02.04.2025, 22:37 ✶
W sercu Magicznego Londynu, gdzie brukowane uliczki wiły się niczym strumienie czasu, znajdowała się Pękata Fiolka. Jej wygląd niezbyt przyciągał uwagę przechodniów - sklep wyglądał zupełnie zwyczajnie. Drewniane drzwi z misternie rzeźbionymi wzorami, okna osadzone w ciemnych framugach, za którymi kryły się tajemnicze butelki i kolorowe płyny. Jednak pewnej nocy, a konkretniej wieczorem z 8 na 9 września 1972 roku, sklep stanął w płomieniach.
Okna zostały wybite pod wpływem ludzi lub też pożaru. Dach spłonął, lecz nie doszczętnie. Na szczęście dla Olivii i jej rodziny, bo przecież gdzie by się podziali? Nie byli bogaci, nie mieli kilku domów - nie można było powiedzieć, że ledwo wiązali koniec z końcem, lecz żyli niezwykle skromnie. To, co się wydarzyło podczas Spalonej Nocy miało odcisnąć się na nich bolesnym, spalonym piętnem.
Gdy Olivia przekroczyła próg sklepu po pożarze, uderzył ją zapach spalenizny, zmieszany z nutami popiołu i wilgoci. Ściany, niegdyś pokryte przepiękną tapetą i starannie dobranymi obrazami, przedstawiającymi mistyczne procesy przemiany, teraz były czarne jak smoła. Plamy dymu pokrywały stropy i podłogi. W powietrzu unosiła się mgła kurzu, a każdy krok wydawał się wtapiać w betonową pustkę. Nie, Pękata Fiolka nie spłonęła - lecz wyglądała tak, jakby ktoś wysypał na nią tonę popiołu.
Meble, które znajdowały się w głównym pomieszczeniu, takie jak solidne stoły robocze oraz regały pełne szklanych pojemników – były jedynie cieniem tego, czym były kiedyś. Niektóre miały nadpalone krawędzie lub całkowicie spaliły się na popiół. Zawartość butelek zdobiących półki eksplodowała pod wpływem wysokiej temperatury; kawałki szkła lśniły jak diamenty w stosie ruin. Na szczęście dla wszystkich na półkach podczas pożaru pozostały wyłącznie puste opakowania, bo te z zawartością Olivia razem z Tristanem przetransportowali do piwniczki. Piwniczki, którą potem Olivia opróżniła bez konsultacji z matką. Bała się konfrontacji z panią Quirke, lecz wiedziała że łatwo będzie jej powiedzieć półprawdę. Potrzebowała tych eliksirów dla przyjaciół, którzy ucierpieli w pożarze. To nie było kłamstwo, po prostu niepełna prawda. Nie mogła powiedzieć kim byli ci przyjaciele, ale wiedziała że matka nie będzie dopytywać.
Serce jej pękało na myśl o tym, że nie mówi jej całej prawdy i to już na samym początku, gdy ta zaczęła jej ufać. Ale nie mogła inaczej: musiała chronić i ją, i ojca. Dobrze, że chociaż jej siostra była bezpieczna. Olivia przeszła przez sklep, a pod butami wciąż chrzęściło szkło z wybitych szyb. Rozejrzała się po wnętrzu, zanim nie zdecydowała się w końcu wejść na zaplecze. Na biurku do wczoraj znajdowało się wiele notatek: skrypty, receptury, instrukcje, rysunki przedstawiające różnorodne składniki, mikstury i eliksiry. Teraz były one jedynie czarnym papierem z czytelnymi ledwie konturami dawnych myśli. Każda strona przypominała o utraconej wiedzy; była to tragedia dla każdego miłośnika nauki. Dla Olivii i jej rodziny podwójna tragedia, bo spłonęły także księgi, w których zapisywały wszystko to, co ważne. Łzy pchały się do oczu rudowłosej czarownicy, gdy patrzyła na popiół, który kiedyś był jej zapisaną wiedzą.
W kącie pomieszczenia znajdowała się duża miednica do destylacji – jeden z najważniejszych atrybutów jej samej, bo to przecież ona głównie odpowiadała za tworzenie eliksirów. Spalona na powierzchni wydawała się martwa i nieruchoma; jednak jej metalowe wnętrze nosiło ślady dawnej świetności. Tuż obok leżała zgromadzona ziemia mineralna oraz resztki roślin leczniczych – ich aromat wskazywał na niezrealizowane możliwości tworzenia potężnych lekarstw. Aromat ten jednak przesiąknął swądem popiołu. Olivia przymknęła oczy, próbując wyobrazić sobie życie sklepu przed tragedią. Każdy detal odgrywał rolę w tym magicznym ekosystemie: dźwięk dzwoneczków przy drzwiach otwierających się dla klientów; blask świec rzucających ciepłe światło na twarz Olivii podczas pracy nad nowymi formułami; szelest kart skrypty pełnej tajemniczych receptur przekazywanych z pokolenia na pokolenie.
Pożar był brutalnym przypomnieniem o kruchości ludzkiego życia oraz rzeczy materialnych. Olivia bała się, bała się okropnie wejść po schodach do domu, ale musiała.
!Strach przed imieniem
Okna zostały wybite pod wpływem ludzi lub też pożaru. Dach spłonął, lecz nie doszczętnie. Na szczęście dla Olivii i jej rodziny, bo przecież gdzie by się podziali? Nie byli bogaci, nie mieli kilku domów - nie można było powiedzieć, że ledwo wiązali koniec z końcem, lecz żyli niezwykle skromnie. To, co się wydarzyło podczas Spalonej Nocy miało odcisnąć się na nich bolesnym, spalonym piętnem.
Gdy Olivia przekroczyła próg sklepu po pożarze, uderzył ją zapach spalenizny, zmieszany z nutami popiołu i wilgoci. Ściany, niegdyś pokryte przepiękną tapetą i starannie dobranymi obrazami, przedstawiającymi mistyczne procesy przemiany, teraz były czarne jak smoła. Plamy dymu pokrywały stropy i podłogi. W powietrzu unosiła się mgła kurzu, a każdy krok wydawał się wtapiać w betonową pustkę. Nie, Pękata Fiolka nie spłonęła - lecz wyglądała tak, jakby ktoś wysypał na nią tonę popiołu.
Meble, które znajdowały się w głównym pomieszczeniu, takie jak solidne stoły robocze oraz regały pełne szklanych pojemników – były jedynie cieniem tego, czym były kiedyś. Niektóre miały nadpalone krawędzie lub całkowicie spaliły się na popiół. Zawartość butelek zdobiących półki eksplodowała pod wpływem wysokiej temperatury; kawałki szkła lśniły jak diamenty w stosie ruin. Na szczęście dla wszystkich na półkach podczas pożaru pozostały wyłącznie puste opakowania, bo te z zawartością Olivia razem z Tristanem przetransportowali do piwniczki. Piwniczki, którą potem Olivia opróżniła bez konsultacji z matką. Bała się konfrontacji z panią Quirke, lecz wiedziała że łatwo będzie jej powiedzieć półprawdę. Potrzebowała tych eliksirów dla przyjaciół, którzy ucierpieli w pożarze. To nie było kłamstwo, po prostu niepełna prawda. Nie mogła powiedzieć kim byli ci przyjaciele, ale wiedziała że matka nie będzie dopytywać.
Serce jej pękało na myśl o tym, że nie mówi jej całej prawdy i to już na samym początku, gdy ta zaczęła jej ufać. Ale nie mogła inaczej: musiała chronić i ją, i ojca. Dobrze, że chociaż jej siostra była bezpieczna. Olivia przeszła przez sklep, a pod butami wciąż chrzęściło szkło z wybitych szyb. Rozejrzała się po wnętrzu, zanim nie zdecydowała się w końcu wejść na zaplecze. Na biurku do wczoraj znajdowało się wiele notatek: skrypty, receptury, instrukcje, rysunki przedstawiające różnorodne składniki, mikstury i eliksiry. Teraz były one jedynie czarnym papierem z czytelnymi ledwie konturami dawnych myśli. Każda strona przypominała o utraconej wiedzy; była to tragedia dla każdego miłośnika nauki. Dla Olivii i jej rodziny podwójna tragedia, bo spłonęły także księgi, w których zapisywały wszystko to, co ważne. Łzy pchały się do oczu rudowłosej czarownicy, gdy patrzyła na popiół, który kiedyś był jej zapisaną wiedzą.
W kącie pomieszczenia znajdowała się duża miednica do destylacji – jeden z najważniejszych atrybutów jej samej, bo to przecież ona głównie odpowiadała za tworzenie eliksirów. Spalona na powierzchni wydawała się martwa i nieruchoma; jednak jej metalowe wnętrze nosiło ślady dawnej świetności. Tuż obok leżała zgromadzona ziemia mineralna oraz resztki roślin leczniczych – ich aromat wskazywał na niezrealizowane możliwości tworzenia potężnych lekarstw. Aromat ten jednak przesiąknął swądem popiołu. Olivia przymknęła oczy, próbując wyobrazić sobie życie sklepu przed tragedią. Każdy detal odgrywał rolę w tym magicznym ekosystemie: dźwięk dzwoneczków przy drzwiach otwierających się dla klientów; blask świec rzucających ciepłe światło na twarz Olivii podczas pracy nad nowymi formułami; szelest kart skrypty pełnej tajemniczych receptur przekazywanych z pokolenia na pokolenie.
Pożar był brutalnym przypomnieniem o kruchości ludzkiego życia oraz rzeczy materialnych. Olivia bała się, bała się okropnie wejść po schodach do domu, ale musiała.
!Strach przed imieniem
wiadomość pozafabularna
Realizacja karty Lokacji: klik