07.09.2023, 00:11 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.10.2023, 11:53 przez Morgana le Fay.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Atreus Bulstrode - osiągnięcie Piszę, więc jestem
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic II
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic II
Świtało, kiedy aportował się gdzieś na trawniku przed posiadłością Longbottomów. Mdłe światło poranka dopiero się przebudzało, leniwie prześwitując przez poranne mgły, które unosiły się dookoła Doliny Godryka i gdyby nie okoliczności, to pewnie Atreus stwierdziłby, ze całkiem tu ładnie. Nie był jednak w nastroju na docenianie sielskości krajobrazu, bo miał wrażenie, że zaraz go zwyczajnie pokurwi. Mimo, że najgorsze zdawał się mieć już za sobą, wciąż czuł w żołądku ten okropny, duszący wręcz ciężar, że dzieje się coś złego i do szpiku okropnego z osobą, z którą z dnia na dzień chciał mieć coraz mniej wspólnego. Gdyby mógł, to by Cynthię wziął i kazał jej wykrakać te wszystkie słowa, które nie tak dawno powiedziała mu w prosektorium. Wytrząsnąłby je z niej, gdyby tylko to cokolwiek pomogło, ale wiedział, że niestety nic to nie da. Dlatego teraz szedł po wilgotniejącym od rosy trawniku, absolutnie wkurwiony, niekoniecznie zwracając uwagę na to, gdzie właściwie stawiał stopy. Trawnik jak trawnik i myślał, że zwyczajnie dotrze do drzwi wejściowych, ale życie miało dla niego inny plan, dlatego w pewnym momencie zwyczajnie poślizgnął się i wywinął orła.
Zacisnął pięści, łapiąc za mokre źdźbła, otrząsając się po upadku, ale czując też, jak palce zaciskając się nie tylko na trawniku, ale łapią coś o wiele twardszego i obłego. I d e a l n i e. Uśmiechnął się z pełną złości satysfakcją, podnosząc się na równe nogi i podbiegając trochę bliżej do budynku by zamachnąć się i rzucić niewielkim kamieniem w pierwsze lepsze okno. A potem drugim, kiedy tylko po schyleniu się znalazł następny. I kolejny... Były na tyle małe, że nie miały wielkich szans wybić którejś szyby, ale na tyle duże by narobić hałasu.
- LONGBOTTOM JAK MERLINA KOCHAM, WYŁAŹ BO KLNĘ SIĘ NA LIMBO ŻE CIĘ TAM ZAWLOKĘ - wydarł się, rzucając kolejnym kamieniem by znowu się poślizgnąć, ale w ostatniej chwili złapał równowagę i gorączkowo ponownie przeszukiwać trawnik.