Maya na zajęciach z zaklęć siedziała na przodzie klasy, ale jej uwaga była rozproszona przez pogodę. Lubiła cieszyć się słońcem w Hogwarcie, a to ostatnie jej lato tutaj. Dziwnie się czuła na samą myśl. Była podekscytowana, że już opuści mury szkoły, ale jednocześnie bała się tego, co ją czeka tam na zewnątrz. Chciałaby mieć umiejętność jasnowidzenia, aby sobie przepowiedzieć swój los, ale to nie było takie proste. Wiedziała, że jak niedługo wróci pociągiem do szkoły to w domu już nie będzie za dużo słońca, dni i noce zaczną się zlewać w całość, przestanie się wysypiać, ale to nie oznaczało, że była z tego powodu smutna. Cieszyła się, że spotka się ze swoja rodziną. Życie tutaj było całkowicie inne niż to, gdzie się wychowywała. Nużyło już ją słuchanie o zaklęciach, chociaż teraz zajęcia były zdecydowanie bardziej luźniejsze niż wcześniej. Powtarzali do egzaminów, więc starała się słuchać jak najbardziej uważnie, ale nie było to zbyt proste ze względu na to, że jej uwaga była mocno rozproszona, krawat od mundurku uwierał ją niemiłosiernie, a w dodatku widziała doskonale, że jej przyjaciółka Peppa również nie za bardzo chciała tutaj być. Jak zresztą reszta siódmoklasistów.
Zajęcia chyliły się ku końcowi, a ona starała się nie zasnąć, stała się wyjść z letargu, w który wpadła w połowie zajęć. Skupiła się w końcu na nauczycielu. Jak na mężczyznę był ciekawą personą, zwłaszcza ze względu na powiązania z Trelawney, którzy podobno mieli sporo powiązań ze wróżbiarstwem, duchami i jasnowidzeniem. Zastanawiała się, czy on też taką umiejętność posiadał.
Lekcja się skończyła i zaczęła się powoli zbierać do wyjścia, dosłownie z ociąganiem. Powiedziała przyjaciółce, aby zaczekała na nią na obiedzie i została w klasie czekając, aż reszta uczniów opuści klasę. Podeszła do biurka nauczyciela i spojrzała na swojego profesora.
– Profesorze... – zaczęła powoli patrząc na niego uważnie. Unikała patrzenia mu w oczy. Z powodu sytuacji jaką zgotował jej Desmond nie ufała starszym mężczyzną. Wyjątkiem był Oleander. – Chciałam zapytać o jasnowidzenie. Wiem, że pana rodzina ma duże powiązania z tą dziedziną, a mnie to w jakimś stopniu interesuje. Może pomoże mi coś w egzaminach pana wiedza – uśmiechnęła się delikatnie, mimozowo. Ciemne włosy miała związane w luźnego warkocza, który spływał jej po plecach, a krawat już lekko rozluźniony i koszulę o jeden guzik rozpiętą. Było okropnie ciepło. Maya pomimo, że lubiła lato ze względu na to, że wyglądało ładnie nie przepadała za wysokimi temperaturami.