• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna Dziurawy Kocioł [08.06.1972] Coś lekkiego do czytania | Geraldine & Ollie

[08.06.1972] Coś lekkiego do czytania | Geraldine & Ollie
Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#1
25.10.2023, 04:21  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 08.08.2024, 19:04 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Geraldine Yaxley - osiągnięcie Badacz Tajemnic

Dzień nie zapowiadał się na ładny. Od samego ranka niebo pokryte było ciężkimi, ciemnymi chmurami. Jednak poza lekką mżawką tuż przed południem nie spadła ani kropla więcej. I choć było duszno i parno, to wyglądało na to, że pogoda jedynie straszyła ulewą. Dobrze, że choć dzięki pochmurnemu niebu nie było zbyt gorąco. No ale nawet czy to podczas ulewy czy upału Ollie musiał ruszyć dupę do Dziurawego Kotła - nawet dla niego ogromnym nietaktem byłoby nie stawić się na umówionym spotkaniu.
Dlatego też zjawił się dużo wcześniej niż była wyznaczona godzina.

Zaletą wczesnego zjawienia się był fakt, że łatwiej było zaczaić się na jakiś wolny stolik, ale minusem było właśnie oczekiwanie. To uprzyjemnił sobie kuflem piwa i czytaniem. Zerkając co jakiś czas na zegarek, aby nie przegapić aby wyznaczonej godziny.

Na pół godziny przed, o dwudziestej pierwszej siedem, wyciągnął z kieszeni niewielką figurkę jeża z bananem i położył ją na stole stukając w nią delikatnie różdżką, którą zaraz ponownie schował. Figurka zaraz ożyła i zaczęła toczyć toczyć banana po blacie stolika, to przysiadając to próbując rozgryźć skórkę owocu. Zupełnie jakby jeż nie mógł się zdecydować co zrobić z tym bananem.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#2
25.10.2023, 14:05  ✶  

List, który otrzymała zaintrygował ją na tyle, że postanowiła pojawić się na spotkaniu. Chętnie przyjmowała zlecenia, bo uważała, że pieniądze nie śmierdzą, ale też nie spadały z nieba, więc trzeba było pracować, żeby móc nadal być obrzydliwie bogatym.

Pogoda była średnia, nie przeszkadzało to jednak pannie Yaxley w bieganiu po lesie. Musiała zlokalizować gniazdo druzgotków, bo dostała całkiem spore zlecenie na komponenty właśnie z tych stworzeń. Udało jej się znaleźć całkiem sporą grupę, zamierzała tam wrócić za kilka dni, żeby zapolować.

Pamiętała o spotkaniu, na które się umówiła. Dbała o to, żeby się nie spóźniać, bo wiedziała, że inni mogą cenić swój czas równie mocno, co ona. Nie znosiła zresztą czekać, także starała się zachowywać w ten sposób, który odpowiadałby temu, za czym i ona przepadała.

O dwudziestej pierwszej trzydzieści siedem drzwi Dziurawego Kotła otworzyły się dosyć gwałtowanie. Jak zawsze brakowało jej delikatności, uderzyły głośno o ścianę, a wszystkie oczy skierowały się w jej stronę. Wejście smoka. Uśmiechnęła się dosyć nerwowo, bo wcale nie chciała wzbudzić, aż takiego zainteresowania. Geraldine wyglądała jak zawsze - ubrana w skórzane spodnie, męską koszulę - najprawdopodobniej nie należała do niej, tylko do Thesa, albo Mellvyna, tak to jest jak się mieszka z mężczyznami. Włosy miała związane w długi warkocz. Jej buty dosyć głośno uderzały o podłogę, kiedy się poruszała. Musiały sporo ważyć. Była kobietą bardzo wysoką i wysportowaną.

Rozejrzała się po Kotle, szukając tego jeża z bananem, chociaż wątpiła w to, czy faktycznie była to prawda, bo brzmiało to nawet dla niej bardzo dziwnie. Jednak go wypatrzyła. Przy jednym stoliku siedział mężczyzna, na którego stole dostrzegła jeża i tego banana. No nic, udała się więc w jego kierunku. Przystanęła tuż przed Olliem i wyciągnęła rękę w jego stronę. - Geraldine Yaxley, miło mi poznać. - Bo wypadało się przecież przedstawić.

Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#3
02.11.2023, 10:18  ✶  
Zerknął w bok, kiedy drzwi otworzyły się głośno przerywając mu czytanie. Przyjrzał się osobie, która weszła do środka. Wysoka kobieta, ubrana dość oryginalnie jak na czarodzieja - o ile nim była. Zastanawiał się chwilę czy to była osoba, z którą korespondował, wolałby jednak kogoś dyskretniejszego, ale nie będzie wybrzydzał, najważniejsza jest skuteczność.
Miał już wrócić do swojej lektury, kiedy wyłowił, że zwrócił uwagę na jego jeża na stoliku. Zdecydował więc schować czytany dziennik zanim dotrze do stolika.
Podniósłszy się z krzesła uścisnął wyciągniętą dłoń. - Ollie Baxter, miło mi i dziękuję, że znalazła pani dla mnie czas - powiedział siadając i zapraszając ją gestem do tego samego. Trochę zbyteczny ruch, bo przecież po to tutaj mieli się spotkać, aby omówić szczegóły. -Coś dla pani zanim zaczniemy omawiać szczegóły? - dopytał jeszcze gotów po prawdzie od razu przejść do szczegółów.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#4
02.11.2023, 11:41  ✶  

Uścisk jej dłoni był silny i pewny. Uśmiechnęła się przy tym od ucha do ucha, wiedziała, że często nie wzbudza pozytywnego wrażenia, więc robiła wszystko, żeby choć trochę to zmienić. - Żadna pani. - Nie lubiła tych oficjalnych zwrotów, uważała, że wprowadzją one niepotrzebny dystans. Wolała więc ich unikać.

Usiadła na krześle, wsadziła sobie papierosa w usta i go odpaliła, zaciągnęła się dymem, po czym jej spojrzenie ponownie wróciło do mężczyzny, może bardziej chłopca? Wydawał się jej być dosyć młody. - Dziękuję, jak na razie nie ma takiej potrzeby. - Wolałaby zacząć mimo wszystko od interesów. Na alkohol jeszcze przyjdzie czas. Zawsze przychodził. Ciekawa była, co mogłaby mu dostarczyć.

- Możemy przejść do sedna? Czego potrzebujesz, w jaki sposób mogę ci pomóc? - Może i powinna najpierw spróbować od jakiegoś small talku, ale nie była w tym najlepsza, ogólnie nie zawsze umiała rozmawiać z ludźmi. Zdecydowanie łatwiej przychodziło jej rozmawianie o konkretach, więc postanowiła wybrać taką ścieżkę.

Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#5
06.11.2023, 12:10  ✶  
Jak nie Pani to jak się miał do niej zwracać, przecież jej nie znał. Po imieniu? Ugh, czemu obcowanie z ludźmi musiało być tak trudne. Odchrząknął i skinął głową na jej słowa. Przez chwilę zawiesił się wpatrując się w dym z papierosa, choć sam nigdy nie palił to czasami zastanawiał się jak to jest... Skup się.
- Tak, już - mruknął i wyjął z kieszeni niewielki zwitek pergaminu. - Poszukuje tej księgi o transmutacji międzygatunkowej - rozłożył na stole pergamin i wygładził go dwoma szybkimi ruchami dłoni, nim przesunął go w stronę Geraldine. Na zwitku pergaminu był zapisany tytuł poszukiwanej książki "Transmutacja magicznych bestii i ludzi" oraz adres Parc Mawr, Walia.
- To jest ostatnia znana mi jej lokacja, osoba, która był w jej posiadaniu przestała być zainteresowana sprawami żyjących i niestety nie jest w stanie przekazać czy sprzedaż tej księgi - przerwał aby dopić swoje piwo i odstawił kufel na stół spoglądając uważnie na kobietę. - Będziesz w stanie zlokalizować jego chatę w tamtych lasach pomóc mi wydobyć ją ze środka? - to było najważniejsze pytanie. Gdzie kryła się sama chata ostatniego właściciela nie miał pojęcia. Czy coś niebezpiecznego czaiło się wewnątrz? Nie wiedział na pewno.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#6
06.11.2023, 12:30  ✶  

Ger uważała, że bezpośredniość była bardzo istotna w kontaktach biznesowych. Nie przepadała za tymi oficjalnymi konwenansami, zdecydowanie prościej je było to wszystko pomijać. Ten typ już po prostu tak miał. Mówiła też o tym wprost, żeby jej klienci zdawali sobie z tego sprawę. Wydawało jej, że to ułatwiało negocjacje.

Przyglądała się uważnie mężczyźnie, gdy sięgał do kieszeni i wyciągnał pergamin. Skrupulatnie wygładził go na stole, aby mozna było odczytać treść. Sięgnęła po kawałek papieru i przeczytała jego zawartość. Ciekawe, szukał księgi. Dziedzina której dotyczyła była naprawdę interesująca, wszak sama Gerry uważała dziedzinę transmutacji za jedną z ciekawszych. Mogłaby również na tym skorzystać i przeczytać jej zawartość nim odda ją do rąk własnych klienta.

Walia była rejonem, który znała bardzo dobrze. Wszak tam się wychowała. Nie czuła, żeby mogło być to specjalnie trudne zadanie do wykonania. Przyglądała się uważnie Baxterowi, kiedy się odezwał. Dała mu dokończyć myśli, chociaż już podjęła decyzję i była skłonna od razu zapewnić go, że wyruszy na poszukiwania.

Dopaliła papierosa, po czym przygasiła go w popielniczce. Jedna rzecz ją zaintrygowała w tym co mówił. - Pomóc ci wydobyć ją ze środka? - Najwyraźniej chciał jej towarzyszyć w tej wyprawie. - Jeśli dobrze rozumiem, chcesz iść tam ze mną? - Wolała usłyszeć wporst deklarację. Zazwyczaj pracowała sama, chociaż ostatnio coraz częsciej inni wykazywali chęć zaangażowania się w jej działania, co było całkiem interesujące.

Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#7
06.11.2023, 14:05  ✶  
Przyglądał się kobiecie, z rekomendacji jakie o niej otrzymał zapewne podejmie się tego zlecenia. Kwestia jednak był fakt, że sam chciał również brać w tym udział. Skoro ktoś miał taką księgę w swoich zbiorach to co jeszcze tam mogło być? Był niezmiernie ciekawy biblioteczki tamtego maga.
- Jeśli to możliwe to tak, chciałbym udać się razem tam z tobą - potwierdził poprawiając się na krześle aby wygodniej usiąść. Zapowiadało się to jak zwyczajna wyprawa w poszukiwaniu opuszczonego miejsca, aby sprawdzić czy nic w środku nie ma.
Przyglądał się jej z zaciekawieniem czy przystanie na jego prośbę. Choć sam miałby problem z akceptowaniem takiego wymogu zlecenia to liczył, ze jednak jest ona innym człowiekiem niż on. Sam fakt, że mógłby wejść do chaty tak utalentowanego w transmutagii maga sprawiało, że był gotów nawet przez miesiąc dzień w dzień obcować z tłumem ludzi - pociąg do wiedzy sprawiał, że mógł przełamać wiele swoich dziwactw.
- Nie jestem pewnym w którym miejscu domu znajduje się księga i czego się tam można spodziewać - dodał tytułem wyjaśnienia. - A samodzielnie nie mogłem znaleźć tej chaty - postanowił wprost przyznać się, że już raz próbował zlokalizować ten dom.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#8
06.11.2023, 15:01  ✶  

Zaczynała przywykać do tego, że coraz więcej osób było chętnych na te poszukiwawcze wyprawy. Możliwe, że zakładali, że jest w stanie znaleźć coś więcej w miejscach, w których zlecali jej rekonesans. Sama Ger oczywiście zawsze rozglądała się uważnie w poszukiwaniu innych ciekawych przedmiotów, które mogła sprzedać w rozsądnej cenie. Skoro już udała się na wyprawę to zawsze warto było w pełni ją wykorzystać. Miała też swoich lokalnych kupców, którzy chętnie przyjmowali wszelkie magiczne przedmioty.

- Oczywiście, że jest to możliwe, tylko musze mieć pewność, że będziesz sam za siebie odpowiedzialny. - Nie zamierzała mieć go na sumieniu, jeśli coś się im przytrafi. Wolała to wyjaśnić, bo nie była przecież przedszkolanką.

- Znalezienie chaty to najmniejszy problem, trzeba będzie tylko sprawdzić, czy w środku jest bezpiecznie. - Kto wie, czy ten mag był normalny. Dużo już widziała, miała więc świadomość, że mogą spodziewać się wszystkiego. Niektórzy czarodzieje byli przewrażliwieni i otaczali swoje domy całą masą pułapek. Nie powinni mieć jednal problemu z tym, żeby sobie z nimi poradzić, szczególnie we dwójkę.

- Kiedy chciałbyś wyruszyć? - Wydawało się jej to dość istotne. Musiała ogarnąć swój kalendarz i zobaczyć, czy ma jakieś pilne zlecenia, wtedy będzie mogła wyruszyć.

Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#9
06.11.2023, 16:30  ✶  
Wbrew pozorom to nie chęć zarobku na tym co jeszcze zmarły mag miał w swojej chacie napędzała Olliego do tego przedwsięzięcia. Sama wizja poznania czegoś nowego była wystarczającym powodem. Delikatnie przekrzywił głowę niczym kot oglądający ciekawą rzecz, kiedy wspomniała o fakcie, że musi upewnić się co do tego, iż potrafi sam o siebie zadbać.
- I jak chcesz sprawdzić, czy jestem zdolny zatroszczyć się o swój tyłek, bo podejrzewam, że na słowo mi nie uwierzysz - doprawdy był ciekaw jak chciała to sprawdzić. Nie żeby miał coś przeciwko pokazywaniu temu jak sprawny jest w używaniu różdżki, ale dobrze wiedział, że testy a rzeczywistość to co innego. Chyba nie rzuci go do walki z jakimiś magicznymi stworami? Kiedy ta myśl przebiegł mu przez umysł spojrzał nieco zaniepokojony na Geraldine.
- Myślę, że mogą być jakieś zabezpieczenia z zewnątrz, ale w samej chacie powinno być bezpiecznie, nie był to szalony wynalazca czy nawiedzony praktykant czarnej magii. Był dość specyficznym magiem to prawda, ale nigdy nie stwarzał niebezpieczeństwa innym - przedstawił tyle co wiedział o nieboszczyku, ale posiłkował się jedynie zasłyszaną wiedzą z drugiej reki, nic bezpośredniego.
- Termin zostawiam Tobie, ja jestem gotowy wyruszyć choćby teraz - o tak, nic go tu nie trzymało. Stałej pracy jeszcze nie posiadał, a co za tym idzie mógł swobodnie manipulować sowim kalendarzem, który i tak świecił pustkami.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#10
06.11.2023, 21:16  ✶  

- Mogę być z tobą szczera? - Właściwie pytanie było z tych retorycznych, pozwoliła więc sobie kontynuować. - Nie będę się upewniać, po prostu, jak zrobi się gorąco, to cię zostawię i będziesz musiał sobie poradzić sam. - Spoglądała na niego uważnie, kiedy wypowiadała te słowa. Chciała zobaczyć jego reakcję. Yaxley nie była niczyim stróżem, szczególnie w nieznanych miejscach każdy powinien być w stanie zadbać o siebie. Co było istotne wolała o tym wspomnieć wcześniej, aby kompan mógł realnie podejść do swoich możliwości. Nie chciała mieć nikogo na sumieniu, wolała go ostrzec, aby miał świadomość tego, jak się sprawa miała.

- To sporo ułatwia, jeśli zabezpieczenia znajdowałyby się tylko na zewnątrz. - Na pewno będzie ostrożna i w środku, nigdy bowiem nie można być pewnym, jak się sprawy mają, jednak zakładała, że skoro Ollie jest tego taki pewien, to na pewno nie czerpie tych informacji z gwiazd, tylko posiada jakieś realne źródło.

- Tak, czy siak, warto podchodzić do tego z dozą ostrożności. - Przezorność popłacała, nauczyła się tego poprzez lata doświadczenia, gdy była młodsza bardzo często niepotrzebnie ryzykowała, teraz jednak wolała nieco spokojniej podchodzić do sprawy.

- W takim wypadku wybiorę jakąś w miarę przystępną datę, jeśli tobie jest to obojętne. Muszę zerknąć na swoje aktualne zobowiązania, bo trochę się ich nazbierało. - Miała ostatnio bardzo dużo zleceń, co niesamowicie ją cieszyło, bo przynosiła to również korzyści materialne. Jednak to nie było najważniejsze, wiele zleceń było równe sporej ilości przygód, a to Geraldine lubiła w tym najbardziej. Nie znosiła stagnacji.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Geraldine Yaxley (1913), Bard Beedle (1693)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa