• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
« Wstecz 1 … 4 5 6 7 8 … 10 Dalej »
[01.08.1972] Do it all the time

[01.08.1972] Do it all the time
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#1
21.05.2024, 20:06  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 23.01.2025, 23:52 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Florence Bulstrode - osiągnięcie Badacz Tajemnic
Rozliczono - Atreus Bulstrode - osiągnięcie Badacz Tajemnic I
Jedną rzecz faktycznie wyniósł z rozmowy, którą przyszło mu przeprowadzić z Orionem - stłuczony nos wcale nie przestawał boleć i tak jak wcześniej zdawał zapierać się nogami i rękami przed tym, żeby spojrzała na niego Florence, tak teraz już nie był taki chętny do oponowania. Szybkie zaklęcie i eliksir przeciwbólowy na lepsze sny, powinien załatwić sprawę, a przynajmniej tak to sobie tłumaczył Atreus, wspinając się po schodach na piętro, gdzie znajdował się pokój siostry.
Kiedyś, kiedy był jeszcze dzieciakiem uczęszczającym do Hogwartu, ewentualne bitewne ślady nosił z pewną dumą i satysfakcją. Cieszył się niezmiernie, kiedy pięściami mógł wymierzyć komuś swoją sprawiedliwość, a jeszcze bardziej, kiedy mu się stawiano. Teraz jednak, satysfakcja z uderzenia kogoś pozostawała, jednak o wiele krytyczniej podchodził do wszelkich siniaków czy przekrzywionych nosów. Jako pracownik Ministerstwa, musiał się jakoś prezentować, a przez jakoś miał tutaj na myśli jak najlepiej.
Pierwszy sierpnia przynosił ze sobą Lammas, a to święto, nawet jeśli nie aż tak rozbuchane w obchodach jak Beltane czy Litha, wciąż oferowało pewne atrakcje, z których zamierzał oczywiście skorzystać. A co, gdyby spotkał pomiędzy straganami kogoś znajomego i musiałby mu się wykręcać, że to przecież nikt taki mu upuścił krwi z nosa i wcale, ale to wcale nie teleportował się w dziwaczny sposób na środek Podziemnych Ścieżek. Mógł kłamać - oczywiście, nie miał nic przeciwko temu, ale unikanie pytań było o wiele wygodniejsze.
Znalazł się przed drzwiami, przez moment jeszcze bijąc się z myślami, aż w końcu potulnie zapukał do pokoju, dając siostrze chwilę, zanim nacisnął klamkę, uchylając drzwi.
- Florence? Jesteś może? Mam mały problem... - przez moment zastanawiał się, czy siostra przypadkiem znowu nie podłapała dyżuru w szpitalu, ale przecież jeszcze chwilę wcześniej Joker, ich domowy skrzat, oferował z troską poinformowanie jej o jego stanie.
Dama z Lumos
Kasztanowe włosy zwykle ma ciasno spięte, odsłaniając bladą, trochę piegowatą twarz. Oczy ma jasne, o uważnym spojrzeniu. Około metr sześćdziesiąt dziewięć wzrostu.

Florence Bulstrode
#2
21.05.2024, 21:40  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.05.2024, 22:20 przez Florence Bulstrode.)  
Florence, owszem, była i nawet obudziła się chwilę wcześniej, z dziwnego, nieco niepokojącego snu. W chwili, w której Atreus zapukał do drzwi, sięgnęła więc po niebieski szlafrok i wstała z łóżka.
Gdy jeszcze idąc usłyszała o „małym problemie” przemieściła się do drzwi w błyskawicznym jak na siebie tempie. Mały problem Atreusa mógł równie dobrze oznaczać, że zginęło mu ulubione pióro i chciał spytać, czy wie, gdzie je znajdzie, że pod drzwiami stała jedna z jego szalonych eks, jak że w salonie leżał trup i nie był pewny, co zrobić.
Ledwo jednak otworzyła i obrzuciła go spojrzeniem, natychmiast zrozumiała, o co chodzi.
– Tylko nos? – spytała rzeczowo, sięgając bez wahania do jego twarzy. Był zimny: jak zawsze w ostatnich tygodniach. Dotyk skóry jego i Patricka wciąż zdawał się nienaturalny pod opuszkami palców, mimo to Florence nie cofnęła dłoni, ostrożnie badając opuchliznę. – Chodź i siadaj, trzeba się upewnić zaklęciem, że nie jest złamany – zakomenderowała, przesuwając się, by zrobić mu miejsce i wskazując kanapę. Jak niemal zawsze, wnętrze było idealnie czyste i wszystko stało tutaj wręcz pod linijkę. Florence tolerowała pewien chaos w reszcie domu, przyjmując do wiadomości, że to wspólne przestrzenie, ale jej własna sypialnia i „salon” były urządzone w raczej dość minimalistycznym stylu, w bieli, brązie, szarości i krukońskich błękitach, pozbawione bibelotów i zawsze utrzymywane w nienagannym porządku.
Początkowo nawet nie zamierzała pytać, co się stało. Przestała już jakiś czas temu, z pewną rezygnacją przyjmując, że praca braci jest niebezpieczna, a ten młodszy wdawał się, wdaje i będzie wdawać w bójki, a ona może tylko patrzeć na niego oceniająco i liczyć, że kiedyś trochę wydorośleje. Kiedy jednak sięgnęła po różdżkę, zamarła na moment i spojrzenie jej jasnych, chłodnych oczu, stało się uważniejsze. Bo Atreus nie wyglądał, jakby wychodził do pracy czy ze znajomymi, a ona była właściwie pewna, że wcześniej widziała go w domu i że tego wieczora nie miał dyżuru… A w domu to przecież mógł pobić się tylko z jedną osobą!
Bogowie, oby to była ta osoba, a nie okazało się, że odwiedził ich Laurent.
– Pobiłeś się z Orionem?
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#3
21.05.2024, 22:27  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.05.2024, 02:03 przez Atreus Bulstrode.)  
Każdy jego problem był problemem małym. Do ewentualnej pomocy z tymi drobnymi, o wiele łatwiej było przekonać innych ludzi. Do tego, umniejszanie pomagało nieco przełknąć wszelkie potknięcia i przeciwności. Wszystko, co na słowa mały problem przychodziło Florence do głowy, było jak najlepszym skojarzeniem - przerabiali to przecież nie raz, nie dwa. Bo z jakiegoś dziwnego powodu, nawet jeśli przed dzieleniem się swoimi problemami wzbraniał się czasem rękoma i nogami, to do niej przychodził najchętniej, jeśli już faktycznie musiał.

- Tylko. I aż - pokiwał głową, dorzucając do tonu nieco dramatyzmu, który całkiem ładnie zgrywał się z niechlujnie startą z twarzy krwią i jej plamami na koszuli, której wciąż jeszcze nie zmienił. Nie miał kiedy, ale przecież Florence była ostatnim przystankiem w drodze do jego własnego łóżka i wyspania się. Mimowolnie jednak zerknął w dół, na swoją dłoń, jakby upewniając się że faktycznie stłuczony nos to jedyne jego zmartwienie w tym momencie. Wcześniej wydawało mu się, że rozbita na głowie oprycha szklanka wyrządziła krzywdę tylko jego krzywej twarzy, jednak teraz widział, że na wnętrzu czerwieniła się nieśmiało szrama, którą wcześniej bezwiednie wtarł w materiał spodni, krew biorąc za tę z nosa. Skrzywił się też, kiedy palce siostry znalazły się na jego skórze, badając odniesione przez niego obrażenia.

- Jestem absolutnie prawie pewien, że nie jest. Tylko trochę mi się go obiło - rzucił z niechęcią na pokaz, wsuwając się jednak grzecznie do wnętrza i zajmując miejsce na wskazanej mu kanapie. - To wcale nie było takie mocne uderzenie, wiesz? Na tyle że dłubanie przy tym zaklęciem nie jest aż tak konieczne. Daj mi coś na ból, zamaskuj i można iść spać - uśmiechnął się lekko, z należytą sobie nonszalancją, którą próbował przekonać ją do darowania sobie niepotrzebnego - jego zdaniem - rozdrabniania się. Ten swobodny wyraz twarzy wydawał się tylko pogłębić, kiedy ona zastygła nad nim, wyraźnie przeprocesowując jak doszło do całego tego urazu, który zaprowadził go do jej pokoju.
- Nie no, co ty - uśmiechnął się wręcz wesoło. - Z Jokerem. Mama nie pozwoliła mi z nim grać w karty, więc postanowiłem znaleźć mu inne zajęcie.
Dama z Lumos
Kasztanowe włosy zwykle ma ciasno spięte, odsłaniając bladą, trochę piegowatą twarz. Oczy ma jasne, o uważnym spojrzeniu. Około metr sześćdziesiąt dziewięć wzrostu.

Florence Bulstrode
#4
22.05.2024, 15:49  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.05.2024, 15:50 przez Florence Bulstrode.)  
Florence była jedną z najstarszych z pokolenia, a w dodatku obdarzoną zrównoważonym charakterem i całkiem sporą dawką rozsądku - zwłaszcza gdy porównywało się ją z krewnymi ze strony matki. W jej przypadku granica między towarzyszką zabaw a opiekunką zacierała się, a Florence często wchodziła w rolę tej drugiej, zwłaszcza wobec brata i kuzynostwa młodszego o kilka lat. Jednocześnie nie będąc rodzicem ani osobą dużo starszą, nie krzyczała na nich, nawet w przeszłości rzadko wymierzała kary - najbardziej dotkliwą było bodaj przeczytanie referatu na temat niebezpieczeństw korzystania z magicznych przedmiotów niewiadomego pochodzenia i napisanie jego streszczenia - a wraz z tym, jak dorastali, nie naciskała już nawet na wyjaśnienia. Przynajmniej jak długo uważała, że sami wiedzieli, co głupiego zrobili.
Bywała nadopiekuńcza, wiedziała o tym i przynajmniej próbowała opanowywać te zapędy. Choćby po to, by nie zaczęli przed nimi uciekać. Starała się dać im przestrzeń i może dlatego Laurent, który zawsze uważał, że robi innym problem, i Atreus, który z kolei bardzo nie lubił przyznawać, że z czymś nie da sobie rady sam, czasem byli skłonni po tę pomoc do niej przyjść.
Łatała więc rozbite nosy, uprzejmie odprawiała szalone dziewczyny, znajdowała ulubione pióra i zbierała półprzytomnych kuzynów ogłoszonych martwymi z podłogi.
- Kiedy zdążyłeś zrobić dyplom magimedycyny? Przegapiłam ten moment - oświadczyła, pochylając się nad nim i oczywiście rzucając odpowiednie zaklęcie. Tym razem miał rację, kość była cała, za to naczynka krwionośne popękały i naprawdę niewiele brakowało. - Jeśli tak to zostawimy, do rana spuchniesz. Nie mogę dopuścić, żeby ktoś zrobił ci zdjęcie i potem twierdził, że numer cztery na liście najbardziej pożądanych kawalerów o siebie nie dba - prychnęła Florence, odsuwając się od niego i ruszając do jednej z szafek. Zestaw podręcznych eliksirów trzymała zarówno w kuchni, jak i w swoim salonie oraz torbie uzdrowiciela. Starannie odmierzyła łyżeczkę i podała ją Atreusowi.
- Pij do dna - oświadczyła, po czym machnęła różdżką. Zaklęcie miało natychmiast zmniejszyć opuchliznę i poskładać naczynka, a zaaplikowany eliksir: utrwalić ten efekt i zagwarantować, że skoro świt Bulstrode nie zacznie znowu krwawić. – Ach. Przegrałeś z nią w karty.
Przecież nie posłuchałby matki ot tak po prostu, a sama matka nie przegapiłaby okazji do zrobienia z tego drobnego zakładu.
– To bardzo miło z twojej strony, że zechciałeś zadbać o równe szanse i najwyraźniej walczyłeś z nim na klęczkach – powiedziała, rzucając mu spojrzenie, które wyraźnie świadczyło o tym, że nie wierzy w ani jedno jego słowo. Joker nigdy nie uderzyłby żadnego z nich, a poza tym sięgał Atreusowi tak mniej więcej do pasa.
Musiała go później spytać, czy ktoś do nich wpadł albo czy Atreus wyszedł. Mroziła ją myśl o tym, że to Orion mógłby uderzyć Atreusa. On podniósłby rękę na brata tylko, gdyby ten zrobił coś strasznego: tak strasznego, że Florence nie mogła sobie nawet wyobrazić, co to miałoby być. Napadnięcie magicznego przedszkola i zarżnięcie małych czarodziejów? (Nie że podejrzewała Atreusa, że byłby w stanie zrobić coś takiego, po prostu nie sądziła, że coś mniejszego kalibru doprowadziłoby Oriona do rękoczynów wobec brata.)
– Pokaż – zażądała, wyciągając ku niemu własną dłoń, bo wyłapała spojrzenie, jakie skierował na wnętrze ręki.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#5
22.05.2024, 19:59  ✶  
Atreus łypnął na nią, kiedy pochyliła się nad nim, chcąc rzucić badające zaklęcie. Oczywiście, że specjalistą w tej dziedzinie nie był, ale nic nie stało mu na przeszkodzie, żeby próbować nim być, szczególnie jeśli rozchodziło się o jego własną głowę w tym momencie. Nie lubił tych sondujących zaklęć, które przemykały przez ciało, odkrywając wszelkie bolączki, ale sam nie był do końca pewien dlaczego.
- A wiesz, jak jest mniej pracy w biurze, to sobie przeglądam notatki z kursów w Mungu - rzucił z przekąsem, krzywiąc się kiedy machnęła różdżką, rzucając odpowiednie zaklęcie. Czujne spojrzenie śledziło kolejne ruchy siostry, ale kiedy wspomniała o rankingu, jej brat zmarszczył brwi. - Słucham? Czwarty? Wypraszam to sobie! Byłem przecież trzeci - rzucił, nawet trochę oburzony, bo kto to widział, żeby mu tak miejsce zamieniać. Antoś mógł być przyzwoitym kawalerem, ale o wiele bardziej pasowało mu przyznane mu czwarte i niedoczekanie, żeby się z nim Bulstrode zamieniał. Bardzo miło było z jej strony, że tak się martwiła żeby przypadkiem mu ktoś niekorzystnego zdjęcia nie zrobił, ale mogła chociaż posortować sobie odpowiednio fakty.

Kiedy podała mu łyżeczkę z eliksirem, spojrzał na nią z powątpiewaniem. Liczył chyba na coś więcej, ale po chwili krzywienia się nad zawartością, chyba tylko na pokaz, w końcu przyjął specyfik i wypił go.
- Tak mało? - zapytał, oblizując łyżeczkę, jak przystało na dzielnego pacjenta. Ale zaaplikowanie lekarstwa nie było końcem jego krzywienia się, bo zaraz Florence znowu powiedziała absolutnie okropne rzeczy. - Wypraszam sobie - żachnął się wyraźnie, odkładając sztuciec na znajdujący się przy kanapie stoliczek. - Pozwoliłem jej wygrać. Od czasu do czasu się jej należy.

Spojrzenie błękitnych oczu mimowolnie opadło, kiedy siostra wspomniała o tym, jak w ogóle z ich domowym skrzatem musiał walczyć. Skończył na tych ścieżkach na kolanach? Chyba nie, a przynajmniej sobie nie przypominał. Spodnie też wyglądały na czyste, pomijając ciemniejsze smugi, pozostawione w miejscach gdzie wycierał w nie ręce.
- Stanął na stołku w kuchni. Wiesz, tym takim wysokim - burknął po chwili w odpowiedzi, z teatralną niechęcią wyciągając w jej stronę skaleczoną dłoń, kiedy mu kazała. - Nic takiego, tylko rozbita szklanka.
Dama z Lumos
Kasztanowe włosy zwykle ma ciasno spięte, odsłaniając bladą, trochę piegowatą twarz. Oczy ma jasne, o uważnym spojrzeniu. Około metr sześćdziesiąt dziewięć wzrostu.

Florence Bulstrode
#6
22.05.2024, 21:57  ✶  
– Bardzo chętnie odpytam cię z tego, czego się nauczyłeś – zapewniła Florence. Doskonale wiedziała, że nie lubił tych zaklęć. Mogła się tylko domyślać, czy wiązało się to z tym, że nie cierpiał, kiedy ktoś lub coś dostrzegał coś, czego nie chciał pokazać spod maski pokerzysty, noszonej nawet na użytek przyjaciół i rodziny. Ale w takich wypadkach ani myślała ustępować, niezależnie od przyczyn. Uśmiechnęła się jednak mimowolnie (chociaż bardzo krótko, ledwo widocznie) na jego oburzenie, gdy przypadkiem dokonała jego degradacji. – Już, już. Wiesz przecież, że dla mnie jesteś numerem jeden – – powiedziała i rozczochrała mu włosy, choć zaraz opuściła dłoń i kolejne słowa dodała z odrobiną przekory. - Ex aequo z bratem, oczywiście.
Fakt, że Orion nie trafił na tę listę, niezbyt ją dziwił. Starszy z Bulstrodów unikał blasku fleszy i rzadko udzielał się towarzysko, bardziej chyba pod tym względem podobny do niej niż do Atreusa. Ale bez wątpienia byłby doskonałym kandydatem na męża, przynajmniej mało obiektywnym zdaniem Florence.
– To skoncentrowana dawka, ale jeśli życzysz sobie wypić całą fiolkę, mogę zaaplikować ci jeszcze jeden eliksir. Chyba wspomniałeś o nim ostatnio, że smakuje jak fasolka wszystkich smaków o smaku wymiotnym – skwitowała Florence, obracając jego dłoń tak, aby znalazła się wierzchem do góry. Obejrzała dokładnie ranę, upewniając się, że nie zostały w niej żadne kawałki szkła, zanim stuknęła w nią lekko różdżką, tak że skaleczenie zasklepiło się. – Jakbyś kiedykolwiek celowo pozwolił komuś wygrać, Atreus – powiedziała, unosząc na niego na moment wzrok, jasne oczy, bardzo podobne do oczu ich obu, widzące nie tylko to, co dało się dostrzec podstawowymi zmysłami. Tym razem jedna nie próbowała patrzeć w jego przyszłość: sama nie była pewna dlaczego. Może czasem lepiej nie wiedzieć?
Machnęła różdżką, przywołując do siebie kolejną fiolkę i spuściła na miejsce po ranie trzy krople eliksiru, mające zapewnić, że rana się nie otworzy, gdy czar przestanie działać.
– Ten wysoki, mówisz? Tak, to wyjaśnia, jak dosięgnął. Nie miałam pojęcia, że Joker ma aż tak dużo siły w tych drobnych piąstkach. Miałeś szczęście, że nie złamał ci nosa. Czy teraz powinnam iść wyleczyć mu głowę, na której rozbito szklankę, czy może to nie on padł tutaj ofiarą? – spytała, wypuszczając jego chłodną dłoń spomiędzy palców. Kusiło ją, by spytać, co naprawdę się stało: ale widziała przecież, że ewidentnie nie chciał mówić. Tak jak nie chciał jej mówić o bardzo wielu rzeczach i musiała się z tym pogodzić.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#7
23.05.2024, 20:42  ✶  
- Nie musisz. Jestem absolutnie przekonany, że i bez tego jesteś niezwykle zajęta - rzucił z miłym uśmiechem przyklejonym do ust. Zaraz jednak, wyraz jego twarzy z wyuczonego, zmienił się na o wiele bardziej naturalny i zadowolony z tego co mu powiedziała. Nawet w tym wszystkim łaskawie pominął, że zaraz musiała mu trochę podciąć skrzydła i dostawić do niego Oriona, ale czego się nie robiło dla rodzeństwa, prawda? A brat zasługiwał na odrobinę dobra w życiu, nawet jeśli nawet nie był świadomy tej ich wymiany zdań.

Atreus skrzywił się na wspomnienie dobrze znanego mu eliksiru. Zrobił to z manierą dzieciaka, który błądzi myślami przy jednym z najbardziej obrzydliwych doświadczeń swojego życia (które zapewne jest okropnie przez niego wyolbrzymione). Wzdrygnął się też nawet, na wspomnienie tego okropieństwa.
- Nie trzeba, jednak jest dobrze - rzucił pośpiesznie, chyba faktycznie trochę obawiając się, że Florence wmusi w niego wspomniany eliksir, rujnując tym samym jego kubki smakowe.
Przyglądał się przez moment swojej dłoni. Jak po krótkich oględzinach, siostra macha nad nią różdżka, a znajdująca się na niej rana zasklepia się, przywracając skórę do właściwego stanu.
- No proszę cię, przecież mi się zdarza - zacmokał, z pewnym rozczarowaniem w głosie, chociaż miała może odrobinę racji - rzadko kiedy pozwalał komuś wygrać. Coś w nim zwyczajnie zmuszało go do rozgrywania kart tak, żeby nie dać drugiej osobie szans. No chyba, że prawdziwą wygraną nie była sama rozgrywka, a coś co kryło się za nią. Wtedy mógł udawać i kluczyć, forsując przegraną.

Wywrócił na nią oczami, bo oczywiście musiała to ciągnąć w najbardziej oczywistym kierunku, czyli że niekoniecznie chciał jej powiedzieć co się stało. Nawet nie chodziło o to, kto w ogóle mu te twarz obił, chociaż Florence pewnie bardzo by się ucieszyła, słysząc że wspomina o kobiecie, przed którą sama go ostrzegała wcale nie tak dawno. Nie, problem polegał w tym, że sam nie do końca rozumiał, co takiego się stało i dlaczego.
- To jakaś anomalia teleportacyjna - westchnął, trochę chyba pokonany, mimowolnie sięgając palcami do wnętrza dłoni, by podrapać skórę dookoła miejsca, które jeszcze przed chwilą było rozcięte. - Kichnąłem, a potem się teleportowałem, nie wiedząc czemu. W ten obrzydliwy, nieprzyjemny sposób kiedy masz wrażenie, że zaraz się rozszczepisz - wzdrygnął się, kiedy po plecach przeszedł mu dreszcz na samo wspomnienie tego uczucia. - Pan z rozbitą głową na pewno bardzo się cieszy, że nikt go nie miał czasu oddać do aresztu.
Dama z Lumos
Kasztanowe włosy zwykle ma ciasno spięte, odsłaniając bladą, trochę piegowatą twarz. Oczy ma jasne, o uważnym spojrzeniu. Około metr sześćdziesiąt dziewięć wzrostu.

Florence Bulstrode
#8
24.05.2024, 14:11  ✶  
– Jestem bardzo zajętą osobą, ale przecież zawsze znajdę czas dla mojego brata - zapewniła Florence, jakby faktycznie była gotowa wyciągnąć notatki i zacząć go przepytywać. – Zaczniemy od prawidłowego reagowania uzdrowiciela w sytuacjach zagrożenia - dodała.
Podstawowa zasada: zapewnij własne bezpieczeństwo, inaczej nie pomożesz innym. Nie lekceważ własnych obrażeń. Florence miała wrażenie, że ta lekcja mogłaby się mu przydać, ale to nie były już czasy, w których mogła posadzić go przy stole, aby napisał to sto razy.
– Doprawdy – rzuciła tylko na to jego "przecież się zdarza". Wiedziała aż za dobrze, jak Atreus nie cierpiał przegrywać: i nie chodziło tylko o pokerowy stół, ale też wszystko inne. Nie lubił ustępować, nie lubił, gdy ktoś był lepszy od niego, a jeżeli coś sobie postanowił lub miał za rywalizację, niechętnie się wycofywał. Czy mógłby dać komuś wygrać w pokera? Być może, ale w chwili, gdy nie chodziłoby o samą grę.

Na jej twarzy pojawiła się nowa czujność - gdyby jego słowa o małym problemie nie wyrwały Florence skutecznie z senności, na pewno zrobiłyby to te o anomalii teleportacyjnej i na moment zacisnęła palce na jego świeżo wyleczonej dłoni.
– Ale chyba nie przeniosło cię na mgliste mokradła? – spytała, zanim cofnęła rękę. Czytała o tym w Proroku Codziennym, tak samo jak o tym, że Ministerstwo Magii podobno rozwiązało problem. Przez jej głowę przebiegły fragmenty artykułów: o zaginionych ludziach, o ciałach znalezionych na Mokradłach, o nie działającej tam magii. Zaraz jednak rozluźniła nieco ramiona, bo uświadomiła sobie, że Atreus nie wyglądał, jakby przez kilka godzin przedzierał się przez bagniska. Miał tylko rozbity nos.
– Być może to jakieś uboczne skutki anomalii teleportacyjnej z maja – powiedziała. Nie dopytywała już kim był ten mężczyzna, któremu Atreus rozbił szklankę na głowie i który, jak założyła, rozbił także jej bratu nos. Wystarczyło jej w zupełności, że przestał się wykręcać, w najlepszym, prewettowskim stylu: a jeżeli nie chciał dzielić się całą opowieścią, miał do tego pełne prawo. – Poza tym, że omal cię nie rozszczepiło i stanem twojego nosa, wszystko w porządku?
Może to było głupie pytanie, bo przecież wiedziała, że nie: przynajmniej nie w zupełnym porządku. Był Zimnym. Wciąż nie wiedzieli, jak odwrócić ten stan. Zerwał zaręczyny, pracował w Biurze Aurorów, a wojna w ich świecie po Beltane przeszła w nowe stadium. Atreus nie musiał się jej zwierzać, by wiedziała, że wszystko nie jest dobrze i że nie uderzyłby Laurenta tylko dlatego, że zdenerwował się jakąś bzdurą. Wiedziała też, jakiej może spodziewać się odpowiedzi.
Ale była jego siostrą i musiała spytać.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#9
29.05.2024, 19:00  ✶  
Cudownie było mieć taką siostrę. Taką, co zawsze znajdzie czas dla młodszego brata i zajmie się jego problemami. Szkoda tylko, że spytka z arkanów uzdrowicielstwa nie była jakąś palącą potrzebą dla Atreusa. Wywrócił na nią oczami, nawet jeśli sam przecież zaczął ten żart. Teraz jednak już trochę mu sie przejadł i chyba tylko dlatego, że nie mógł tej dyskusji wygrać.

- Mgliste Mokradła? Nie. Czemu akurat tam? - zapytał, marszcząc nieco na nią brwi. Wiedział czym te Mokradła były i co się tam działo, ale nie to teraz go w tym jej pytaniu zastanawiało. Co, trafił tam ktoś kogo znała i ledwo wrócił żywy? Przyjmowali stamtąd aż tyle ludzi do Munga, że aż spędzało jej to swego czasu sen z powiek? Teraz problem został zażegnany, więc nawet jeśli by się tam teleportował, to pewnie nic by mu nie było, ale cóż - to nie miejsce było tutaj problemem.

- Od tamtej pory minęło już bardzo dużo czasu. Szczerze to wątpię, żeby miało to z tym cokolwiek wspólnego - rzucił, pomijając oczywiście swoje różne domysły. Na przykład, że był to jakiś pochodny objaw odprawienia rytuału na Beltane. Może Crouch nie zdjęła z nich tej więzi aż tak sprawnie i teraz będzie się im to odbijało taką właśnie czkawką? Tylko czekać, aż Longbottom wylezie na niego w jakimś absurdalnym momencie. - I ręki. Nie zapominaj o ręce - przypomniał jej, bo jeszcze przed chwilą mu ją nerwowo miażdżyła. - Nic mi nie jest - odpowiedział jej wreszcie, dokładnie tak, jak mogła się spodziewać. - Przynajmniej nic nowego - zabrał dłoń, przez moment przyglądając się jej i pocierając kciukiem miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą znajdowała się rana. - Rozmawiałem jakiś czas temu z osobami, które aktywnie zajmują się sprawą zimnych, szukają odpowiedzi. Doszliśmy do tego, że Samhain jest momentem, kiedy będzie można spróbować to odwrócić - uśmiechnął się do niej lekko, słabo. - Poprostu jestem zmęczony. Ale może się wreszcie po tym wszystkim wyśpię przynajmniej.
Dama z Lumos
Kasztanowe włosy zwykle ma ciasno spięte, odsłaniając bladą, trochę piegowatą twarz. Oczy ma jasne, o uważnym spojrzeniu. Około metr sześćdziesiąt dziewięć wzrostu.

Florence Bulstrode
#10
31.05.2024, 09:28  ✶  
- Jeszcze niedawno czarodziejom, także takim, którzy nie umieli się teleportować, zdarzało się zniknąć i pojawić na Mokradłach. Niektórzy dawali radę z nich wyjść. Inni nie - powiedziała Florence. Sama nie miała tej wątpliwej przyjemności, ale kilka znanych jej osób owszem, poza tym czytała artykuły w gazetach. Zaginięcia bez wieści. Osoby, które stamtąd wychodziły i twierdziły, że znajdowały trupy. – Ktoś z waszego wydziału się tym zajął i podobno sytuacja jest rozwiązana, ale…
Nie mogła być pewna, a jego opowieść wywołała w pierwszej chwili takie skojarzenie.
– Kto wie, jakie skutki tak naprawdę miało naruszenie granicy między światami? – spytała cicho. Dawno? Owszem. Ale oni wciąż byli zimni, słyszała o roślinach, które rozrastały się ponad miarę, opowieści o widmach z Kniei, popsuty rytuał Beltane, którego przecież doświadczyła na własnej skórze… – Te wszystkie szalejące rośliny, widma. Gdy byłam w Dolinie Godryka pod koniec maja, ja i mój stażysta… widzieliśmy człowieka bez głowy. Nie był duchem, nie był prawdziwy i gdy znikł czuliśmy, że czegoś szukał.
Jej myśli automatycznie uciekały więc ku nie działających teleportacji i sieci Fiuu po sabacie, nie rytuałowi Beltane: w końcu sama swój zerwała i ani nigdzie się nie teleportowała, ani nikt nie teleportował się do niej. Efekty uboczne mogły w końcu być różne.
Kiwnęła lekko głową, gdy wspomniał o Samhain. Miała wyrzuty sumienia, że sama nie zdołała wiele odkryć: ale była uzdrowicielką, nie nekromantką czy spirytystką, nawet jeżeli o nekromancji wiedziała więcej niż wypadało się przyznawać.
– Nic w próbkach krwi i wynikach badań nie sugeruje anomalii. Organizm funkcjonuje normalnie. Próbowałam znaleźć coś w archiwach Munga, ale nie ma tam ani słowa o podobnych przypadkach. Mam nadzieję, że Departament Tajemnic zdoła coś znaleźć.
Nie chciała nawet myśleć, że mogłoby być inaczej. Chłód dręczył Atreusa, a to na pewno nie pomagało w przypadku chłopca, który miał tyle problemów z panowaniem nad złością i jednocześnie tak bardzo pragnął udowodnić sobie i innym, że ze wszystkim daje radę. Czasem nawet ona, znając go całe życie i dysponując talentem jasnowidza, nie była pewna, gdzie kończą się jego maski, a gdzie zaczyna on. Czy sam potrafił to zrobić?
– Na razie powinieneś odpocząć.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Atreus Bulstrode (2035), Florence Bulstrode (2395)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa