23.04.2025, 08:44 ✶
Pokonała prawie całą Pokątną – z przystankiem przy Fiolce, gdzie z Olivią pomogły dwóm osobom wydostać się z budynku, a potem część drogi idąc z Heather, ustalając, co dalej – po drodze rozglądając się i szukając zniszczeń oraz cywili w potrzebnie. Zgodnie z tym bardzo prowizorycznym planem, który omawiała z dziewczynami, teraz zbliżała się do klubokawiarni.
Wiedziała, że serce raczej jej tak naprawdę nie stanęło, ale poczuła się, jakby to zrobiło, gdy dostrzegła w oddali dym nad budynkiem. Był zabezpieczony lakierem od drewna: nie sądziła, że Nora Nory spłonie, że naprawdę jest zagrożona. Brenna rzuciła się do przodu biegiem i niemal natychmiast zatrzymała, przepełniona nagłą ulgą, tak obezwładniającą, że nogi omal się pod nią nie ugięły, gdy zorientowała się, że kawiarnia nie płonęła, a chyba tylko lekko nadpalił się jej dach.
Gdyby Mabel i Nora były w niebezpieczeństwie… a ona nie przyszła tutaj natychmiast…
Pozwoliła sobie na pięć sekund postoju na uspokojenie oddechu – jakby to było w ogóle możliwe, gdy z nieba sypał się popiół, a dym wciskał się w płuca mimo chusteczki na twarzy – zanim ruszyła dalej. I…
Dostrzegła kogoś na ulicy.
Ruszyła pośpiesznie w jego stronę, bo kto o zdrowych zmysłach stałby teraz na ulicy, gdy większość ludzi albo się ewakuowała, albo miała jakieś problemy? Ale zaraz rozpoznała tego człowieka i oczywiście, wszystko jasne, to był po prostu człowiek, który był równie zdrowy na zmysłach, co sama Brenna. I najwyraźniej też wpadł na to, aby szukać innych w pobliżu Nory Nory.
– Jonathan! – zawołała, przyspieszając, by ruszyć w jego stronę. Popiół osiadł jej na włosach, twarz miała brudną, ubranie cywilne, a w marynarce Brygadzistki teraz już ledwo dało się rozpoznać element umundurowania: po tym jak wbiegły z Olivią do płonącego budynku, była uwalona i w jednym miejscu nadpalona.
Brenna zakasłała i machnęła różdżką, chcąc wyczarować bąblogłowę, bo trochę świeżego powietrza stało się teraz naprawdę czymś cholernie pożądanym.
– Widziałeś kogoś z naszych? Wiesz, gdzie jest Morpheus? Heather pobiegła na Horyzontalną, ma sprawdzić, czy antykwariat stoi, jesteśmy w kontakcie na falach. Powiedziałam jej i jeszcze… jednej nowej osobie, że punkty zbiórki to Nora i Horyzontalna. I cholernie potrzebuję Thomasa Figga – wyrzuciła z siebie pośpiesznie, niemal na jednym oddechu, bo byli w sytuacji, gdzie nie było po prostu czasu na wymiany uprzejmości.
bąblogłowa, kształtowanie
Wiedziała, że serce raczej jej tak naprawdę nie stanęło, ale poczuła się, jakby to zrobiło, gdy dostrzegła w oddali dym nad budynkiem. Był zabezpieczony lakierem od drewna: nie sądziła, że Nora Nory spłonie, że naprawdę jest zagrożona. Brenna rzuciła się do przodu biegiem i niemal natychmiast zatrzymała, przepełniona nagłą ulgą, tak obezwładniającą, że nogi omal się pod nią nie ugięły, gdy zorientowała się, że kawiarnia nie płonęła, a chyba tylko lekko nadpalił się jej dach.
Gdyby Mabel i Nora były w niebezpieczeństwie… a ona nie przyszła tutaj natychmiast…
Pozwoliła sobie na pięć sekund postoju na uspokojenie oddechu – jakby to było w ogóle możliwe, gdy z nieba sypał się popiół, a dym wciskał się w płuca mimo chusteczki na twarzy – zanim ruszyła dalej. I…
Dostrzegła kogoś na ulicy.
Ruszyła pośpiesznie w jego stronę, bo kto o zdrowych zmysłach stałby teraz na ulicy, gdy większość ludzi albo się ewakuowała, albo miała jakieś problemy? Ale zaraz rozpoznała tego człowieka i oczywiście, wszystko jasne, to był po prostu człowiek, który był równie zdrowy na zmysłach, co sama Brenna. I najwyraźniej też wpadł na to, aby szukać innych w pobliżu Nory Nory.
– Jonathan! – zawołała, przyspieszając, by ruszyć w jego stronę. Popiół osiadł jej na włosach, twarz miała brudną, ubranie cywilne, a w marynarce Brygadzistki teraz już ledwo dało się rozpoznać element umundurowania: po tym jak wbiegły z Olivią do płonącego budynku, była uwalona i w jednym miejscu nadpalona.
Brenna zakasłała i machnęła różdżką, chcąc wyczarować bąblogłowę, bo trochę świeżego powietrza stało się teraz naprawdę czymś cholernie pożądanym.
– Widziałeś kogoś z naszych? Wiesz, gdzie jest Morpheus? Heather pobiegła na Horyzontalną, ma sprawdzić, czy antykwariat stoi, jesteśmy w kontakcie na falach. Powiedziałam jej i jeszcze… jednej nowej osobie, że punkty zbiórki to Nora i Horyzontalna. I cholernie potrzebuję Thomasa Figga – wyrzuciła z siebie pośpiesznie, niemal na jednym oddechu, bo byli w sytuacji, gdzie nie było po prostu czasu na wymiany uprzejmości.
bąblogłowa, kształtowanie
Rzut W 1d100 - 66
Sukces!
Sukces!
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.