• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn Chinatown [01.09.72, późne popołudnie] Jaki tatuaż wariacie | Theo & Hestia

[01.09.72, późne popołudnie] Jaki tatuaż wariacie | Theo & Hestia
Czarodziej
Brązowe włosy i oczy. Szczupła. Mierzy 165 cm wysokości. Często się uśmiecha i chodzi w mugolskich, luźnych kolorowych ubraniach, chyba że akurat jest w pracy.

Hestia Bletchley
#1
18.12.2024, 16:40  ✶  
Chinatown może i nie było miejscem, które Hestia odwiedzała szczególnie często, ale było zdecydowanie miejscem, które odwiedzać lubiła. Było przecież coś ekscytującego w przyglądaniu się temu barwnemu skrawku miasta (nie aby reszta Londynu, zwłaszcza ta magiczna ciekawa nie była), nawet jeśli z jakiegoś powodu, gdy szli przed siebie z zakrętu wyszła na nich grupa żałobników niosących trumnę w niewiadomym kierunku, co sprawiło, że Hestia niemal odruchowo, na chwilę zapomniała że była tutaj z Theo, i prawie podążyła za korowodem, zastanawiając się czy przypadkiem nie doszło tu do jakiejś dziwnej zbrodni. Po chwili zreflektowała się jednak, że ludzie umierają też tak po prostu a trumny  zwłaszcza te mugoli nie mogły magicznie zniknąć i pojawić się w miejscu docelowym. Nieco zakłopotana więc własną głupią reakcja odwróciła głowę z powrotem do Theo i posłała mu uśmiech, mając nadzieję, że nie spyta sie zaraz czemu nagle wpatrywała się w trumnę, jakby lada chwila miała ją aresztować.
Umówili się się dzisiaj późnym popołudniem, już po pracy, z której wyszli razem na wyjście do jednej z najlepszych chińskich restauracji jeśli nie najlepszej w całym Londynie. Niewielki lokal, do którego właśnie zmierzali miał wszystko, co czyniło go dobrą restauracją w Chinatown. Świetnie wysmażony makaron, idealnie doprawione warzywa i  mięsa, a także nie do końca poprawnie przetłumaczone na angielski menu, co według wielu osób często odwiedzających ten kawałek miasta, było jednym z wyznaczników wysokiej jakości.
Do restauracji mieli jeszcze jednak trochę, a jej robiło się nieco głupio na myśl o sytuację z trumną.
– To jakie plany na wrzesień? – spytała w końcu Theo, aby upewnić się, że temat na pewno zostanie zmieniony. – Bo wiesz, myślałam, że… – Urwała po raz kolejny, bo nagle coś przykuło jej uwagę - Niewielkie studio tatuażu, kuszące ją wystawionymi pracami pracującego tutaj tatuażysty. Oh jakie one były wszystkie ładne.
– Nie chcesz może tam zerknąć? Tylko na chwilę. – spytała. Nie, że interesowały ją tatuaże i że jakiś chciała… Za bardzo. Po prostu była ciekawa reszty prac, skoro te zdecydowanie przykuły jej uwagę.
Evil Prince
The devil doesn't bargain, he'll only do you harm again
Średniego wzrostu (metr siedemdziesiąt osiem) chłopak o ciemnych włosach i orzechowych oczach. Zawsze uśmiechnięty, choć pod uśmiechem skrywa swoje prawdziwe intencje, które nie są tak miłe.

Theo Kelly
#2
01.01.2025, 00:24  ✶  
Theo nadal uważał, że Londyńskie Chinatown nie umywało się do tego, które można było spotkać w niektórych miastach Ameryki, ale przecież nie będą podróżować przez połowę globu kiedy tylko najdzie ich ochota spędzić czas w tej specjalnym miejscu.
Z zaciekawieniem przyglądał się Hestii, która zatrzymała się na widok pochodu żałobnego niosącego trumnę, nie miał pojęcia, ze w tej chwili młoda kobieta przechodzi refleksję na temat różnic z obchodzeniem się nad zmarłymi w świecie mogolskim i tego jak to dzieje się w magicznej społeczności. Dlatego niejako z zainteresowaniem spoglądał na pannę Bletchley, ciekawe dlaczego z taką uwagą przyglądała się trumnie. Czyżby sprawne oko Brygadzistki coś wychwyciło? Ale chyba nie, skoro odwróciła się z uśmiechem, który od razu odwzajemnił.
Pracownie w tym samym miejscu, a raczej w tej samej komórce Ministerstwa Magii dawało ten komfort, że mogli opuścić miejsce pracy w tym samym czasiem, dlatego też w chińskiej dzielnicy byli razem od samego początku. Ciekaw był tej zachwalanej przez nią restauracji, kiedy podała mu nazwę nie skojarzył jej, ale trudno było odwiedzić każdy lokal w tym miejscu, które zdawało się być nim bardziej przesycone niż Hogwarcka biblioteka książkami.
- W sumie to za wiele nie, na początku września będę dotrzymywać towarzystwa wujkowi Anthony'emu podczas misji dyplomatycznej w Egipcie. - odpowiedział machinalnie na zadane pytanie i już chciał dopytać o czym takim myślała, ale jak widać teraz będzie go to swędziało w mózgu, bo zmieniła temat nim zdążył wyartykułować choćby jedną sylabę swojego pytania.
Przeniósł spojrzenie za przyjaciółki wprost na niewielkie studio tatuażu, na które zwróciła jego uwagę. zmarszczył brwi patrząc to na studio ,to na Hestię i wzruszył ramionami.
- Pewnie, czemu nie - zgodził się, bo czemu miałby oponować, może i nie była to tak popularna na zachodzie forma ozdabiania swojego ciała jak będzie w przyszłości, ale zerknąć przecież można by było. Dlatego wraz z nią z zaciekawieniem wszedł do środka, bo wystawione przed wejściem prace były nad wyraz kuszące swoją niecodziennością. Aż trudno było uwierzyć, że coś takiego można by wykonać na skórze.
Czarodziej
Brązowe włosy i oczy. Szczupła. Mierzy 165 cm wysokości. Często się uśmiecha i chodzi w mugolskich, luźnych kolorowych ubraniach, chyba że akurat jest w pracy.

Hestia Bletchley
#3
06.01.2025, 18:24  ✶  
–  Egipt? Brzmi jak fajne rozpoczecie września – powiedziała, próbując zastanowić się, co takiego wiedziała o Egipcie poza tym, że były tam piramidy i inne fajne zabytki i aż głupio jej się było do tego przyznać, ale nic takiego nie przychodziło jej do głowy. Pamiatała, że kiedyś, jeszcze w przedszkolu, uderzyła w nos jakiegoś chłopca książka o Egipcie, tak że poleciał mu krew, ale nie dlatego, że chciała zrobić mu krzywdę, a dlatego, że bawili się w rycerzy, każde z nich miało po dwie książki z czego jedna była mieczem, a druga tarczą i... I no cóż. Najwyraźniej była lepszym książkowym rycerzem, niż tamten chłopiec. Nie było jednak pewna, czy chciała się tym chwalić. – Też tak masz, że myślisz Egipt i niby wiesz, że leży on w Afryce, ale jednak Afryka nie pasuje ci do niego? Nie mam pojęcia, czy to co powiedziałam ma w ogóle sens, ale wiesz o co chodzi.
Może jednak w Hogwarcie powinni mieć jakieś zajęcia z geografii. Albo po prostu powinna pojechać do Egiptu. Nie, że wiedziała jak w tym momencie pojechać do Egiptu. To znaczy wiedziała w teorii jak pojechać do Egiptu, w praktyce nie za bardzo.
Samo studio tatuażu było naprawdę małe i może samo w sobie nie robiło wrażenia, ale za to prace... Prace były wspaniałe. Niesamowicie różnorodne, jedne wykonane w minimalistycznym stylu, jedynie czarną kreską, inne znacznie bardziej barwne. Realistyczne, abstrakcyjne, delikatniejsze, o ostrych kreskach, mniejsze, większe, ktoś kto tutaj pracował musiał mieć niewątpliwie talent. Największą uwagę młodej Bletchley przykuły natomiast projektu tatuaży, wyglądających jak pojedyńcze pociągnięcia pędzlem po skórze.
– Theo? – rozległ się głos z wnętrza studia i w momencie kiedy odwróciła się od prac, dostrzegła jak do pomieszczenia z zaplecza wchodzi mężczyzna chińskiego pochodzenia i marszczy brwi na ich widok. – Hm, nie jesteście Theo.
Matka chyba ją w tym momencie opuściła, bo zamiast dać dobiec do jej mózgu myśli, że po prostu ktoś z kim mężczyzna miał się spotkać również nazywał się Theo wypaliła bez zastanowienia.
– Ale to jest Theo.
Mężczyzna jeszcze bardziej zmarszczył brwi i pokręcił Theo.
– Z całym szacunkiem, ale chyba wiem, jak wygląda Theo i to nie jest żaden Theo.
Evil Prince
The devil doesn't bargain, he'll only do you harm again
Średniego wzrostu (metr siedemdziesiąt osiem) chłopak o ciemnych włosach i orzechowych oczach. Zawsze uśmiechnięty, choć pod uśmiechem skrywa swoje prawdziwe intencje, które nie są tak miłe.

Theo Kelly
#4
11.01.2025, 13:15  ✶  
Przekrzywił nieco głowę przysłuchując się słowom Hestii z zaciekawieniem i delikatnie zmarszczył brwi, próbując zrozumieć co ma na myśli. Jak coś może być czymś i jednocześnie nim nie być. To mu przypominało, że słyszał kiedyś taką dziwną opowieść, że jakiś mugolski badacz zamknął kota w pojemniku z trucizną i ten kot był jednocześnie martwi i żywy dopóki nie otworzył się pojemnika, żeby sprawdzić, czy trucizna nie zabiła kota. Chyba coś takiego, ale tutaj nie trzeba było nic sprawdzać, Egipt leżał w Afryce. I wtedy jakby ktoś go zdzielił w głowę, wpadła mu myśl do głowy.
- Oh... OH! - wyartykułował jakże elokwentnie jak na siebie. - Chyba wiem o co ci chodzi. Afryka kojarzy się z sawanną, ze zwierzętami i ciemnoskórymi ludźmi. A Egipt jest takim jakby przedgraniczem, łącznikiem między ich światem i Europą. Znajdując się na idealnym łączeniu w tej pustynnej cześci Afryki, zanim jeszcze dotrzesz w jej głąb. Czy to o to ci chodzi? - zapytał na koniec zaciekawiony czy podążył dobrym tropem. Niby w tym momencie właściwym by było zaprosić ją na ten wyjazd prawda? Tylko, że to nie on go organizował, to był wyjazd dyplomatyczny wujka Anthony'ego, nie chciał więc nadwyrężać jego gościnności (zupełnie jakby nie wystarczyło poprosić), ale z drugiej strony tak zapraszać na ostatnią chwilę też było głupio, przecież mogła mieć już dawno zaplanowane inne rzeczy, dlatego przemilczał tę nagłą myśl, tak było najwłaściwiej jego zdaniem.
Skoro już tu wszedł nie zamierzał stać jak jedna ze zbroi w Hogwarcie, nieruchomo i bez wyrazu. Również zaczął przyglądać się pracom, które były tutaj prezentowane. Jedne mniej ciekawe, inne bardziej - ciekawiły go najbardziej te przypominające jakby ktoś nie dokończył ich i były ledwie ulotnym szkicem, oraz te kolorowe przedstawiające niedźwiedzia i jakąś dziwną rybę, której nie znał.
- Tak? - odpowiedział odruchowo, kiedy ktoś powiedział jego imię. Dopiero po chwili dotarło do niego, ze przecież nikt nie może go tu znać, był tu pierwszy raz.
Skrzyżowa ręce na piersi i popatrzył na nieznajomego mężczyznę.
- A ja chyba wiem jak mam na imię, jestem Theo - mocniej zaakcentował swoje imię, nie będzie mu ktoś wmawiał, że nie nazywa się tak jak się nazywa! Kto to widział! Teraz to go oburzono! Aż mu się pozioma zmarszczka na czole pojawiła.
Czarodziej
Brązowe włosy i oczy. Szczupła. Mierzy 165 cm wysokości. Często się uśmiecha i chodzi w mugolskich, luźnych kolorowych ubraniach, chyba że akurat jest w pracy.

Hestia Bletchley
#5
17.01.2025, 18:15  ✶  
– Eee... – wymamrotała, bo w sumie dokładnie o to jej chodziło, ale teraz, gdy o tym nieco dłużej myślała, brzmiało to chyba dość mocno ignorancko, więc może lepiej byłoby się do tego nie przyznawać. Z drugiej strony dużego wyboru nie miała, bo już i tak zasugerowała o co jej chodzi, a jeśli teraz zaprzeczy, to istniały spore szanse, że Theo zacznie wymyślać jeszcze bardziej wyszukane powody i w końcu I tak będzie musiała powiedzieć, że właśnie o to jej chodziło. – No tak, może i o to. W każdym razie mam nadzieję, że wyjazd się uda. – powiedziała trochę za szybko, jakby na jednym wdechu mając nadzieję, że teraz już ten temat umrze.

Zresztą po jakimś czasie najwyraźniej pojawiły się nowe sprawy do przedyskutowania na przykład, jak to, że Theo był Theo, ale według niektórych nie był wcale Theo
Mężczyzna zmarszczył brwi.
– Theo? Ty? Synu wiem, jak wygląda Theo i z całym szacunkiem, ale z Theo to łączy cię jedynie to, że obaj macie nosy, a nawet te nie sw podobne. Jeśli ty jesteś Theo, to ja jestem premierem Wilekiej Brytanii.
Hestia uznała, że chyba warto jakoś zareagować.
– Ale to też jest Theo. To znaczy, oh, w Lonydnie są dwie osoby o imieniu Theo, nawet więcej. Po prostu to nie jest pana Theo.  – W końcu powiedziała, aby jakoś ułagodzic tę absurdalną sytuację.
– Theo? Inny Theo? – Mężczyzna przez chwilę przyglądał się Theo oceniająco, a potem machnął ręką. – Nie wyglądasz na Theo. Co najwyżej na Theodora, ale przynajmniej zgaduję, że nie spóźniasz się na umówione spotkania, tak jak ten dupek. Niech ci więc będzie.
Evil Prince
The devil doesn't bargain, he'll only do you harm again
Średniego wzrostu (metr siedemdziesiąt osiem) chłopak o ciemnych włosach i orzechowych oczach. Zawsze uśmiechnięty, choć pod uśmiechem skrywa swoje prawdziwe intencje, które nie są tak miłe.

Theo Kelly
#6
19.01.2025, 23:35  ✶  
Zmarszczył jeszcze bardziej brwi, kiedy tatuażysta, a może nawet właściciel tego miejsca w taki, a nie inny sposób się do nich odniósł. Rozumiał, wyglądali młodo, ale żeby od razu tak do nich z wyższością i sarkazmem. Rzucił spojrzenie Hestii, zadowolony, że odezwał się zamiast niego, bo mógłby rzucić kilka dość cierpkich słów w kierunku tutejszego gospodarza.
Miał się już uspokoić i zasugerować, żeby stąd wyszli chyba przecież nie weszli tu w jakimś konkretnym celu.
- Otóż jestem Theo - warknął w odpowiedzi, bo pełnym imieniem zwracali się do niego... W sumie mało kto się do niego tak zwracał ,zazwyczaj używał skróconej formy swojego imienia i nie przedstawiał się pełnym. Nie dlatego, że go nie lubił czy coś, uważał, że brzmiało zbyt poważnie jak na jego wiek, a on zdecydowanie nie był poważny. W koszulce z kotami na różowym tle, nie wydawał się wcale ani dorosły, ani poważny. Theodorem jeszcze się nabędzie na starość o ile jeszcze dożyje takich czasów.
Odetchnął głośno, wypuszczając powietrze przez nos, dlaczego w sumie się tak zdenerwował? Poczuł się jakby ten człowiek naruszył jego prywatną strefę, odgadł jego imię, nawet jeżeli w jakiś sposób potrafił sondować umysły to przecież on sam wiedział jak się bronić, dawano się tego nauczył dzięki pomocy wujków i matki.
- Nie, nie spóźniam się na umówione spotkania. Może jednak wystarczył się robienia tatuażu. Czy to boli? - kiedy zdołał już oczyścić umysł z niepotrzebnych emocji mógł pozwolić sobie na zadawanie pytań i zaspokojenie ciekawości. A to jednak pytanie nurtowało go odkąd przyjaciółka wskazała to miejsce.
Czarodziej
Brązowe włosy i oczy. Szczupła. Mierzy 165 cm wysokości. Często się uśmiecha i chodzi w mugolskich, luźnych kolorowych ubraniach, chyba że akurat jest w pracy.

Hestia Bletchley
#7
03.02.2025, 15:44  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.02.2025, 00:59 przez Hestia Bletchley.)  
Hestia nieznacznie uniosła brwi, zaskoczona aż taką reakcją przyjaciela, ale w sumie... W sumie też pewnie nie byłaby zachwycona, gdyby ktoś  najpierw upierał się, że nie miała na imię Hestia, a potem że wcale nie wyglądała na Hestię. A gdyby ktoś uznał, że powinna nazywać się Hera to chyba nawet czymś by rzuciła.

Mężczyzna natomiast wkurzył się tym, że Theo się wkurzył.
– No dobrze, proszę o wybaczenie Theo. Nie moja wina, że ten drugi Theo ma niemal dwa metry i nie unika siłowni, wiec miałem nieco inne wyobrażenie o wszystkich Theo – odpowiedział, a Hestia taktycznie odwróciła się do ściany z pracami, udając że któraś z nich bardzo ją zainteresowała, chociaż z zaciekawieniem słuchała, jak właściciel odpowie na pytanie odnośnie tego, czy tatuaż boli.
– Bardzo – powiedział mężczyzna, a następnie zerknął w stronę Hesti. – Ale mam wolne miejsce. Może panienka byłaby zainteresowana? Nie boli zbytnio. Jeśli będzie mały mogę nawet zrobić dwa.
Hestia spojrzała na mężczyznę, który chyba trochę zmieniał zdanie, potem na Theo, na prace, a następnie na własne ramię. A potem znowu na Theo.
– Chcesz tatuaż? – spytała, słysząc jak właściciel wzdycha ciężko. Czy chciała tatuaż? Hm... Chyba tak? To znaczy... To by było dziwne, bo przecież była metamorfomagiem i no... Nie miała zielonego pojęcia, jak coś takiego zachowa się na jej skórze, poza tym matka pewnie by ją zabiła (chociaż była przecież dorosła), ale... Ale perspektywa ją kusiła i Theo mógł dostrzec w jej oczach, że się waha. – Pewnie pasowałby ci jakiś. Ja mogę poczekać. Albo możemy zrobić sobie oboje jakieś – To ostatnie dodała tak szybko, że chyba pobiła wszelkie rekordy w wypluwaniu z siebie słów na sekundę.
Evil Prince
The devil doesn't bargain, he'll only do you harm again
Średniego wzrostu (metr siedemdziesiąt osiem) chłopak o ciemnych włosach i orzechowych oczach. Zawsze uśmiechnięty, choć pod uśmiechem skrywa swoje prawdziwe intencje, które nie są tak miłe.

Theo Kelly
#8
27.03.2025, 19:06  ✶  
Prychnął tylko pod nosem, na słowach o tym drugim Theo - nie wiedział kim jest ten człowiek, zapewne jakiś mugol. Zastanawiało go tylko dlaczego chodzenie na siłownię czy nie miało identyfikować imię człowieka. Ale nie zamierzał zagłębiać się w te filozoficzną dyskusję w jakimś studiu tatuażu w Chinatown.
Zerkał to na właściciela tego miejsca to na swoją przyjaciółkę, z delikatnym zaciekawieniem, co d tego jak rozwinie się ta sytuacja. Co prawda nie podejrzewał jednego, że właśnie za chwilę zostanie zapytany czy on nie chce może tatuażu. Delikatnie rozchylił usta w szoku i zerknął uważnie na Hestię.
- Nigdy nie myślałem czy chcę, nie miałem powodu - co prawda w Ameryce widział sporo ludzi, którzy mieli tatuaże, nie było to nic niecodziennego, jednak nigdy nie myślał o tym w kategorii, żeby kiedyś samemu coś takiego sobie zrobić. teraz kiedy tak się nad tym pochylił i zastanowił.
- Mówisz? Pewnie taki smok na całe plecy by mi pasował, nie? - zapytał z zawadiackim uśmiechem błądzącym mu po ustach. I po chwili pokiwał głową na boki. - Coś małego w sumie czemu nie, chcesz zrobić sobie jakieś pasujące do siebie? - w sumie nic nie stało na przeszkodzie, aby sobie takie zrobili, prawda? No chyba tak.
Czarodziej
Brązowe włosy i oczy. Szczupła. Mierzy 165 cm wysokości. Często się uśmiecha i chodzi w mugolskich, luźnych kolorowych ubraniach, chyba że akurat jest w pracy.

Hestia Bletchley
#9
02.04.2025, 18:53  ✶  
Posłała mu uśmiech.
– Smok? Tak chyba tak. Zwłaszcza taki wiesz, szkic, jakby wykonany węglem. – Zmarszczyła brwi. Jakie w ogóle były ograniczenia robienia tatuażu? Na ile mógł imitować rysunki na papierze? Kiedyś widziała w sumie u kogoś tatuaż, który wyglądał, jakby był ozdobiony cekinami, ale tak naprawdę była to sprawnie wytatuowana iluzja optyczna. Nie że sama taki by chciała. – Smoki chyba też teoretycznie nie starzeją się jako tatuaże nie? W sensie istnieje większą szansa, że za dwadzieścia lat smoki dalej będą w modzie, niż sama nie wiem, cytat z jakiejś książki, której potem możesz już nie lubić.

Theo jednak najwyraźniej nie był przekonany, a aby było jeszcze śmieszniej... Hestia na jego słowa też nie była znowu szczególnie przekonana.
– Wiesz... w sumie to... – To chyba byłoby głupie. Była metamorfomagiem. Nie powinna tak ryzykować, skoro nie wiedziala, jak tatuaż zachowa się na to skórze. Będzie mogła go potem zniknąć? Co jeśli nie? Z drugiej strony... To mogło być coś małego. No i chyba, możliwe że, czystoteoretycznie, potencjalnie... Chciała mieć tatuaż. Zwłaszcza że hej, nie miałaby go sama. — W sumie to tak. Jakieś pomysły? Może eee... Mały smok? Fajne są też te co wyglądają jak machnięcie pędzla, nie? Albo hm... O a widzisz te dinozaury? – Tu wskazała na urocze, minimalistyczne dinozaury. — Ej, a jaki jest Twój znak zodiaku? Można zrobić sobie symbole gwiazd im odpowiadające, czy jak to się tam nazywa. W sensie ja swój, a ty swój. Kwiatków raczej nie będziesz chciał, chociaż są ładne. – Eh, może łatwiej będzie gdyby każdy miał jednak własny tatuaż, bo to będzie ciężki wybór. Chociaż jak miala zdecydować się na jeden? Za duży wybór. A może jednak nie chciała go? Nie, nie. Na pewno chciała. – Albo... Jaki jest twój... – Chciała powiedzieć patronus, ale w ostatniej przypomniała sobie, że przecież jest tu osoba, która nie wie nic o magicznym świecie. – Ulubiony zwierzak? Taki szczególny, ulubiony zwierzak?
Evil Prince
The devil doesn't bargain, he'll only do you harm again
Średniego wzrostu (metr siedemdziesiąt osiem) chłopak o ciemnych włosach i orzechowych oczach. Zawsze uśmiechnięty, choć pod uśmiechem skrywa swoje prawdziwe intencje, które nie są tak miłe.

Theo Kelly
#10
11.04.2025, 18:25  ✶  
Zaśmiał się serdecznie na jej rozważania.
- Wiesz co, jeżeli chcesz to możemy sobie kiedyś zrobić pasujące smoki na całe plecy, nie widzę problemu, ale dzisiaj nie mamy na to raczej czasu. Podejrzewam, że to by zajęło nie mniej niż cały dzień - powiedział i po jego twarzy widziała, że mówi całkiem poważnie co do przyszłości.

Będąc świadkiem zastanawianie się przez Hestię w sprawie tego jaki tatuaż by chciała, sam również zaczął to rozważać już nie w kwestii tego czy, ale jaki by chciał mieć. Powtarzał więc za nią niczym echo, choć tylko pojedyncze słowa.
- Dinozaur... Smok... Kwiaty - tutaj się lekko skrzywił, bo jednak nie czuł takiego przywiązania do przyrody, aby tatuować sobie jakieś habazie. - Zwierzę? - chwilę mu zajęło, nim trybiki w głowie Theo zaskoczyły, że pyta o patronują, a nie faktycznie jakie zwierzęta lubi najbardziej - Kot, a Twoje? - popatrzył na nią uważnie powoli klarująca mu się w głowie wizja nabierała kształtu. gdyby faktycznie chcieli robić sobie pasujące tatuaże to mogli zrobić z połączenia ich patronusów.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Theo Kelly (2059), Hestia Bletchley (2480)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa