego.

- Trochę by to było kurwa dziwne, kiedy miałby się do mnie dopisać, skoro nie widziałem go od... uhhh... no przynajmniej czterech lat? W sensie, no jakbym widział go ostatnio, to okej, ale po cholerę mi jakieś losowe wspomnienia sprzed chuj wie kiedy? Miał fantazję umieszczenia ich w mojej głowie dla niepoznaki, bo może przyjdziesz poprosić mnie o opierdolenie mu gały, a twoją przyjaciółkę co przychodzi na wasze imprezy urodzinowe, tak po prostu przeoczył? Gerry, no jasne, że z nim porozmawiam i wiem, że tu nie chodzi o mnie, ale kiedy mówisz takie rzeczy, to brzmi totalnie, jakbyś miała zniknąć zaraz po nim.

Albo to, albo miał obsesję na punkcie swojej pamięci. Albo oba. W każdym razie wyciągnął ten dziennik jeszcze raz, przerzucił kartkę i pisał tam coś znowu, następnie odwrócił to w kierunku kobiety. Koślawym pismem i trzęsącą się ręką wyrysował tam patyczaka z łukiem i tekst:

22/06/72
Jeżeli nie pamtasz Gerladine Yaxley
Masz u su niętą pamięć
Wredna menda, ale miała ładne
dł ugie nogi
R IP

- To będzie moja pamiątka po tobie, jak Limbo cię wsyśnie. Pewnie będę myślał, że napisałem to naćpany. Dawaj pod spodem autograf. - Dopił to piwo. - A jak go w ogóle znajdę? Umówisz nas na randkę w ciemno?


Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.

My mind is a hall of mirrors.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Geraldine Yaxley (3638), The Edge (2957)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa