• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[10.06.72] Wypoczynek na łonie natury

[10.06.72] Wypoczynek na łonie natury
Lew Salonowy
Seeking to be whole
Driven by passion
Philip to mierzący 173 cm wzrostu wysportowany mężczyzna. Niebieskooki blondyn, którego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach i promienny uśmiech. Jego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach oraz promienny uśmiech. Przywiązuje dużą uwagę do swojego wizerunku, dopasowując swój ubiór do każdej sytuacji. Roztacza wokół siebie aurę niezachwianej pewności siebie.

Philip Nott
#1
24.09.2023, 00:19  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 17.10.2023, 02:02 przez Philip Nott.)  
Lato nałożyło się na lato: piknik na leśnej polanie

Wszystkie następstwa niedopełnionego rytuału oraz wszystkie następstwa podejmowanych przez niego decyzji kładły się cieniem na jego samopoczuciu niczym dementor na swojej ofierze gdy za oznajmiając, że odezwie się jak sobie to wszystko poukłada. Nie zrobił tego do tej pory. Poukładaniebardzo wciągnął się w to całe wysysanie duszy (nigdy tego nie widział i nie chciał tego zobaczyć). Nie było to nieadekwatne porównanie, bo z każdym dniem wpadał w otchłań własnego przygnębienia, tęsknoty połączonej z narzuconą mu refleksją nad całym swoim dotychczasowym życiem.

Ku niej również skłaniały go te wszystkie słowa, które usłyszał od Laurenta jeszcze w maju... dla uściślenia podczas przedostatniego spotkania ich spotkania, bo na ostatnim zachował się jak palant,  tego wcale nie należało do najłatwiejszych zadań, właściwie było bardzo trudne w kontekście otwarcia się na nowe doświadczenia powiązane z tym, czego mu teraz brakowało w życiu.

Postanowił jednak wyjść z domu z zamiarem spędzenia trochę czasu na łonie natury, z dala od tłumów swoich fanów, ludzi rozpoznających go na ulicy i czyhających na niego dziennikarzy. Może tam, podczas samotnego pikniku na leśnej polanie, coś się wyklaruje. Jeśli nie to przynajmniej spędzi trochę dnia na kocu, z książką w dłoni i przekąskami w drugiej, wygrzewając się w promieniach letniego słońca obok swoich psidwaków, które spuścił już ze smyczy podczas przechodzenia przez pobliską łąkę. Gdy znajdzie właściwe miejsce na odpoczynek, poświęci im sporo czasu na zabawę. Będzie im rzucać znalezione patyki i obserwować jak je aportują, i tak raz za razem. Przynajmniej dopóki się nie zmęczą. Na razie oba psidwaki szły wiernie przy jego nodze, nawet bez smyczy.

Kobieta Guma
I won't go down you're blushing bride
Under the water I'll be sharpening my knife
Na pierwszy rzut oka widzisz ogrom rudych i niesfornych włosów. Potem dostrzegasz, że dziewczyna ma jasną, bladą cerę i niebieskie oczy. Jest dosyć niska (154 cm) i to pomaga jej w wykonywaniu większości zadań związanych z jej elastycznością. Na co dzień ubiera się w zwiewne, lekkie i dziewczęce sukienki, a podczas występów ubiera obcisły kostium, w którym łatwiej jej pracować.

The Little Fox
#2
24.09.2023, 20:14  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 28.09.2023, 16:18 przez The Little Fox.)  
Leżę na łące, ni­ko­go nie ma: ja i słoń­ce

Gdy Elaine miała wolną chwilę zwiedziała wszystkie okolice Londynu. Czasem łaziła bez celu po wioskach niedaleko jej miejsca pobytu, a czasami szła jeszcze dalej w inne strony. Tak dzisiejszy dzień zawędrowała do Doliny Godryka, gdzie jeszcze niedawno wydarzyła się okropna tragedia. Elaine martwiła się o tych wszystkich ludzi, którzy wtedy stracili swoje rodziny oraz przyjaciół. Sama też czuła ulgę, że nie wybrała się na obchodzenie tamtego święta, ponieważ była wtedy chora i kurowała się w swoim wozie. Teraz jednak było ciepło, słońce świeciło, a ona znalazła się na cudownej polance, która nie wyglądała tak jakby coś się tu jeszcze miesiąc temu wydarzyło. Było sielankowo, radośnie i ciepło. Ubrała się w zwiewną sukienkę do kolan z okrytymi delikatnie plecami, w talii miała przewiązany pleciony sznurek, który był ozdobą sukienki. W dłoni trzymała sandałki, które zdjęła, gdy tylko wylądowała stopami na miękkiej trawie. Położyła się w końcu na ziemi zakrywając twarz kapeluszem.

Uśmiechała się cały czas korzystając ze słońca. Leżała na łące, nikogo wokół nie było: tylko ona i słońce. Ten czas był przyjemny, gdy nie musiała myśleć o niepotrzebnych troskach, o tym, że parę dni temu była zmuszona do uratowania chłopca, który mógł umrzeć, że w snach odwiedził ją jakiś nieprzyjemny facet ze strzelbą. Chciała uciec od trosk, wygrzać się i opalić nogi. Takie samotne miejsca były do tego idealne. Nie wiedziała ile tak leżała, ale to chyba była najprzyjemniejsza rzecz, którą zrobiła dla siebie w tym dniu. Do jej uszu zaczęły docierać odgłosy kroków, ale pomyślała, że mogły być to jakieś omamy. Była też tak teraz rozleniwiona, że nawet nie miała ochoty się podnosić. Kapelusz grzał jej twarz, sandałki leżały obok, a sukienka zakrywała jedynie część jej ud, gdy słońce przyjemnie pieściło jej osobę. Nie miała ochoty patrzeć na przypadkowego człowieka, ale jeśli dana osoba do niej zagada zachowa się jak prawdziwa Elaine Bell i odpowie z radością na zaczepkę.

Nagle jej sielankę przerwało ciche warknięcie i tętent łap odbijających się od ziemi. Nie zdążyła usiąść, gdy po obu jej stronach pojawiły się dwa psy, które zaczęły na nią nieprzyjemnie warczeć. Zrzuciła z twarzy kapelusz i zasłoniła swoje usta, aby nie krzyczeć i bardziej nie drażnić zwierząt. Wiedziała, że zwierzęta na nią w ten sposób reagowały, ale miała nadzieję, że jak zobaczą, że nie jest groźna to odpuszczą i wrócą do swojego właściciela.

– Idźcie sobie – machnęła na nie dłonią powoli i mało agresywnie.

Lew Salonowy
Seeking to be whole
Driven by passion
Philip to mierzący 173 cm wzrostu wysportowany mężczyzna. Niebieskooki blondyn, którego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach i promienny uśmiech. Jego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach oraz promienny uśmiech. Przywiązuje dużą uwagę do swojego wizerunku, dopasowując swój ubiór do każdej sytuacji. Roztacza wokół siebie aurę niezachwianej pewności siebie.

Philip Nott
#3
25.09.2023, 21:49  ✶  

Zmierzający w stronę lasu Philip nie zamierzał nikogo niepokoić, skoro sam nie chciał być przez nikogo niepokojonym podczas zaplanowanego przez siebie małego pikniku na leśnej polanie. Przemierzając tę łąkę już z oddali dostrzegł leżącą na łące młodą dziewczynę, którą zgodnie ze swoimi planami na ten dzień, zamierzał po prostu ominąć. Skoro przyszedł tutaj w konkretnym celu to zamierzał się tego trzymać.

Nie przewidział jednak tego, że dotąd idące przy jego nodze dwa psidwaki, ni stąd, ni zowąd popędziły ku mijanej przez niego dziewczynie i zaczęły na nią groźnie warczeć. Było to zaskakujące, bo zwykle te magiczne stworzenia nie zachowują się w ten sposób do przypadkowo napotkanych ludzi. Zwykle kończyło się na obwąchiwaniu albo dopominaniu się o głaskanie i drapanie za uszami. Jednak to była prawda, że zwierzęta wyczuwały zagrożenie, tylko jakie zagrożenie dla niego mogła stanowić młoda dziewczyna? Tego nie potrafił określić.

— Taffy, Nuggets, do nogi! — Starał się przywołać swoje psidwaki, które - ku jego zdziwieniu - nieszczególnie chciały zareagować na swoje imiona i standardową komendę. Postanowił wobec tego podążyć w stronę dziewczyny, którą postanowiły oblegać jego pupile. Postawił na ziemi swój koszyk, aby przykucnąć przy swoich zwierzakach i przypiąć do ich obroży smycz. Wyprostował się, starając się odprowadzić na bezpieczną odległość należące do siebie te dwa psidwaki. Chciał uniknąć sytuacji, w której Taffy i Nuggets zaatakują nieznajomą albo że stanie się im krzywda.

— Przepraszam, nie wiem co w nie teraz wstąpiło. Dotąd nie zachowywały się w ten sposób względem obcych. — Postanowił odezwać się do nieznanej mu z imienia dziewczyny. Prawda była taka, że Philip kierował się w życiu zasadą "nigdy nie przepraszaj", jednak ona dotyczyła w dużej mierze czegoś innego. Nie zamierzał przepraszać za to, jaki jest, jednak zdawał sobie sprawę, że ktoś mógł sobie nie życzyć kontaktu ze zwierzętami albo za nimi nie przepadać, nawet jak on sam uwielbiał zwierzęta. Istniały jednak takie wyjątki, jak chociażby jarczuki, które uważał za bestie z piekła rodem albo za stworzenia z najgorszych koszmarów.

Kobieta Guma
I won't go down you're blushing bride
Under the water I'll be sharpening my knife
Na pierwszy rzut oka widzisz ogrom rudych i niesfornych włosów. Potem dostrzegasz, że dziewczyna ma jasną, bladą cerę i niebieskie oczy. Jest dosyć niska (154 cm) i to pomaga jej w wykonywaniu większości zadań związanych z jej elastycznością. Na co dzień ubiera się w zwiewne, lekkie i dziewczęce sukienki, a podczas występów ubiera obcisły kostium, w którym łatwiej jej pracować.

The Little Fox
#4
28.09.2023, 16:48  ✶  

Odetchnęła z ulgą, gdy pojawił się właściciel psów. Nie miała mu za złe, że psy chciały ją zaatakować. Rozumiała je i zawsze starała się unikać spotkania z innymi stworzeniami. Nie przepadały za nią, mimo że ona chciałaby mieć możliwość kochania ich. Spojrzała po psach, a te z cichymi warknięciami schowały się za mężczyzną. Uśmiechnęła się w końcu do Philipa i nałożyła na głowę kapelusz wstając z trawy i otrzepując się z niej. Poprawiła sukienkę, aby odpowiednio się ułożyła.

– Nie pana wina. Nie można mieć pełnej władzy nad istotami żywymi – odpowiedziała nadal delikatnie się uśmiechając, zaczesała przy tym kosmyk włosów za ucho. Zawsze tak robiła, gdy była zdenerwowana i delikatnie zestresowana.

Zaczęła mu się uważnie przyglądać. Miała wrażenie, że skądś go kojarzy, ale nie była pewna. W cyrku, w którym pracowała i mieszkała przewijało się mnóstwo ludzi, więc możliwe, że gdzieś się tam może przewinął, ale ręki sobie uciąć za to nie da. Możliwe, że był znany? Tego też pewna nie była. Jej życie zaczynało się i kończyło na cyrku – póki co! Elaine dopiero zaczynała żyć, dopiero poznawać świat. Wcześniej była tylko dzieckiem, które za wiele nie mogło zdziałać w świecie dorosłych, ponieważ nawet czarować legalnie nie mogła, a co dopiero chodzić po różnych miejscach. Była w prawdzie zawsze samodzielna, bo nigdy nie miała opiekuna prawnego jak większość żyjących ludzi, ale starała się być rozsądna i unikać kłopotów; ale nie być złapana na kłopotach – ponoć to różnica.

– Nazywam się Elaine, przykro mi że byłam powodem przerwania pana spaceru – powiedziała w końcu i wyciągnęła do niego dłoń. Jej wzrok co jakiś czas padał na niespokojne psy, które chyba zaczynały przyzwyczajać się do jej obecności, ale nie znała się na zwierzętach za bardzo, więc pewności nie miała.

Lew Salonowy
Seeking to be whole
Driven by passion
Philip to mierzący 173 cm wzrostu wysportowany mężczyzna. Niebieskooki blondyn, którego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach i promienny uśmiech. Jego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach oraz promienny uśmiech. Przywiązuje dużą uwagę do swojego wizerunku, dopasowując swój ubiór do każdej sytuacji. Roztacza wokół siebie aurę niezachwianej pewności siebie.

Philip Nott
#5
04.10.2023, 17:49  ✶  

Jako odpowiedzialny właściciel zwierząt nie mógł pozwolić na to aby kogoś pogryzły. Nie potrafiłby udzielić pierwszej pomocy w takiej sytuacji a wezwanie uzdrowiciela z dala od miasta byłoby trochę skomplikowane. Najrozsądniejszym w obecnej sytuacji byłoby przetransportowanie poszkodowanej do centrum Doliny Godryka. To byłby w stanie zrobić, choć trochę by to trwało. Dzięki jego szybkiej reakcji udało się tego uniknąć. Na całe szczęście.

Na posiadanie psidwaków potrzeba było zezwolenia wydawanego przez Departament Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami, wydawanego po przejściu testu. Przypadkiem pogryzienia człowieka przez psidwaki niewątpliwie zainteresowało się Ministerstwo Magii i miałby z tego sporo problemów. Nie chciałby aby zostały mu odebrane. Nie chciałby również tego aby one ucierpiały, gdyby ta dziewczyna próbowałaby się jakoś bronić. Z użyciem magii lub bez.

Sytuacja wydawała się opanowana, jednak psidwaki nie przestawały warczeć na tę dziewczynę. Jednocześnie wyglądało to nieco zabawnie, bowiem na smyczy i chowając się za jego nogami nie były już takie odważne. W dalszym ciągu nie wiedział co w nie wstąpiło. Odwzajemnił posłany mu uśmiech, z dołeczkami w policzkach. Nie zamierzając zakłócać dziewczynie odpoczynku na łonie łonie natury dłużej niż to koniecznie, zamierzał niebawem ruszyć dalej. Jeśli odejdzie stąd to stojące za nim psidwaki powinny przestać się denerwować i powarkiwać na wstającą z trawy dziewczynę.

— Z tym się zgadzam, jestem za nie odpowiedzialny. Na szczęście udało się uniknąć rozlewu krwi po obu stronach. — Przyznał dziewczynie rację. Poczuł pewną ulgę z powodu takiego, a nie innego zakończenia tej sytuacji. Nie ukrywał tego. Nie był obojętny na los zwierząt i byłby w stanie zrobić wiele aby ktoś nie skrzywdził jego pupili ani pozostałych zwierząt, magicznych lub nie.

— Philip Nott. Miło mi. To nie panny wina. Nie wiem co w nie wstąpiło. Dzisiaj jest naprawdę piękna pogoda i postanowiłem spuścić je ze smyczy aby trochę pobiegały po tej łące zanim wejdziemy do lasu. — Przedstawił się z uśmiechem i delikatnie uścisnął wyciągniętą ku niemu dłoń. Nie obwiniał ją za przerwanie mu spaceru. Po prostu się stało. Nie za bardzo rozumiał dlaczego, ale wiedział że zwierzęta wyczuwają więcej, niż ludzie. Powinien w jakimś stopniu przewidzieć to, że w ten piękny, letni dzień ktoś postanowi skorzystać ze słonecznej pogody. On również spoglądał na swoje psidwaki, które jakoś sobie radziły z tą sytuacją. Musiał mieć je na oku, skoro zdecydował się zamienić z Elaine kilka słów.

Kobieta Guma
I won't go down you're blushing bride
Under the water I'll be sharpening my knife
Na pierwszy rzut oka widzisz ogrom rudych i niesfornych włosów. Potem dostrzegasz, że dziewczyna ma jasną, bladą cerę i niebieskie oczy. Jest dosyć niska (154 cm) i to pomaga jej w wykonywaniu większości zadań związanych z jej elastycznością. Na co dzień ubiera się w zwiewne, lekkie i dziewczęce sukienki, a podczas występów ubiera obcisły kostium, w którym łatwiej jej pracować.

The Little Fox
#6
09.10.2023, 14:03  ✶  

Psidwaki wydawały się urocze, ale nie miała zamiaru ich bardziej denerwować, dlatego nie ruszyła się z miejsca, a jedynie uśmiechnęła się przepraszająco. Wiedziała doskonale, dlaczego tak zareagowały, wiedziała, że był to ich instynkt, ale miała nadzieję, że uspokoją się, gdy tylko zauważą, że nie ma zamiaru im zrobić krzywdy. Nie znała się za bardzo na instynkcie zwierząt i nie była pewna, czy strach przed nią zniknie, ale mieć nadzieję nigdy nie jest niczym złym, prawda?

– Nigdy bym ich nie skrzywdziła – odpowiedziała nie przestając się uśmiechać. Elaine zawsze obdarzała ludzi ciepłym i przyjemnym uśmiechem. – I raczej by mnie nie pogryzły – dodała jeszcze mając ochotę je pogłaskać, ale zamiast tego dalej stała przyglądając się mężczyźnie. Uczucie, że go skądś znała nie znikało, a ciekawość narastała z każdym jego uśmiechem, który prezentował na przystojnej twarzy. 

– Oh, tak! – przyznała z entuzjazmem. – Pogoda jest niesamowita jak na miejsce, w którym się znajdujemy – potrząsnęła energicznie jego dłoń, gdy odwzajemnił uścisk. Elaine całą sobą prezentowała pozytywny promyk, niczym pani Lato. Stąpała z nogi na nogę lekko się czasami kołysząc na boki. Nie umiała długo stać, ani leżeć. W tej trawie znajdowała się zaledwie parę minut i miała zamiar niedługo się przejść. Czekanie na Alexandra w tym miejscu było zdecydowanie zbyt nudne, więc cieszyła się, że spotkała teraz nowego towarzysza.

– Zabrzmi to dziwnie, ale mam wrażenie, że skądś pana kojarzę i nie mogę przestać o tym myśleć… – powiedziała w końcu mając nadzieję, że mężczyzna uratuje ją od natrętnych myśli.

Lew Salonowy
Seeking to be whole
Driven by passion
Philip to mierzący 173 cm wzrostu wysportowany mężczyzna. Niebieskooki blondyn, którego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach i promienny uśmiech. Jego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach oraz promienny uśmiech. Przywiązuje dużą uwagę do swojego wizerunku, dopasowując swój ubiór do każdej sytuacji. Roztacza wokół siebie aurę niezachwianej pewności siebie.

Philip Nott
#7
25.10.2023, 00:12  ✶  

Otrzymane zapewnienie nie tylko go ucieszyło, ale przede wszystkim uspokoiło. Naprawdę nie posądzał tej dziewczyny o zamiar skrzywdzenia należących do niego psidwaków, tylko ludzie są różni i nawet w tym miejscu mógł trafić znacznie gorzej, na kogoś, kto nie ma wewnętrznych oporów przed zrobieniem krzywdy zwierzętom. Takie zapewnienie ze strony Elaine pogłębiło całkiem dobre pierwsze wrażenie, jakie na nim zrobiła, bo miała serce na właściwym miejscu.

— Dobrze to o pannie świadczy. — Docenił skierowane do niego słowa. — Jako właściciel tych muszę dmuchać na zimne. Taki incydent musiałbym zgłosić do Ministerstwa, które zajmuje się wydawaniem pozwoleń na posiadanie psidwaków. — Nie wszyscy o tym muszą wiedzieć, że posiadanie tych magicznych zwierząt wymaga spełnienia szeregu wymogów i wypełnienia sterty papierów. Już dawno zaproponowałby jej możliwość pogłaskania swoich psów, jednak nie wydawało mu się to dobrym pomysłem. Przynajmniej w tym momencie, tym bardziej, że psidwaki nadal chowały się za jego nogami i wydawały się nadal być płochliwe. W dalszym ciągu czuł na sobie spojrzenie młodej czarownicy.

— W taką pogodę najchętniej nie wracałbym do domu, tylko spędzał czas w takich miejscach jak to albo we własnym sadzie, leżąc na hamaku i obserwując biegające psy. — Wyznał swojej rozmówczyni po tym jak wymienili uścisk dłoni. W dalszym ciągu uśmiech nie schodził mu z ust. Na moment udało mu się odepchnąć odczuwane przez niego przygnębienie i całą gamę negatywnych emocji, które towarzyszyły mu od czasu Beltane. Pozostawił za sobą swoje wszystkie problemy, co wiązało się z krótkotrwałym uczuciem ulgi. Nie zacznie zwierzać się z tego wszystkiego tej dziewczynie. To nie było w jego stylu. Nawet gdyby było inaczej to tego rodzaju szczerość oznaczała tylko dodatkowe problemy.

— Nieczęsto to słyszę... bo zwykle większość osób mnie rozpoznaje na pierwszy rzut oka, o ile interesują się sportem. Jestem szukającym Zjednoczonych z Puddlemere. Ja natomiast panny zupełnie nie kojarzę, choć bywam często w Dolinie. Pracuje panna tutaj? — Starał się aby jego odpowiedź brzmiała jak najbardziej neutralnie. Tak jak czasem potrzebował odetchnąć od tłumów swoich fanów i rozpoznających go na ulicy osób, odetchnąć trochę, tak naprawdę trudno było od tego uciec. Drugą kwestią było to, że naprawdę istniały osoby, które go nie znały albo kojarzyły w taki sposób, jak właśnie Elaine. Nie mógł powiedzieć tego samego. Może zechce powiedzieć, czy pracuje w tym miasteczku i gdzie konkretnie, jeśli tak. W jakimś stopniu widział ją zatrudnioną w restauracji "U Lizzy".

Kobieta Guma
I won't go down you're blushing bride
Under the water I'll be sharpening my knife
Na pierwszy rzut oka widzisz ogrom rudych i niesfornych włosów. Potem dostrzegasz, że dziewczyna ma jasną, bladą cerę i niebieskie oczy. Jest dosyć niska (154 cm) i to pomaga jej w wykonywaniu większości zadań związanych z jej elastycznością. Na co dzień ubiera się w zwiewne, lekkie i dziewczęce sukienki, a podczas występów ubiera obcisły kostium, w którym łatwiej jej pracować.

The Little Fox
#8
31.10.2023, 20:16  ✶  

Philip wydawał się jej być osobą odpowiedzialną. Gdy opowiadał jej o pozwoleniu na zwierzęta zmartwiła się tym, że przez nią miałby kłopoty. Pokiwała energicznie głową. Elaine mogła pomarzyć o tym, że miałaby kiedykolwiek takie zwierzęta. Jej jedynym zwierzęciem była sowa, którą uratowała przed śmiercią, gdy znalazła ją ze złamanym skrzydłem niedaleko jej przyczepy parę lat temu. Na początku, aby ją oswoić z jej lisim demonem było trudno jej pomóc, bo sówka panicznie się jej bała, ale z czasem, gdy skrzydło zaczynało mniej boleć i dochodzić do normalnej sprawności sowa zaczynała być coraz bardziej spokojna. Bell była z tego powodu rad, ale nie zamierzała stresować większej ilości stworzeń swoją obecnością. Jakby mogła to by przepraszała te dwa psiaki za swoją obecność i za to, że naraziła je na taki stres. Elaine starała się być zrelaksowana, spokojna i rozluźniona, aby psidwaki wyczuły od niej spokój i przestały się bać z powodu jej osoby. Dziewczyna cały czas się uśmiechała, a jej niebieskie oczy wpatrywały się z ciekawością w spotkanego mężczyznę.

– Trudno jest zdobyć takie pozwolenie? – zapytała z ciekawością przypatrując się dwóm małym stworzonkom, które towarzyszyły Nottowi. Nie wyglądały na trudne do opanowania, w cyrku było sporo poskramiaczy zwierząt, jeden z nich nawet zajmował się tresowaniem jej lisa, który ukrywał się w zakamarkach jej duszy zmuszając tę bestie do posłuszeństwa. Elaine nie lubiła momentu, gdy pod wpływem emocji stawała się podatna na przemianę, której nie mogła kontrolować. Zawsze bała się, że komuś zrobi krzywdę, że zabije i nie będzie mogła tego cofnąć. Śmierci nigdy nie można cofnąć, a jej przemiany w dzikiego Sionnach nie można było kontrolować. Nie potrafiła sobie wyobrazić tego, co mogły czuć osoby rozszarpane przez taką bestię i miała nadzieję, że nikt się tego nie dowie.

– Ja długo nie umiem usiedzieć w miejscu. Uwielbiam spacerować i występować, a lato to idealne miejsce na występy w cyrku. Pracuję u Bellów, więc możesz wpaść kiedyś na jakiś występ. I w sumie nie jestem osobą, która siedzi w miejscu. Dużo z rodziną podróżujemy. Niestety nie znam się na sporcie, ale to oznacza, że widziałam twoje zdjęcie w gazecie. Nie stać mnie na bilety na mecze, a do Hogwartu nie chodziłam, więc nie miałam okazji zagrać w Quidditcha, ale słyszałam, że są tam mecze. Zafascynowałeś się tym sportem w szkole? – wyrzuciła z siebie falę słów wpatrując się w niego uważnie.

Gdy uzyskała satysfakcjonujące ją odpowiedzi stwierdziła, że pora się zbierać. Nie chciała mu też zajmować za wiele czasu i przerywać spaceru, którym chciał uraczyć swoje słodkie psy. Elaine była osobą, którą można zakwalifikować jako lekkoduch. Nie zajmowała zbyt wiele czasu innym ludziom chyba, że sami by ja zatrzymywali, zagadywali, zainteresowali. Obecność w towarzystwie tego mężczyzny była miła, ale Elaine nie czuła potrzeby zawracania mu głowy zbyt długo niżby chciała.

– Będę się zbierać, miło było pana poznać. Jeśli będzie miał pan ochotę proszę zajrzeć do cyrku mojej rodziny. Aktualnie stacjonujemy w Little Hangleton, a w przyszłym miesiącu będziemy przenosić się zapewne do Londynu. Do widzenia – machnęła mu dłonią i ruszyła skocznym krokiem w głąb łąki.

Miała dziś spotkać się z Alexandrem, aby pozbierać kwiatów i odpocząć od pracy oraz cyrku. Elaine w ostatnim czasie obawiała się spotkań z obcymi ludźmi przez to, co jej się przydarzyło kilka dni temu. Nie dość, że musiała ratować Laurenta z rąk oprawców to jeszcze jej dom odwiedził obcy mężczyzna ze strzelbą w rękach. Alexander stał się bardziej niespokojny, a na ramieniu Elaine siedziała dusza, która próbowała wyskoczyć z jej ciała i nigdy nie wracać. Takie negatywne emocje w jej przypadku nie wróżyły nic dobrego, więc chciała naprawdę odpocząć od codzienności. Leżenie na słońcu było relaksujące, a ciepło, które rozpływało się po jej ciele było czymś, co sprawiało, że się rozpływała od pozytywnych emocji.


Postać opuszcza sesję
Lew Salonowy
Seeking to be whole
Driven by passion
Philip to mierzący 173 cm wzrostu wysportowany mężczyzna. Niebieskooki blondyn, którego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach i promienny uśmiech. Jego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach oraz promienny uśmiech. Przywiązuje dużą uwagę do swojego wizerunku, dopasowując swój ubiór do każdej sytuacji. Roztacza wokół siebie aurę niezachwianej pewności siebie.

Philip Nott
#9
11.11.2023, 22:43  ✶  

Elaine zadała mu bardzo istotne pytanie. Odpowiedź na nie nie będzie stanowić dla niego problemu. Dobrze znał tamtą procedurę, choć oczywiście nie miał pewności czy ona nie uległa zmianie. Nie od dzisiaj było wiadomo, że wszelkie prawne kwestie i podatki poza swoimi oczywistymi funkcjami istnieją po to aby spędzać sen z powiek wszystkim czarodziejom. W tym mu. Szczęśliwy ten, kto nie musi załatwiać spraw urzędowych i płacić podatków. Z tymi ostatnimi w jego przypadku to nawet nie była kwestia związana z finansami, tylko z koniecznością pamiętania o ich uiszczeniu.

— Ja musiałem przystąpić do testu. Kwestia przygotowania się do niego, więc nie wydaje się to skomplikowany proces. O ile tego nie zmienili od czasu, w którym sam dopełniałem tych formalności. — Wytłumaczył to jak najlepiej potrafił. Może kiedyś ta wiedza się przysłuży, jeśli sama zdecyduje na posiadanie takiego zwierzaka. Po odpowiedniej tresurze da się nad nimi zapanować. Psidwaki, w przeciwieństwie do psów, są wszystkożerne.

— Uwielbiam chodzić do cyrku i bardzo chętnie obejrzę wasze występy, skoro akurat jesteście w tych stronach. Jeśli chciałabyś to zmienić to dobrym źródłem informacji o Quidditchu jest książka "Quidditch Przez Wieki". Jakbyś chciała iść na mecz Quidditcha to napisz pod ten adres i powołaj się na mnie, otrzymasz bilet. Nie będzie to loża honorowa, będziesz mieć zagwarantowane miejsce na trybunach. Tak, tam są mecze. Wywodzę się z rodziny o sportowych tradycjach i zaszczepiono mi tego bakcyla na długo przed rozpoczęciem nauki w Hogwarcie. — Przyznał z uśmiechem. Zdecydowanie nie może przegapić tego rodzaju widowiska. Wskazał Elaine ciekawą pozycję, z którą zapoznanie się przybliżyłoby jej ten szlachetny sport. Nie wiedział tylko, czy potrafi czytać i pisać, skoro nie chodziła do Hogwartu. Nie wiedział, czy tego ją nauczono w cyrku.

Sięgnął po swój notes, w którym po otwarciu napisał wiecznym piórem adres. Wręczył dziewczynie wyrwaną z notesu kartkę. Jako zawodnik Quidditcha z rodziny posiadającej sportowe tradycje posiadał dostęp do puli biletów. Chętnie z tego korzystał, wysyłając bilety osobom które chciał zobaczyć w loży honorowej, ale zwykłe również mógł przekazywać komu uznał za stosowne. Dla całego personelu cyrku nie przekaże biletów przez to, że ich nie poznał osobiście. Nie było to dalekie od prawdy, choć Quidditch stał się jego pasją znacznie wcześniej.

Bardzo się miło rozmawiało, jednak każda rozmowa musi kiedyś dobiec końca. Nie zrezygnuje ze swoich planów na ten dzień. Potrzebował tego. Może w niedalekiej przyszłości jeszcze porozmawiają, zwłaszcza że zamierzał wybrać się do cyrku Bellów. Może wtedy się dowie, czy sięgnęła po poleconą przez niego książkę.

— Na mnie też już pora. Mi również było miło cię poznać. Nie mógłbym tego przegapić. Wybiorę się do Little Hangleton. Do widzenia. — Stwierdził z uśmiechem. Do Little Hangleton nie miał daleko i chociaż było to miasto owiane złą sławą to cyrk Bellów mógł troszeczkę ocieplić wizerunek tej miejscowości. Po pożegnaniu się z Elaine zabrał swoje wszystkie rzeczy i podążył w kierunku leśnej polany, na której chciał się rozłożyć z książką, przekąskami. Zamierzał też się bawić z psami.


Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Philip Nott (1859), The Little Fox (1585)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa