• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[20.05.1972] Pęknięcie twojej starej | Uru & Seba

[20.05.1972] Pęknięcie twojej starej | Uru & Seba
⍜⌣⍜
Przyjazny ghoul z sąsiedztwa
Niepokojące spojrzenie bursztynowych oczu. Wygląda jakby nie spał całą wieczność. Burza srebrzystych włosów. Skóra w niepokojącym, sinym odcieniu. 178cm || chudy

Ururu Marquez
#1
02.10.2023, 19:49  ✶  

Ururu pojawił się w Dolinie Godryka, by dalej szukać odpowiedzi dotyczące podejrzanych istot. Bardzo chciał je zobaczyć, bądź poznać innego poszukiwacza przygód lub zwyczajnego magizoologa. Wszystko, byle tylko nie myśleć o tym, jakim sam jest potworem.

Mijał jakieś stragany z magicznymi produktami. Zatrzymał się na chwilę. Niektóre przedmioty wyglądały interesująco, ale sprzedawca z jakiegoś powodu chciał porozmawiać o matce stworzycielce. Po kilku wymianach zdań Ururu zrozumiał, że to sprawy religijne i odszedł. Nie miał czasu na takie rzeczy. Wolał się skupić na istotach, których istnienie zostało potwierdzone. Jak potwory w Kniei Godryka.

W którymś momencie zgłodniał. Pora na posiłek. Skręcił w znaną już sobie ścieżkę. Prowadziła ona przez malutki park, aż do lasu. Do samego lasu nie wchodził, zatrzymał się na polanie przed. Rozejrzał się. Nikogo wokół nie było. Czas na polowanie. Wysypał przed siebie ziarna słonecznika i usiadł w cieniu. Teraz wystarczyło czekać, aż jakieś ptaki się tym zainteresują.

Skin-clad wolf
Don’t shake me
Don’t make me bear my teeth
You really don’t wanna meet that guy
Sebastian to jest wysokim i postawnym mężczyzną. Mierzący 189 cm wzrostu waży 86 kilogramów. Ma krótko ścięte, ciemnobrązowe, przyprószone przy skroniach siwizną włosy (w odpowiednim świetle mogą wydawać się prawie czarne) oraz niebieskie oczy. Preferuje noszenie wygodny i najczęściej na wpół elegancki elegancki ubiór - dżinsowe spodnie, koszule i kamizelki, rzadziej zakłada trzyczęściowe garnitury i szaty wyjściowe. Sprawia wrażenie stosunkowo wyobcowanego, jednak nie jest niesympatycznym gburem - można się o tym przekonać rozmawiając z nim w cztery oczy.

Sebastian Travers
#2
04.10.2023, 20:34  ✶  

Napływające z Doliny Godryka doniesienia o występujących tam istotach nie miały żadnego związku z wykonywaną przez niego pracą. Choć można było go uznać za poszukiwacza przygód, bo jako klątwołamacz w całym swoim długim życiu miał niejednokrotnie styczność z bardzo ciekawymi przypadkami klątw. Zwiedził też niejedno miejsce na świecie w ramach wykonywania obowiązków służbowych. Nie oznaczało to, że to nie wzbudzało jego zainteresowania i niepokoju. Magiczne istoty potrafiły być niebezpieczne i słusznym wydawało się pozyskanie wiedzy jak sobie z nimi poradzić, gdyby wymagała tego sytuacja.

Postanowił o to wypytać każdego mieszkańca Doliny, który będzie skłonny z nim o tym porozmawiać nad kuflem piwa. Z posiadanych przez niego informacji wynikało, że w Dolinie mieściły się dwa pubu, do których mógł się udać w celu zasięgnięcia języka w sprawie tych istot. Mieszkańcy takich mieścin zdawali się wiedzieć wszystko o wszystkim i wszystkich. Część z nich mogła nie być zbyt chętna nie rozmawiać z kimś, kto nie jest miejscowym. Postawienie komuś kufla piwa czy dwóch czasami wystarczało aby zjednać sobie ludzi.

Nie interesowały go mijane stragany z magicznymi produktami. Zawartością tych straganów być może powinno zainteresować się Ministerstwo Magii i sprawdzić ich prawdziwość. Nieuczciwych handlarzy nie brakowało na tym świecie i nie zdziwiłby się, gdyby któryś z nich okazał się bardziej przedsiębiorczy i starał się zarobić na amuletach rzekomo chroniących przed potworami, atakami zwolenników Lorda Voldemorta i klątwami przy okazji. W trudnych czasach ludzie zwracają się nawet ku tego typu przedmiotom, wierząc w ich zbawienną moc do tego stopnia, że zapłacą za to każde pieniądze.

Po opuszczeniu pierwszego pubu postanowił przejść się po Dolinie Godryka, trafiając do małego parku, graniczącego z lasem. Musiał się zastanowić nad wejściem do tego lasu. Polana wydawała się mu na to odpowiednim miejscem, podobnie jak na zjedzenie zakupionych na wynos kanapek. Cechujący go wilczy apetyt i aktywny tryb życia sprawiały, że musiał zjadać podwójną porcję każdego posiłku. Zakupione przez niego kanapki zawierały głównie mięso i odrobinę warzyw. Dostrzegł młodego mężczyznę, karmiącego ptactwo, które zaczęło przylatywać do niego zwabione obietnicą uczty. Jemu również zdarzało się dokarmiać ptaki.

⍜⌣⍜
Przyjazny ghoul z sąsiedztwa
Niepokojące spojrzenie bursztynowych oczu. Wygląda jakby nie spał całą wieczność. Burza srebrzystych włosów. Skóra w niepokojącym, sinym odcieniu. 178cm || chudy

Ururu Marquez
#3
06.10.2023, 12:21  ✶  

Ururu wyglądał bardzo młodo w przydużych ubraniach. Zapewne dałoby się je jakoś skurczyć, ale nie miał na to przestrzeni w wiecznie zajętym umyśle. Dopóki nie utrudniały mu ruchu, były w porządku.

Ptaki zlatywały się do nasionek. Idealnie. Marquez mógł wyglądać w oczach Sebastiana jak miłośnik natury. Być może jeden z tych artystów romantyków, którzy pisali wiersze o miłości i przyrodzie. Wyglądał na udręczonego życiem, więc pasował do takiego opisu idealnie. Ale wtedy wyjął różdżkę i po krótkim rozejrzeniu się wokół, rzucił zaklęcie w stronę ptaków. Trawa wokół nich zaczęła się intensywnie splatać wokół nóżek zgromadzonych tu gołębi i wróbli. Część z nich zdołała uciec, ale niektóre zostały przykute przez zdradzieckie źdźbła.

Ururu zaczął od wypuszczania wróbli. Były zbyt małe, by mógł się nimi pożywić. Zostawił sobie trzy gołębie. Zręcznie złapał jednego z nich, wyrywając go z objęć trawy, po czym złamał mu kark tak pewnym ruchem, że zdecydowanie nie robił tego po raz pierwszy ani drugi. Chłopak położył go na ziemi, po czym zabrał się za uśmiercanie pozostałej dwójki.

Jeśli Sebastian do tej pory nie dał znaku swojej obecności, Marquez przeszedł do oskubywania tułowiów ptaków z piór.

Skin-clad wolf
Don’t shake me
Don’t make me bear my teeth
You really don’t wanna meet that guy
Sebastian to jest wysokim i postawnym mężczyzną. Mierzący 189 cm wzrostu waży 86 kilogramów. Ma krótko ścięte, ciemnobrązowe, przyprószone przy skroniach siwizną włosy (w odpowiednim świetle mogą wydawać się prawie czarne) oraz niebieskie oczy. Preferuje noszenie wygodny i najczęściej na wpół elegancki elegancki ubiór - dżinsowe spodnie, koszule i kamizelki, rzadziej zakłada trzyczęściowe garnitury i szaty wyjściowe. Sprawia wrażenie stosunkowo wyobcowanego, jednak nie jest niesympatycznym gburem - można się o tym przekonać rozmawiając z nim w cztery oczy.

Sebastian Travers
#4
09.10.2023, 02:23  ✶  

Samo karmienie okolicznego ptactwa Sebastianowi wydawało się całkiem przyjemną czynnością, którą można było praktykować w przerwie od pracy albo podczas spaceru. Stanowiło to zajęcie dla miłośników natury i za jednego z nich wziął tego zmęczonego życiem młodzieńca w przydużych ubraniach. Niewykluczone, że ruszyłby dalej, gdyby nie to, że dostrzegł w jego dłoni różdżkę. Miał do czynienia z czarodziejem, postępującym w dodatku bardzo lekkomyślnie. Obserwujący go Sebastian nie musiał być czarodziejem, tylko mugolem. W ich obecności nie należało posługiwać się magią bez ważnego powodu.

Jako czarodziej sam dobrze wiedział, że nie wszyscy czarodzieje są zdolni do posługiwania się magią bezróżdżkową. On miał ten luksus i bardzo często z niej korzystał. Przypatrując się temu dostrzegał jak trawa splatała się wokół nóżek szukających pożywienia gołębi i wróbli. Niektóre zdołały uciec, inne pozostawały uwięzione w pułapce. W momencie jak czarodziej zaczął wypuszczać wróble, postanowił zareagować. Nie potrafił określić motywów, jakie kierowały tym młodym człowiekiem, jednak nie wydawało mu się to właściwe. Gołębie nie stanowiły jadalnego ptactwa również w jego odczuciu i postrzegał to jako niestosowną zabawę.

— Niech mnie ponurak porwie... dlaczego Pan robi coś takiego?! W okolicznych gospodarstwach znalazłby Pan co najmniej jedną kurę.— Podchodzący sceptycznie do wszystkich złych omenów Sebastian mógł sobie pozwolić na taki dobór słów. Zdecydowanie nie spodziewał się, że będzie świadkiem polowania tego rodzaju i skręcania karku gołębiowi. Dostrzegał w tym geście wyraźną wprawę. Nie zdążył nawet użyć magii aby uwolnić dwa pozostałe przy życiu gołębie, które zdecydowanie miały skończyć jako posiłek tego osobliwego mężczyzny.


!pęknięcia
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#5
09.10.2023, 02:23  ✶  

Błętkiny ogień


Coś w oddali zamigotało. Jeżeli zbliżyliście się w tym kierunku, zobaczyliście płonący na niebiesko krzew. Nie mogliście go dotknąć - był niematerialny jak duch. Nagle, tuż obok tego krzewu pojawiła się sylwetka mężczyzny. Jeżeli czytujecie gazety lub znacie go osobiście, rozpoznaliście w nim Atreusa Bulstrode. Leżał tam nieprzytomny z połamanymi palcami, a później zniknął razem z krzewem. Po ich obecności nie było żadnego śladu.
⍜⌣⍜
Przyjazny ghoul z sąsiedztwa
Niepokojące spojrzenie bursztynowych oczu. Wygląda jakby nie spał całą wieczność. Burza srebrzystych włosów. Skóra w niepokojącym, sinym odcieniu. 178cm || chudy

Ururu Marquez
#6
11.10.2023, 12:06  ✶  

Ururu wystraszył się słysząc głos Sebastiana, co widać było tylko po jego oczach. Jego usta zastygnięte były w neutralnym dla niego uśmiechu. Przez chwilę nie ruszał się, ale potem odłożył dopiero co zabitego gołębia na ziemię.

— Nie jestem złodziejem — wyjaśnił. — Mógłbym co prawda kupić kilka kur, ale po co, skoro jest tyle gołębi wokół. Ludzie tylko narzekają na nie i uznają za szkodniki... Wykonuję więc pracę w służbie społeczeństwa, nie uważa pan?

Ururu zabrał się za skręcanie karku dwóm pozostałym gołębiom. Chciał je jak najszybciej zabrać i zniknąć Sebastianowi z oczu. Wolał nie gorszyć innych swoimi przeklętymi zwyczajami.

Zrobił to szybko, a wtedy jego spojrzenie zostało przyciągnięte przez jakiś błysk.

— Oh, proszę spojrzeć! Widzi to pan? Czy ten krzew sam z siebie zapłonął? Oh, może to bóg chce nam coś przekazać? — wykrzyknął podekscytowany. Zostawił na moment gołębie i zbliżył się do krzewu. Zatrzymał się, gdy dostrzegł mężczyznę obok. To go bardzo zbiło z tropu. A jeszcze bardziej jego zniknięcie wraz z krzewem.

Ururu posłał przenikliwe spojrzenie Sebastianowi. Ekscytacja częściowo ustąpiła miejsca zdziwieniu.

— Wie pan może co to było? Czy to normalne w tej okolicy? — spytał.

Skin-clad wolf
Don’t shake me
Don’t make me bear my teeth
You really don’t wanna meet that guy
Sebastian to jest wysokim i postawnym mężczyzną. Mierzący 189 cm wzrostu waży 86 kilogramów. Ma krótko ścięte, ciemnobrązowe, przyprószone przy skroniach siwizną włosy (w odpowiednim świetle mogą wydawać się prawie czarne) oraz niebieskie oczy. Preferuje noszenie wygodny i najczęściej na wpół elegancki elegancki ubiór - dżinsowe spodnie, koszule i kamizelki, rzadziej zakłada trzyczęściowe garnitury i szaty wyjściowe. Sprawia wrażenie stosunkowo wyobcowanego, jednak nie jest niesympatycznym gburem - można się o tym przekonać rozmawiając z nim w cztery oczy.

Sebastian Travers
#7
13.10.2023, 18:58  ✶  

Stojący dotąd na uboczu Sebastian nie zamierzał celowo wystraszyć tego młodego mężczyznę, pomimo swojego sprzeciwu wobec polowania na gołębie. Gdyby naprawdę chciał go wystraszyć i miał ku temu naprawdę dobry powód to uciekłby do stosowania się przemocy. Nie napadał jednak na przypadkowych ludzi. Nie dostał też powodu do samoobrony.

— Gdybyś był to prędzej spróbowałbyś okraść kilku przechodniów i kupiłbyś sobie normalny obiad. Gołębie chcą żyć w spokoju, jedynie lubią notorycznie srać ludziom na głowy. — Stwierdził rzeczowo. Jak każdy przynajmniej raz w życiu miał do czynienia z kieszonkowcem, który chciał odebrać mu sakiewkę. Nie dziwił się temu, w jaki sposób były postrzegane te ptaszyska i trochę polemizował z tym wykonywaniem pracy w służbie społeczeństwu. On w służbie społeczeństwu bardzo chciał wykończyć jednego czarodzieja, co miało większe znaczenie niż te parę gołębi z skręconym karkiem.

On również dostrzegł z oddali ten błysk, postanawiając zbliżyć się do krzewu i przyjrzeć się temu osobliwemu zjawisku, jakiego dane było im teraz doświadczyć.

— Widzę bardzo wyraźnie. — Stwierdził przyglądając się temu gorejącemu na niebiesko krzewowi. — Tak właśnie się stało. Nie mieszajmy w samozapłon istnienia bogów. Może to byś przeszedł na wegetarianizm albo upiekł nad ogniem te gołębie? — Potwierdził to, że ten krzew sam z siebie zapłonął. Sebastian nieszczególnie wierzył w istnienie bóstw, co może było słuszne. Gdyby one istniały to mogłyby chcieć nasrać mu w życie. Nie zamierzał nikomu tłumaczyć swoich poglądów na temat wiary ani tym bardziej sugerować, że ten młody człowiek nie może dostrzec w tym boskiej interwencji, z której nieznacznie zakpił.

— Jego to akurat poznałem. Wygląda znacznie gorzej, niż w chwili naszego spotkania. To Atreus Bulstrode. — Wskazał palcem na sylwetkę nieprzytomnego mężczyzny, z połamanymi palcami zanim ona zniknęła z tym krzewem. Wykonywał dla niego drobne zlecenie.

— Wygląda na to, że to jakaś... anomalia. Nie jestem w stanie tego powiedzieć. Raczej nie. — Ostrożnie dobierał słowa odnośnie obserwowanego w tym momencie zjawiska, które przez swoje odstawanie od normy zasługiwało na miano anomalii. Dotychczas tylko jasnowidze widzieli rzeczy, których nie dostrzegał nikt inny. Nie posiadał dokładnych informacji o tym zjawisku, jedyne własne spekulacje. Zdecydowanie to normalne nie było.

⍜⌣⍜
Przyjazny ghoul z sąsiedztwa
Niepokojące spojrzenie bursztynowych oczu. Wygląda jakby nie spał całą wieczność. Burza srebrzystych włosów. Skóra w niepokojącym, sinym odcieniu. 178cm || chudy

Ururu Marquez
#8
16.10.2023, 19:19  ✶  
Ururu nie do konca rozumial, co mezczyzna mial na mysli. Golebie chca zyc w spokoju? Coz za nadinterpretacja. Golebie chca jesc i sie rozmnazac, jak wszystkie inne organizmy tego typu. Byc moze napotkany mezczyzna byl jednym z wegetarian, o ktorych Ururu czytal. Byli oni przeciwni jedzeniu miesa, zupelnie jak ten tutaj. Ale nie bylo czasu na kontynuowanie pogawedki. Dzialy sie rzeczy.
Ururu nie wierzyl, ale nie mogl wykluczyc istnienia bogow. Wierzyl jedynie, ze byc moze ktoregos dnia nauka pozwoli to jednoznacznie okreslic. Lub tez nie. Spojrzal na krzew ponownie. Coz za interesujace zdarzenia.
- Ma pan racje, trudno stwierdzic, co taki plonacy krzew moglby oznaczac. Mozna dopasowac tutaj zupelnie przeciwne sobie interpretacje, hm... - zastanowil sie jeszcze chwilke. Do upieczenia golebia ogien moglby sie po prostu pojawic w poblizu niego. Nie trzeba do tego calego krzewu. A wegetarianizm? Troche ciezko to zinterpretowac w ten sposob... ale ciezko tez znalezc inne mozliwosci. Na etapie burzy mozgow nie nalezalo niczego wykluczac. Tylko co z widmem czlowieka lezacego obok?
- Kim jest ten mezczyzna? Czy to oznacza, ze on juz nie zyje, skoro nam sie tak objawil?
Ururu grzebal w pamieci. Kojarzyl nazwisko, ale nie w polaczeniu z tym imieniem. Co to wszystko moglo znaczyc?
- Anomalia? Czyzby kolejna zwiazana z Beltane? Coz za dziwne rzeczy sie w zwiazku z tym dzieja, nie sadzi pan? Mysli pan, ze to Voldemort przeklal Knieje Godryka? Nawet jesli, to dlaczego? To tylko zwykly las, prawda? A moze po prostu chce tym nastraszyc spoleczenstwo?
Ururu byl bardzo ciekawy. Srednio interesowal go toczacy sie konflikt. Bylo to uciazliwe i drazliwe, bo musial caly czas sie pilnowac, zeby nikt go przypadkiem nie uznal za mugolaka... ale to zadna nowosc. Musial to robic takze w czasach poprzedniego zycia.
Skin-clad wolf
Don’t shake me
Don’t make me bear my teeth
You really don’t wanna meet that guy
Sebastian to jest wysokim i postawnym mężczyzną. Mierzący 189 cm wzrostu waży 86 kilogramów. Ma krótko ścięte, ciemnobrązowe, przyprószone przy skroniach siwizną włosy (w odpowiednim świetle mogą wydawać się prawie czarne) oraz niebieskie oczy. Preferuje noszenie wygodny i najczęściej na wpół elegancki elegancki ubiór - dżinsowe spodnie, koszule i kamizelki, rzadziej zakłada trzyczęściowe garnitury i szaty wyjściowe. Sprawia wrażenie stosunkowo wyobcowanego, jednak nie jest niesympatycznym gburem - można się o tym przekonać rozmawiając z nim w cztery oczy.

Sebastian Travers
#9
16.10.2023, 23:31  ✶  

Nieznacznie zaskoczyło go to, że ten mężczyzna po prostu przyznał mu rację. To z pewnością było lepsze, niż spieranie się z nim o coś takiego. Tego typu rozmowy miały znaczenie w gronie znajomych, respektujących u siebie różnice zdań.

— Jakiś wróżbita albo kapłan z pewnością okazałby się bardziej odpowiedni do zinterpretowania symboliki tego zjawiska albo określenia jego genezy. — Zasugerował temu czarodziejowi gdyby on okazał się jednym z tych ludzi, którzy poszukują tego typu rzeczy u wskazanych przez niego specjalistów. Posiadał bogatą wiedzę odnośnie świata czarodziejów i teorii magii, jednak nie miał jakiekolwiek daru powiązanego z trzecim okiem i nie zawracał sobie głowy wiarą we wszelakie bóstwa. Najbardziej pragmatyczne rozwiązania wydawały się być najlepsze. Oczywiście, pojawienia się pana Bulstrode'a nie dawało się wytłumaczyć w racjonalny sposób. Praca Aurora nie była bezpieczna i w ciągu tego tygodnia ten czarodziej mógł umrzeć.

— Aurorem. Niespełna tydzień temu widziałem go żywego, ale z racji wykonywanego przez niego zawodu to wielce prawdopodobne. — Informację o wykonywanym przez Bulstrode'a zawodzie pozyskał od niego samego, kiedy otrzymał od niego list. Tego nie potrafił stwierdzić w tym momencie. Prawdopodobnie skontaktuje się z tym Aurorem w tej sprawie. To mogłoby go zainteresować. Gdyby był na miejscu Atreusa to zainteresowałby się tym, że ukazywał się przypadkowym ludziom w takiej postaci.

— Wszystko co odbiega od jakieś normy to anomalia. Niewykluczone. Zgadzam się, że to wszystko jest dziwne. Trudno to orzec bez dokładnego zbadania Kniei pod kątem potencjalnych nałożonych klątw. Jeśli to miało miejsce to zrobił to dlatego aby wyrządzić więcej krzywd innym ludziom. Jest blisko Polany, na której odbywały się Sabaty... więc stanowi on istotne dla czarodziejów miejsce. Udało mu się tego dokonać podczas Sabatu. — Stwierdził oczywistą oczywistość, będącą jego prywatną opinią odnośnie tego zjawiska, z którym mieli styczność. Nie wydawał się być odpowiednią osobą do wypowiadania się na temat. Od tego byli Aurorzy, Brygadziści i pracownicy Departamentu Tajemnic.

Jako klątwołamacz powinien brać to pod uwagę, jednak badanie tego wykraczało poza wykonywaną przez niego pracę. Pracował dla Gringotta i nie będzie poświęcać ogromu czasu na przebadanie Kniei Godryka pod względem klątw. Nikt mu nie zapłaciłby za nadgodziny. Sama Polana i Knieja stanowiły magiczne miejsca, jak również bardzo istotne dla czarodziejów. Czytana przez niego czarodziejska prasa bardzo dobrze oddawała wpływ działań tego czarnoksiężnika i jego popleczników na świat czarodziejów. Jemu i jego rodzinie nic nie groziło, przynajmniej tak długo jak nie będą się w to mieszać.

⍜⌣⍜
Przyjazny ghoul z sąsiedztwa
Niepokojące spojrzenie bursztynowych oczu. Wygląda jakby nie spał całą wieczność. Burza srebrzystych włosów. Skóra w niepokojącym, sinym odcieniu. 178cm || chudy

Ururu Marquez
#10
20.10.2023, 12:16  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.11.2023, 20:29 przez Ururu Marquez.)  

— To prawda — odpowiedział. Kapłan, wróżbita lub ktokolwiek zainteresowany zjawiskami "paranormalnymi" byłby mile widziany w obecnej sytuacji. Niestety byli tylko oni, a żaden z nich nie wydawał się posiadać wystarczającej wiedzy w tym zakresie.

— Rzeczywiście, bycie aurorem to ryzykowna praca, szczególnie w takich czasach. Myśli pan, że takie widmo pokazałoby się, gdyby on jeszcze żył? To by było dopiero dziwne. Ale kto wie, może tylko miał ciężki wypadek — rzekł z naturalnym uśmiechem.

Obszedł krzew wokół. Wszystko wyglądało tu zupełnie normalnie. Zerwał źdźbło trawy rosnące w pobliżu widmowego krzewu i schował do kieszeni płaszcza. Zbada to później.

— Wie pan, to nie pierwszy raz, gdy spotyka mnie coś dziwnego w tej okolicy. Nie słyszałem wcześniej o takich wydarzeniach w Dolinie Godryka, więc to chyba faktycznie ma związek z Beltane... Jestem bardzo ciekawy, co Voldemort zrobił, by uzyskać taki efekt. To nie wygląda jak zaplanowane działanie. Bardziej jakby rozbudził jakieś ukryte moce drzemiące wewnątrz tej ziemi.

Był wyraźnie podekscytowany zachodzącymi zmianami. Trochę jakby Voldemort otworzył właśnie nowy park rozrywki dla nerdów.

— Akurat rozglądam się nowym mieszkaniem... Być może powinienem poszukać coś w okolicy. Życie tutaj musi być niesamowicie ciekawe teraz.

Czarodzieje zmagali się z ciągłym napięciem w związku z wydarzeniami z Kniei a Marquez pozostał Marquezem. Był głupi, czy tylko głupi? To już czas pokaże.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Ururu Marquez (1237), Pan Losu (66), Sebastian Travers (1984)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa