• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna Dziurawy Kocioł [09.07.1972] drinkin' problem | Geraldine & Leonard

[09.07.1972] drinkin' problem | Geraldine & Leonard
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#1
13.05.2024, 15:57  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 13.09.2025, 23:28 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Geraldine Yaxley - osiągnięcie Badacz Tajemnic IV

Ostatni czas był dosyć mocno absorbujący dla panny Yaxley. Problemy zaczęły się od cholernego Beltane. Przynajmniej tak się jej wydawało. To wcale nie tak, że już miesiąc wcześniej zupełnie przypadkiem wpuściła kogoś do swojego życia, kogoś komu zaufała, była skłonna zrobić dla niego wiele, a on sobie zniknął. Zostawił ją z dnia na dzień, później połączyła ją ta okropna więź z jednym z jej najlepszych przyjaciół, to było okropne. Na szczęście już za nią. Do tego wszystkiego dochodził problem brata bliźniaka, który nie wiadomo, czy naprawdę istniał. Nie wiedziała, czy jest wariatką, czy to coś innego. Dopiero zaczęła dokładniej przyglądać się sprawie korzystając z pomocy przyjaciół i znajomych, miała nadzieję, że uda im się dowiedzieć, co właściwie się działo. Do tego wszystkiego musiała normalnie pracować i jakoś ciągnąć rodzinny interes, to było dużo, jak na jedną osobę, nawet w przypadku Geraldine Yaxley, która była sobie sama poradzić z wieloma sprawami.

Radziła sobie z tym tak jak umiała najlepiej, najprostszym rozwiązaniem było zapijanie tych wszystkich emocji, które się w niej gromadziły. Dlatego też tego wieczoru nogi poniosły ją do Dziurawego Kotła. Kim i Astaroth na pewno będą jej wdzięczni za wolny wieczór, chociaż w sumie bywała w swoim mieszkaniu ostatnio bardzo rzadko.

Siedziała przy barze i piła kolejną ognistą. W zasadzie to nie rozmawiała z nikim, bo nie dostrzegła żadnej znajomej twarzy, a póki co była chyba trochę za trzeźwa, aby zagadywać nieznajomych. Jeszcze z jeden, czy dwa drinki i pewnie zacznie szukać towarzystwa.

W tle grała muzyka, ktoś brzdąkał sobie na gitarze, z tego, co kojarzyła to był jeden z lokalnych grajków, który często tu występował. Jego muzyka przy którejś z kolei wizycie w tym miejscu nawet przestawała przeszkadzać, do wszystkiego można się przyzwyczaić, jak widać.

Wsadziła sobie papierosa do ust i odpaliła go mugolską zapalniczką Zippo, z przyjemnością zaciągnęła się dymem, fajki idealnie pasowały do alkoholu, zresztą wcale nie był jej potrzebny do tego, żeby paliła jak smok.

Widmo

Leonard Mulciber
#2
14.05.2024, 19:29  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.05.2024, 19:29 przez Leonard Mulciber.)  
Leonard zawsze sądził, że do każdych warunków był w stanie się przystosować. Czy to pełna głośnych studentów szkoła, czy jeszcze pełniejszy jęczących czarodziejów szpital. Błąd. Do kamienicy, do której w trójkę z ojcem i bratem przeprowadzili się z Oslo, za jasną cholerę przystosować się nie potrafił. Już nie sama ilość ludzi, ale ich przyzwyczajenia, nawyki oraz zakazy i nakazy, których się trzymali, sprawiały, że Leonard coraz bardziej zaczynał myśleć o przeprowadzce na swoje. Potrzebował zaplecza, w którym mógłby urządzić swoją własną pracownię. Pracownię, na którą w rodzinnej kamienicy nikt nie chciał wyrazić zgody. Hmpf. Co za uporczywe podcinanie skrzydeł. Tak jakby sami nie mieli później zbierać owoców jego pracy za półdarmo.
Kręcąc głową do swoich myśli, Leo chyłkiem wsunął się przez drzwi prowadzące do Dziurawego Kotła. Skoro już był w okolicy, mógł chociaż raz zahaczyć o ten obskurny, osławiony z jakiegoś powodu, czarodziejski pub. Ponoć serwis był lepszy, niż wyglądał, więc nie szkodziło zaryzykować.
- Brandy - rzucił do barmana, podchodząc do baru i zasiadając zaraz przy nim.
Coś w zapachu tego przybytku go mierziło, choć nie od razu był pewny co. Miał nadzieje, że nie toalety. Ale nie. To nie były toalety. To był zapach dymu papierosowego. Jakaś kobieta siedzące dwa krzesła dalej wypluwała z siebie kłęby dymu. Litości. Leonard skrzywił się nieco, wyciągnął różdżkę i oczyścił powietrze dookoła siebie.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#3
14.05.2024, 20:08  ✶  

Niektórzy rodzice mieli tendencje do podcinania dzieciakom skrzydeł. Geraldine nigdy nie mogła narzekać na swojego ojca. Gerard wykazywał się ogromnym zrozumieniem co do jej zachcianek, pozwalał jej podążać ścieżką, która wybrała, może przez to, że sam ją nauczył tego wszystkiego. Matka może nie była do końca zadowolona, nadal powtarzała jej o tym, że jej czas się zbliża, że powinna wyjść za mąż i podobne farmazony, przez co trochę unikała domu rodzinnego, jednak ojciec zawsze był jej podporą. Nigdy jej nie ograniczał, reagował z entuzjazmem na każdy jej pomysł związany z ich rodzinną działalnością. Był z niej dumny. Kochała go bardzo mocno, zresztą dlatego tak głowiła się nad tym, co ostatnio jej powiedział. Kupił jej konia, bo powiedziała mu, że ma chęć nauczyć się jeździć, nie byle jakiego konia, wspaniały okaz, zresztą durnie ubarwiony, kojarzył się ze skunksem, nie bez powodu, w końcu ona zamieniała się w to zwierzę pod swoją animagiczną postacią. Myślała o tym wszystkim, co działo się w jej życiu nad tą szklanką, która powoli robiła się już pusta.

Już miała machnąć ręką, żeby poprosić poczciwego Finna o kolejną szklankę whisky, ale ktoś wbił jej się w kolejkę, poczekała więc, aż mężczyzna zamówi na co ma ochotę. Przyglądała mu się przy tym przez chwilę, już miała się odezwać do właściciela Kotła, kiedy tamten obcy wyciągnął różdżkę i oczyścił powietrze. Posłała mu mordercze spojrzenie, po czym zgasiła peta w popielniczce, która przed nią stała. - Wystarczyło się odezwać, to przedstawienie wcale nie było potrzebne. - Wysyczała przez zęby z niezbyt przyjacielską miną. Nie znosiła takiego demonstrowania niezadowolenia, zdecydowanie wolała bezpośredniość.

Widmo

Leonard Mulciber
#4
18.05.2024, 17:47  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 18.05.2024, 17:48 przez Leonard Mulciber.)  
Leonard nie zamierzał nikogo prowokować, a tym bardziej zaczynać z nikim zwad. Nie spodziewał się, lub też po prostu nie zakładał, że kogokolwiek aż tak urazi jednym, prostym zaklęciem. Spoglądając w stronę kobiety, uniósł pytająco lewą brew. Trudno było mu powiedzieć, czy to kwestia kulturalna, czy raczej typu osobowości. Anglików potrafiły czasami denerwować dziwne rzeczy. Niesamowite, jak bardzo różnili się od takich Norwegów, od których przecież po części się wywodzili. Ale, ale! Był tu zaledwie od trzech dni i nie zamierzał nadmiernie narzekać. Powinien i zamierzał cieszyć się, że wreszcie mógł wychodzić na miasto bez poczucia potrzeby ciągłego oglądania się dookoła.
- Przedstawienie? - powtórzył, postukując palcem wskazującym w stojące przed nim szkło. - Jeśli tak to pani odebrała, moja wina. Nie przepadam za zapachem tytoniu w zamkniętych pomieszczeniach, co nie znaczy, że zamierzam komukolwiek zabraniać się nim cieszyć. Na swoją obronę mogę tylko powiedzieć, że nie do końca jestem tutejszy.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#5
18.05.2024, 20:11  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.05.2024, 21:58 przez Geraldine Yaxley.)  

Cóż, może Leo nie zamierzał tego robić, ale Geraldine była jeśli o to chodzi jego przeciwieństwem. Często szukała zaczepki, czasem wystarczyło tylko krzywe spojrzenie, by rzucała Czy masz jakiś problem. Tym razem było podobnie. Musiała się odezwać, nie byłaby sobą gdyby tego nie zrobiła. Czasem potrafiła ją wyprowadzić z równowagi bardzo drobna pierdoła, gorący temperament, chyba tak o tym mówili, kiedy chcieli dodać tej cesze nieco poetyckości.

- Jak inaczej to nazwać? - Rzuciła jeszcze do mężczyzny, nie zamierzała dawać za wygraną, kiedy już ktoś ją zaczepiał, to nie miała w zwyczaju odpuszczać. Do tego wszystkiego trafił na naprawdę okropny czas w jej życiu, podczas którego niewiele było trzeba, żeby panna Yaxley zaczęła dyskusję - zupełnie niepotrzebną.

- Finn, nalejesz mi, tego co zwykle. - Powiedziała jeszcze w między czasie bardzo przyjaznym tonem do właściciela Kotła, ten jedynie pokiwał głową, a po chwili postawił przed nią szklankę pełną bursztynowego płynu, upiła niewielki łyk, po czym przesunęła się bliżej nieznajomego. Nie chciała, żeby wszyscy goście tego miejsca widzieli jej sprzeczkę.

- Wystarczyło się odezwać. - Nadal wydawało jej się to mniej inwazyjnym zachowaniem niżeli rzucanie zaklęcia.

Zmierzyła go wzrokiem od stóp do głów, kiedy wspominał o tym, że nie jest tutejszy. Fakt, mogła to zauważyć od razu, nie pasował do otoczenia. Ciekawe co go tutaj sprowadzało. Wzbudził jej ciekawość. - Żadna pani, Geraldine Yaxley. - Wyciągnęła dłoń na przywitanie, żeby nie było. Nieco zeszła z tonu, przez swoje zainteresowanie. - Skąd się tutaj wziąłeś? - Zapytała bez większego zastanowienia, a przecież może nie chciał się tym chwalić, mniejsza o to. Grunt, że ten szybki lont, który jej się odpalił chyba już zgasł, zmieniła swoje nastawienie.

Widmo

Leonard Mulciber
#6
20.05.2024, 20:38  ✶  
Leonard nie był z reguły zainteresowany nawiązywaniem nowych kontaktów, zwłaszcza jeśli te nie były mu do niczego potrzebne. Coś jednak, czy to w aparycji, czy to w zachowaniu kobiety sprawiło, że postanowił przyjrzeć się jej nieco baczniej, choć - miał nadzieję - nienatrętnie.
W porównaniu do Geraldine, zdecdowanie nie wyglądał na tutejszego, nawet jeśli rysy twarzy miał jak najbardziej Anglielskie. Kroje szat oraz kolorystyka panująca w Nowegii widocznie różniła się detalami, oraz zdobieniami. Zwłaszcza przez wzgląd na hafty przy kołnierzach czy rąbkach. Na dodatek sam jego akcent był twardszy i jakby surowszy.
- Hmm, próbą nieuprzykrzania innym życia? - zasugerował lekkim tonem.
Przy kolegach, którzy próbowali szpanować w szkole popalaniem papierosów, bez skrupułów używał zaklęcia bąblogłowy, nieważne jak niepoważnie to wyglądało. Zdaniem innych przejmował się z reguły tak samo mocno, co zeszłorocznym śniegiem.
- Leonard Mulciber, miło poznać - odparł, również wyciągając dłoń, by lekko ścisnąć jej własną. Wciąż nie do końca potrafił ocenić, kiedy w tutejszych warunkach całować, a kiedy potrząsać tylko dłoń, jak to robiło się w przypadku mężczyzn. - A przywiała mnie tu potrzeba drobnych zmian. Z Norwegii.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#7
20.05.2024, 22:07  ✶  

Geraldine często nawiązywała znajomości z obcymi. Wystarczyło, by ktoś rzucił głupi komentarz, a gotowa była się odezwać. Nie zawsze kończyło się to w przyjemny sposób, bo była też pierwsza do rękoczynów, gdy ktoś tylko ją sprowokował, ta sytuacja jednak najwyraźniej dzięki jej rozmówcy miała się zakończyć bardziej przyjemnie. Nikt nie wyjdzie stąd bez zębów, jak mogło się wydawać jeszcze chwilę temu.

- Chyba nie do końca, bo jednak bardziej mi zaszłeś za skórę, niż gdybyś się odezwał. - Tyle, że ona była dosyć specyficzną osobą, może faktycznie przesadziła, ale ceniła sobie bezpośredniość, sama zawsze ją wybierała, a nie takie podchody i na siłę udawaną grzeczność.

Mulciber znała to nazwisko, na pewno ktoś od nich pracował w ministerstwie, wyszła tam jakaś draka, ale nie wiedziała do końca o co w tym chodziło. Nie interesowały ją specjalnie sprawy związane z tym miejscem.

Uścisk Ger był dosyć silny jak na kobietę, ale można się było tego spodziewać już na pierwszy rzut oka. Widać po niej było, że nie należy do tych delikatnych. - Czy miło to się dopiero okaże. - Dodała jeszcze, a kącik ust drgnął jej w uśmiechu. Trochę się z nim droczyła, taka już była.

- Nie wiem, czy spotkają cię tu dobre zmiany, sytuacja w Anglii jest dosyć napięta. - Jeśli szukał spokoju to zdecydowanie nie w tym miejscu. - Norwegia wydaje się być bardziej atrakcyjna pod tym względem, przynajmniej z tego, co pamiętam. - Była tam podczas jednej ze swoich wypraw, ale było to dosyć dawno temu.

Widmo

Leonard Mulciber
#8
23.05.2024, 21:42  ✶  
Geraldine była najwyraźniej typem dużo bardziej podobnym do typowej, skandynawskiej kobiety, niż brytyjskiej. Zwłaszcza przez wzgląd na swój bojowy charakter. Cholerne walkirie. Nie dało się od nich uciec. Nie żeby akurat od nich uciekać próbował. Jego ex była... Bardzo słodkim typem kobiety. W każdym razie do czasu.
Leo westchnął i dwoma palcami rozmasował punkt między oczami.
- Wielokrotnie powtarzano mi, że przebywając w Anglii, powinienem zmuszać się do maksymalnej uprzejmości i minimalnej ilości słownej konfrontacji... Czy to może jednak mit?
Leonarda nie interesowały bezsensowne spory, a tym bardziej bezsensowne interakcje. Jeśli mógł, wolał iść drogami na skróty, dlatego zależało mu na zgłębieniu wiedzy o zwyczajach i nawykach tutejszych.
- ...
Nie skomentował uścisku czarownicy, choć z pewnością mógł. Sam nie wysilił się przesadnie, nie widząc ku temu potrzeby. Dobrze wiedział, ile potrafił. Był bardzo wysportowany i barczysty w porównaniu do większości Anglików, że już nie mówiąc o czarodziejach. Wziął jednak pod uwagę możliwości Geraldine.
- Napięta - pod jakim względem? - spytał zarówno z ciekawości, jak i w celu uniknięcia uzasadniania swojego wyboru w kwestii miejsca zamieszkania. - Przepraszam, jeśli brzmię jak ignorant, ale jestem tu dosłownie od pięciu dni...
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#9
23.05.2024, 23:16  ✶  

Mógł mieć rację. Geraldine została wychowana w nieco surowszym klimacie niż ten tutaj. Pochodziła z Walii, z Snowdonii, gdzie przyszło jej dorastać. Jej rodzina była cóż, specyficzna, miała swoje metody wychowawcze, nieco szorstkie, co powodowało, że nie malowała się jak typowa Brytyjka.

- To pewnie zależy na kogo trafisz. Nie wszyscy lubią uprzejmość, są tacy, którzy preferują bezpośredniość. Nie wiem jednak, czy to wystarcza, aby obalić twoją prawdę. - Dodała z uśmiechem na twarzy. Jak wszędzie. Różne były charaktery, różne upodobania. Nie uważała za słuszne wrzucanie do jednego gara wszystkich danej narodowości, bo zawsze trafiały się jakieś wyjątki, które nie pasowały do reguły. Jeden z nich właśnie siedział przed nim. Mogło to również wynikać z tego, że Gerry dużą część życia spędziła w podróży. Bywała w najdalszych zakątkach świata, co na pewno miało wpływ na jej podejście. Była otwarta, bezpośrednia, nie znosiła udawać.

Ger chyba nie chciała tym uściskiem nic osiągnąć, broń Merlinie, nie chciała na pewno złamać mu ręki, czy coś. Po prostu taka już była, wszystko robiła pewnie, brakowało jej kobiecej delikatności.

- Pod jakim względem? - Powtórzyła po nim, później upiła łyk alkoholu ze swojej szklanki. Czy to możliwe, żeby nic nie wiedział. Jego argument jednak dał jej do myślenia, faktycznie możliwe było, że nie wiedział nic na temat sytuacji politycznej w kraju. - Wiesz, ostatnio ginie masa mugolaków, podczas sabatu wiele osób straciło życie, właściwie nie tylko mugolacy, bo znalazła się grupa osób, która chce dojść do władzy. - Nie miała pojęcia, jakie on ma poglądy, więc wolała podejść do tematu neutralnie.

Widmo

Leonard Mulciber
#10
27.05.2024, 21:11  ✶  
Wychowując się w kraju skandynawskim, Leonard przywykł do pewnego rodzaju oziębłości oraz utrzymywania dystansu w kontaktac z innymi. Przesadna, zwłaszcza niepotrzebna uprzejmość nigdy nie była jego konikiem, choć oczywiście wciąż wiedział jak utrzymać wysoką kulturę osobistą - głównie ku zadowoleniu rodziny. W kontaktach z norweskimi czarodziejami zawsze wiedział, jak się zachować i mimo wszystko raczej nie szło spotkać kogoś na tyle z góry przyjaznego, aby poklepał cię po ramieniu lub też nim objął, nawet jeśli nie było to wasze pierwsze spotkanie. Tutaj jednak, w Anglii, zaobserwował coś zgoła innego. Ludzie byli na wiele sposobów dużo bardziej otwarci. Czy faktycznie przesadnie uprzejmi? Tego jeszcze nie potrafił osobiście ocenić, ale już samo to, że Geraldine postanowiła do niego zagadać, czepiając przy tym błahostki (w jego osobistym mniemaniu), świadczył o o wiele większej łatwości w nawiązywaniu kontaktów.
- Nawet jeśli ta bezpośredność sprawi, że wyjdę na dupka? - zagadnął, samemu unosząc leniwie lewy kącik ust.
Uśmiechał się, kiedy było trzeba, ale nie potrafił władać językiem z taką gracją i precyzją, jak większość pozostałych członków jego rodziny. Nie potrafił i nie czuł potrzeby, aby się tego uczyć. Bycie w centrum uwagi czy posiadanie grona oddanych przyjaciół nigdy nie były potrzebne mu do szczęścia.
Unosząc lekko brwi i upijając nieco z własnej szklanki, Leo z uwagą przysłuchiwał się kolejnym słowom kobiety. Wyglądało na to, że polityka Anglii zaczynała toczyć się w bardzo ciekawym kierunku.
- Hmm~ - wydał z siebie pomruk zainteresowania. - Czyżby grupa nielubiąca, gdy za sterami stoją osoby nieczystej krwi? - dopytywał.
Do Durmstrangu, w którym odbył całą swoją edukację, nikt nigdy nie dopuściłby czarodzieja nieczystej krwi. I tak też jego zdaniem powinno to wyglądać, chociaż w jakimś stopniu rozumiał stronę twierdzącą, że bez spoufalania się z mugolakami liczba czarodziejów mogłaby drastycznie zmaleć.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Geraldine Yaxley (3527), Leonard Mulciber (2535)


Strony (3): 1 2 3 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa