• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna v
1 2 3 4 5 … 9 Dalej »
[03.09.1972 (rano)] You're gonna get bruised

[03.09.1972 (rano)] You're gonna get bruised
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#1
17.01.2025, 02:29  ✶  
To był już trzeci dzień jak nie pojawiłby się w domu, nadal nie był pewien czy to bezpiecznie (nie dla niego, ale dla mieszkającej tu siostry), czy powinien w ogóle postawić nogi w miejscu gdzie Nora i Mabel mieszkały. Nie ufał sobie, za każdym razem czując podszepty nie tylko głosu w swojej głowie, aby nie opierać się ciemnej stronie i zatopić się w niej całkowicie. Nie miał pojęcia dlaczego to wszystko aż w taki sposób wywróciło nim, przecież to nie był pierwszy raz, kiedy zadał komuś ból.

Ale to był pierwszy raz kiedy się z tego cieszyłeś, sadysto

Zignorował głos w głowie, to zdecydowanie skrzypiały tyle drzwi wiodące do kuchni. Wiedział, że o tej porze zarówno siostra jak i siostrzenica będą jeszcze spały. Dlatego wybrał taki a nie inny czas, aby pojawić się tutaj. Planował wejść, zabrać najpotrzebniejsze rzeczy, zostawić długi list z wyjaśnieniami do Nory, nieco krótszy do Mabel gdzie nie zawarłby szczegółów, no poza tym gdzie może znaleźć wielkiego pluszowego hipogryfa. Miał już nawet przygotowane te listy. Spędził nad nimi cały poprzedni dzień. Zdecydowanie łatwiej było przelać wszystko na papier niż jakby miał to powiedzieć własnymi słowami, wtedy zapewne by się zaciął w połowie pierwszego zdania.
Otwierał drzwi najciszej jak mógł, ledwo uchylając je, aby wślizgnąć się do środka i zamknąć delikatnie, zupełnie jakby bał się ,ze najmniejszy dźwięk może mu sprowadzić na głowę kłopoty. Zupełnie jak dzieciak wracający po jakiejś nocnej eskapadzie do rodzinnego domu.

Wchodząc do kuchni w pierwszej chwili nie zorientował się, że nie jest sam, ale nieznośnie uczucie obserwowania wzmagało się z każdym uderzeniem serca. Rozejrzał się, aby ubłagać Kapitana, Karla lub Lady, aby nie wzniecały rabanu. Jednak ostatnim kogo się spodziewał tutaj zobaczyć, no dobra na pewno nie była to ostatnia osoba, którą spodziewał się zobaczyć o poranku w kuchni domu jego siostry, ale na pewno nie spodziewał się stanąć znowu oko w oko z Edgem.
- Yyyy, cześć? - powiedział niepewnie, bo wyglądało jakby wkradał się tutaj, a przecież tak naprawdę to tu mieszkał odkąd wrócił do Anglii.
Crow
If you catch me trying to find my way into your heart, scratch me out, baby. As fast as you can. My pretty mouth will frame the phrases that will disprove your faith in man.
Wyzywająco ubrany mugolak, od razu sprawiający wrażenie ekscentrycznego (w wyraźnie prowokatywny sposób) lub wywodzącego się z nizin społecznych. Ma 176 centymetrów wzrostu. Ciemnobrązowe oczy. Włosy czarne, kręcone - w gorsze dni chodzi roztrzepany i skołtuniony, w lepsze, po zastosowaniu Ulizanny na mokre strąki, wygląda tak bajecznie, że masz ochotę zatopić palce w puszystych loczkach. Ma przebite uszy i wiele tatuaży. Najbardziej charakterystyczne z nich znajdują się na plecach (wielkie, anielskie skrzydła) i kroczu (długi, chiński smok oplatający jego przyrodzenie i uda). Do tego ma wiele blizn od ran kłutych i zaklęć, a także samookaleczeń. Sporo z nich to ślady po przypalaniu papierosami. Ze względu na daltonizm monochromatyczny ubiera się wyłącznie na czarno. Przy pasku nosi sznurki, łańcuchy, noże, czasami kombinerki i inne narzędzia, których używa do pracy. Jest człowiekiem bardzo wysportowanym, jego ciało jest wyrzeźbione, ale nigdy nie skupiał się na budowaniu masy i siły mięśniowej. Ma 32 lata, ale uzależnienie od substancji odurzających i alkoholu sprawia, że jest wizualnie o kilka lat starszy.

The Edge
#2
25.01.2025, 22:15  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 25.01.2025, 22:17 przez The Edge.)  
Chciałby być teraz w New Forest. Wziąć z Laurentem nieznośnie długą kąpiel, poczas której chłopak znów byłby zachwycony, że nie musi bać się czyjejś obecności i rąk wędrujących za daleko bez pozwolenia. Chciałby się z nim położyć w czystej, ale znanej sobie pościeli. Pachnącej czystością, krochmalem, nim. Nie potrzebował już nawet seksu, chociaż zawsze używał go jako wspaniałego remedium na wzbierający się w ciele stres. Chciałby się do niego zwyczajnie przytulić. Wypłakać to wszystko co spotkało go przez trzy ostatnie dni. Okropne, paskudne dni, których nie chciał pamiętać. Geraldine prawie go tam zabiła. Chyba... Chyba oszalała już zupełnie, prawda? Laurent miał rację. Ten skończony frajer i... Thoran. Nawet jeżeli Crow na początku mógł mieć jakieś wątpliwości czy trafili do odpowiedniego miejsca, to wspomnienie pokazane mu podczas starcia w jaskini dobitnie utwierdziło go w przekonaniu, że to musiało być jego leże. Scena szarpaniny, kiedy ten oblech wciskał się pomiędzy jego uda i dociskał go do hotelowej kanapy był prawdopodobnie pierwszym razem w jego życiu, kiedy odmówił zbliżenia. Bo Yaxley nie przypominał mu wtedy człowieka, przypominał mu... Zwierzę. Istotę. Niech to nazywają i klasyfikują jak tylko chcą, ale to na pewno nie był brat Geraldine.

Nie powinien stać tu w półmroku, ale nie widział co zrobić. Nie mógł tutaj spać, chciał wrócić do siebie, jednocześnie zbycie Nory liścikiem wydawało się skrajnym skurwysyństwem. Uratowała mu życie. Będzie jej wdzięczny do jego końca. Takich ludzi... Przyjaciół, nie traktowało się w ten sposób. Nie mógł wiecznie uciekać. Był tak cholernie bezużyteczny, ale mógł przynajmniej starać się być dobrym człowiekiem.

Wyczulony słuch zabójcy szybko uświadomił go w tym, że do domu Figgów wszedł ktoś jeszcze. Jednocześnie nie nastroszył się tak bardzo jakby mógł - bo nie mieszkały tutaj tylko Nora i jej córka. Właściwie to nieobecność Thomasa martwiła go odkąd jakkolwiek oprzytomniał. Może dlatego właśnie, kiedy czarodziej przekroczył próg pomieszczenia, brązowe, skrzące się w świetle lampy oczy Crowa rozbłysły jeszcze mocniej, uważnie badając stan jego ciała, mimikę, chód.

- To ty... - powiedział cicho. Jego głos brzmiał teraz bardzo naturalnie, zupełnie jakby mówienie miękkim i ciepłym półszeptem było mu bliższe niż nieprzyjemny, zadziorny ton, jakim posługiwał się w podziemiach. Wyciągnął ku niemu dłoń i przesunął palcami od policzka do obojczyka, trochę jakby chciał upewnić się, że to co widział jest prawdziwe. I wydawało mu się, że takim jest. - Martwiłem się, kiedy cię tu nie zastałem. - Nie rozwodził się nad tym, dlaczego tu jest. - Wszystko ok?

Cieplutki jak rozżarzony węgiel Edge spoglądał na niego z dołu spod woalki grubych, czarnych rzęs. Rozpalona na blacie świeca wydała z siebie dziwny dźwięk, na moment przygaszając i tak ledwo tlące się światło.


Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.

My mind is a hall of mirrors.
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#3
26.01.2025, 03:24  ✶  
Widok Edge'a przywołał wspomnienia z jaskini, obraz umierającej Millie, cierpiącej Geraldine i późniejszej "walki" z demonem, kiedy to dał upust swojej złości. Palenie ciała, walka o przetrwanie z jego pomocą, aj kw oparach dymu, dusząc się uciekali korytarzami podziemnymi. Zaniósł się krótki, acz uciążliwym kaszlem, musiał aż przetrzeć oczy, bo mu zaszły łzami, kolejny problem pozostawiony przez demona... Może faktycznie mu się nie wydawało i jakąś część niego tam została pod ziemią? Musiał w końcu udać się do Morpheusa, żeby coś z tym zrobił, żeby mu powiedział, starszy Longbottom powinien wiedzieć co mu jest. Tak mówiła Mildred, tylko oczy na pewno ktoś będzie wiedział? Szkoda tylko, że musiał wyjechać z kraju akurat teraz... A co jak demon go naznaczył i nosił w sobie teraz coś? Poczuł jak serce opada mu gdzieś do kolan, a w gardle formuje się nieprzyjemna gula. Ale mimo tego strachu, który nagle w nim wezbrał nie uciekł, stał wpatrując się tempo przed siebie prosto w czarnowłosego mężczyznę przed sobą.

- Czekałeś na kogoś innego? - zapytał odruchowo przyglądając się mu uważnie, nawet nie zająknął się na temat tego co on tu robi o tej porze. W sumie po wyjściu z jaskini zniknął tak szybko, że nie zdążył mu nic powiedzieć, a by co nieco chyba wypadało. Tylko wtedy pchany adrenaliną działał impulsywnie. Drgnął, kiedy mężczyzna wyciągnął dłoń i go dotknął, zaskoczony tym gestem, ale nie odsunął się ani na milimetr od Crowa, jego ciepły dotyk był w pewien sposób kojący. Figg obawiał się odtrącenia i odwrócenia się od niego przez wszystkich, a ten czuły gest, dawał poczucie bezpieczeństwa. Szczególnie, wykonany przez osobę będącą świadkiem tego co robił w podziemiach. - Och... Musiałem przemyśleć kilka spraw - odpowiedział jedynie na wiadomość, że martwił się o niego, było to dla Thomasa zaskoczeniem. Jasne sam również rozmyślał jak mają się inni, którzy byli z nim pod ziemią, zwłaszcza Edge, który nie pozwolił mu się tam udusić od oparów z palonego ciała dopelgengera. Kim oni w sumie byli dla siebie? Jasne, wcześniej poznali się dzięki jego siostrze, wymienili kilka niezobowiązujących krótkich rozmów. Nazwałby go znajomym, przyjacielem siostry. Ale teraz? Wydarzenia takie jak tam zmieniały wszystko. - Tak. Nie... Znaczy nie wiem, chyba tak, ale nie do końca? Jeszcze nie jestem pewien - czuł pewną więź ze stojącym przed nim mężczyzną, ale nie potrafił się otwierać przed obcymi. To że przyznał się do tego, ze nie jest wszystko w porządku było niezwykłym wyczynem. Trzeba było zmienić temat i to bardzo szybko. Ale też nie wiedział co ma zrobić z rękami, uścisnąć mu dłoń? Przytulić? Co się robiło z rękami? Po co ludziom ręce?!
- Słuchaj - powiedział cicho patrząc mu prosto w oczy. - Ja ci nigdy nie podziękowałem za tamto... Za uratowanie mi tyłka wśród tego dymu - odezwał się wyjaśniając o co mu dokładniej chodzi. - Nie zapomnę tego, mam u ciebie dług. Więc wiesz, możesz na mnie liczyć i dziękuję - nigdy nie był dobry w przemowach, ta też brzmiała nad wyraz koślawo, dlatego okraszał ją uśmiechem, wymuszonym, a nie przez Edg'a, ogólnie nie był w nastroju do wyrażania szczęścia.
Crow
If you catch me trying to find my way into your heart, scratch me out, baby. As fast as you can. My pretty mouth will frame the phrases that will disprove your faith in man.
Wyzywająco ubrany mugolak, od razu sprawiający wrażenie ekscentrycznego (w wyraźnie prowokatywny sposób) lub wywodzącego się z nizin społecznych. Ma 176 centymetrów wzrostu. Ciemnobrązowe oczy. Włosy czarne, kręcone - w gorsze dni chodzi roztrzepany i skołtuniony, w lepsze, po zastosowaniu Ulizanny na mokre strąki, wygląda tak bajecznie, że masz ochotę zatopić palce w puszystych loczkach. Ma przebite uszy i wiele tatuaży. Najbardziej charakterystyczne z nich znajdują się na plecach (wielkie, anielskie skrzydła) i kroczu (długi, chiński smok oplatający jego przyrodzenie i uda). Do tego ma wiele blizn od ran kłutych i zaklęć, a także samookaleczeń. Sporo z nich to ślady po przypalaniu papierosami. Ze względu na daltonizm monochromatyczny ubiera się wyłącznie na czarno. Przy pasku nosi sznurki, łańcuchy, noże, czasami kombinerki i inne narzędzia, których używa do pracy. Jest człowiekiem bardzo wysportowanym, jego ciało jest wyrzeźbione, ale nigdy nie skupiał się na budowaniu masy i siły mięśniowej. Ma 32 lata, ale uzależnienie od substancji odurzających i alkoholu sprawia, że jest wizualnie o kilka lat starszy.

The Edge
#4
31.01.2025, 23:25  ✶  
Crow obserwował go uważnie, przesuwając spojrzeniem brązowych tęczówek po jego twarzy. Ręka już na Thomasie została - bawiła się przez moment materiałem koszuli, póki się tym nie zmęczył i nie ułożył jej płasko na jego prawej piersi. Nie miał pojęcia jak odpowiedzieć na zadane mu pytanie, więc po prostu wzruszył ramionami lekko zdziwiony.

- Odkąd pamiętam, uciekliśmy stamtąd razem - powiedział i przekręcił głowę w bok, nie spuszczając spojrzenia w dół, ani nie uciekając nim na boki. - Więc nie jestem pewien, czy masz mi za co dziękować jeżeli chodzi o uciekanie z zadymionej jaskini. - Zresztą jego zaklęcia okazały się wtedy przynajmniej po części bezskuteczne. - Ale prawda jest taka, że zawdzięczasz mi życie, Thomasie, przynajmniej ja jestem takiego zdania. Czekałem na to, aż wrócisz do swojej siostry, bo nie mogłem powiedzieć ci tego w lesie przy Geraldine - widzisz, nasi znajomi obu nas mieli głęboko w swoich ciasnych pizdach i gwarantuję ci, że jeżeli jeszcze raz zobaczę tego skończonego chuja, którego zabrała ze sobą, to któregoś z nas będziesz zeskrobywał z chodnika. - Uśmiechnął się, ale to nie było ani rozbawienie, ani sympatia, to było ujście głębokiej irytacji, która bardzo łatwo przedarła jak kartkę minimum ogłady, jakie nabył, mieszkając przez ostatni miesiąc, z kimś tak ułożonym i delikatnym jak Laurent. Zamilkł na moment, przesuwając tę dłoń w lewo, żeby znalazła się na samym środku jego klatki piersiowej i mógł wyczuć bijące pod skórą serce. - Nora śpi. Mabel też. - Od samego początku mówił bardzo cicho, ale to powiedział już na granicy szeptu. Potrzebował w ogóle to mówić? Zaznaczać to, że nikt ich w tej kuchni nie zastanie? - Nie boisz się tego, że jestem tym czymś? Że cokolwiek siedziało tam na dole, wróciło do ciebie w takiej upierdliwej formie? - Pytanie było zasadne, przecież widzieli tam przedziwne rzeczy i powinni podważać, cokolwiek widzieli. On jednak był niemalże pewny swojej racji, że Figg nie był tym... cokolwiek to było. Bo tamta istota bardzo nachalnie skorzystałaby z okazji już w momencie, w którym sunął mu ręką po twarzy.


Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.

My mind is a hall of mirrors.
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#5
08.02.2025, 04:50  ✶  
Nie poruszył się, nie odsunął, nie zabrał dłoni Crowa ze swojej piersi, nawet jeśli w jakiś sposób mu przeszkadzała to nie był tego po nim widać. Ale wcale mu też nie przeszkadzała. Był bardzo łasy na bliskość, jeżeli już kogoś znał i darzył sympatią. Zresztą kilka dni temu znajdowal Isię w podobnej sytuacji. Nie widział powodu, aby szukać dystansu między nimi. Było w nim coś znajomego i kojącego, co pozwalało się odprężyć Thomasowi.

Wpatrywał się intensywnie w Edge'a, nie odrywając od niego wzroku.
- Musiałem najpierw przemyśleć nieco spraw - wyjaśnił czując się dziwnie, że tłumaczy się przed nim, dlaczego nie wrócił od razu do siostry, a zajęło mu to prawie trzy dni. Ale czuł wyrzuty sumienia, że kazał na siebie tyle czekać.
- Jak to mieli nas w pizdach? - zapytał zdziwiony. Co tam się działo? Chcieli uciekać? Chcieli ich porzucić? Zaraz, przecież Ambroise był jego przyjacielem, czy też nie? - Zostaw go mnie powiedział nie mogą się wyzbyć goryczy w głosie, zdecydowanie będzie potrzebował porozmawiać z Greengrassem. Ale cóż, kto by się spodziewał, że ktoś kogo nazywał przyjacielem chciałby go porzucić tam w podziemiach? Na pewno nie Thomas, sam był niezwykle naiwny jeśli chodziło o te kwestie i przez myśl by mu nigdy to nie przęsło nawet.
Pochylił się przybliżając swoją twarz do twarzy mężczyzny na tyle, że prawie stykali się nosami. - Zdaje sobie z tego sprawę, że zawdzięczam ci życie. Nie zamierzam temu zaprzeczać. Teraz nawet bardziej niż wcześniej - odpowiedział cicho, niemal szeptem. Dlaczego do cholery to serce mu biło nagle tak szybko jakby właśnie biegł jakiś maraton? Podniósł dłoń i położył ją na dłoni spoczywającej na jego klatce piersiowej. Jakby faktycznie tym gestem chciał potwierdzić, że w żaden sposób nie zamierza negować pomoc jakiej mu udzielił Edge, ani tym bardziej udawać, że nie ma żadnego długu.
- Bo wiem. On... Tamto coś, pokazywało to co wywoływało ból, nie pokazałby mi nic co było w jakikolwiek sposób miłe - odpowiedział a jego głos od kipiącego nienawiścią do doppelgangera, aby przechodzić w łagodne nuty, kiedy już nawiązywał do chwili obecnej. Zdecydowanie tamto coś pokazywałoby mu coś makabrycznego, nie żywił się przecież pozytywnymi uczuciami, a przynajmniej tak wnioskował. Jednak nie czuł od Crowa niczego co alarmowałoby go. - Nie wiem czy wróci, ale jeśli wróci to rozpierdolę go w drobny mak gdzieś tam w głębi jego ciemnych oczu błąkał się morderczy blask, zdecydowanie w przypadku kolejnego spotkania z demonem nie hamowałby się od samego początku.
Crow
If you catch me trying to find my way into your heart, scratch me out, baby. As fast as you can. My pretty mouth will frame the phrases that will disprove your faith in man.
Wyzywająco ubrany mugolak, od razu sprawiający wrażenie ekscentrycznego (w wyraźnie prowokatywny sposób) lub wywodzącego się z nizin społecznych. Ma 176 centymetrów wzrostu. Ciemnobrązowe oczy. Włosy czarne, kręcone - w gorsze dni chodzi roztrzepany i skołtuniony, w lepsze, po zastosowaniu Ulizanny na mokre strąki, wygląda tak bajecznie, że masz ochotę zatopić palce w puszystych loczkach. Ma przebite uszy i wiele tatuaży. Najbardziej charakterystyczne z nich znajdują się na plecach (wielkie, anielskie skrzydła) i kroczu (długi, chiński smok oplatający jego przyrodzenie i uda). Do tego ma wiele blizn od ran kłutych i zaklęć, a także samookaleczeń. Sporo z nich to ślady po przypalaniu papierosami. Ze względu na daltonizm monochromatyczny ubiera się wyłącznie na czarno. Przy pasku nosi sznurki, łańcuchy, noże, czasami kombinerki i inne narzędzia, których używa do pracy. Jest człowiekiem bardzo wysportowanym, jego ciało jest wyrzeźbione, ale nigdy nie skupiał się na budowaniu masy i siły mięśniowej. Ma 32 lata, ale uzależnienie od substancji odurzających i alkoholu sprawia, że jest wizualnie o kilka lat starszy.

The Edge
#6
13.02.2025, 02:51  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 13.02.2025, 10:49 przez The Edge.)  
Przemyśleć nieco spraw... Przez ponad dwie doby. Okej, Flynn też momentami bywał naiwny, ale nie aż tak, żeby uwierzyć w jakąś bzdurę, odnotował więc ten temat jako coś, o czym Thomas zwyczajnie nie chciał mówić, a co za tym szło nie należało tego drążyć. Zamiast zastanawiać się nad tym czyje łóżko mógł ozdabiać Figg przez ostatnie godziny (tutaj nie miał złudzeń - do kogo niby biegłeś po otarciu się o śmierć jak nie do kogoś, w kim mogłeś się spuścić, a później wysiedzieć z nim kilkadziesiąt minut w wannie i zmyć z siebie stres, brud i przykre wspomnienia), Flynn zmarszczył brwi nie do końca rozumiejąc dlaczego przeszedł tak od razu i gwałtownie do zostaw go mnie. Bo czy Thomas naprawdę powinien mu ufać? W sumie... To niekoniecznie, prawda? Ale jak się nad tym głębiej zastanowić, to naprawdę nietrudno było konkurować z gościem, który rozpalił ognisko kilkanaście metrów pod ziemią w dosyć ciasnej jaskini. Czy było w tym wystarczająco szaleństwa, żeby nawet kurwa z Podziemi wzbudzała mniej podejrzeń? Pociągnął nosem i wydał z siebie delikatne mruknięcie.

Ciężko było nie czuć się podobnie. Crow wcale nie potrzebował dużo, żeby pobiec myślami w miejsca, do których nie powinien się zapuszczać - tam gdzie te usta stykały się z jego po to, żeby odległość nadrobiła też reszta tego ciała i pchnęła go na kredens. Może przez wspólne doświadczenie, może przez to, że Cain też był od niego wyższy i danie się stuknąć bratu Nory mogło nieść ze sobą jakąś dodatkową nutkę nostalgii za czymś, co stracił bezpowrotnie. Może... Może przez to, że serce mu tak biło i wydawał się tak żywy jak nikt inny. Nigdy by nie pomyślał, że byli z tą cukierniczą rodzeństwem, gdyby mu tego nie powiedzieli. Ona była niziutka, blond, blada, słodka jak landrynka, ten był na tyle wysoki, żeby musieć zadzierać głowę i miał w sobie coś... Nie umiał tego określić. Nie widział kolorów, ale gdyby chciał wyobrazić sobie w głowie pustynię i musiał umieścić na niej coś poza piaskiem, znalazłyby się tam piramidy i on - pasował tam do tej układanki jak puzel. Czy był jednym z tych ludzi, którzy łatwo łapali promienie słoneczne? Crow do nich nie należał. Lata spędził pod ziemią, więc tęsknił za opalaniem się i odkąd zamieszkał w New Forest wylegiwał się na plaży zdecydowanie zbyt często - poniósł za to najwyższą cenę, ale oparzenia zdążyły już z niego zejść, pozostawiając po sobie mniej chorobliwą, ale wciąż - bladość.

- Mylisz się. W tym, że nie pokazałby ci nic miłego - pokręcił głową, zsuwając swoją rękę coraz niżej. Zatrzymał ją dopiero na jego biodrze, gdzie już została, nie pozwalając żadnemu z nich na nabranie dystansu. Ale na tym zaprzestał. Istniała bardzo długa lista rzeczy przychodzących mu na myśl, kiedy rozważał gdzie mógłby ich zaprowadzić, za nic mając sobie granice dobrego smaku, tylko że... Ta agresja jaka z niego kipiała Crowa odrzucała. Podobali mu się dobrzy faceci. Są był mordercą, więc zajeżdżało to wyjątkową hipokryzją, ale od zawsze lubił myśleć o sobie jak o kimś, kto wybierał to rozwiązanie dopiero wtedy, kiedy skończyły się już wszystkie inne możliwe opcje. Zadawał śmierć szybko, tak bezboleśnie jak tylko mógł. Nie lubił kiedy ktoś opierał się zbyt długo, kiedy czuł strach, nie lubił... Kiedy ktoś miał takie paskudne spojrzenie mówiące, że by się nie cofnął przed niczym. Pocałował go w kącik ust, ale nie sięgnął po nic dalej, nawet jeżeli oblała go delikatna fala ciepła. - Geraldine przyszła do mnie pewnego dnia i powiedziała, że potrzebuje pomocy. Że jej brat coś tam zrobił i mam wyciągnąć od niego informacje. I ja na początku nie wiedziałem o co jej chodzi, a później „przypomniałem” - wyraźnie ujął to w cudzysłów - sobie, jak gdyby nigdy nic, że był jednym z największych słodziaków jakich poznałem i oddawałem mu się za każdym razem kiedy się widzieliśmy. To chyba jest jak choroba, która rozprzestrzenia się, kiedy ktoś o nim mówi. Ale nigdy nie był człowiekiem, ja... Widziałem później jak to wygląda naprawdę. To... Coś. - Przygryzł wargę, na moment odwracając spojrzenie. Herbata, którą sobie zrobił, zdążyła się już zaparzyć. Czuł, że czerwień przytuliła się do jego policzków, ale wiedział też jak sprytnie ukrywał takie detale panujący wokół półmrok.


Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.

My mind is a hall of mirrors.
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#7
06.04.2025, 17:01  ✶  
-Nie w tym sęk - powiedział delikatnie, specjalnie zniżając głos, nie było potrzeby krzyczeć, przeszedł w mrukliwy, delikatny głos, który do złudzenia mógł przypominać kocie mruczenie. - Ale w miłe rzeczy wątpiłbym od samego początku - powiedział całkowicie poważnie, bez żadnego zakłopotania czy zawstydzenia faktem, że szczęśliwe rzeczy byłyby dla niego bardziej podejrzane niż te traumatyczne i bolesne. Chciał powiedzieć coś jeszcze, dorzucić swoje jakże mądre trzy knuty do wcześniejszej wypowiedzi, a może całkowicie zmienić temat, na nieco inny po swoim szczerym wyznaniu. Ale nie zdążył, poczuł ciepłe usta Crowa w kąciku swoich.
Nie drgnął nawet, nie odsunął się, ale i nie poruszył do przodu, wpatrując się szeroko otwartymi oczami w niższego mężczyznę. Przez jego głowę przebiegało właśnie wiele myśli, kiedy próbował zrozumieć co właśnie się stało. Czy to był jakiś znak? Czy chciał mu on coś przekazać? Do czegoś zaprosić? Przez moment nawet przebiegła mu przez myśl dość śmiała wizja, tego że blat, na którym jego siostra ugniatała ciasta posłużyłby do ugniatania czegoś innego, ale dość szybko mu to wyleciało z głowy. Nigdy wcześniej nie wyobrażał się w takiej sytuacji, więc samo to, że coś takiego podsunął mu umysł było dla niego małym szokiem. mimo to jednak nie przerywał tego jak blisko siebie się znajdowali.
Wydarzenia w tamtej jaskini sprawiły, że powolna transformacja jaka dział się w Thomasie przyspieszyła niczym odrzutowy samolot, zostawiając go już nie z rysami, ale z dość wyraźnymi pęknięciami na duszy. Jednak pomimo pragnień zagłębienia się w te żądze, potrafił odnaleźć w sobie czułość dla tych, których w swoim mniemaniu musiał chronić. Podniósł delikatnie dłoń i wierzchem dłoni pogładził policzek Crowa.
- Nie musisz się... bać - zawahał się przed tym słowem, nie wiedział czy to dobre określenie. - Nawet jeśli nie pozbyliśmy się tego na zawsze to jednak wiemy o nim więcej i następnym razem będziemy gotowi. Nic ci nie zrobi - dodał miękko i kiedy mężczyzna odwrócił wzrok opuścił dłoń.
Nie bardzo wiedział co robić w takich momentach, był strasznie niedomyślny jeżeli ktoś mu nie mówił wprost czego od niego oczekuje, dlatego absolutnie nie wiedział co powinien teraz zrobić czy jak się zachować.
Crow
If you catch me trying to find my way into your heart, scratch me out, baby. As fast as you can. My pretty mouth will frame the phrases that will disprove your faith in man.
Wyzywająco ubrany mugolak, od razu sprawiający wrażenie ekscentrycznego (w wyraźnie prowokatywny sposób) lub wywodzącego się z nizin społecznych. Ma 176 centymetrów wzrostu. Ciemnobrązowe oczy. Włosy czarne, kręcone - w gorsze dni chodzi roztrzepany i skołtuniony, w lepsze, po zastosowaniu Ulizanny na mokre strąki, wygląda tak bajecznie, że masz ochotę zatopić palce w puszystych loczkach. Ma przebite uszy i wiele tatuaży. Najbardziej charakterystyczne z nich znajdują się na plecach (wielkie, anielskie skrzydła) i kroczu (długi, chiński smok oplatający jego przyrodzenie i uda). Do tego ma wiele blizn od ran kłutych i zaklęć, a także samookaleczeń. Sporo z nich to ślady po przypalaniu papierosami. Ze względu na daltonizm monochromatyczny ubiera się wyłącznie na czarno. Przy pasku nosi sznurki, łańcuchy, noże, czasami kombinerki i inne narzędzia, których używa do pracy. Jest człowiekiem bardzo wysportowanym, jego ciało jest wyrzeźbione, ale nigdy nie skupiał się na budowaniu masy i siły mięśniowej. Ma 32 lata, ale uzależnienie od substancji odurzających i alkoholu sprawia, że jest wizualnie o kilka lat starszy.

The Edge
#8
13.04.2025, 11:17  ✶  
Trochę smutne. Ale jeszcze nie na tyle smutne, żeby współczucie i troska wyparły najbrudniejsze z myśli pojawiające się mimowolnie, chociaż niby nie powinny. Bo to dopiero było smutne. Już nie chodziło o samo w sobie wyuzdanie, ale powód tego, dlaczego akurat teraz tak nachalnie sterował wszystkim w tym kierunku.

Godzinę temu był w Keswick i Laurent nie dał mu tego, czego potrzebował.

Cain był martwy, a Laurent był promyczkiem, który ledwo dźwigał nowinki zrzucane mu na plecy każdego dnia. I tak - dostał na to pozwolenie. Koncesja na zdradę, w pełni akceptowaną pod warunkiem nie kłamania na  ten temat. Niby mógłby. Chciałby. Nigdy przecież nie miał szczególnie mocno zarysowanych preferencji ani oczekiwań, a Thomas zdałby rolę nawet pomimo tej drętwości i cholernie nieatrakcyjnych słów, jakie przed momentem opuściły jego usta. Ale... Istniała cena, jaką musiałby zapłacić. Cena smutnych, błękitnych oczu i akceptacji, że nie było się wystarczającym. Przecież chciał, żeby Laurent mu wystarczał, to nie była wina Crowa, że blondynowi nie udawało się zaspokoić tego pragnienia. Tak?

Tak?

- Sadboy - skwitował go, niby to dowcipnie, ale ten uśmiech miał w sobie wciąż mocno flirciarski ton, ściągający tor rozmowy nieco w bok. Rozmazywał się. Blask jego paskudnych pragnień bladł w obliczu tego, że to co powiedział Figg skutecznie zmywało zainteresowanie kogoś, kogo zdecydowanie ciągnęło do światła. Auror - to dopiero było coś. Lojalność, dobro, poczucie humoru, troska, zdolność do poświęceń, ciepło. Biała magia. Ręka, która dotykała go w policzek też była ciepła, ale to ciepło nie mogło równać się z żarem kogoś, kogo serce nie było splamione okrucieństwem. To było nawet zabawne, że zmieniając swoje życie i opuszczając Ścieżki nie wpadł na to, żeby się wyleczyć z uzależnienia od seksu. Zamiast tego namawiał do zabawy osoby po drugiej stronie spektrum moralności i doszukiwał się w tym jakiejś zmiany na lepsze. - Słodkie. - Te zapewnienia, że nie musiał się bać. Mógł zmienić nastawienie, ale nie musiał przecież od razu mówić prawdy. Przełknął ślinę. To musiało się skończyć. Mogli zwyczajnie porozmawiać, tak? Ludzie rozmawiali tak po prostu. To się mogło wydawać oczywiste... Nie dla kogoś, kto przez ostatnie trzy lata rozmawiał tylko bardzo pijany, albo po stosunku. - Ale naprawdę myślisz, że wiemy o tym cokolwiek więcej? Jedyne czego jestem pewny to to, że nie jesteś tym czymś, bo to coś wykorzystałoby okazję do przelecenia mnie minutę temu. Oto jedyna lekcja, jaką wyciągnąłem. Kiedy stamtąd odchodziliśmy Gerry miała obłęd w oczach, nawet by mnie nie zdziwiło, gdyby to coś weszło w nią kiedy tylko opuściło swoje ciało. A tego czwartego patałacha, który chciał zostawić cię tam na śmierć bo „wiedziałeś na co się piszesz” nawet nie skomentuję. Trochę żałowałem, że go to nie wpierdoliło, ciekawa klamra.

Crow zadrżał. Bo żeby wszyscy cofnęli się po Thomasa, musiał tam wyjąkać błagalną przemowę, a później to bycie jąkałą zostało przez Greengrassa okrutnie wyśmiane. Nie chciał go bić, nie lubił agresji płynącej we własnych żyłach. Ale zrobił to. I to chyba okazało się bardziej przerażające niż ten cały Doppelganger.


Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.

My mind is a hall of mirrors.
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#9
27.04.2025, 15:22  ✶  
Przypatrywał się uważnie Edge'owi, z zaciekawieniem a trochę z niepewnością czego może się po nim spodziewać. Czy tamten całus był wyrachowanym czynem, czy może przypadkiem z powodu różnicy wzrostu? Nie miał za grosz pojęcia co teraz zrobić, czy powinien coś... Stop, to nie przyniesie nic dobrego, nie było się co zastanawiać, nigdy dobrze się dla niego nie kończyło jak próbował rozgryźć czyjeś zachowanie i dopasować się do niego. Pokręcił więc głową pozbywając się natrętnych myśli, zamiast to rozgryzać, będzie po prostu sobą - nie żeby na tym zawsze najlepiej wychodził ,ale co innego mu pozostało.

Jednosłowne podsumowania wypowiedziane w jego kierunku przez Corw'a skwitował jedynie delikatnymi uniesieniami kącików warg, tylko w półmroku panującym tutaj nie było to aż tak widoczne. Rozmawianie, tak w tym Thomas był całkiem dobry. Na chwilę jego czoło pokryły zmarszczki, kiedy usłyszał opowieść o Thoranie i jak rozluźniły się tak cała twarz Thomasa skrzywiła się na opowieść o tym co zrobił Ambroise. Poczuł dziwne ukłucie, mimo, że zawsze spodziewał się odrzucenia od najbliższych i przyjaciół, to jednak kiedy ono nadeszło to wcale nie czuł się przygotowany na nie - a tak właśnie odbierał jego zachowanie.
- Nie no, że nie jesteś w moim typie, ale ja bym przynajmniej zabrał cię na kolację zanim do ciebie bym się zaczął dobierać - rzucił żartobliwie, bo wyznanie jakie teraz usłyszał trochę nim wstrząsnęło. Jasne, wiedział, że to demon, że pozbycie się go było istotne. Ale do tej pory miał mgliste pojęcie jak bardzo zatruł on życie innym. Znał tylko historię Nory bo brał w niej udział i opowieść Brenny o Thoranie, reszta była raczej mglista. Chociaż może nie powinien, to czuł się usprawiedliwiony za swoje czyny w podziemiach i czuł się, że były jak najbardziej usprawiedliwione, nie ważne jak bardzo samolubne by wtedy nie były to przecież zrobił to dla nich wszystkich też, w ogólnym rozrachunku.
- Bros before the hoes, życie weryfikuje - nic więcej nie miał do dodania, nie miał pojęcia czym kierował się Ambroise decydując się na porzucenie go, ale tak po prawdzie nie wiedział czy go to obchodzi w tym momencie, może Thomas z przyszłości będzie to zainteresowany choć w to wątpił więzy przyjaźni poluźniły się już dawno, może to było ostateczne ich ucięcie zanim się wzmocnią? Któż wie...
Zaniósł się nagle intensywnym kaszle, jakby dostał jakiegoś ataku, cholerne wspomnienie jaskini nie dawało o sobie zapomnieć. Próbował opanować kaszel, ale skończył się tylko na tym, że zgiął się w pół próbując nie wypluć sobie płuc. Wreszcie wszystko ustąpiło i mógł się wyprostować, ocierając oczy i uśmiechając się do złej gry.

- Nie ma co gdybać, ludzie bardziej obeznani w demonach wiedzą już o tej sytuacji, więc czy rozprawiliśmy się z nim ostatecznie czy nie, to już raczej nie leży na naszych barkach. My możemy się rozluźnić i zająć własnym życiem, zamiast ganiania po jaskiniach za jakimś popierdolonym demonem - zakończył, czy to nie rozwiązywało tematu? Jakoś w to wątpił, fragment naczynia spoczywał gdzieś w Księżycowym Stawie, ale teraz nie miał absolutnie głowy nad badaniem tamtego ustrojstwa.
Crow
If you catch me trying to find my way into your heart, scratch me out, baby. As fast as you can. My pretty mouth will frame the phrases that will disprove your faith in man.
Wyzywająco ubrany mugolak, od razu sprawiający wrażenie ekscentrycznego (w wyraźnie prowokatywny sposób) lub wywodzącego się z nizin społecznych. Ma 176 centymetrów wzrostu. Ciemnobrązowe oczy. Włosy czarne, kręcone - w gorsze dni chodzi roztrzepany i skołtuniony, w lepsze, po zastosowaniu Ulizanny na mokre strąki, wygląda tak bajecznie, że masz ochotę zatopić palce w puszystych loczkach. Ma przebite uszy i wiele tatuaży. Najbardziej charakterystyczne z nich znajdują się na plecach (wielkie, anielskie skrzydła) i kroczu (długi, chiński smok oplatający jego przyrodzenie i uda). Do tego ma wiele blizn od ran kłutych i zaklęć, a także samookaleczeń. Sporo z nich to ślady po przypalaniu papierosami. Ze względu na daltonizm monochromatyczny ubiera się wyłącznie na czarno. Przy pasku nosi sznurki, łańcuchy, noże, czasami kombinerki i inne narzędzia, których używa do pracy. Jest człowiekiem bardzo wysportowanym, jego ciało jest wyrzeźbione, ale nigdy nie skupiał się na budowaniu masy i siły mięśniowej. Ma 32 lata, ale uzależnienie od substancji odurzających i alkoholu sprawia, że jest wizualnie o kilka lat starszy.

The Edge
#10
28.04.2025, 19:27  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 28.04.2025, 19:34 przez The Edge.)  
Flynn wywrócił oczyma.

— Jebać kolacje, nawet ich nie lubię. — Kojarzyły mu się z czasami, kiedy Fontaine siedziała godzinami z jakimiś typami i omawiała sprawy ważne i ważniejsze, a on się nudził niemożebnie i obserwował ich z ukrycia na wypadek, gdyby komuś trzeba było poderżnąć gardło.  — Nie wiem, czemu wszystkie pedały mają jakąś obsesję na punkcie chodzenia na kolacje. — Przez wszystkich pedałów miał oczywiście na myśli Laurenta, który nie opuszczał jego myśli praktycznie wcale. I któremu takie obiadki i kolacje sam organizował, chcąc zobaczyć chociaż cień uśmiechu na bladej twarzy. Jedno uniesienie warg potrafiło rozświetlić jego oczy bardziej niż letni poranek w New Forest. — Wiesz co jest fajne? Jeżdżenie autem po nocy, jaranie w nim zioła, słuchanie dobrej muzyki i robienie loda na tylnym siedzeniu. Ale z jakiegoś powodu wy zawsze mówicie o jakiejś kurwa kolacji. — Zmienił ułożenie nóg i dmuchnął w opadające mu na twarz loki, ale niewiele to dało. Normalnie bardzo się starał — stylizował je namiętnie na Ulizannę, odkąd Cain powiedział mu, że są śliczne, a on później nie mógł zasnąć, wracając do tego, jak Auror wsunął mu te kościste paluchy pomiędzy nie i ścisnął mocno. Teraz to wspomnienie bolało jak diabli. Tak bardzo, że Crow poczuł się niezręcznie. Może nie miał już dwudziestu lat, może powinien przestać układać swoje życie wokół innych ludzi, ale nie robił tego i cholernie cierpiał na każde ukłucie rzeczywistości przypominające mu, że się do tego Caina już nigdy nie przytuli. A on naprawdę chciał leżeć pomiędzy tymi drzewami po popołudniu spędzonym w jeziorze i rozmawiać o muzyce, dyskotekach, marzeniach. Chciał mieć kogoś, kto go kocha. Chciał mieć kogoś z natury dobrego i po tej dobrej stronie. Ktoś walczącego z czarną magią, stawiającego czynny opór Lordowi Voldemortowi, a do tego faktycznie dbającego o jego dobre samopoczucie. Cain to… ideał. To chyba dlatego jego śmierć wydawała się tak nierealna. Wrócili do siebie po tych wszystkich latach, był taki perfekcyjny, jakby ktoś kto stworzył ten wszechświat stworzył mu idealne dopasowanie, drugą połówkę duszy, a później przeciął ją, obrócił to wszystko w pył…

Czy tak skończą wszyscy, których kochał?

Na tym świecie już niedługo zabraknie dobrych ludzi, tak. Nie wątpił w to. Śmierciożercy wytępią wszystkich, już zasiewali we wszystkich strach. I chociaż Nora mówiła mu o tym, że nie powinien się tym martwić, bo istnieli ludzie, którzy stawiali mu opór, on w to absolutnie nie wierzył. Gdzie oni niby byli? Nie znał nikogo, kto stawiałby czynny opór tym potwornym postulatom oprócz Bletchleya i Prewetta, jeden gryzł piach, drugi dostawał pogróżki. A on, wychowany w bańce Podziemnych Ścieżek i wariatów wykorzystujących dzieci do pracy w Fantasmagorii, poznał w życiu głównie okrucieństwo i wyzysk. Dobrzy dla niego byli głównie mugole, a oni… nie mieli szans…

Flynn wyraźnie spochmurniał. Atak kaszlu Thomasa w ogóle go nie poruszył, nie znalazł w tym żadnej niezręczności — poklepał go plecach i upewnił się, że nie zakrztusił się śliną, po czym westchnął.

— Palisz? — On musiał. Jak zaraz nie zapali to wybuchnie.

— Własnym życiem… Jak o tym mowa, to było mi strasznie żal twojej siostry, że nawet nie wiedziała co ci się stało, gdzie jesteś. — I Thomas nie mógł tego wiedzieć, ale to były bardzo dziwne słowa z jego ust. Bo Bellowie praktycznie nigdy nie wiedzieli, gdzie szlaja się Edge. Edge czasami wracał, czasami nie wracał. Wytresował ich tak, jak Laurent wytresował jego. Kiedy wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów, chciał z nimi od razu iść do okna, żeby nie palić w środku. Ale przecież większość ludzi paliła w pomieszczeniach, to Prewett miał jakąś obsesję na tym punkcie i biadolił coś o pożółkłym czymśtam. — A oddałeś jej ten garnek?


Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.

My mind is a hall of mirrors.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: The Edge (3582), Thomas Figg (2932)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa