05.08.2025, 15:45 ✶
Domek w Brighton, chociaż był zdecydowanie najbarwniejszym domem Jonathana, w którym dodatkowo nocowało teraz więcej osób niż zazwyczaj, nigdy wcześniej nie wydawał się miejscem aż tak ponurym. Nawet jeśli nie tak dawno temu pozostał tutaj sam, gdy kazał pewnemu wampirowi wyjść z jego życia.
Teraz jednak było inaczej.
Nie mógł zasnąć, chociaż od jego powrotu z zebrania Zakonu, przywitania się ze wszystkimi i upewnienia się, że nikt z Kellych nie został makabryczne ranny minęło już tyle czasu, że mógł na spokojnie się położyć.
Prawdę mówiąc to nawet nie próbował za bardzo zasnąć.
Nie chciał.
Czuł, że wciąż powinien być w gotowości.
Że nigdy nie wiadomo co się jeszcze wydarzy, nawet jeśli Brighton było obecnie bezpieczne.
Siedział więc w swojej sypialni, ubrany po domowemu w cienki sweter i wygodne spodnie (w żadnej jednak z tych rzeczy by nie zasnął, materiał był na to zbyt dobry) i… Sam nie wiedział.
Londyn spłonął. Jego bliscy ucierpieli. Jego kamienica nie miała okien. Morpheus cierpiał. Lottie i jej dzieci stracili dom, a Anthony… Nawet nie wiedział jak się miało mieszkanie Anthony'ego. Wiedział tylko tyle, że czarodziej najprawdopodobniej go nienawidził.
Wstał z łóżka, poprawił włosy i ruszył do kuchni, aby po prostu się przejść
Spokój.
Jak mogło być tutaj tak spokojnie, kiedy Londyn był cały w popiele?
Nie spodziewał się, że spotka kogoś w kuchni, ale na widok przyjaciółki uśmiech ponownie zagościł na twarzy Selwyna.
– Oh, no proszę – powiedział zatrzymując się na razie u progu pomieszczenia. – Czyżbyś obmyślała zemstę, czy może przyszłaś się czegoś napić po zakopaniu wszystkich zwłok? W każdym razie normalnie powiedziałbym, że wyglądasz płomiennie, ale chyba dzisiaj nie wypada.
Teraz jednak było inaczej.
Nie mógł zasnąć, chociaż od jego powrotu z zebrania Zakonu, przywitania się ze wszystkimi i upewnienia się, że nikt z Kellych nie został makabryczne ranny minęło już tyle czasu, że mógł na spokojnie się położyć.
Prawdę mówiąc to nawet nie próbował za bardzo zasnąć.
Nie chciał.
Czuł, że wciąż powinien być w gotowości.
Że nigdy nie wiadomo co się jeszcze wydarzy, nawet jeśli Brighton było obecnie bezpieczne.
Siedział więc w swojej sypialni, ubrany po domowemu w cienki sweter i wygodne spodnie (w żadnej jednak z tych rzeczy by nie zasnął, materiał był na to zbyt dobry) i… Sam nie wiedział.
Londyn spłonął. Jego bliscy ucierpieli. Jego kamienica nie miała okien. Morpheus cierpiał. Lottie i jej dzieci stracili dom, a Anthony… Nawet nie wiedział jak się miało mieszkanie Anthony'ego. Wiedział tylko tyle, że czarodziej najprawdopodobniej go nienawidził.
Wstał z łóżka, poprawił włosy i ruszył do kuchni, aby po prostu się przejść
Spokój.
Jak mogło być tutaj tak spokojnie, kiedy Londyn był cały w popiele?
Nie spodziewał się, że spotka kogoś w kuchni, ale na widok przyjaciółki uśmiech ponownie zagościł na twarzy Selwyna.
– Oh, no proszę – powiedział zatrzymując się na razie u progu pomieszczenia. – Czyżbyś obmyślała zemstę, czy może przyszłaś się czegoś napić po zakopaniu wszystkich zwłok? W każdym razie normalnie powiedziałbym, że wyglądasz płomiennie, ale chyba dzisiaj nie wypada.