• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
« Wstecz 1 … 10 11 12 13 14
[25.05.1965r.] Pub "Pod trzema miotłami", Hogsmeade || Erik & Nora

[25.05.1965r.] Pub "Pod trzema miotłami", Hogsmeade || Erik & Nora
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#1
19.10.2022, 23:29  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.01.2023, 15:25 przez Morgana le Fay.)  
Rozliczono - Erik Longbottom - osiągnięcie "Piszę, więc jestem"
Rozliczono - Nora Figg - osiągnięcie "Piszę, więc jestem"


—24.07.1965r.—
Pub "Pod trzema miotłami", Hosmeade
Erik A. Longbottom & Nora Figg


          Co tu dużo mówić, spotkania towarzyskie w Hogsmeade podczas sezonu wakacyjnego w przypadku Erika należały do rzadkości. Już od paru dobrych lat cieszył się zaszczytnym tytułem absolwenta pobliskiej Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, więc nie miał za bardzo okazji do tego, aby odwiedzać te okolice. Oczywiście, zdarzało mu się wpadać z wizytą, gdy młodsi znajomi lub ktoś z rodziny chciał się spotkać i oderwać od szkolnej rutyny, ale prawda była taka, że jego życie kręciło się obecnie głównie wokół Doliny Godryka oraz Londynu.
          Nic więc dziwnego, że tuż po przekroczeniu progu, mężczyzna aż przystanął z wrażenia. Lokal był tego dnia wyjątkowo opustoszały i jedynie paru czarodziejów starej daty snuło się przy barze, zagadując młodziutką kelnerkę. W powietrzu unosiła się woń tanich przekąsek z karty i piwa kremowego, które stanowiło tak ważny element weekendowej diety młodzieży z pobliskiego zamku. Mało co się tutaj zmieniło, pomyślał, przyglądając się czujnie wnętrzu, w poszukiwaniu osoby, która w gruncie rzeczy go tutaj ściągnęła.
          Ruszył się z miejsca, przemierzając kolejne zakamarki głównej sali, aż w końcu wszedł po schodach na piętro, kierowany w dużej mierze przeczuciem. Często bywa tak, że gdy przybywa się do dawno nieodwiedzanego, ale bardzo dobrze znanego sobie miejsca, dosyć szybko powraca się do dawnych nawyków. W tym przypadku stało się to w ekspresowym czasie, gdyż Erik od razu powędrował do narożnego stolika, przy którym zwykł spędzać długie popołudnia ze swoimi najbliższymi.
          — A Nory jak nie było, tak nie ma — mruknął cicho pod nosem, zdejmując z nosa okulary przeciwsłoneczne z brązowymi szkłami. Ostatni krzyk mody, czy coś takiego. Tak przynajmniej mu powiedzieli przy stoisku, które odwiedził przed zaledwie paroma dniami.
          Nie widząc za bardzo sensu w tym, aby błąkać się dalej po lokalu, czarodziej zajął tak dobrze znane mu miejsce, wciskając się w oparcie krzesła. W międzyczasie podeszła do niego jedna z kelnerek przyjmując od niego zamówienie, na które składało się, a jakże, kremowe piwo tyle, że z sokiem malinowym. Cóż za aberracja.
          Erik rozejrzał się na boki, a po chwili jego uwagę przyciągnęło najnowsze wydanie Proroka Codziennego, które leżało na sąsiednim stoliku. Spojrzał bez zainteresowania na pierwszą stroną. Plotki, same plotki. Cóż, lepiej, żeby pisali o plotkach, niż żeby byli zmuszeni zdawać relację z kolejnej tragedii. Westchnął cicho i zanurzył się w świat czarodziejskiego showbiznesu. Jak dużo czasu tam spędzi? To już zależało tylko od tego, kiedy panna Figg zaszczyci go swoją obecnością.


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#2
21.10.2022, 22:59  ✶  
Zastanawiała się po co właściwie to zrobiła? Dlaczego napisała właśnie do Erika. Przecież będzie jej wstyd, opowiedzieć o tym wszystkim. Przyznać się do tego błędu, który w najbliższym czasie zapewne zacznie być zauważalny. Rodzice ciągle ją pytają, czym się zajmie, czy już podjęła decyzję. Miała tyle planów, marzeń, a teraz to. Będzie musiała sobie jakoś poradzić, przecież to minie, na pewno minie. Jak powinna im to wytłumaczyć? Czasowe zaćmienie mózgu? Przecież wszyscy jej znajomi byli młodzi, jednak nikt nie skończył tak jak ona. Miała do siebie ogromny żal, że dała siebie tak omamić, że pozwoliła sobie na taką bezmyślność. Jak widać, nie dla wszystkich życie było łaskawe, teraz go nie było, a została ona z niespodzianką.
Pojawiła się w Hogsmead spóźniona. Tuż przed wyjściem zaczęła wymiotować, ciekawe, czy to się kiedyś skończy, czy będzie męczyć ją do samego końca. Podniosła się jednak, przemyła twarz i ruszyła na spotkanie, którego tak bardzo się obawiała. Musiała jednak komuś o tym powiedzieć, podzielić się tym wszystkim, bo przestawała już dawać radę dźwigać tę tajemnicę sama. Dlaczego padło na Erika? On na pewno znajdzie jakieś rozwiązanie, zawsze znajdował. Już w dzieciństwie, kiedy coś namieszała zawsze potrafił znaleźć wyjście. Teraz jednak piwo, które nawarzyła było zdecydowanie większe do wypicia.
Nogi przyprowadziły ją do miejsca, które kojarzyło się jej bardzo ciepło. Wiele razy odwiedzała je z przyjaciółmi w czasach szkoły, wiele by dała, żeby móc wrócić do tej beztroski. Wzięła głęboki oddech - już nie ma odwrotu, po czym znalazła się w środku.
Nerwowo rozglądała się po pomieszczeniu, aby wypatrzyć przyjaciela. Wiedziała, że na pewno pojawił się tu przed nią - jak zawsze, a dzisiaj była jeszcze spóźniona. Nie wyglądała najlepiej, oczy miała zaczerwienione, jakby ostatnio płakała, wyglądała też na zmęczoną. Nie zauważyła go na parterze, udała się więc na piętro. Jest. Podeszła do stolika, przy którym siedział przyjaciel. - Długo czekasz?- usiadła na przeciwko niego, uśmiechnęła się, jednak widać było, że ten uśmiech... Coś z nim było nie tak. - Przepraszam...- za spóźnienie oczywiście.
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#3
22.10.2022, 13:01  ✶  
          Nie miał zbyt wielu czasu na to, aby zaangażować się emocjonalnie w historie o najnowszej gwieździe londyńskiego teatru czarodziejów, jednak przewertowanie pierwszych kilku stron gazety, utwierdziło go w jednym fakcie. Niektórzy dziennikarze byli cholernymi harpiami. Co do tego nie miał najmniejszych wątpliwości.
          Skrzywił się na widok tego, że w tekście udało się umieścić mało pochlebne wzmianki dotyczące przeszłości aktora. Sam już co najmniej raz został ofiarą mediów po swoim małym ekhm wypadku, jednak miał nadzieję, że do niego żadne poczytne pisemko się nie przyczepi w ten sposób. Ciężko by było żyć ze świadomością, że ktoś może obserwować każdy twój ruch.
          Skupiony na analizowanym tekście, nie zwracał większej uwagi na otoczenie, toteż o nadejściu Nory poinformowało go dopiero skrzypienie drewnianej podłogi, gdy kobieta się do niego zbliżyła. Najpierw podniósł na nią chłodny wzrok, jakby niezadowolony z tego, że przerwano mu lekturę, jednak z miejsca się rozchmurzył, kiedy zdał sobie sprawę z kim ma do czynienia.
          Automatycznie podniósł się z miejsca i uściskał ją po powitania, zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć. Kończenie Hogwartu w różnych latach zdecydowanie nie ułatwiała utrzymywania długotrwałych, mocnych znajomości. Erik był jednak zdeterminowany, aby możliwie, jak najczęściej kontaktować się z Eleanorą.
          — Dłuższą chwilę — potwierdził z delikatną naganą w głosie. Wszyscy jego znajomi wiedzieli, że uważał punktualność za dosyć ważny element charakteru, jednak nie chciał w tym momencie bawić się w tyrana. W końcu powinni miło spędzić czas. Powinni świętować ukończenie szkoły z dobrymi wynikami! — Nie martw się, poświęciłem ten czas, dokształcając się z zakresu showbiznesu.
          Pomachał niezobowiązująco gazetą w powietrzu, po czym odłożył ją na bok. Jej zawartość i tak spadła już na sam dół jego listy priorytetów. Ba, została wręcz z niej wykreślona. Erik przechylił lekko głowę w bok, przyglądając się twarzy dziewczyny, jakby chciał sprawdzić, czy coś zmieniła w wyglądzie od ich ostatniego spotkania.
          — Mogę się mylić, ale chyba coś zrobiłaś z włosami. Zmieniłaś fryzurę? — spytał ni stąd, ni zowąd. Po chwili kontynuował: — Jeśli tak, to dobrze ci w niej.
          Zawsze lepiej sobie zapewnić nawet małą poduszkę bezpieczeństwa. Ciężko było mu zidentyfikować, co dokładnie zwróciło jego uwagę, jednak miał nieodparte wrażenie, że coś się zmieniło. A może to po prostu światło padało teraz na nią pod niecodziennym kątem i to wpłynęło na jego percepcję?


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#4
22.10.2022, 15:46  ✶  
Jak właściwie doszło do tego, że Nora zaprzyjaźniła się z cztery lata od niej starszym Erikiem, sama nie mogła sobie przypomnieć. Znali się jeszcze przed Hogwartem, często bywała u babki w Dolinie Godryka, tam poznała Brennę i w pakiecie jej brata. Nigdy nie traktował jej jako balastu, co było ważne dla tej małej dziewczynki. Podczas pierwszych lat w Hogwarcie miał na nią oko, za co była mu ogromnie wdzięczna. Czuła, że będzie rozczarowany, tym co miała mu do powiedzenia, jakoś jednak tak wyszło, że chciała zacząć właśnie od niego. Bała się porozmawiać z rodzicami, czuła, że pomoże jej znaleźć odpowiednią drogę do podzielenia się z nimi jakże wspaniałą nowiną.
Kiedy mężczyzna ją uścisnął, po jej policzku popłynęło kilka łez, ostatnio bardzo często miewała wahania nastroju, wiadomo, jak to wygląda z hormonami w stanie, w jakim się znajdowała. Nie mogła zupełnie nad tym zapanować. Swoją drogą musieli zabawnie wyglądać z boku, Erik był od niej prawie pól metra wyższy. Musiał się całkiem mocno nachylić, aby do niej dosięgnąć.
- Zapomniałam o tym, jak bardzo punktualny jesteś, a mi wyjście z domu zajęło trochę więcej czasu niż przewidywałam.- odparła jakby nie patrząc zgodnie z prawdą. Założyła, że będzie na czas, ostatnio jednak nawet tak banalne zamierzenia jej si nie udawały. Przetarła dłonią policzek, chciała zetrzeć łzy, które chwilę wcześniej się na nim znalazły.
- Czego ciekawego się dowiedziałeś? Może opowiesz mi jakieś największe smaczki.- ona ostatnio nie śledziła zupełnie informacji o najsłynniejszych czarodziejach, jakoś zupełnie nie miała do tego głowy kiedy w jej osobistym życiu pojawiło się tyle problemów. Nie było czasu, aby zajmować się jeszcze życiem innych.
- Zmieniłam...- zamyśliła się na moment. Może kilka miesięcy temu, czy widzieli się od tego czasu? Pewnie tak. - Dziękuję, chociaż to w sumie już jakiś czas temu.- posłała mu uśmiech.
Zastanawiała się, kiedy powinna mu powiedzieć o tym, co ją trapiło, może od razu, żeby mieć to już za sobą? - Erik...- wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić. - Zrobiłam coś, coś bardzo głupiego, nawet jak na mnie.- uciekała spojrzeniem, bo trochę wstyd jej było patrzeć mu w oczy.
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#5
22.10.2022, 19:18  ✶  
          Prawdę powiedziawszy, nie przejmował się zbytnio ewentualnymi spojrzeniami skierowanymi w ich stronę. Prędzej by się obruszył, że ktoś ich podsłuchuje niż tym, że ich widok może być komiczny z uwagi na dzielącą ich różnicę wzrostu.
          — Rozumiem. Postaram się, żeby ten zawód nie pozostał ze mną na długo. W końcu nie możemy pozwolić, żeby taki szczególik zaważył na całej naszej relacji. — Uśmiechnął się z wyrozumiałością.
          Gdyby to było zwykłe spotkanie na polnej drodze w Dolinie Godryka, to może bardziej by się zaangażował w wyrażenia rozdzierającego bólu, na który cierpiała jego dusz w wyniku spóźnienia Nory. Tak jednak nie było, więc musiał trzymać pewne odruchy na wodzy. Chyba to, że oboje byli już absolwentami Hogwartu i rok szkolny przestał być synonimem ograniczonego kontaktu między nimi, sprawił, że przymykał tego dnia oko na pewne mankamenty.
          — Chwalą występ jakiegoś debiutanta w londyńskim teatrze. Tyle że oprócz odniesienia się do jego umiejętności poinformowali również resztę świata o tym, że miał w przeszłości drobne problemy z prawem i ogólnie sprawiał problemy, zanim „nie nawrócił się na ścieżkę estety lubującego się we współczesnej sztuce”. — Pokręcił głową z lekkim zażenowaniem.
          Najbardziej fałszywe w całym tekście było to, że rzucając pewne oskarżenia, używali wielkich słów, ale tak naprawdę podawali mało konkretów. W niepoprawnej postawie aktora mogło chodzić równie dobrze o łamaniu ustawy o tajności, jak i o częstym parkowaniu miotły w niedozwolonym miejscu. Nie ma co się dziwić, zaczynało się lato, więc media musiały sobie znaleźć sensacje, gdy spora część polityków udała się na wakacyjny odpoczynek.
          — Ważne, ze efekt się utrzymuje.
          A więc jednak miał rację! Wprawdzie ciężko było teraz stwierdzić, czy zmiana zaszła po ich poprzednim spotkaniu, czy też przed, ale ważne, że koniec końców zauważył! Może jednak nie było tak źle z jego percepcją! Humor mu się znacznie poprawił, jednak wtedy Nora ponownie przemówiła, przyznając się, że coś się stało.
          Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, momentalnie spoważniał i przysunął się bliżej stołu, skracając dzielący ich dystans. Ponownie otaksował ją wzrokiem, tym razem biorąc poprawkę na to, że dziewczyna mogła mieć jakiś problem. Nie widział jednak żadnych siniaków, czy oznak, że wpakowała się w jakieś kłopoty związane z podejrzanymi, a przy tym agresywnymi typami.
          Problemy z prawem? Przeszedł go dreszcz na samą myśl. Najgorsze, że byłoby to całkiem logiczne i układało się w spójną całość. Wprawdzie nie był żadną szychą wśród brygadzistów, tak wiedział co nieco o tym, jak działają pewne sprawy w departamencie. Czyżby dlatego prosiła o rozmowę?
          — Wyglądasz jakbyś była w jednym kawałku i nie czekam teraz przed salą operacyjną w św. Mungu, więc może nie jest tak źle. — Zaczął ostrożnie. Nawet on widział, że Nora jest, delikatnie mówiąc, zestresowana. Poprzez swoje słowa chciał więc nieco zredukować nieco ten stres. — Jeśli wkręciłaś się w nieciekawe towarzystwo, to... znajdziemy jakieś rozwiązanie. Nikt ci nie zrobi krzywdy i postaramy się zgłosić ich... aktywność u odpowiednich osób. Chyba że się u kogoś zapożyczyłaś i cię nęka. Wtedy, jeśli chcesz się po prostu pozbyć problemu, to załatwimy to od ręki.
          Pieniądze nie grały dużej roli. Wprawdzie jako przykładny obywatel powinien polecić jej udanie się do Ministerstwa Magii, aby zgłosić ewentualne niebezpieczeństwo, ale skarbiec Longbottomów nie świecił pustkami. Rozmowa z rodzicami, poinformowanie Brenny o problemie i wspólnymi siłami mogliby zdziałać wiele, aby pomóc wieloletniej przyjaciółce.


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#6
22.10.2022, 20:56  ✶  
[opis]Norka coraz bardziej się denerwowała. Wiedziała, że moment w którym będzie musiała poinformować Erika, po co go tu ściągnęła zbliżał się nieubłaganie, ciekawe, czy poczuje ulgę, gdy wyzna mu wszystko, co leżało jej na sercu.
- Jaki jesteś dla mnie łaskawy, zresztą jak zawsze! Nie wiem, czy ktoś inny byłby tak wyrozumiały.- uśmiech, który chwilę wcześniej wpełznął na jej twarz, nie schodził z niej ani na moment. Powoli przestawała się stresować sytuacją, choć nadal trochę się bała. Wiedziała, że Erik przywiązuje wagę do takich szczegółów jak punktualność, zazwyczaj udawało się jej przychodzić o czasie, dzisiaj jednak, cóż nie wszystko poszło tak jak powinno.
- Zapewne zostanie mu to wybaczone ze względu na jego wspaniałe umiejętności artystyczne, niestety tak to wygląda. Zapewne trochę Cię to wkurza, co?- Longbottom w końcu pracował jak stróż prawa, na pewno musiało go ruszać takie lekceważące traktowanie typów spod ciemnej gwiazdy, zresztą wcale mu się nie dziwiła. Gdyby była na jego miejscu, pewnie miałaby podobne odczucia.
- Tak, najważniejsze, wiesz moda teraz mknie do przody, trzeba być na bieżąco.- dodała, choć w sumie aktualnie praktycznie jej to nie obchodziło. Jej głowę zaprzątała jedna myśl, jak sobie poradzi. Przecież jest taka młoda, sama jeszcze czuje się jak dzieciak, jakim cudem właściwie ma zostać matką. Przecież do tego trzeba się przygotować, a ona właściwie nie ma na to czasu. Wszystko stało się nagle, niespodziewanie, czuła, że ponownie traci grunt pod nogami. Za każdym razem, gdy wracała do tego myślami czuła, że jest źle.
Zauważyła zmianę nastroju Erika. Również nachyliła się bliżej stołu, wiedziała, że TEN moment się zbliża. Jeszcze chwila, a będzie miała to za sobą. Słuchała tego, co do niej mówił. Przewróciła oczami słysząc o Mungu, czy długach. Aż tak słabo ją znał, że podejrzewał takie rzeczy?
- Erik, nic z tego. Wydaje mi się, że to byłoby prostsze.- w końcu z takimi problemami mogła sobie jakoś poradzić, to co jej się przytrafiło zmieni jej całe życie na zawsze. Nie można tego odwrócić, tak już po prostu będzie.
Odetchnęła głęboko, przymknęła na moment oczy. - Jestem w ciąży.- powiedziała cicho drżącym głosem. Wzrok wbiła w blat stołu, przy którym siedzieli, nie chciała na niego teraz patrzeć, bała się spojrzeć Erikowi w oczy. Pierwszy raz chyba powiedziała to na głos.
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#7
22.10.2022, 23:19  ✶  
          Odwzajemnił uśmiech, wznosząc oczy ku niebu. Ach, jaki on był dobry dla tych swoich znajomych. Mieli z nim po prostu pieskie życie. Ani nie oczekiwał za dużo, sporo dawał od siebie, a przy tym nie był jakimś dużym gburem. Przez większość czasu. Czasami bowiem rekompensował sobie długie tygodnie bycia milutkim, drobnymi sprzeczkami i zaczepkami.
          — Na wielu poziomach. Ludzie mają prawo do prywatności, to raz, więc ten chłopak nie powinien, co chwilę oglądać się za siebie, jeśli chce się odciąć od złych doświadczeń. Z drugiej strony może być winny, więc powinien w jakiś sposób odpracować swój dług wobec społeczeństwa. Azkaban pocałunek dementora to nie jedyna opcja. Prace społeczne też mogłyby ukrócić pewne zachowania. — Na samo wspomnienie o więzieniu dla czarnoksiężników przeszedł go dreszcz. Ludzie zdecydowanie za bardzo straszyli siebie nawzajem tym, że jeśli ktoś zrobi coś złego, to od razu wyląduje w tym konkretnym więzieniu.
          Ministerstwu to pewnie na rękę, pomyślał. Skoro kwestia Azkabanu była poruszana przy dużej ilości przestępstw, to ludzie podświadomie łączyli nielegalną działalność ze zsyłką do tego przerażającego miejsca. Pełniło to swoistą funkcję odstraszającą. Uważaj, nie łam naszych praw, bo źle skończysz.
          Zamarł, gdy Nora w końcu zdradziła mu powód ich spotkania. Wybałuszył na nią oczy, jednak wyraz jego twarzy pozostawał w dużej mierze nieodgadniony. W sumie jego stan najlepiej oddawałoby oberwanie zaklęciem Confundus. Tak, to było dosyć adekwatne porównanie.
          Nie potrafił zrozumieć, co się, do cholery, działo. Z początku myślał, że to próba żartu. Sądził, że Nora specjalnie przedłuża zdającą się trwać wieczność ciszę i za chwilę wybuchnie śmiechem. Odchyli się na krześle, założy ręce za głowę i doda, że po prostu najadła się poprzedniego dyniowych pasztecików lub rurek z kremem i przez to ciężko jej na żołądku. To byłoby dużo prostsze.
          — Zaskoczyłaś mnie, to... to ci przyznam. — Zmarszczył brwi, poruszając bez ustanku ustami, jakby nie wiedział, jakich słów powinien użyć w tych nadzwyczajnych okolicznościach. — Jesteś pewna? Byłaś... Byłaś u medyka, żeby to potwierdzić?
          W ostatniej chwili ugryzł się w język, żeby nie spytać, czy dziecko było jego. To pytanie byłoby bardzo głupie i bardzo nie na miejscu. Oczywiste było, że nie był ojcem dziecka. Akurat co do tego nie miał żadnych wątpliwości. Mimo to fakt, że słyszał o ciąży Nory po raz pierwszy, nieco go zbił z tropu. Skoro Brenna nie puściła pary, to znaczy, że też jeszcze nie wiedziała. Ich trójka była ze sobą na tyle blisko, że utrzymanie w tym gronie czegoś w tajemnicy byłoby dosyć karkołomne. Czyżby więc dowiadywał się jako pierwszy?
          — Jak... Jak się z tym czujesz? — spytał powoli, starając się nie zadawać pytań, które mogły w jakiś sposób zaboleć bądź urazić dziewczynę.
          Oczywiście w głowie miał milion znaków zapytania. Czy nikt jej nie skrzywdził? Kim był ojciec? Od jak dawna jest w ciąży? Czy on zna ojca tego dziecka? Czy Brenna wie? Czy jej rodzice wiedzą? Jeśli nie wiedzą, to czy ma jakieś lokum, skoro z jakiegoś powodu nie chce im zdradzać tej informacji? Każda z tych kwestii była dosyć istotna, jednak Erik wiedział, że ta lawina rosnąca w jego głowie, nie może jej opuścić. Przynajmniej jeszcze nie teraz.
          — To nie jest koniec świata, Eleanoro. — Jego dłoń, dotychczas spoczywająca na kolanie, uniosła się w górę i pokonała dzielący ich dystans, aby opaść powoli na rękę dziewczyny. Ścisnął delikatnie. Gest wsparcia i otuchy, czy środek zapobiegawczy, żeby Figg nagle nie uciekła, przytłoczona emocjami? Może i to, i to. — Nie jest to najłatwiejsza sytuacja, ale to nie oznacza, że nie możesz tego obrócić na swoją korzyść. Jakoś ci pomożemy, tak. Poradzimy sobie.


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#8
23.10.2022, 09:32  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 23.10.2022, 21:16 przez Nora Figg.)  
Co prawda, to prawda Erik niby był taki grzeczny i ułożony, jednak miał takie momenty, że potrafił dogryźć, nie żeby jej to przeszkadzało, uważała nawet, że dodawało mu to człowieczeństwa, inaczej byłby zbyt idealny.
- Tak właściwie, to nie spojrzałam na to z tej strony. Możesz mieć rację, teraz też w sumie może zostać szykanowany, to takie pisanie, żeby tylko spekulować, nic konkretnego, ale jednak napiszemy, najważniejsze, żeby sprzedać jak najwięcej egzemplarzy gazety.- Jak zawsze spoglądał na sytuacje szerzej, widział różne strony problemu, ona jeszcze nie do końca potrafiła myśleć w ten sposób. To tylko potwierdzało, że był odpowiednią osobą.
Chyba nawet Nora nie robiłaby sobie z takiej sytuacji żartu, w tym momencie jej najbliższa przyszłość miała się w taki zamienić. Los z niej zadrwił. Spowodował, że wszystkie plany jakie miała nagle przepadły, nie miały w ogóle racji bytu. Wszystko się rozsypało. Przez nią, przez jej lekkomyślne zachowanie. Gdzie ona miała mózg? Jak można mieć aż takie zaćmienie, a teraz jego nie było, a ona została sama, no nie do końca sama bo z dzieckiem w pakiecie. Nie poinformowała o tym nikogo, nawet tego, który powinien być najbardziej zainteresowany tematem. Stwierdziła, że poradzi sobie sama, teraz tylko trochę zaczęła panikować, bo wszystko stawało się coraz bardziej realne, czas płynął i niedługo będzie musiała wszystkich poinformować, bo przestanie mieć możliwość ukrywania swojego stanu.
Poczuła się lepiej, kiedy to z siebie wyrzuciła. Teraz nie będzie z tym sama. Po dłuższej chwili postanowiła podnieść wzrok i spojrzeć na Erika, szukała na jego twarzy rozczarowania.
- Jestem pewna.- powiedziała i ponownie kilka łez spłynęło po jej policzkach. Pierwszy raz rozmawiała z kimś na ten temat, mówiła głośno wszystko, co siedziało jej w głowie od kiedy tylko się dowiedziała.
- Mnie też to zaskoczyło, nie planowałam tak skończyć, Erik, ja mam dopiero dziewiętnaście lat, miałam tyle planów, teraz co? Utknę na zawsze w Little Whinging, przecież to jakiś dramat.- odetchnęła głęboko. Czuła, że jej świat właśnie się załamał. Nie powiedziała jeszcze rodzicom, bała się, że ją wydziedziczą, w końcu będzie mieć bękarta, nie zamierzała też nikomu powiedzieć kto jest ojcem dziecka, uraziłoby to jej dumę, gdyby teraz po tym wszystkim miała go szukać, żeby przekazać tę informację.
- Jak się z tym czuję? Nie wiem, jestem pewna, że urodzę to dziecko od samego początku, ale się boję, boję się, że jestem za młoda, że moje życie się właśnie rozsypało.- mówiła coraz szybciej, widać było, że siedzi w niej wiele myśli, które chciała komuś przekazać.
- W ogóle, przecież ja sama jestem dzieckiem, pełnym marzeń, miałabym teraz wychować swoje własne dziecko? Przecież nie umiem, skąd mam wiedzieć, co i jak? Co jeśli zrobię mu krzywdę?- bała się nie tylko o swój los, ale i tej jeszcze nieurodzonej istoty.
Poczuła dotyk Longbottoma na swojej dłoni, spowodował, że faktycznie odczuła wsparcie. Wiedział, co robi. - W jaki sposób niby mam to odwrócić na swoją korzyść?- nie do końca potrafiła sobie to wyobrazić.
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#9
23.10.2022, 19:16  ✶  
          Erik sięgnął do stojaka znajdującego się na środku stołu i wyjął jedną z papierowych serwetek. Zatrzymał na niej wzrok na kilka sekund, po czym wziął trzy kolejne i dopiero wtedy wepchnął je Norze w dłonie. Rozejrzał się na boki. Eh, gdyby wiedział, że będą poruszać tak delikatną kwestię, to może zasugerowałby, aby przenieśli się do lepszego lokalu. Omawianie niemalże nastoletniej ciąży, podczas gdy piętro niżej rozlewano litry piwa do kufli klientów, nie było raczej idealną oprawą do tego. Cóż, będą musieli sobie z tym jakoś poradzić.
          — Dokładnie. Masz dopiero dziewiętnaście lat. Czy to idealna sytuacja? Nie, na Merlina, nie. Tylko pamiętaj, że masz całe życie przed sobą. Nie ma sensu się oszukiwać, że będzie łatwo, bo pewnie się jeszcze sporo nasłuchasz i nastresujesz. Ale masz całe życie przed sobą. Te... okoliczności, nie przekreślają całego twojego życia. Dalej będziesz mogła się realizować, czy to w Little Whinging, Dolinie Godryka, czy w Londynie — mówił, bo przede wszystkim nie chciał, żeby dziewczyna się nad sobą załamywała.
          Najgorsze co mogła teraz zrobić, to wpędzić się w negatywne myśli, sądząc, że już nic dobrego w życiu jej nie spotka. Ciąża była niespodziewana i na pewno będzie niespodzianką dla wielu bliskich Nory, ale nie była wyrokiem skazującym ją na pozbawione perspektyw życie w odosobnieniu. Po prostu będzie musiała przewartościować część pomysłów lub odsunąć je w czasie.
          Dzieliła się z nim swoimi wątpliwościami, więc chciał zrobić co w jego mocy, aby wyeliminować, chociaż część z nich lub postawić je w innym świetle. Niemożliwa do pokonania blokada mogłaby stać się drobną przeszkodą, a kłody spadające pod nogi w obiekty, które można było wyminąć. A jeśli nie było się zręcznym, to przynajmniej można było zdobyć nowe, cenne doświadczenie. Co się nie zabije, to cię wzmocni, czy coś takiego.
          — Nie jestem matką, ale wydaje mi się, że nie ma jednego dobrego sposobu na wychowanie dziecka. Nie rozdają podręczników, które mówią, jak nie popełnić żadnego błędu. To pewnie proces, jak przy każdej relacji. — Spiął się nieco, bo miał wrażenie, że był najmniej wykwalifikowany do tego, aby opowiadać o macierzyństwie. Już Brenna lepiej by się sprawdziła na jego miejscu. Lub jakakolwiek kobieta z grona znajomych Eleanory. Starał się więc podejść do sprawy rzeczowo. — W trakcie ciąży będziesz... Będziesz się przyzwyczajać do obecności ekhm drugiego człowieka, a kiedy przyjdzie na świat, będziecie się poznawać. Jakoś się na pewno dopełnicie.
          Na samą sugestię, że jego przyjaciółka mogłaby zrobić dziecku krzywdę, pokręcił gwałtownie głową. O nienienienie, nie miał zamiaru pozwolić jej tak o sobie mówić. Mogła mówić, że była głupia, naiwna, ale takich głupot nie będzie wygadywać.
          — Skoro nie ufasz sobie, to zaufaj mi. Mogę się założyć o dziesięć galeonów, że będziesz się z tym dzieckiem obchodzić tak troskliwie, jakby było ze szkła. Będziesz na tyle nadopiekuńcza, że bez względu na wszystko będzie się ono zdrowe, bezpieczne i nic mu nie zagrozi — powiedział ostrym, chociaż pełnym wiary głosem. — A jak już podrośnie, to pozna twoją kuchnię i wtedy się już nigdy nie rozchoruje. Będzie ewenementem na skalę światową, bo będzie miało najlepszą matkę na świecie, która gotuje najlepsze zupki na przeziębienie.
          Nie mógł dać jej pewności, że wszystko pójdzie jak z płatka, jednak liczył, że poprzez taką mowę motywacyjną da jej zastrzyk pewności siebie. Może tego potrzebowała bardziej niż wsparcia. Może potrzebowała, aby ktoś pokazał jej, że w nią wierzy, a dzięki temu ona sama może poskładać swoje życie do kupy. Naturalnie, nie miał zamiaru zostawiać jej samej sobie tak jak zresztą pewnie jej rodzina i przyjaciele. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że cały czas trzymał ją za rękę, więc zwolnił lekko uścisk.
          — Przede wszystkim powinnaś porozmawiać z rodzicami lub przynajmniej z matką. Jest kobietą, więc raczej wczuje się w twoją sytuacją. Wsparcie się przyda, żeby udało ci się ustabilizować sytuację życiową. — Westchnął cicho, starając się nie dawać po sobie znać, jak bardzo nie wie, co powinien powiedzieć. Pierwszy raz doradzał dziewczynie w praktycznie nastoletniej ciąży, więc działał w dużej mierze na ślepo. — Powinnaś też zasięgnąć jakiejś oficjalnej pomocy, gdy już będziesz się czuła na to gotowa. Może są jakieś programy lub wspólnoty matek, które pomagają sobie w takich chwilach. Raczej nie jesteś pierwszą dziewczyną, która urodzi dziecko w tym wieku. Może będą w stanie powiedzieć ci, jakie masz opcje i jak zapewnić sobie i dziecku bezpieczny start.


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#10
23.10.2022, 21:42  ✶  
Nora skorzystała z serwetek, które Erik chwilę wcześniej wepchnął jej w dłoń. Przetarła oczy. Powinna przestać płakać i wziąć się w garść. Nie przychodziło jej to jednak ostatnio tak łatwo. Hormony dawały o sobie znać. Zupełnie nie przeszkadzało jej to, że znaleźli się właśnie w tym miejscu. Przecież często się tutaj spotykali, przynajmniej to powodowało, że czuła choć trochę normalności.
- Realizować się? Skończę w pieluchach, zamknięta w czterech ścianach, miałam teraz korzystać z najlepszych lat w życiu, ledwo skończyłam Hogwart... Miałam się tyle nauczyć, a zostanę uziemiona w rodzinnym domu.- słychać było zrezygnowanie w jej głosie. Nie tego się spodziewała. Oczekiwała, że świat będzie na nią otwarty, że być może pojedzie gdzieś dalej na jakiś kulinarny staż, nauczy się wiele. Jak widać jej marzenia musiały zaczekać, czy w ogóle będzie miała szansę je w jakikolwiek sposób zrealizować? Czekał ją los samotnej matki nie miała wsparcia w drugiej osobie, wszystko będzie tylko i wyłącznie na jej głowie. Znała swoich rodziców, wiedziała, że wcześniej, czy później jej to wybaczą, nie zostawią jej samej, jednak nadal będą to tylko rodzice, a nie partner, który będzie poczuwał się do odpowiedzialności nad dzieckiem w równym stopniu.
- Pewnie tak jest, może rzeczywiście to przyjdzie z czasem.- przyznała mężczyźnie rację. Dobrze było wyrzucić to z siebie. Porozmawiać z kimś wreszcie o tym wszystkim, co ją dręczyło, zjadało od środka. Erik wydawał się mieć całkiem racjonalne argumenty, między innymi to dlatego on poszedł na pierwszy ogień. Wiedziała, że tak będzie. Nie oceniał, nie krytykował jej tylko próbował podnieść na duchu.
- Już powoli zaczynam się przyzwyczajać wiesz, zastanawia mnie, jakim będzie człowiekiem, co jest dosyć zabawne, bo jeszcze minie niemal pół roku zanim się poznamy, tak mi się przynajmniej wydaje.- próbowała jakoś wykalkulować, kiedy doszło do tego owocnego zbliżenia.
Gdy ponownie się odezwał spoglądała na niego uważnie. Łzy po raz kolejny popłynęły jej po policzkach, kiedy usłyszała, co ma jej do powiedzenia. Dobrze było wiedzieć, że w nią wierzy, poczuć to wsparcie. - Mogę mieć do Ciebie bardzo głupie pytanie, może nie jest to odpowiedni moment, ale czy może, zechciałbyś być jej ojcem chrzestnym? Myślę, że będzie potrzebować męskiego wzorca, a nie znam nikogo, kto by się nadawał bardziej od Ciebie.- nie planowała tego. Przyszło jej to zupełnie naturalnie, pojawiła się myśl i stwierdziła, że zapyta. Byłby to dla niej zaszczyt, gdyby się zgodził.
Zupełnie zapomniała o tym, że ściska ją za rękę. Cieszyła się jednak ogromnie, że się przed nim otworzyła, choć wiele ją to kosztowało. Na całe szczęście, cała ta rozmowa upewniła ją jedynie tylko, że podjęła dobrą decyzję. Urodzi to dziecko, zmierzy się z przeciwnościami losu i będzie najlepszą matką, jaką tylko może być. - Wiesz, boję się, że ich rozczarowałam, mieli w stosunku do mnie spore oczekiwania, zresztą dawałam im nadzieję, że coś osiągnę, opowiadałam o tych wszystkich planach, a teraz nagle nic. Koniec, wszystko się zmieni.- nie miała innego wyjścia, jak się z tym najzwyczajniej w świecie pogodzić.
- Nie wiem, czy chcę szukać takich miejsc. Jakoś tak, mi wstyd wiesz, otwierać się przed obcymi ludźmi. Jeszcze będą wypytywać, co z ojcem, a ja nie chciałabym o tym mówić.- uparła się, że nie przekaże nikomu tej informacji i zostawi ją dla siebie.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Erik Longbottom (3742), Nora Figg (2939)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa