• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
Lato 1972, 3 lipca - Rano muszę wstać do pracy w Departamencie Kija w Dupie!!

Lato 1972, 3 lipca - Rano muszę wstać do pracy w Departamencie Kija w Dupie!!
Czarodziejska legenda
Wilderness is not a luxury but a necessity of the human spirit.
Czarodzieje dążą do zatarcia granicy pomiędzy jaźnią i resztą natury, wchodząc tym samym na wyższe poziomy świadomości. Część z nich korzysta do tego z grzybów, a część przeżywa głębokie poczucie spokoju i połączenia podczas religijnych obrzędów i rytuałów. Ostatecznie jednak ciężko opisać najgłębsze wewnętrzne doświadczenia i uznaje się, że każdy z czarodziejów odczuwa je na swój sposób. Zjawisko to nazywane jest eutierrią.

Eutierria
#1
11.12.2023, 03:16  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.07.2025, 15:54 przez Baba Jaga.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Erik Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic III

Rano muszę wstać do pracy w Departamencie Kija w Dupie!!


Źle nałożone zaklęcia sprawiły, że występy Bellów poniosły się echem po okolicy i jej mieszkańcom bardzo się to nie spodobało… Pierwszego i drugiego lipca do Brygady Uderzeniowej wpłynęło dwanaście donosów za zakłócanie ciszy nocnej i zwyczajne irytowanie mieszkańców Charing Cross Road i Pokątnej. Z samego rana miał zająć się tym Brygadzista Erik Longbottom, stale na wiernej służbie Ministerstwu Magii! Doświadczony, z darem przekonywania i czujnym okiem... złamał się pewnie kiedy zobaczył, jak koleś w skórzanych, obcisłych spodniach siedzący na ramionach typa w mugolskiej szacie liturgicznej uderzał metalową łyżką w kościelny dzwon, drażniąc siedzące w klatce lwy. Rodzina rozsądnie usunęła ich z pola widzenia i nakazała siedzenie cicho w jednym z wozów, ale czy cokolwiek miało szanse uratować sytuację i uchronić Bellów od grzywny...? Alexander spał z zatyczkami w uszach i zasłużył sobie na to, żeby wreszcie odpocząć... Czyżby to była szansa na to, aby w akcji wykazały się jego potencjalna zastępczyni lub ukochana żona?

@The Tempest @The Little Fox @Erik Longbottom


there is mystery unfolding
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#2
11.12.2023, 19:19  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.12.2023, 19:52 przez Erik Longbottom.)  

Lubił swoją pracę. Owszem, niekiedy miał wrażenie, że wszyscy mu robili w niej pod górkę, począwszy od współpracowników, a na ofiarach przestępstw kończąc, jednak swoje obowiązki służbowe postrzegał jako swego rodzaju powołanie. Tak jak ród Macmillanów w ciągu ostatnich kilku pokoleń uplasował się w społeczności czarodziejów jako duchowi przewodnicy i strażnicy dawnych tradycji, Longbottomowie każdego dnia wspierali Ministerstwo Magii, dbając o to, aby nikt w potrzebie nie został zapomniany.

Czasem wiązało się to z długimi śledztwami, gdzie nawet najdrobniejszy szczegół mógł zmienić perspektywę detektywów o sto osiemdziesiąt stopni. Innym razem były to po prostu przeciągające się w nieskończoność serie konsultacji z ekspertami, przesłuchiwań świadków. Takie przydziały potrafiły trwać tygodnie o ile nie miesiące. No, chyba że było się Brenną Longbottom i w jeden dzień potrafiło się obskoczyć pół kraju, a po drodze jeszcze wpaść do kawiarni po słodką bułkę. Erik pokręcił głową. W porównaniu ze swoją siostrą jego wezwania wymagały dużo mniej babrania się z użytkownikami czarnej magii. Co to do tego nie miał wątpliwości.

Oby ta passa się utrzymała, pomyślał przelotnie, zatrzaskując za sobą drzwi od Dziurawego Kotła. Do Charing Cross Road miał stąd rzut kamieniem, a tam... Tam czekało na niego pierwsze wyzwanie tego pięknego dnia. Żałował, że jego partner musiał akurat uczestniczyć w jakimś zebraniu. Normalnie zaczekałby na niego lub zostawił mu informacje na biurku z miejscem zbiórki. Tym razem jednak się powstrzymał. W końcu chodziło tylko o zakłócanie ciszy nocnej. Ustne ostrzeżenie, drobny mandat i będzie mógł wrócić do swoich raportów, prawda?

Nadzieja na szybkie opuszczenie mugolskiej dzielnicy zaczęła zanikać w Eriku, gdy dotarł na teren, gdzie rozłożyła się cyrkowa karawana. Dosłownie zamarł, gdy przed oczami stanęła mu dwójka przebierańców literalnie drażniących zamkniętego w klatce dwa, uderzając raz po raz w sporych rozmiarów dzwon. Na szczęście dla cyrkowców Longbottom uznał, że jest to po prostu jeden z rekwizytów trupy. Uniósł twarz ku niebu, licząc do dziesięciu. Nieźle się zaczynało.

— Ekhm? — chrząknął znacząco Erik, wędrując przez niezagospodarowany do niedawna plac, aż pod jednym z taborów zauważył dwie młode dziewczyny. — Przepraszam? — Uśmiechnął się minimalnie, licząc, że czarownice nie uciekną z miejsca na jego widok. — Detektyw Longbottom, Brygada Uderzeniowa Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów. — Wylegitymował się wręcz podręcznikowo, świecąc przy tym odznaką przypiętą do szarego munduru. Brakowało tylko przedstawienia partnera, który tego dnia jednak mu nie towarzyszył. — Chyba mieliście Państwo eee sporą imprezę ostatniej nocy?

Uniósł lekko brwi. Jakby się przyznały, to na pewno by wszystko ułatwiło! Zerknął mimowolnie w górę, gdy nastąpiło drobne przejaśnienie. Chmury rozstąpiły się przelotnie, a promienie porannego słońca obrysowały szczęki i policzki ich trójki, nadając im wygląd misternych figur, które można było zobaczyć w licznych londyńskich muzeach. Czy to Matka wstawiała się za wędrującymi po kraju cyrkowcami, chcąc ich obronić przed utratą ostatnich paru knutów? A może był to po prostu przypadek?

— Wpłynęły na was skargi od paru ludzi z okolicy — kontynuował z powagą. — Właściwie to sporo skarg. Dwanaście? Trzynaście? — Zmrużył oczy, próbując sobie przypomnieć ile właściwie notatek z nocnej zmiany wylądowało na jego biurku. — W każdym razie, zdecydowanie więcej niż powinno. — Wzrok Erika skierował się najpierw w lewą a potem w prawą stronę, aby koniec końców wrócić do dziewczyn. — Nie wiedziałem, że cyrk przybył do Londynu.



the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
termagant
A knife?
Are you flirting with me?
Wysoka, bo mierząca sobie 177 centymetrów, o atletycznej, smukłej sylwetce. Ciemna karnacja, orzechowe oczy i ciemnobrązowe włosy i miedzianym połyskiem, w stanie naturalnym skręcające się w burzę loków. Na co dzień często się garbi, chcąc odjąć sobie parę centymetrów.

The Tempest
#3
11.12.2023, 22:08  ✶  

Widok Jima i Flynna paradujących przez środek cyrku sprawiał jej zbyt dużą przyjemność, a w pewnym momencie nawet zaczęła klaskać do rytmu w który chochla uderzała w kościelny dzwon. Dla jednych mogła być to scena absurdalnie absurdalna, ale prawdę powiedziawszy, dla Bellów był to dzień jak co dzień. Nie takie rzeczy się tu wydarzały i aktualnie scenka pewnie działaby się dalej w najlepsze, gdyby gdzieś nie poniosło się ostrzegawcze Brygada idzie, a to spowodowało zapalenie się odpowiedniej lampki w głowie zebranych.

Łyżka została skonfiskowana, podobnie zresztą jak dzwon, a Flynn z Jimem wepchnięci do wozu, który miał ich ukryć przed dalszym drażnieniem pana Detektywa i sprawianiu, że pewnie poddawał w wątpliwość zdrowy rozsądek wszystkich, którzy w tym cyrku pracowali.

Layla akurat stała przy Elaine, powtarzając, że one to załatwią i żeby absolutnie nie budzić Aleksandra, bo po pierwsze, to odpoczynek należał mu się jak chuj, a po drugie to - nie dokończyła, bo pan brygadzista stanął nad nimi, a Tempest wyprostowała się na to, uśmiechając do niego lekko.

— Detektyw Longbottom? — zapytała z pewnym zainteresowaniem, uważnie przyglądając się jego odznace. — Ten Longbottom? Jak Erik Longbottom? — zmrużyła oczy, kiedy tak zlustrowała jego twarz, szukając w niej jakichś elementów pokrywających się z fotografią, którą miała w pamięci. — Nie sądziłam, że ktoś pana pokroju zawita w naszym cyrku. Drugie miejsce w rankingu najbardziej pożądanych kawalerów w Wielkiej Brytanii — klasnęła w dłonie wesoło, by zaraz szturchnąć Elaine w ramię. — Pamiętasz? Pokazywałam ci go chyba nawet, kiedy tylko wyszedł. Ranking w sensie — pochyliła się nad nią na moment, te słowa bardziej adresując do niej, niż stojącego przed nimi funkcjonariusza i nawet przy tym nieco ściszając głos. Nie to, żeby była jakąś przesadną fanką czy to Erika, czy to każdego innego kawalera wymienionego na liście, ale kto wie, może pan detektyw im się tu zaraz speszy. - Dalej jest pan wolny? - zachichotała jeszcze, w końcu jednak w większości przeganiając wesołość z ust.

— To cyrk, tutaj każda noc jest pełna wrażeń. Nie było to jednak nic wykraczającego poza normę — wytłumaczyła grzecznie. Jeśli liczył na jakieś obszerne wytłumaczenie, że okropnie zapili, to niestety mógł się tutaj trochę przeliczyć.

— Skargi? — uniosła brwi w powątpiewaniu. - Nie powinno być żadnych skarg — i powiedziała to tonem, który jasno sugerował znajdującą się na końcu tej myśli kropkę. Zaklęcia wyciszające zostały nałożone i nikt nie miał prawa zgłaszać ich za zakłócanie porządku tego typu. Prawda...? — Widzi pan, detektywnie Longbottom, nakładamy specjalne zaklęcia, które mają na celu ograniczyć przypadkowym przechodniom nieprzyjemnych wrażeń i jeśli ktoś nas zgłosił, to jest to definitywnie mowa nienawiści — splotła ręce przed sobą, mimowolnie pukając lekko palcem w ramię o które opadła dłoń.

Kobieta Guma
I won't go down you're blushing bride
Under the water I'll be sharpening my knife
Na pierwszy rzut oka widzisz ogrom rudych i niesfornych włosów. Potem dostrzegasz, że dziewczyna ma jasną, bladą cerę i niebieskie oczy. Jest dosyć niska (154 cm) i to pomaga jej w wykonywaniu większości zadań związanych z jej elastycznością. Na co dzień ubiera się w zwiewne, lekkie i dziewczęce sukienki, a podczas występów ubiera obcisły kostium, w którym łatwiej jej pracować.

The Little Fox
#4
11.12.2023, 23:18  ✶  

Elaine starała się uśmiechać, gdy Flynn i Jim uderzali w dzwon, ale w głowie nadal myślała o Laurencie. Wczoraj pod wieczór dopiero udało się jej odmienić z powrotem w swoją ludzką postać. Dostała oczywiście burę od Felixa, ale ostatecznie i tak się na nią nie gniewał. Gdy doszły do nich informacje, że zbliżał się Brygadzista wyciągnęła z koszyka pojemnik z ciastem i kazała go zostawić chłopakom w przyczepie. To powinno ich na chwilę zatrzymać, a na pewno Flynna. Wysłuchała tego, co mówiła Layla, ale zaraz odwróciła się do Brygadzisty z szerokim oraz wesołym uśmiechem. Odstawiła koszyk na ziemię i zerknęła na swoją siostrę.

Totalnie odznaka jej nic nie mówiła, mogłoby tam zostać napisane Piotruś Pan, a ona miałaby to gdzieś, bo literki jej nie lubiły, albo ona ich nie lubiła. Ostatnio jednak zaczęła się coś uczuć i już znała te, które miała we własnym imieniu. Częściej je zauważała. Zauważyła, więc że jest tam literka E! Brawo lisku, jesteś zdolną dziewczynką chciałoby się krzyknąć, ale teraz jedynie wysłuchała słów Brygadzisty, a potem swojej siostry i przytaknęła jej, że pamięta o takim. Layla jej czytała ten ranking, nadal nie rozumiała sensu robienia czegoś takiego, ale przynajmniej wiedziała, że miała do czynienia z pożądanym panem w Londynie? Dobra renoma. Elaine zmarszczyła brwi słysząc o skargach. Dziwne.

– To fakt, nie powinno być takich skarg – potwierdziła słowa siostry. – Sprawdzał pan, czy są one prawdziwe? Może ktoś się uparł? – dodała. Totalnie nie wiedziała jak wygląda składanie skargi, bo sama nigdy żadnej nie złożyła. Jak słyszała dźwięki głośnej zabawy po prostu dołączała do niej. – Wie pan, panie Longbottom jak to jest. Wiele osób uwielbia chodzić do cyrku, ale są też tacy, którzy zazdroszczą i po prostu uprzykrzają nam życie – zauważyła. Miała ochotę go zapytać też o tych ludzi ze snu, o których rozmawiała ze Stanleyem na początku czerwca, ale to nie była odpowiednia pora na takie rozmowy. Miała nadzieję, że nie będą mieli kłopotów, bo Alex już miał wystarczająco na głowie. Nie miała z Borginem kontaktu od bardzo dawna, a była ciekawa, czy w końcu ta sprawa zostawała rozwiązana. 

viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#5
14.12.2023, 19:50  ✶  

Longbottom momentalnie oblał się czerwienią, gdy Layla rozpoznała go na podstawie artykułu. Przyzwyczajaj się, to twoja nowa codzienność, pomyślał z przekąsem, kiwając z nieco niespokojnym uśmiechem głową. Ugh, wiedział, że te wszystkie wywiady się tak skończą. Nic dziwnego, że Brenna wolała się trzymać z daleka od fotografów i reporterów. Rozpoznawalność potrafiła utrudnić robotę. Jak nie przeprowadzi tej sprawy, jak należy, to ucierpi nie tylko jego opinia zawodowa, ale też wizerunek. Wizerunek, który obecnie miał reprezentować nie tylko Brygadę Uderzeniową, ale też cały ród i zestaw bardzo określonych wartości...

— Tak, dalej wolny — skłamał, cmokając cicho. Na dobrą sprawę sam nie wiedział, ile w jego słowach było fałszu, a ile prawdy. Tak to jest, gdy nie ma się czasu porozmawiać z drugą osobą szczerze, bez ogródek i... Pokręcił głową. — Do tej pory po prostu nie było okazji. — Wzruszył sztywno ramionami. — To chyba wasz pierwszy raz tak blisko centrum?

Jeśli nie, to dziwne, że wcześniej nie wpadło tyle skarg, pomyślał. Jeśli chociaż część zgłoszeń była prawdziwa, to cyrkowcy i tak prezentowali się nieco jak banda rozrabiaków. Nieszkodliwych dla ogółu, ale jednak. Pokiwał powoli na słowa Layli, pozwalając jej się w pełni wypowiedzieć. Nie miał w zwyczaju komuś przerywać.

— Czy te zaklęcia dalej działają? — spytał, sięgając po swój dzienniczek. — Jak często je odnawialiście od przyjazdu? Macie na to jakąś licencję, skoro to niestandardowe zabezpieczenia?

Taki papierek mógłby sporo ułatwić. Zwłaszcza jeśli został zdobyty w pełni legalnie, miał wszystkie pieczątki i podpisy. W takim wypadku wystarczyło wszystko zrzucić na karb niestabilnej magii. Jeśli cyrkowcy zrobili wszystko, jak należy, to nie można było ich obarczyć jakimś bardzo wysokim mandatem...

— Rozumiem. Właśnie po to tu jestem. Żeby dowiedzieć się, czy jakiekolwiek wydarzenia między różnymi wersjami się pokrywają — powiedział przymilnie. Biorąc pod uwagę, że część donosów była dosyć... kolorowa, nocna zmiana chyba nie do końca wiedziała, co zrobić z tym fantem. — Czyli rozumiem, że nic wam nie wiadomo o nocnych walkach z udziałem lwów i tygrysów, podczas których przyjmowano zakłady?

Zerknął na Elaine, przekrzywiając nieco głowę w bok. Nie wyglądała na kogoś, kto ustawiałby walki dzikich zwierząt. Nie mówiąc już o zakładaniu się o to, który zwierzak pierwszy oberwie łapą od drugiego. Może mieszkańcom kamienicy coś się przywidziało? Plac nie był na podwórku; do najbliższych klatek schodowych był spory kawałek. Poza tym, w nocy była ograniczona widoczność... Mimo wszystko postanowił kontynuować swój wywód.

— Sąsiedzi słyszeli też głośne i zbereźne ballady o dzikim sek... dzikiej miłości, paleniu narkotyków i...ekhm haju który ma trwać do brzasku? — Sądząc po tym, jak Layla zaprzeczała, jakoby na polu cyrkowym doszło do jakichkolwiek dzikich imprez, podejrzał, że kobieta może wytoczyć ciężkie działa i walczyć o swoje racje w tej kwestii. — Oprócz tego narzekano też na puszczanie zajączków na okna oraz... — Tutaj musiał zerknąć do swojego notatnika, w którym zapisał wszystkie problemy, jakie ponoć wynikły na osiedlu. — Jedna kobieta z Pokątnej, po sąsiedzku, uważa że została przez was przeklęta. „W swoich snach widzę mojego męża, który ucieka w środku nocy, aby dołączyć do tych cyrkowców i zostać klaunem. Doprowadza mnie to do szału”. — Zagryzł dolną wargę, zerkając na obie czarownice. Nawet on nie do końca wierzył w zasadność tej konkretnej skargi. — Tak między nami, to ciężko jej będzie to udowodnić.

Chrząknął znacząco, chowając notatnik do wewnętrznej kieszeni munduru. Teoretycznie mógł wystawić mandat na podstawie samej ilości zgłoszeń, jednak niektóre z nich nie do końca trzymały się kupy. W część był w stanie uwierzyć, w inne już niekoniecznie. To by mu ułatwiło robotę. Szybkie wypisanie papierka, a odpowiedzialność za wyjaśnienie sprawy przeszłaby na zupełnie inny dział, do zupełnie innego biura i do zupełnie innych ludzi. Nie chciał jednak robić tego po łebkach. Zwłaszcza że kobiety wydawały się pewne swoich racji.

— A co się działo od waszego przyjazdu... Według was? Ta pełna wrażeń noc, która nie wykraczała poza normę? — Uniósł pytająco brwi. — Co robiliście, czy ludzie reagowali na was jakoś dziwnie?



the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
termagant
A knife?
Are you flirting with me?
Wysoka, bo mierząca sobie 177 centymetrów, o atletycznej, smukłej sylwetce. Ciemna karnacja, orzechowe oczy i ciemnobrązowe włosy i miedzianym połyskiem, w stanie naturalnym skręcające się w burzę loków. Na co dzień często się garbi, chcąc odjąć sobie parę centymetrów.

The Tempest
#6
22.01.2024, 17:06  ✶  
Layla uśmiechnęła się do Erik wesoło, widząc jak rumieni się pod wpływem jej słów. Chociaż prawdę powiedziawszy, myślała że podobni jemu dość szybko przyzwyczajają się do otaczającej ich sławy czy zainteresowania jakie mogą wywoływać. Bo przecież jeszcze zanim w gazetach pokazały się te śmieszne artykuły o najlepszych kawalerach i pannach Londynu, też dało się słyszeć o Longbottomie. To tu to tam dało się znaleźć jego nazwisko wysmarowane pod jakimś komentarzem czy zdjęciem. Wystarczyło tylko czytać gazety.
— Nie powinien się pan tak tym chwalić na prawo i lewo, bo zaraz obsiądzie pana gromada fanek — uśmiechnęła się do niego życzliwie, chociaż może odrobinę tak, jakby próbowała mu wyjaśnić najbardziej podstawową życiową prawdę. Była niemal pewna, że gdyby tylko odpowiednio głośno wypowiedzieć wariację słów Erik Longbottom i wolny, chociażby w tym momencie, to zaraz ktoś by się w ich otoczeniu tą informacją odpowiednio zainteresował.
— Oh nie. Pojawiamy się przy Charing Cross Road cyklicznie. To bardzo wygodne miejsce, żeby się rozstawić. Blisko Pokątnej, ale wciąż jest na wszystko odpowiednio dużo miejsca — wyjaśniła, może tylko trochę dziwiąc się, że nie był tego świadomy. W końcu było coś przyciągającego w momentach, kiedy cyrk wyrastał w mieście niczym grzyby po deszczu. Wszyscy wydawali się zawsze zaskoczeni tym, jak szybko wzrastały namioty, a jednocześnie wyczekiwali tej chwili z niecierpliwością, spragnienie pstrokatych barw, roześmianych artystów i zapachu płynącego z budek z jedzeniem.
— Tak — odpowiedziała trochę sztywno, zerkając na moment na Elaine, jakby szukając w niej w tym momencie potwierdzenia. Bo przecież musiały działać, prawda? A przynajmniej powinny. Kiedy ostatni raz je sprawdzała, to wszystko wydawało się działać jak należy, ale... no dobrze, czy ona w ogóle je sprawdzała?
— Jeśli chodzi o wszelkie pozwolenia i licencje, to wszystko posiadamy — chyba jakoś wyjątkowo, ale tego oczywiście nie zamierzała dodawać. Czasem zdarzało im się ustawiać nie posiadając wszystkich potrzebnych dokumentów, ale z tego co ostatnio rozmawiała z Alexandrem, w tym roku mogli sobie pogratulować i to z pocałowaniem w rękę.
Layla mrugnęła. Bardzo powoli i w sposób, który świadczył o tym że poważnie zastanawiała się nad tym, czy właśnie się nie przesłyszała. Walki lwów i tygrysów? Przez moment tak stała i patrzyła na Longbottoma, jakby się właśnie z choinki urwał, albo może z kimś wątpliwym na rozumy pozamieniał, ale chyba wyglądał na nawet poczytalnego.
— Nic mi o tym nie wiadomo — powiedziała powoli, chyba wciąż nie do końca dowierzając, że musiała pana władzę zapewniać, że nikt tu sobie nie urządza walk zwierzą. Co prawda Elaine mogła kogoś pogryźć, ale nie było tutaj mowy w tym momencie o wściekłych lisach. Nie znaczyło to jednak, że jakoś mimowolnie nie spojrzała na Lisiczkę, kiedy tak obok niej stała. — Zwierzęta w naszym cyrku stanowią część naszej rodziny. Nikt nie zrobiłby czegoś takiego — dodała po chwili, o wiele pewniej i bardziej zdecydowanym tonem, wyrywając się z pewnego zamyślenia.
Reszty zarzutów wysłuchała w milczeniu i z odpowiednio skwaszoną miną, na wzmiankę o kobiecie i jej profetycznych snach, unosząc dodatkowo brwi. Ostatkiem sił powstrzymała się, żeby wspomnieć złośliwie o tym, że mąż tej pani to chyba był trochę za stary, bo wiadomo że oni z ulicy zabierali tylko dzieciaki.
— Bzdury i pomówienia — podsumowała to wszystko, ściągając na moment usta w pełnym zniesmaczenia grymasie. — Panie Longbottom, to jest cyrk. Niektórym ludziom się może to nie mieścić w głowie, ale jesteśmy poważną placówką rozrywkową — rzuciła, tak jakby go na wejściu nie przywitał popis w wykonaniu Jima i Flynna, który w sumie mógł mówić sam za siebie. — Jesteśmy tutaj od... ledwo czterech dni. W czwartek dojechaliśmy tutaj. W piątek rozpoczęliśmy akcję promocyjną, bo weekend to dla nas pracowity okres. 1 i 2 prowadziliśmy regularne występy, które trwały zaledwie do późnych godzin wieczornych — nie nocnych! — Jeśli pan chcę, mogę podzielić się rozkładówką, która zawiera rozpiskę standardowych atrakcji i występów na arenie. Nie mówiąc już o tym, że kiedy tylko przybyliśmy tego 29 czerwca, pierwsza rzecz jaka została zrobiona, to okazanie odpowiednich dokumentów przedstawicielce Brygady Uderzeniowej.
Kobieta Guma
I won't go down you're blushing bride
Under the water I'll be sharpening my knife
Na pierwszy rzut oka widzisz ogrom rudych i niesfornych włosów. Potem dostrzegasz, że dziewczyna ma jasną, bladą cerę i niebieskie oczy. Jest dosyć niska (154 cm) i to pomaga jej w wykonywaniu większości zadań związanych z jej elastycznością. Na co dzień ubiera się w zwiewne, lekkie i dziewczęce sukienki, a podczas występów ubiera obcisły kostium, w którym łatwiej jej pracować.

The Little Fox
#7
29.01.2024, 20:56  ✶  

Przekrzywiła z zaciekawieniem głowę, gdy Erik zawstydził się słowami Layli. Uśmiechnęła się do niego ciepło jakby chciała go pocieszyć, że nie musi się wstydzić, ze wszystko będzie dobrze, że sława nie jest zła, ale milczała. Wolała dać mówić Layli – to ona była tą mądrzejszą. Sama Lisiczka po prostu jej przytakiwała i ewentualnie robiła oburzoną minę, gdy wychodziły jakieś karygodne fakty na temat ich całej rodziny. No absurd.

– Na pewno działają – powtórzyła szybciutko, ale w głosie pojawiła się nutka niepewności, którą natychmiast zakryła kaszlnięciem i chrząknięciem jakby zagryzło ją coś w gardle. Nie miała pewności, czy działały. Nie ona zajmowała się nakładaniem tych zaklęć. Kto się w ogóle tym zajmował? Layla, czy może Alex? Pewnie Alex, ale na razie go tu nie było, więc musiały sobie jakoś radzić. Jeśli chodziło o licencje; to też nie miała zielonego pojęcia, ale pokiwała głową na słowa Layli. Jak ona mówiła, że mają to znaczy, że mają! Żaden Erik, czy baba z dziwnymi snami nie powinien podważać słów jej siostry, nie?!

Wybałuszyła oczy na mężczyznę, gdy wspomniał o walkach zwierząt. No nie. Sama Elaine bywała lisem i nie wyobrażała sobie, aby jej rodzeństwo urządzałoby sobie walki między lwami, czy też właśnie nią! Pokręciła z niedowierzeniem głową. Fiery też nie pozwoliłaby, aby jej bracia byli zagrożeni w jakiś sposób, żeby ktokolwiek ich skrzywdził nie?

– Dokładnie, nikt tutaj nie zrobiłby czegoś tak okrutnego – odparła zakładając ręce na klatce. Chciała Erika poczęstować ciastkiem, ale na razie nie zasługiwał na takowe. No jak to tak, że wierzy w takie bzdury. Na wieść o kobiecie, która twierdzi, że została przeklęta uniosła jedynie brew ku górze. ABSURD! Chciała krzyknąć, ale milczała, pozwalając Layli mówić. Była w tym niesamowita, a Elaine wręcz spijała jej słowa z ust. Chciała je zapamiętać, część z nich dlatego, że nie znała ich definicji i musiała zapytać Felixa o co chodzi.

– A jeśli chodzi o brzydkie piosenki to też mogą być jacyś chuligani z okolicznych domostw, proszę pana. Łatwo jest zrzucać winę na nas – dodała jeszcze Elaine przyglądając się mu uważnie. – Jesteśmy artystami, a nie jakimiś ulicznymi rzezimieszkami – czuła dumę, że użyła takiego słowa, bo poznała je niedawno od Felixa i czekała na moment, w którym będzie mogła go użyć. Nie. Elaine nie była tempa jak stary nóż do mięsa, który dawno nie widział ostrzałki, ale czasami brakowało jej słów, bo nie czytała książek. Na ostatnie pytania po prostu pozwoliła wypowiedzieć się Layli, bo po co miała powtarzać jej słowa?

viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#8
30.01.2024, 22:08  ✶  
Na końcu języka zatańczyła mu fraza ''Szybko biegam'', jednak w porę powstrzymał się przed tym komentarzem. Zamiast tego uśmiechnął się tylko kwaśno, rozglądając się z niepokojem na boki, jakby oczekiwał, że z którejś z pobliskich kamienic faktycznie wyskoczy tłum rozochoconych kobiet. Wzdrygnął się na samą myśl. Kiedy robił za rzecznika prasowego Brygady Uderzeniowej, przynajmniej mógł się w dowolnym momencie wycofać do biur Ministerstwa Magii. Podczas pracy w terenie musiał się nieco bardziej wycwanić, żeby komuś uciec.

— Czyli lokalni mieszkańcy was kojarzą — wywnioskował Erik, wysłuchując z uwagą tłumaczeń Layli.

Może cyrkowcy faktycznie byli niewinni? Coś mu w tym wszystkim nie grało. Skoro rozstawiali się w tej okolicy regularnie, a pracownicy byliby rozrabiakami, to skargi powinny towarzyszyć ich poprzednim wizytom. Takowych jednak Longbottom sobie nie przypominał. Jasne, możliwe, że po prostu zbadanie tych incydentów przypadało do tej pory innym Brygadzistom, jednak słyszałby przynajmniej plotki. Może jakiejś grupie sąsiadów się nudziło lub nie spodobało im się coś w zachowaniu gości? Może jakiś gibki cyrkowiec wpadł w oko czyjejś żonie i facet się teraz mścił?

— Rozumiem. To bardzo miłe z waszej strony, że je traktujecie w ten sposób — przyznał miękkim głosem Erik. Chociaż wielu czarodziejów i czarownic uznawało zwierzęta i magiczne stworzenia za swych sojuszników i przyjaciół, tak równie wielu z nich nie miało problemów z tym, aby traktować je jako źródło zysku bez nawet cienia empatii. — To może przejdziemy się do nich razem? — Przesunął mimowolnie kolejne karty swojego notesu, aby zaraz podnieść wzrok na Laylę. Bądź co bądź, wysunęła się na pozycję liderki w tej dwuosobowej grupie. — Sprawdzimy, czy faktycznie ze zwierzętami jest wszystko w porządku i wyeliminujemy w ten sposób przynajmniej te oskarżenia?

Uniósł pytająco brwi. Nie szukał pretekstu do tego, aby przyłapać kobiety na kłamstwie. Potrzebował jednak jakichś dowodów do uformowania podstawy, jaką mógłby wykorzystać w oficjalnym raporcie. Gdyby wykazały się tak dużą chęcią współpracy, na pewno wpłynęłoby to pozytywnie na obtaz grupy cyrkowej w biurach Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów. Kto wie, może nawet sprawiłoby, że zerkano by łaskawszym wzrokiem na ewentualne skargi na ich temat w przyszłości? Życie w zgodzie ze służbami bezpieczeństwa było w końcu dosyć opłacalne.

Najwyraźniej nie wszyscy tak sądzą, pomyślał z przekąsem, na dźwięk słów "poważna placówka rozrywkowa". Po części rozumiał, czemu lokalni mieszkańcy mogli podchodzić nieufnie do cyrkowców. Na swój sposób byli obcym elementem w sąsiedztwie; przyjeżdżali na parę dni, a potem znikali i na dobrą sprawę nigdy nie było wiadomo, kiedy wrócą. Ciężko było też przewidzieć, czego można się spodziewać podczas ich kolejnej wizyty. Dolohvzbiłby tutaj istną fortunę, pomyślał Erik, jednak zaraz odpędził od siebie tę myśl.

— Niektórzy nie zauważają różnicy — przyznał z niechecią, kiwając powoli głową na komentarz Elaine. — Czyli podsumowując: nie odbywają się tutaj nielegalne walki dzikich zwierząt, a za pijackie przyśpiewki są odpowiedzialni lokalni chuligani?

Jak tak teraz o tym myślał, to nie było to takie znowuż nieprawdopodobne. Charing Cross Road było rzut kamieniem od Pokątnej, a jak tak się nad tym zastanowić, to z głównej ulicy było bardzo blisko na Nokturn. A tamtejszy element często wyściubiał nosa poza swoją alejkę.

— Proponuję układ. Zobaczymy, czy z waszymi zwierzakami jest wszystko okej, podpiszecie rozkładówkę występów, okażecie aktualne licencje i obiecacie, że zaklęcia ochronne zostaną rzucone drugi raz. — Przesuwał wzrok z jednej kobiety na drugą. — Sprawa zostanie między nami, nie będzie żadnego mandatu czy wpisu do akt. W zamian za to, że dopniecie zabezpieczenia na ostatni guzik, z mojej strony będziecie mieć czystą kartę.

W jego mniemaniu była to uczciwa propozycja. Nie groził im wysokimi karami, nie sugerował tego, że za odpowiednią kwotę przymknie oko na dotychczasowe skargi... Po prostu wyciągał w ich stronę pomocną dłoń. Upewnienie się, że obozowisko było odpowiednio zabezpieczone, leżało zarówno w interesie cyrkowców, jak i okolicznych mieszkańców. Nawet jeśli doszło do zakłócenia ciszy nocnej na osiedlu, teraz cyrkowcy mieli okazję do tego, aby naprawić swój błąd.


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
termagant
A knife?
Are you flirting with me?
Wysoka, bo mierząca sobie 177 centymetrów, o atletycznej, smukłej sylwetce. Ciemna karnacja, orzechowe oczy i ciemnobrązowe włosy i miedzianym połyskiem, w stanie naturalnym skręcające się w burzę loków. Na co dzień często się garbi, chcąc odjąć sobie parę centymetrów.

The Tempest
#9
24.02.2024, 07:12  ✶  
— Owszem — kiwnęła zdawkowo głową. Niech ona tylko dorwie tego gagatka, co to postanowił złożyć na nich skargę, to udusi dosłownie gołymi rękami. Wtedy dopiero będzie można ich o coś oskarżyć, o ile w ogóle ktokolwiek znajdzie wtedy na to dowody. Fakt, że ktoś się mścił za jakąś głupotę, wydawał jej się zwyczajnie najbardziej prawdopodobny, czy to chodziłoby o złe sny jakieś przewrażliwionej żony, czy twierdzenie że śpiewane przez żuli piosenki tak naprawdę nucą cyrkowcy.

To było miłe, owszem, ale w jakiś sposób to stwierdzenie brzmiało dziwnie płytko, kiedy wzięło się pod uwagę fakt, że część z nich faktycznie była rodziną, a dokładnie braćmi Fiery.
— Jeśli pan sobie życzy — wzruszyła ramionami. Nie miała sensu sprzeczać się z nim w tej sprawie, bo jakiekolwiek próby wykręcenia się teraz, okazałyby się pewnie podejrzane. Uśmiechnęła się więc do Erika lekko, potem tylko z ochotą przyznając mu rację w podsumowaniu, jakie im zrobił.

— Brzmi jak plan. A teraz zapraszam za nami — machnęła dłonią, wskazując kierunek i prowadząc między otaczającymi ich namiotami i wozami. Nie mieli przecież niczego konkretnego do ukrycia, a przynajmniej niczego o czym było jej wiadomo. Między pasiastymi płótnami witały ich śmiechy grasujących tam cyrkowców, którzy zajęci byli swoimi sprawami. Część faktycznie pracowała, inni natomiast wygłupiali się, robiąc na poczekaniu jakieś swojej sztuczki. Na całe szczęście jednak, nikt nie docierał do poziomu Jima i Flynna.

Spacer nie był długi i w końcu dotarli do namiotu, który z pozoru był dokładnie taki sam, jak każdym inny. Layla jednak zatrzymała się przy nim, uśmiechając najpierw do Erika, a potem i do Lisiczki.
— Ja pójdę po dokumenty, a Elaine pokaże panu co i jak. Zaraz będę - zatrzymała się na moment za dziewczyną, kładąc jej na ramionach dłonie w geście dodającym otuchy. Niestety, ale te papiery musiała przynieść sama, bo rudowłosa nawet nie wiedziałaby które to, ale Layla wierzyła, że ta da sobie z Erikiem radę wręcz wyśmienicie. Z resztą... nie chciała rozmawiać z funkcjonariuszem pod wozem Alexandra, kiedy ten spał. Sama wejdzie tam ciszej i równie dyskretnie stamtąd zniknie. Uśmiechnęła się jeszcze raz do Longbottoma i ruszyła stronę wozu naczelnika.
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#10
01.07.2024, 22:09  ✶  
Obejrzał się czujnie przez ramię, gdy Layla oświadczyła, że sama przyniesie dokumenty i ruszyła w stronę jednej z przyczep. Mobilne biuro? Ciekawe rozwiązanie, pomyślał przelotnie Longbottom, wyobrażając sobie, jak by to było, gdyby Brygada Uderzeniowa załatwiła sobie podobne wozy. Mobilne posterunki Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów...

Huh, jakby porozmawiać z ekspertami od magii translokacyjnej i technologii świstoklików, to może nawet udałoby im się stworzyć podobny prototyp. Z drugiej strony, pewnie poszłoby na to tyle galeonów, że projekt zostałby zamknięty w fazie testów. Eh, pieniądze. Wszystko zawsze kręciło się wokół galeonów i czeków. Oderwał wzrok od jednej artystki, aby zaraz zwrócić twarz ku drugiej.

— No dobrze, to zaczynajmy. Pani przodem — odezwał się do Elaine, uśmiechając się do niej uprzejmie. — Bardzo chętnie bym posłuchał przy okazji o tych waszych tygrysach...

Chwilę później zniknął wraz z lisiczką w namiocie zwierzęcym, gotów z odpowiednio bezpiecznej odległości przyjrzeć się wszelkim zabezpieczeniom nałożonym na klatki, jak i sprawdzić, czy osobniki, jakimi opiekował się cyrk faktycznie były w dobrej kondycji. Wprawdzie żaden był z niego zoolog czy weterynarz, ale dostrzeżenie śladów po agresywnych walkach raczej nie stanowiłoby dużego wyzwania dla detektywa. Bądź co bądź, Erik był w branży już od paru dobrych lat. Na pewno sobie ze wszystkim poradzi.

~~*~~

— Na pewno ucieszy panie informacje, że z papierami jest wszystko w porządku — oświadczył z zadowoleniem, unosząc wzrok znad pliku dokumentów. Nadszedł koniec inspekcji. — Wszelkie zgody i uprawnienia są aktualne, więc pod tym względem cyrk jest czysty. Chociaż... Z tego, co widziałem, jedna z licencji może się wyczerpać za kilka miesięcy, jeśli jej nie przedłużycie, więc dobrze by było o tym pamiętać.

Wysunął zabarwioną na różowo kartę, co by kobiety wiedziała o której mówił, po czym przekazał zestaw papierów artystce The Tempest. Nie radzą sobie tak źle, jak myślałem, pomyślał przelotnie, karcąc się jednak zaraz za tak stereotypowe myślenie. Część jego znajomych z pracy mogła wypatrywać w cyrkowcach potencjalnego zagrożenia. Bądź co bądź, byli poniekąd ''dzikim'' elementem na ulicach miasta, który zjawiał się nagle i równie niespodziewanie znikał, aby przenieść się do innej mieściny. A to jednak sugerowało zachowanie większej ostrożności, gdy akurat bywali w okolicy.

— Wydaje mi się, że ode mnie to będzie tyle — dodał z lekkim wahanie, rozglądając się czujnie na prawo i lewo, jakby oczekiwał, że spomiędzy namiotów nadejdzie jakiś jego współpracownik. — Tak jak mówiłem - nie będzie mandatu, ani też żadnej notki. Jednakże z racji na to, że jednak jakieś skargi na was wpłynęły... Jakkolwiek irracjonalne... Polecałbym wzmocnienie magicznych barier antymugolskich wokół obozowiska. I wyciszających. Po kilku dniach dzielnica powinna przyzwyczaić się do eee gości.

Skinął głową z kwaśną miną, dziękując w duchu Merlinowi i Matce, że powstrzymał się przed nazwaniem ich intruzami. Nie chciał eskalować tego durnego jednostronnego konfliktu między mieszkańcami dzielnicy a cyrkowcami. Jak będą ciągle sobie wytykać, że wchodzą sobie w paradę, to będę tylko się coraz bardziej nakręcać. A to będzie wiązało się z jeszcze częstszymi wizytami Brygadzistów z Ministerstwa Magii. A tak? Teoretycznie wizyta się odbyła, zalecenia co do zabezpieczeń zostały przekazane i to w bardzo przyjazny sposób! Jeśli cyrk się zastosuje, to może na tych kilku skargach się skończy i wszyscy ruszą w swoją stronę.

— Nie będę zabierał paniom więcej czasu — stwierdził, kłaniając się przed nimi w pas. — Życzę spokojnego dnia i udanych występów po zmroku. Oby były bezpieczne dla wszystkich.

Po pożegnaniu się z artystkami cyrku Bellów Longbottom ruszył z powrotem w stronę przejścia na ulicę Pokątną. Cóż więcej mógł zrobić? Pozostało tylko wierzyć, że Bellowie wzmocnią zaklęcia otaczające obozowisko, a po interwencji ze strony sił bezpieczeństwa zostaną im tylko pozytywne wspomnienia. Bądź co bądź, gdyby wpadł to ktoś o dużo ostrzejszym charakterze, to cała ta sytuacja mogłaby wyglądać zupełnie inaczej, czyż nie?

Postać opuszcza sesję


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Eutierria (184), Erik Longbottom (2452), The Tempest (1859), The Little Fox (766)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa