• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
1 2 3 4 5 6 Dalej »
[27.08.1972] Come to me powers of darkness, powers of whoreness and slutness

[27.08.1972] Come to me powers of darkness, powers of whoreness and slutness
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#1
28.09.2024, 07:49  ✶  
W sumie nie oczekiwał, że Brenna zgodzi się na jego propozycję spędzenia wspólnie wieczoru, ale widocznie wspólne pokonywanie upiornego labiryntu z zagadkami zbliżało do siebie ludzi. A może chodziło o to, że wydawało się to znakomitą odskocznią od towarzyszącego im tego dnia poczucia samotności i strachu, bo nawet jeśli samotniczki nie osadziły się na jego ubraniu czy włosach, doskonale dostrzegał barwy, które rozkwitały od rana dookoła Longbottom. Na całe szczęście, kiedy wreszcie każde udało się w swoją stronę, żeby doprowadzić się do porządku i przebrać w coś o wiele bardziej odpowiedzialnego, efekt kwiatów zdążył się rozproszyć i jedyne co po nim zostało to pytania co w ogóle doprowadziło brygadzistkę do podobnego stanu.

A teraz? Teraz Atreus stał w salonie Longbottomów, przyglądając się powieszonemu nad kominkiem mieczowi Godryka Gryffindora. Nie to, żeby był jakimś koneserem ostrzy, ale chyba wydawało mu się odrobinkę zabawne, że los splótł ze sobą ścieżki akurat dwójki osób, które pochodziły od założycieli Hogwartu. Ona, jak swój przodek, machała mieczykiem i pakowała się w kłopoty niemal nieustanie, a on... miał w domu dużo zagadek - lepszego skojarzenia niestety nie mógł w tym momencie wymyśleć. Ale był absolutnie przekonany że gdyby nie do Slytherinu, to tiara przydzieliłaby go do Ravenclawu. Znaczy może gdyby Gregory dałby mu za dzieciaka o jedną więcej układankę do rozwiązania.

Miał na sobą elegancką szatę, którą zamówił u Chistophera chyba wiedziony jakąś potrzebą przeproszenia go w ten sposób za to, że obił mu twarz na weselu Blacków, a która miała jak najlepiej oddawać narzuconą przez Muzę tematykę całego wydarzenia. Ale uszy i diadem sobie darował, przynajmniej chwilowo, bo nie było takiej opcji żeby w tym przebraniu paradował bo domach innych ludzi. Po swoim z resztą też. Niby nie zanosiło się na to, żeby ktoś miał go w tym salonie zastać na przyjemną rozmowę, bo od momentu kiedy Malwa powiedziała mu żeby tutaj zaczekał, nie przewinęła się tutaj żadna żywa dusza. No, może pomijając psa, który przyszedł się przywitać. A potem kolejny. I kolejny...? I w końcu Atreus zaczął się zastanawiać, ile oni mają w tej warowni zwierzaków i czy nie powinien zacząć się spodziewać tutaj czegoś o wiele bardziej kontrowersyjnego jak zwykły kundel, bo to przecież był dom gdzie mieszkała Brenna Longbottom.
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#2
07.10.2024, 23:24  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.10.2024, 23:33 przez Millie Moody.)  
– Jesteście tylko talią zwykłych kurwa jebanych w dupę kart – spokojność i cisza zostały skutecznie zbrukane komentarzem znikąd, a konkretnie komentarzem z głębokiego fotela typu uszak, stojącego sobie w kącie pod jednym z regałów obok stołu na którym ów talia zwykłych kurwa jebanych w dupę kart się pyszniła, a przynajmniej dziesięć jej zacnych reprezentantek.

Millie była mizernych rozmiarów, ubrana w stanowczo za duży, męski t-shirt i skandalicznie obcisłe jeansy, zwinięta w kłębek mogła realnie zniknąć z oczu, szczególnie jeśli siedziała cicho. Ale teraz już nie siedziała cicho, a irytacja buchała z niej jak para bucha z dogrzanego byka na corridzie.

Karty szydziły z niej pytała o powazne sprawy, pytała o Miecz Sprawiedliwości, który miał rozsądzić, które rozwiązanie racjonalnie byłoby dla niej najlepsze. I rzeczywiście Sprawiedliwość przyszła ale tylko jako prztyczek w nos. A ziemia... ilość ziemi... gdy jej żywiołem było powietrze, przecież miotła, przecież latanie, przecież płomień i żar, potrzeba nakurwiania się, tak tak o tym też karty mówiły nawet Rydwanem kazały wytrzeć sobie ryj. I ziemia. Królestwo denarów.

Miała wrażenie, że zaraz zwymiotuje, choć pewnie była to kwestia tego, że nie jadła nic... od wczoraj? W końcu zerwała się na równe nogi, równie gwałtownie co gwałtownie wyrzuciła z siebie odautorski komentarz do rozkładu, i wstała ciskając pozostałe karty na stolik. Cudem nie zleciały na ziemię.

I wtedy zobaczyła Atreusa i zamrugała kilkukrotnie, nie mogąc uwierzyć, że go widzi tu w bezpiecznym miejscu, w Warowni, która nie wpuszcza takich złamasów jak on. A nie czekaj, Eryczek go lubił. No tak. I pączki Brenny. Coś było na rzeczy.

Westchnęła, zmuszając się do rozluźnienia szczęki i w ogóle całego ciała napietego jak struna która zaraz miała komuś pizgnąć w oko.

– No hej. – burknęła do niego kuląc się znowu, czując się jak ścierka w porównaniu do jego wymuskanych szat. Zamierzała odwrócić się na pięcie i iść do kuchni po coś ciepłego do picia. Musiała ogarnąć jakkolwiek ten natłok ziemi. Gorzej niż jak wtedy gdy pożarło ją Windermere.


[+]reprezentantki na stoliku
[Obrazek: JL019GH.jpeg]
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#3
06.03.2025, 06:05  ✶  
Jak się szybko okazało, uwaga ze strony psów nie była najgorszym, co mogło go w salonie Warowni spotkać. Nie była to też najbardziej kontrowersyjna rzecz, nawet jeśli te kundle zdawały się mnożyć na jego oczach, bo ciężko było pobić emocje jakie wywoływała obecność wariatki. Było to dosadne słowo, ale na standardy aktualnych nastrojów chyba nie aż takie mocne, a jakże ładnie opisujące wszystko to, z czym właśnie kojarzyła się Millie. Szalone osoby przypominały raczej snujące się bez celu duchy na flankach. Szaleństwo było miękkie i odpowiednio szeleściło na języku. Bycie wariatem natomiast, to już miało pewnego kopa w wydźwięku. A Moody właśnie taka była - bardziej ostra i energetyczna. Do tego okropnie wulgarna, chociaż ta cecha była przylepiona do niej jeszcze przed Beltane, jak rzep do psiego ogona.

- No cześć - odpowiedział, odwracając się w jej stronę i przez moment się jej przyglądając. Posiadał jakiś taki instynkt, wytrenowany chyba na szkolnych korytarzach. Instynkt dręczyciela, który szybko wyłapywał te wszystkie drobnostki, możliwe do łatwego wypunktowania i zgnojenia za ich pomocą adresata. Ale nawet jeśli pociągnęło go subtelnie w stronę zwrócenia Millie uwagi na jej stan, czego na pewno była i tak dogłębnie świadoma, powstrzymał się. Nie był u siebie w domu, ani nawet na Ministerialnym korytarzu. Dodatkowo, w pewnym momencie dręczycielstwo przestawało sprawiać mu frajdę - głównie w momencie kiedy ofiara wyglądał, jakby zaraz miała się zapaść w sobie, zamiast bronić. Bo właśnie w tej obronie i pyskówce była największa zabawa i satysfakcja.

Zrobił parę kroków w jej stronę, pozostawiając w spokoju miecz Godryka i koncentrując się na tym foteliku, w którym siedziała i na rozkładzie znajdującym się przed nią. Wsunął ręce do kieszeni spodni, zatrzymując się po drugiej stronie stolika gdzie wykładała karty.
- Ciężki wieczór? Karty ci dojebały lepiej niż pałkarz tłuczkiem w głowę? - miała szczęście, bo Atreus nawet jeśli należał do rodziny słynącej z trzeciego oka, to za grosz było w nim zainteresowania wróżbiarstwem, a przez to nie do końca rozumiał co dokładnie widział w kartach. Ale przynajmniej nadrabiał minął, tak samo frustrującą jak zwykle, z zaczepnym uśmiechem wymalowanym na twarzy, jakby wiedział dosłownie wszystko.
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#4
21.03.2025, 14:55  ✶  
Miles była trochę jak na pół zdziczałe zwierzę. Poniekąd było to słuszne, sama siebie nazywała karaluchem, szczególnie po Windermere, kiedy pożarła ją ziemia a potem wypluła kawałek dalej w Wielkiej Walce z pnączami i infernusami i chuj wie jeszcze czym.

Była tam jakaś czaszka.

I jakaś spalona mugolka.

Pierdolone jezioro.

Był też on.

Skuliła się w fotelu, obserwując go czujnie złotymi ślepiami, niemalże unosząc górną wargę w obronnym geście, szykując się na atak, który nie nastąpił. To było dziwne.

– Każdy kto wie co jest w kartach, zna arkana, każdy wie co te dziwki mogą powiedzieć. Moje... cóż, nie są wcale takie niemiłe. Mówią o pracy, mówią o forsie. Szkoda, że pytałam o życie uczuciowe, ale cóż... mogłam przewidzieć, że powinnam zamknąć ryj i się nie interesować. – Ominęła skrzętnie związaną damę na samym środku i facetów napierdalających się pałkami. Zgarnęła karty i zaczęła je tasować. – A Ty? Jesteś ciekaw swojej przyszłości? Wolałbyś w niej zobaczyć toczące się złote monety, czy może kielichy przepełnione źródlaną wodą? – Nie oczekiwała, że zakuma metaforę mokrych cipek, w końcu był tylko aurorem. – Co Tu w ogóle robisz? Czekasz na audiencje u Starego? – miała na myśli Godryka, mimowolnie nawet kiwnęła w stronę miecza, którego jako głowa rodziny chyba był opiekunem. – W ogóle należysz do tego klubu złamanych różdżek? – Zamyśliła się, bo samej jakoś nigdy nie chciała się zapisywać. Wolała zamiatać swoimi czyściuszkowymi kochankami w bardziej kameralnych okolicznościach.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#5
17.04.2025, 04:06  ✶  
Widermere było i przeminęło - nie minęło w sumie dużo czasu, ale wszystko zdawało się toczyć dalej do przodu, jakby wydarzenia nad jeziorem wcale nie były takie istotne. Jak zwykle, sprawą zajął się Departament Tajemnic, odcinając wszystko i wszystkich. Oprócz tego czaszka zabrana z miejsca została wyegzorcyzmowana, więc w pewien sposób Atreus uważał ten rozdział za zamknięty i nie było sensu do niego wracać. Pamiętał Milles, pamiętał jak czuł się przy niej na pomoście, ale teraz? Teraz na nowo była pogiętą, skuloną dziewczyną która wyglądała jakby z Lecznicy Dusz uciekła, a nie ją wypuścili.

Moody miała też to szczęście lub nieszczęście, że Atreusa karty nigdy nie interesowały. Dla niego liczyło się najbardziej tu i teraz. Ruch i działanie, bez zbędnego gdybania nad tym co się działo, a karty posiadały pewną warstwę mistycyzmu. Podważały to co miało się w głowie, kazały się zastanawiać i dotykały nie tylko teraźniejszości, ale wskazywały powody i drogi do przodu. Nie musiał być więc aurorem by nie rozumieć zaserwowanego mu porównania. Był jednak facetem, który momentami miał zanadto głupie pomysły i humor, więc tylko uśmiechnął się do niej krzywo, jakby rozumiał ale w ogóle go te jej metafory nie jarały w tym momencie.

Może dlatego, że czekał właśnie na Brennę. Cholerną Brennę Longbottom, żeby zabrać ją na wydarzenie organizowane przez Muzę. Chciał tego, jakby nie patrzeć, ale w pewien sposób wciąż ciążyły mu jego własne decyzje i działania, jakby sprzeniewierzał się daleko sięgającej przyjaźni z Anthonym. Jakby z rozmysłem zbijał mu raz po raz nóż w plecy, a Borgin uśmiechał przy tym tylko, pozwalając mu na to celowo.

- No. Chce zapytać czy mi pożyczy te waszą wykałaczkę - odpowiedział, rozglądając się za siedzeniem i przysuwając się do stolika po drugiej stronie. - Należę. A co, zainteresowana? - uniósł lekko brew, przez moment jeszcze przyglądając się zebranym przez nią kartom. - Chcesz mi pociągnąć? W sumie skoro i tak czekam...? Możesz o cokolwiek chcesz. Nawet te swoje kielichy pełne wody.
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#6
25.04.2025, 13:38  ✶  
Miles nie lubiła Atreusa, ale nigdy nie trzeba było jej dwa razy mówić, żeby rozłożyła dla kogoś układ. Była pewna, że on mógłby i pojawić się gdyby sam Voldekutasord zapytał ją co karty mówią o jego pierdolonym życiu uczuciowym. Też by mu hehe postawiła. Była uzależniona od tych małych pomalowanych kartoników, była uzależniona od myśli, że jest w tym na tyle dobra, aby taką protezą zrekompensować sobie brak trzeciego oka. Tej nocy usłyszy z ust pięknego księcia, że może ma trzecie oko, tej nocy ktoś inny przyniesie jej nadzieję. Teraz jednak kierowała nią desperacja, kierowała nią chęć udowodnienia Bulstrodowi, że ona umie, ona wie jak podejrzeć przyszłość. I jest tym kurewsko dobra.

– Życie uczuciowe Atreusa Bulstrode'a, rozkład otwarty. – Może wcale nie wiedział o co chodzi z kielichami? Nie był głupi, ale jego wymuskany ryj wskazywał, że może się nie orientować o co się prosił.

I karty zaczęły stopniowo wypełniać stół. Dziewięć kielichów. Osiem kielichów. Pięć kielichów. Laska na tronie. Trzy kielichy. Anioł przelewający wodę w kielichach. Poza trójką wszystko wyjebane. Rozlane. Kurwa ile jeszcze?. O proszę... dwójka kielichów. No. Też odwrócona, trzeba było utrzymać pierdolony trend.

Może gdyby lubiła Atreusa to by mu współczuła. Może nie powinna rechotać z faktu, że poza kielichami pokazało się kilka fallicznych buław. Może.

Nawet ona nie miała tak chujowych rozkładów na miłość w najgorszym najczarniejszym okresie.

– No więc...– zaczęła z ociąganiem. – To zdecydowanie nie jest dobry czas na podejmowanie jakichkolwiek decyzji. W Twoim życiu pojawił się ktoś spoko z dobrą energią, z temperamentem, który Ci odpowiadał, ale lada moment wszystko się ee... spierdoli. – Już się pierdoliło. Dwadzieścia osiem jebanych kielichów. Kto by pomyślał, że w lodowatej piersi Atreusa i w jego pyszałkowatym spojrzeniu zmieści się tyle wody co w całym windermerskim jeziorze? Odetchnęła i skupiła się. Gdzieś między tymi kartami, między wszystkimi symbolami, jeden powinien lśnić mocniej, bardziej, czytelniej....

Rzut Symbol 1d258 - 234
Wąż (nienawiść/wróg)


[+]rozkład
1. Odwrócone 9 kielichów (zadowolony z siebie facet siedzący w centrum, otoczony złotym łukiem kielichów)
2. Odwrócone 8 kielichów (samotna postać w czerwieni ruszająca w nocną podróż w kierunku gór otoczonych mgłą)

3. Odwrócone 5 kielichów (samotna postać płacząca nad trzema rozlanymi kielichami, nie zauważająca dwóch stojących za plecami)
4. Królowa buław (uśmiechnięta babeczka z kotem i słonecznikiem)
5. 3 kielichów (trzy dupery tańczą)
6. Odwrócone Umiarkowanie (anioł przelewa wodę między dwoma kielichami)

7. 5 buław (naparzająca się buławami grupa facetów)
8. Sprawiedliwość (dumna laska w czerwieni z mieczem w dłoni)
9. Odwrócona 2 kielichy (małżeńska para)
10. Odwrócona 9 buław (koleś z zabandażowaną głową otoczony palisadą kijów)
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#7
28.04.2025, 18:26  ✶  
Atreus nigdy nie wiedział co ludzie widzieli w kartach. W tych konkretnych, znaczy. Dla niego o wiele ważniejsze były te, którymi rozgrywał w kasynach pokera, albo w wolnym czasie robił głupie sztuczki. Te proste kartoniki stanowiły niesamowitą rozrywkę, dodatkowo karmiąc jego dawno ugruntowany nałóg, a Tarot? Tarot trzeba było czytać. Trzeba było go zrozumieć i jego zdaniem - mieć odrobinę dobrej woli by dopuścić do siebie myśl, że gdzieś coś we wszechświecie szeptało za jego pomocą największe tajemnice. Że chciało pomóc, a nie tylko w brutalny sposób podsumować wszystkie problemy. Atreus tej dobrej woli nie posiadał - za bardzo zakorzeniony był w tu i teraz, by koncentrować się na tym co do tego punktu go doprowadziło i gdzie potencjalnie zmierzał. Dlatego nigdy nie podążył ścieżką, którą torowała sobie większość jego rodziny. Nie był światłym, skoncentrowanym na numerologii, runach czy wróżbiarstwie Bulstrodem. Nie poświęcił się w całości swojemu darowi i próbom odkrywania za jego pomocą świata, zamiast tego wykorzystując go jako uroczy gimmick, który pomagał mu kantować i rozgryźć ludzi, którzy siedzieli naprzeciwko niego. Tu i teraz.

Przyjrzał się Millie, jakby odrobinę znudzony. Jej szarawa aura nie przedstawiała sobą niczego, na czym mu zależało, zbyt podobna do tej którą widział na niej podczas Windermere. Jego niechęć do niej wpływała na to, że mimo wszystko nie chciał jej postrzegać, albo że nie ciągnęło go do tego by zagłębić się w to co siedziało jej w głowie. Chociaż i tak trzeba było przyznać, że ta jego antypatia i tak była w raczej ciepłych odcieniach, bo nie był tak podły, złośliwy i chłodny jak być potrafił. Gdyby faktycznie miał ją w dupie, uznałby że na tym fotelu wcale nikt nie siedzi i dalej wpatrywał się w miecz nad kominkiem.

Pochylił się na swoim siedzeniu, opierając łokcie o kolana; jedną rękę opuścił swobodnie, a na drugiej podparł się dłonią, wpatrując bardziej w jej twarz, jak w rozkładane przez nią karty. Rechotała i już wiedział, że to był jeden z TYCH rozkładów.
- Spierdoli? - pociągnął, dopiero teraz opuszczając spojrzenie na stolik. - Coś więcej? Moją wybrankę wysadzi w powietrze czy może utopię ją sam w jeziorze? Nie wstydź się, powiedz mi wszystko co tam widzisz.
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#8
04.06.2025, 13:59  ✶  
Miles zamarła na moment nad kartami. Wąż jak ... no... wąż wypełzł spomiędzy krzaków i syknął złowieszczo. To zwierzę było symbolem wielu spraw, odnowienia, odrodzenia, medycyny nawet. Ale nie ten. Nie ten złowieszczy, nie ten przechodzący przez oczodoły wiszącej na nieboskłonie czaszki.

Kurwa mać.

– Nie jesteś Śmierciożercą, prawda? – woził się trochę z Brenką, więc przy rosnącej paranoi jej kumpeli (którą się trochę zaraziła po ostatnim spotkaniu) mogła zakładac że Atreus jest prześwietlony. Chyba. Czy gdyby był prześwietlony tak słusznie i zbawiennie to nie powinien zostać choć trochę wtajemniczony w sprawy Zakonu? Miles była nieco za głupia na wielkie politykowanie jeśli chodzi o stowarzyszenie w którym jej głównym zadaniem było napierdalanie naśladowców, którzy męczyli wyciąganych na ulicę rzemieślników odmawiających współpracy, doglądanie mugolackich rodzin i ewentualne szybkie transportowanie się i kogoś tam gdzie było to konieczne. Może jej pytanie było zbyt dosadne.

NA PEWNO Atreus przyznałby się, gdyby był co nie?

Brawo Sherlocku.

– Voldemort kładzie na tym całą łapę. Widzę mroczny znak, który odmienia los... Kielichy mówią o wielkim żalu, wszystkie są rozlane, pokazują jakieś bóle dupy za tym co minione, nie dostrzegając potencjału tego co przyszłe. Pokazują, że to co masz ułożone sypie się jak domek z kart i nawet jeśli było fajnie, to za moment, LADA moment będzie chujowo Bulstrode. – długie palce przebiegły po niektórych kartach, zatrzymując się na Aniele przelewającym wodę. Też był odwrócony. Pierdolona woda. – Te wszystkie kielichy to łzy, które się pojawią. Gniew, który szarpnie duszą. Ten typek tutaj, oznacza zrównoważenie i rozsądek, panowanie nad emocjami, a jak widzisz stanął na głowie. Wszystko się rozlewa. O i ta banda tutaj... Okładają się po głowie, nie mogąc znaleźć spokoju. Dzieje się za dużo Atreus. Albo będzie się dziać. Za dużo i za mocno. Boisz się nieudanego małżeństwa, złego wyboru - jakikolwiek by on nie był, ale ten rozkład pokazuje, że lada moment to będzie Twój najmniejszy problem. Wąż, kładzie się cieniem na tym wszystkim. Jebany wąż. – Zdawała się realnie przybita swoją odpowiedzią, podobnie jak Atreus oszczędzał jej wrodzonego ślizgońskiego czaru, tak ona obdarowała go w zamian szczyptą empatii. Nie lubiła takich rozkładów - zbyt często układała je sama sobie.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#9
04.06.2025, 16:21  ✶  
- A co? Wybijasz nierejestrowane nadgodziny, o których Śmierciożerca nie powinien wiedzieć? - zapytał lekko, przyglądając jej się przez moment. Nawet nieszczególnie by się zdziwił, gdyby okazało się że Millie też jest zaangażowana w tego typu cyrki, ale przecież nie pytał jej na poważnie - dokładnie tak samo, jak nigdy nie zapytał o to Brenny, uważając że nie było to nic, czym ktokolwiek chciał się w tych czasach chwalić.

Odpowiedzenie jednak na jej pytanie tak lub nie, także nie miało w tym momencie większego sensu. Śmierciożercy raczej nie odpowiadali szczerze na takie pytania komuś kogo wcale tak dobrze nie znali, kto jeszcze do niedawna nosił odznakę brygady uderzeniowej i kto kumplował się z Longbottomami, a także miał na nazwisko Moody. W sumie jak tak sobie to wszystko w głowie zakolejkował, to Millie miała całkiem pokaźne CV i równie mocno zniechęcające do bliższego poznania przez osoby, które zanadto ceniły sobie swój status krwi.

Może by się uśmiechnął do niej jakoś, ale cała ta interpretacja kart absolutnie mu się nie podobała. Uderzała zbyt blisko domu, albo może brzmiała zbyt prawdopodobnie. Czający się w nich wąż, aż nadto dobrze wyznaczał rytm i oczekiwania wobec nadchodzących miesięcy i w pewnym momencie Bulstrode zwyczajnie westchnął ciężko, czując jak jak coś w nim domaga się nagle ukojenia, najlepiej za pomocą papierosa. Poklepał się nawet mimowolnie po fałdach szaty, ale dłonie nie wsunęły się ostatecznie do jednej z kieszeni. Nie wypadało, nawet jeśli żyli w czasach gdzie kopciło się na potęgę.

- Powiedz mi coś, czego nie wiem - rzucił wreszcie, może nieco zbyt ponuro. Prześledził karty jeszcze raz, dokładnie tak samo jak jeszcze przed momentem wodził za nimi, kiedy wskazywała na kolejne elementy, tłumacząc ich znaczenie. Bał się, oczywiście że się bał, bo tylko głupiec się nie bał tego co mogło nadejść. Wychowywanie się w domu kogoś, kto walczył z Grinderwaldem skutecznie sprawiło, że brakowało mu w pewnych tematach jakiejś młodzieńczej naiwności i buty, która dalej w tych tematach trzymałaby go z tyłu, naciskając klapki na oczy jeszcze mocniej. Małżeństwa bał się już z Elaine i jak było widać, ten związek posypał się jak domek z kart. Co prawda o takim związku z Brenną nie było mowy, ale ich cała relacja została zbudowana na substytucie prawdziwych emocji i magii. W złych wyborach będą mogli przebierać, coś tak czuł, w panice próbując podjąć odpowiednią ścieżkę przez to, co stawiała przed nim Millie. Siedział przez moment, z zastanowieniem wpatrując się w rozłożone kartoniki, aż wreszcie uśmiechnął się, we właściwy dla siebie sposób. - Możesz położyć rozkład dla panny, której dotyczy moje życie uczuciowe?
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#10
09.06.2025, 23:24  ✶  
Moody była chodzącą czerwoną flagą dla czystokrwistych dupków, tak samo jak czystokrwiste dupki były zasadniczo chodzącymi czerwonymi flagami dla niej.

To było bardzo pojebane, że ona ze wszystkich kolorów czerwony lubiła najbardziej.

Ale nie to się teraz działo i nie to było ważne. Ten wąż... zły omen, to ją sromotnie zaniepokoiło. Za dzień, dwa dowie sięod papcia Morfiny, że wszystko się sfajczy i jej własne "wieszczenie" będzie czytelniejsze, chociaż nie zdecyduje się jakkolwiek ostrzec Atrusa. Nie jej kumplem był, nawet jeśli teraz... Tak, teraz mu współczuła. Nie lubiła wróżyć źle, ale karty to był jebane kurwy, które punktowały bezlitośnie i wpychały swoje karciane paluszki w najwrażliwsze miejsca w ciele i duszy.

Kiedy poklepywały się po szacie, cóż, znała ten gest aż za dobrze. Bez problemu, w odruchu sięgnęła po swoją srebrną papierośnicę z grawerem statku chyboczącego się na szalejącym od sztormu morzu. Co chwila magiczna błyskawica przecinała nieboskłon, ale statek parł niestrudzenie przed siebie. Czy pewnego dnia Moody zobaczy swoją papierośnicę i odkryje, że jednak wrak poszedł w końcu na dno?

- Chodź, wyjdźmy, na taras. - nie proponowała, w sumie sama zwlokła się z fotela i poczłapała w miejsce, gdzie fajczenie nie było już aż takim nietaktem. Ktoś w tym domu nie lubił gdy meble śmierdziały dymem. A Miles nie chciało się sprawdzać czy chłostanie porządkujące przestrzeń działa tak samo dobrze na tapicerkę. Jeszcze by wyjebała fotelem w ściane?

- Wiesz... to tak nie działa. Gdyby ona mnie zapytała o rzeczy, mogłabym wróżyć dla niej. Karty to drogowskazy, one pomagają uporządkować sobie rzeczy, nabrać odpowiedniej perspektywy, lub właśnie spojrzeć z zupełnie innej perspektywy na problem który już jest. Więc kiedy pytasz mnie o Twoje ruchanie, i dostaje coś takiego... to myślę sobie, że może lepiej nie ruchać na razie. Ten kolo na końcu z obwiązaną głową otocozny palisadą... on mówi o dystansowaniu się, które nie jest dobrą strategią, nie jest hmm... konieczne. To jest taka karta porada, to co przyniesie przyszłość. I to nie jest dobra karta, jak każdy się chowa w swoje skorupy, ale wiesz... jesteśmy tylko ludźmi co nie? - zaciągnęła się mocno, mrużąc ślepia by dym nie załzawił jej oczu. Jej rozkład też był chujowy. - Trzeba przeczekać. Ty przeczekasz, ja skupie się na robocie. Pogadamy za jakiś czas i mogę podejrzeć znowu. Po pełnym księżycu dobrze to robić, gdy cykl się domknie. Jeśli będziesz chciał wiesz... - rzuciła mu niepewne spojrznie, takie spodełba, chociaż przy ich różnicy wzrostu było to niejako naturalne by w ogóle go móc zobaczyć. Tak jak on naturalnie patrzył na nią z góry. Albo przynajmniej próował.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Atreus Bulstrode (2240), Millie Moody (1772)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa