Dolina Godryka
![[Obrazek: LvRLp2J.png]](https://secretsoflondon.pl/imgproxy.php?id=LvRLp2J.png)
Stoję sobie nad jeziorem,
W piersi rzewne tłumię żale
I kamyczek po kamyczku
Rzucam z wolna hen na fale.
W środku wszyscy doskonale się bawili, z zewnątrz nie wyglądało to tak zjawiskowo.
I nie chodziło o to, że się źle bawił. W sumie... nie bawił się wcale. Dla Samuela zabawa miała zdecydowanie odmienną definicję, aniżeli przebywanie pośród ludzi w głośnym i zupełnie obcym (choć bezsprzecznie udającym swojskie) środowisku. Muzyka bardzo szybko stała się uciążliwa, zbyt głośna. Ciało z ulgą przyjęło chłód sierpniowej nocy, pozwalając winu i efektom magicznych drinków do końca ulecieć w niebo.
Znalazł sobie drzewo, takie prawdziwe, z widokiem na wyjście i czekał.
Taniec wyprowadził go z równowagi, trzeba było to przyznać autorowi i słowom, że trafiał w samo sedno. Wszystkie jego problemy, TE problemy, były wczoraj odległe, Nora była zakopana wraz z całym gąszczem uczuć gdzieś głęboko, w piwnicy jego podświadomości. To był zamknięty rozdział, który czasem dawał o sobie znać, a teraz... teraz gdy od maja przebywał niemal bez przerwy w Dolinie Godryka... teraz ten rozdział coraz dobitniej stawał się jego teraźniejszością, a każda chwila, każde uderzenie serca przybliżało go do tego momentu...
... do konfrontacji.
Nie było o czym rozmawiać.
Wmawiał to sobie tyle lat, ba! nawet o tym nie myślał, nie miał sobie czego wmawiać. Powiedzieli sobie wszystko, wtedy, na peronie gdy pojawił się bez walizki i oznajmił jej, że zostaje. Że to koniec.
Możliwe, że tylko śmierć obwieściłaby koniec ostateczny, a oboje żyli, oboje trwali, oboje wzrastali z wielką raną zadaną sobie na wzajem niemalże dekadę temu.
Oddychał spokojnie, ubrany w koszulę i garnitur Morpheusa Longbottoma, stojąc pod zabawą zorganizowaną w pełni przez Brennę Longbottom, bojąc się, że zaraz zobaczy ich razem: Erika również Longbottoma i Norę, że znowu poczuje coś, czego smaku nie znał i nie rozumiał. Przed czym chciał uciec, a co pokazywało mu, że wrażliwe serce wciąż bije, że chciałoby wiele, o wiele więcej niż miało w tej chwili.
Trzeba to sobie w końcu wyjaśnić.
Tak mówił sobie, tak powtarzał, ukoronowany posrebrzanym diademem, czekając w chłodzie sierpniowej nocy. Prawie już trzeźwy, niepewny nadchodzących godzin.