Rozliczono - Nora Figg - osiągnięcie Badacz Tajemnic I
Sesja prowadzona przez Brennę, III etap fabuły Catherine Barlow
*
Catherine Barlow przetransportowano do Warowni. Nie miała pozostać tu długo - zaledwie dzień, nim zostanie odesłana w dalszą drogę. Umieszczono ją na razie w pokoju na poddaszu, niedawno wyremontowanym, aby przypadkiem nie wpadła na któregoś z gości czy mieszkańców, którzy niekoniecznie byli wtajemniczeni we wszystkie posunięcia młodych Longbottomów. Gdy Norę posłano na górę i usłyszała "proszę", miała jeszcze okazję zobaczyć, jak Brenna ściska Catherinę, a potem odsuwa się, wypuszczając ją z objęć.
Minęły się w drzwiach. Cały poprzedni dzień Brenna spędziła na służbie, jak zresztą większość nocy, a teraz również ruszała do Ministerstwa. To że tak mało czasu spędziła poza Biurem miało chronić w razie podejrzeń, że jednak widmowidząc... zobaczyła nieco więcej.
- Jest trochę poraniona, ale raczej nie potrzebuje uzdrowiciela. Za to przyda się coś na sen bez koszmarów - mruknęła cicho do Nory, zanim ruszyła w stronę schodów.
Ktoś te ostatnie godziny, nim zabiorą Catherine teleportacją łączoną kawałek stąd, a potem wsadzą w pociąg - bo takie środki transportu zdawały się teraz najbezpieczniejsze, znacznie rozsądniejsze niż sieć Fiuu - powinien dotrzymać kobiecie towarzystwa.
Barlow, siedząca na łóżku, zwróciła spojrzenie ku Norze. Oczy miała wciąż te same, jasne i teraz wypełnione łzami. Nie zmieniła się jej drobna figura i niski wzrost. Włosy zostały jednak obcięte, a twarz była zupełnie obca: odmieniona już magią Potterów. Miała na sobie nieco zbyt duże ubranie, pewnie pożyczone przez Brennę lub Mavelle. Nie wyglądała na poważnie ranną: pokaleczone miała tylko stopy, podparte teraz na podnóżku, zapewne po tym, jak biegała boso po ulicach Londynu. Była za to blada, oczy miała podkrążone i wydawała się skrajnie zmęczona, zarówno psychicznie, jak i fizycznie.
Zmusiła się do uśmiechu.
- Cześć - powiedziała, wierzchem dłoni ocierając łzy. - Wyglądam zupełnie, jak nie ja, co? Wiem, że głupie przejmować się czymś takim w takiej sytuacji, ale trochę minie, zanim się przyzwyczaję. Chociaż teraz jestem ładniejsza niż byłam. Zawsze nie cierpiałam mojego zadartego nosa.