11.11.2023, 20:51 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08.01.2024, 20:50 przez Morgana le Fay.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic III
Zmierzch dopiero nadciągał, ale paryskie ulice już zaczynały tonąć w półmroku, rozpraszanym przez światła pierwszych, rozbłyskujących lamp. Niebo nad Francją było tego dnia zachmurzone i krople deszczu zaczynały uderzać o ziemię, zwiastując rychły deszcz, a grzmot, który przetoczył się gdzieś w oddali niósł ze sobą zapowiedź burzy. Brzydka pogoda, która zapewne zważyła humor niejednemu mieszkańcu Paryża i psuła plany wielu turystom, nie mogły jednak zważyć nastroju Brenny.
Miały w końcu spędzić kilka godzin w Paryżu. Była to króciutka namiastka wakacji, i mogły sobie pozwolić na nią tylko dlatego, że szukały w Szwecji odpowiedzi na to, co spotkało Zimnych – a wieczorem po badaniach i krótkim zwiedzaniu przeniosły się świstoklikiem do Francji, skąd rano miały teleportować się na wybrzeże, odpłynąć promem do Anglii, i stamtąd teleportować już do Doliny Godryka – ale wciąż były to wakacje. W dodatku zagraniczne!
I oczywiście, pierwsze, co zrobiła, gdy już opuściły punkt przylotu świstoklików międzynarodowych, to kupiła kilka bajgli oraz bagietkę. Podobno francuskie bagietki nie miały sobie równych.
– Sama nie wiem, co robi na mnie większe wrażenie – zastanowiła się Brenna, unosząc spojrzenie na wieżę Eiffle’a, górującą nad Polami Marsowymi. – Ta wieża… czy te bajgle – stwierdziła, opuszczając wzrok na francuskiego bajgla, którego trzymała w lewym ręku. W prawej dłoni miała z kolei mapę, za pomocą której – miała nadzieję – za chwilę znajdą swój hotel w plątaninie francuskich uliczek. Swoje rzeczy – a nie było ich zbyt wiele, bo w końcu wybrały się na naprawdę krótką wycieczkę, nie chcąc przebywać poza granicami kraju zbyt długo – trzymała w plecaku. Na szyi dyndał jej aparat i była gotowa zrobić jakiś milion zdjęć.
– Chociaż pewnie powinnam powiedzieć zdecydowanie: wieża. Nie jestem pewna, czy Nora wybaczyłaby mi, gdybym uznała, że jakieś tam francuskie wypieki aż tak bardzo mnie zachwyciły – oświadczyła. – To co? Idziemy znaleźć hotel, zameldować się, a potem przechadza w deszczu nad Sekwaną? Ej, niczego nie mylę, prawda? Rzeka, która płynie przez Francję, to Sekwana? – spytała, zawieszając się na moment nad tym zagadnieniem, a potem wepchnęła sobie do ust resztkę bajgla i uśmiechnęła się do Mavelle szeroko. - Jak myślisz, co kupić we Francji? Oprócz bajgli. Berety? W sumie... Tak, wyglądałabyś świetnie w berecie - oceniła, spoglądając na kuzynkę z zastanowieniem, jakby rozmyślała, jak ten beret będzie prezentował się na jej głowie.
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.