• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Śmiertelnego Nokturnu Podziemne Ścieżki v
1 2 Dalej »
[14 lipca, Głębina] Skowronki bardzo ładnie śpiewają | Stanley & Nicholas

[14 lipca, Głębina] Skowronki bardzo ładnie śpiewają | Stanley & Nicholas
Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#1
01.04.2024, 22:58  ✶  
14 lipca 1972, Głębina
Stanley Andrew Borgin & Nicholas Travers

Życie miało swoje zasady. Każdy musiał się do nich stosować - nawet jeżeli ich nie znał. Pech chciał, że był pewien chłopak, który nie do końca rozumiał jak się sprawy mają na Nokturnie. Podbierając butelkę z magazynu "Głębiny", nie zdawał sobie sprawy na to co go będzie czekało. W zasadzie Stanley też nie wiedział - miał problem z którym musiał coś zrobić. Na całe szczęście przypomniał sobie o swoim kuzynie i nie omieszkał skorzystać z otrzymanej od losu sytuacji, aby go tutaj nie zaprosić. Jaki był wniosek z tego, co zrobił ten chłopak? Na każdego cwaniaka, zawsze znajdzie się większy cwaniak.

Ale los tego rzezimieszka nie miał już najmniejszego znaczenia. Teraz liczyło się tylko jedno - ukaranie go. Sprawienie, że będzie żałował za swoje winy i w ostateczności dostanie rozgrzeszenie. To drugie było raczej nie do zrealizowania, ale cóż - czy nie warto mieć jakichś marzeń?

Złodziej był przywiązany solidnie do krzesła, a na jego twarzy znajdował się worek. Dodatkowo miał zatkane usta, tak aby nie mógł sobie za bardzo rozmawiać - dopiero będzie mu dane usprawiedliwienie swoich czynów. W końcu każdy zasługiwał na drugą szansę. To właśnie Nicholas miał pełnić rolę sędziego tego wieczora. Stanleya był tutaj poszkodowanym, który żądał tylko sprawiedliwego osądu. Niczego więcej, niczego mniej.

Kiedy tylko w lokalu zjawił się Travers, Francis przepuścił go czym prędzej na zaplecze wskazując odpowiednie pomieszczenie. Podał mu również dłoń, ponieważ wymagała tego kultura osobita. Po drugie - Nicholas był zawsze mile widzianą osobą w tych prograch, więc musiał być traktowany z należytym szacunkiem.

Borgin już oczekiwał na kuzyna. Siedział na jednej ze skrzyń, który znajdowały się nieopodal wejścia. Na pierwszy rzut oka dało się też dostrzec butelkę z alkoholem, dwie szklanki, popielniczkę i paczkę papierosów. Światło w pomieszczeniu zapewniała lampa, który tliła się na stoliku przy ich ofierze.

- Jesteś! - dodał rozradowany, a na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech - Dobrze Cię widzieć. Normalnie kopę lat - rzucił, wstając czym prędzej, aby się z nim przywitać. Prawdę mówiąc to widzieli się nieco ponad tydzień temu, ponieważ Travers brał udział w Kongresie Nowej Piwnicy. Stanleyowi jednak tak powoli leciał czas w Głębinie, że miał swój własny zegar wobec którego działał.

- Napijesz się czegoś? Papieroska? Czym chata bogata - zaproponował. Sam skusił się na razie na nikotynowego przyjaciela - To nasz miły koleszka. Na razie nie jest za bardzo gadatliwy ale jak go rozwiążemy... - zaciągnął się papierosem - To kto wie co nam wyśpiewa? Skowronki bardzo ładnie śpiewają - skwitował, podchodząc do ich kompana. On też mógł mieć ochotę na papieroska, czyż nie? Musieli o niego zadbać. W końcu byli tutaj we trójkę.



"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#2
02.04.2024, 01:15  ✶  

Nicholas nie spodziewał się, że już po ponad tygodniu dostanie od kuzyna zaproszenie do Głębiny. Powodem okazało się, że miał pewnego gościa, którego należałoby przesłuchać? Nakłonić do współpracy? Skoro jest mu potrzebny, to pewnie z jakiegoś powodu Stanleyowi nie udało się go przekonać. Ani nikomu, kogo miał bardziej pod ręką. Nie widział powodu, aby odmawiać. Upewnił się jeszcze odnośnie swoich planów, kiedy będzie mu pasowało zawitać do Głębiny. A wtedy odesłał mu zwrotną wiadomość.

Zgodnie z zapowiedzią, Nicholas zjawił się w znanym sobie miejscu. Teleportując w pobliżu lokalizacji, mając na sobie zwyczajną czarną szatę z kapturem. Aby nie rzucać się za bardzo w oczy, że pojawia na ulicach Podziemnych Ścieżek.

Trzeba przyznać, że odpowiednio został przywitany i od razu zaprowadzony do konkretnego pomieszczenia. Kolejna niespodzianka? Stanley już przygotowany czekał na niego z papierosami i alkoholem.

- Rzekłbym, że jakiś tydzień.
Stwierdził w odpowiedzi na jego radosne powitanie, przy którym uścisnął jego dłoń. Zdejmując kaptur, a po chwili swoją szatę, od razu Nicholas rozejrzał się po wnętrzu miejsca, gdzie się znajdowali, kogo mieli na krześle unieruchomionego. Nim jednak przejdą do sedna sprawy, przeniósł wzrok na to, co proponował  mu Stanley. Za dużego wyboru nie było, nie narzekał.
- Może być alkohol.
Jedna szklaneczka mu nie zaszkodzi. Umiał delektować się smakiem dobrego wina, whisky czy drinka na całe spotkanie. Szatę odłożył gdzieś na bok. Może na inną wolną skrzynię?
- Co tak właściwie zrobił, że go tutaj trzymasz?
Zapytał z nutą obojętności, neutralności. Aby mieć szerszy wgląd na sytuację. Wiedzieć, co mieliby zrobić. Co on, miałby uczynić. Czego tak właściwie od niego Stanley oczekuje? Jak daleko może sobie pozwolić z przesłuchaniem? Czy samo spojrzenie w oczy śmierci by wystarczyło za wystraszenie osobnika? Skoro Nicholas był chodzącą taką istotą o czarnej niemal aurze. Ubierającego się dość często w czerń, tak jak dzisiaj. Mając mroczny znak ukryty pod zaklęciem maskującym.
Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#3
09.04.2024, 18:42  ✶  

Boom! Trafiony, zatopiony! Gdyby właśnie grali w statki, Nicholas zyskałby punkt i mógłby oddać kolejny strzał. Jego stwierdzenie było jak najbardziej trafne i prawidłowe. Czy zmieniało to jednak coś więcej, niż nic? Nie. Mieli ważniejsze rzeczy do roboty. Mieli do pogadania.

- No i to jest słuszny wybór - odparł, powracając na moment do skrzynki z alkoholem i czym prędzej zabierając za obsłużenie swojego gościa. Travers miał teraz tą sposobność, aby być jedną z nielicznych osób, które mogły pochwalić się obsłużeniem przez właściciela tego wspaniałego przybytku. W pewnych kręgach zapewne byłaby to informacja na wagę złota. W innych zaś za wiele by nie wnosiła - jeżeli w ogóle cokolwiek. Ludzie z tej części Londynu już tak mieli. Znaczyli wiele, nic lub po prostu byli poszukiwani. Najczęściej padało właśnie jako jedno z tych trzech.

- Próbował mnie okraść - wyjaśnił - A nie lubimy ludzi, którzy próbują nas okraść. Po drugie nas się nie okrada, bo właśnie tak się kończy - wskazał gestem dłoni na ich wspaniałego towarzysza, podając Nicholasowi szklankę z alkoholem - Miał pecha, że w lokalu był akurat Sauriel, który ma ognisty temperament - wzruszył ramionami. Rookwood był po jego stronie, więc Borgin czuł się pewnie i bezpiecznie. No bo co takiego miał mu zrobić jakiś kmiotek w szacie, kiedy miał przy swoim boku Czarnego Kota?

- Może mały toast za powodzenie śledztwa? - zaproponował, a oczy złapały małe płomyczki ekscytacji na to, co miało się tutaj za chwilę wydarzyć. Nie czekając dłużej uniósł szklankę i zbił toast, pozwalając sobie na mały łyk. Stanley wierzył w kompetencje swojego kuzyna. Wiedział, że da radę. Jak miał to zrobić? Jakkolwiek. Nie musiał nawet go przesłuchiwać - mógł go po prostu skatować, ot takie zrządzenie losu. Historię pisali zwycięzcy, a oni nimi byli.

- Zrób z nim co uważasz za słuszne i godne, a ja sobie na przykład... Hmm.... - przejechał wolną dłonią po brodzie, uważając jednak na papierosa, który nadal tkwił gdzieś w ustach - Usiądę tutaj i będę spoglądać na to, co tutaj widzę? - zaproponował, kiwając głową w kierunku jakiejś skrzynki na boku. Po co miał stać tak blisko, jeżeli mógł się oddać temu pięknemu teatrzykowi, podziwiając piękno masakry, która miała tutaj zawitać?

- No chyba, że mam Ci jeszcze streścić cały akt oskarżenia czy przedstawić jakie ma prawa nasz gagatek. Bo jeżeli tak... to da radę to zrobić - zapewnił, opierając się o jedną ze skrzynek. Nie było to najwygodniejsze ale lepsze to, niż nic. Liczył się też fakt, że miał stąd wystarczająco dobry ogląd na całą sytuacje.



"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#4
12.04.2024, 16:56  ✶  

Może i otrzymał ten szanowny zaszczyt, bycia obsłużonym przez samego właściciela lokalu, co jednak największym było jednak zaproszenie na przesłuchanie jakiegoś gagatka? Stanley pamiętał o tym, że Nicholas zaoferował swoją pomoc i usługi, jeżeli te będą konieczne, potrzebne w jakiejkolwiek sprawie. Może oficjalnie nie dołączył do ich "Kongresowej Partii", wychodząc w trakcie spotkania, to jednak pozostał wsparciem zewnętrznym.

W między czasie, jak Borgin zajmował się wyborem alkoholu i nalewaniu do szklanek, Nicholas zapytał o istotę, czym zawiniła siedząc na tym krześle. Może nawet nieprzytomną? Z workiem na głowie.

Skinieniem głowy, przyjął do wiadomości informacje odbierając szklankę z trunkiem. Może nie było mu dane zbyt często współpracować z Saurielem, to jednak zdążyli się w miarę poznać podczas misji i zadań jako śmierciożercy.

Na toast także się zgodził, zderzając ich szklanki. Upił łyk, bardziej delektując się napojem, niżeli planując szybkie opróżnianie naczynia. Przybył tutaj wykonać robotę. Musiał jednak dowiedzieć się, czy jest temu sens. Jak daleko Sauriel posunął się w swoim działaniu. Czy wyciągnęli od niego to co chcieli, czy złodziej twardo trzymał się swoich racji i że niczego złego nie zrobił?

- To zależy, czy potrzebujesz coś od niego wyciągnąć, czego Wy dwoje nie potrafiliście tego zrobić sami.
Było to ważne wiedzieć, że dwóch śmierciożerców ściąga trzeciego, bo nie mogli ogarnąć jednego problemu? Sami? Czy może Stanley ściągnął Nicholasa w innym celu? Testowym? Sprawdzającym jego umiejętności do spraw torturowania pojmanych? Może śmierć, byłaby zbyt łagodnym podejściem do sprawy, ale torturowanie może mocno odbić się na psychice i zniszczyć człowieka do takiego stopnia, że sam zapragnie się zabić.

Pytanie Nicholas zadał dość ważne, aby wiedzieć, czego w tej istocie nie ruszać. A zatem, nie dopuścić do tego, aby zbyt szybko przestał mówić, tracąc zdolności do wypowiadania słów. Jak dalekie granice są wyznaczone, aby Nicholas ich nie przekroczył?

- Możesz mi przedstawić wszystko. Żebym wiedział na ile mogę sobie pozwolić.
Dodał po chwili na jego słowa. Im więcej potrzebnych informacji, tym lepiej. Większe spojrzenie na jego ”przyszłość”.
Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#5
05.05.2024, 21:13  ✶  

Alkohol z toastem smakował dużo lepiej. Trochę jak jedzenie gdzie życzyło się komuś "smacznego". Taki mały gest, a wspaniały. Dodać do tego ten dźwięk stukanego szkła - coś wspaniałego. A sam trunek? Po prostu wyśmienity.

Nicholas był na swój sposób zaskakujący. Bardzo mało mówił, co było przeciwieństwem Stanleya, który najczęściej mówił jak najęty, a już zwłaszcza wśród ludzi, których sobie cenił i tak też było z Traversem. Nie miał zatem też najmniejszego problemu, aby odpowiedzieć na jakieś dodatkowe pytania.

- W zasadzie... To nie? Ale jeżeli chcesz to możesz go popytać o to czy tamto... Co się dzieje na Nokturnie, może co dzisiaj jadł? - rzucał pomysłami - Podpowiem, że nic bo czekał na Ciebie - odpowiedział po krótkiej chwili, chcąc wyjaśnić wszelkie niepewności.

Nicholas w prawdzie mógł zrobić co chciał i tyle. Stanley nie będzie mu przecież mówił, że "tego nie możesz" i w sumie "tego też nie". Borgin chciał po prostu się rozkoszować i dać innym, zasłużonym Śmierciożercom możliwości. Do rozwoju... Do wykazania się... Do bycia sobą?

- W wielkim skrócie to gość próbował nas okraść. I w zasadzie to zrobił ale został przyłapany na gorącym uczynku. Powiedzmy, że Sauriel bardzo nie lubi jak ktoś go okrada, a zwłaszcza jeżeli rozchodzi się o whiskey - tłumaczył powoli, biorąc krótkie przerwy na pomniejsze łyki alkoholu - Jegomość został wyciągnięty za fraki z sali przez Rookwooda i przytaszczony tutaj. Może go trochę poobijaliśmy? - wzruszył ramionami. Czy było jeszcze coś ważnego o czym powinien wspomnieć? Wszystko już wyjaśnił?

- A no i kara tak... Bo do tego zmierzaliśmy... - przeniósł wzrok na Nicholasa, przyglądając się jego twarzy. Był całkiem spokojny jak na kata, który miał za chwilę wykonać wyrok na ofierze. Może Ci Niewymowni już tak mieli? Powinien mu wspomnieć, że idealnie pasowałby do Wizengamotu z tą swoją facjatą, która nie pokazywała zbyt wiele, jeżeli już cokolwiek?

- Cóż. Możesz go zabić. Możesz go najpierw połaskotać. Możesz go też porazić tyloma cruciatusami iloma tylko chcesz... Ale do tego radziłbym go najpierw obudzić... Bo chyba śpi? Odpoczywa? Nie wie co będzie czekać? - tłumaczył. Dało się dostrzec, że sam Stanley się świetnie bawił. On się napawał tym, co miało się zaraz stać się ich ofierze. Trochę jakby regenerował swoje bateryjki?

- Nicholas. Jeżeli chcesz, możesz go oszczędzić. To Ty tu jesteś wyrocznią i od Ciebie zależy co się z nim stanie. Jeżeli postanowisz jednak, aby jego żywot został zakończony w dniu dzisiejszym - to też w porządku. Masz do tego pełnie praw - zakomunikował. Borgin miał nadzieję, że teraz wszystko było wystarczająco jasne.



"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#6
06.05.2024, 09:51  ✶  

Słysząc odpowiedź Stanleya, że nie potrzebował niczego wyciągnąć od złodzieja, przetrzymywanego tutaj, w tej magazynowej piwnicy, Nicholas uniósł brew ku górze, w nie małym zdziwieniu. ”Ściągnął mnie tylko po co, abym go zabił, zamiast zrobić to samodzielnie?” – pomyślał. Zaraz jednak spoważniał, upijając kolejny łyk alkoholu. Delektował się napojem, przenosząc po chwili wzrok na unieruchomioną ofiarę, siedzącą na krześle.

- Zadawanie zbędnych pytań, to strata czasu.
Odniósł się do propozycji z pytaniami. Jeżeli nie było nic, co by interesowało Borgina, aby wyciągnąć z tego człowieka, to lepiej pozbyć się go od razu. Wszedł na niebezpieczny teren. Okradł kogoś, dla którego jakaś butelka z kolorowym trunkiem wysoko procentował była całym życiem. Dla Nicholasa brzmiało to wręcz zabawnie, ale nie okazał tego po sobie. Pytanie o śniadanie to też nie uważał aby było czymś ważnym. A może dla Stanleya było? Co innego wypytywanie o sprawy Nocturnu.

Mimo wszystko, Travers wysłuchał tak zwanego oświadczenia, czego ten człowiek dokonał. Spokojnie podchodząc do sprawy. Nie czuł w sobie żadnych wyrzutów sumienia, z powodu odbierania komuś życia. Nie robił tego pierwszy raz. A praca w Komnacie śmierci, współpraca z Koronerami, również dużo podsuwała pomysłów. Nie trzeba było ”brudzić” swojej różdżki zaklęciami tortur. Ale przydatne, żeby sobie je podszlifować. Mieć na kim.

- Nie chcesz go trzymać jako pokarm dla Sauriela?
Dopytał z ciekawości. Zanim przejdzie do czegokolwiek. Jakichkolwiek działań. Rozumiał, że dostał od kuzyna pełną swobodę w działaniu. Mógł zrobić z nim dosłownie co chciał. Ale też dopytał, czy nie chcieli tej istoty trzymać jeszcze przy życiu, jako posiłek dla wampira. Ich wspólnego znajomego.

Nicholas podszedł do ofiary i zdjął mu ten worek z głowy, aby przyjrzeć lepiej jego stanu fizycznego. Kucnął przed nim, niecały metr i przyglądał twarzy. Wzrokiem przeszedł na klatkę piersiową. Jakby chciał spojrzeniem zimnych oczu mordercy przebić się przez ubranie i klatkę piersiową, aby zobaczyć jego wnętrzności.

- Mógłby się może nadać na eksperymenty.
Zastanowił się, mówiąc na głos. Eksperymentowanie nekromancji byłoby może dobrym rozwiązaniem. Zabić go i ożywić. Albo spróbować wykorzystać jego energię życiową do ożywienia kogoś innego. Przetestować. Wstał i wrócił do Stanleya. Upił łyk kolejny i odstawił szklankę, z niedopitym jeszcze alkoholem. Ubrał na swoje dłonie czarne rękawice i wrócił do ofiary. Złapał za włosy i uniósł jego głowę, aby przy świetle tutejszym lepiej mu się twarzy przyjrzeć.
Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#7
13.05.2024, 22:27  ✶  

- W teorii to możesz go zapytać tylko o jedną rzecz - odparł - O to kto go wysłał tutaj. Wątpię, że sam wpadł na tak błyskotliwy pomysł... Ale prędzej czy później i tak ktoś zacznie go szukać, a następnie trafi tutaj. Taki jest obieg rzeczy - skwitował. Może podprogowo chciał powiedzieć, że "wszystkie drogi prowadzą do Głębiny" albo że jak problemy to właśnie do nich? Coś było na rzeczy i gdyby się bardziej zastanowić to miało to jakiś sens.

Śmierć była nierozłączną częścią życia. Tam gdzie komuś się odbierało ten cenny dar - ktoś inny go zyskiwał. W świecie musiała panować równowaga, a pewne elementy - nieużyteczne - należało usunąć. Wymazać z historii. Sprawić, aby wszyscy o takiej osobie zapomnieli. Taki właśnie los miał zgotowany ich kolega w oczach Stanleya.

- Da sobie radę, a na pewno zna bardziej smakowite kąski od niego. Sam bym go nie tknął na jego miejscu. Preferowałbym, aby Sauriel żywił się pełnoprawnymi daniami, a nie odpadkami - stwierdził - Z drugiej strony daleko mi do dietetyka czy kogoś kto mógłby decydować za niego - wzruszył ramionami - Nie mniej jednak nie potrzebujemy go. Pies by go pewnie nie tknął - podsumował. Chłopak był chuderlawy, trochę pewnie też miał na bakier z czystością w żyłach, a i zapewne miał z pół tablicy Mendelejewa w swoim krwioobiegu. Nikt nie chciał mieć więcej wspólnego z taką osobą.

Mężczyzna miał przymknięte oczy. Wydawał się spać albo udawać, że go "nie ma". Może chciał w ten sposób wzbudzić odrobinę łaski w oczach Nicholasa? Może liczył, że ten go nie zauważy i jakoś to wszystko minie? A może miał jakiś sprytny plan, który miał pozwolić mu uciec w jakieś dogodnej chwili?

- Eksperymenty? Co dokładnie chciałbyś na nim eksperymentować? - zapytał z nieukrywaną ciekawością. Może Stanley mógł mu jakoś pomóc? Wstąpić w wielki świat nauki? Przyczynić się do rozwoju świata magii i sprawić, aby nazwisko Borgin znaczyło coś pośród tych wszystkich mądrych głów? Piękna idea, chociaż wolał to zostawić dla Nicholasa - należało mu się, a Stanley jedynie chciał mu pomóc i może ów karierę umożliwić.

Im dłużej światło zdawało się padać na twarz ich obiektu, tym dłużej on zaczynał wracać do żywych. Budził się? Tak to właśnie wyglądało. Szkoda tylko, że pierwsza rzecz którą zobaczył był Nicholas w czarnych rękawicach - co najmniej jak jakiś chirurg, który miał wykonać na nim operację.

- Argghh... - wydał z siebie stłamszony dźwięk, kiedy został pociągnięty za włosy - Pr-r-r-os...sz...szę nie - wydukał, łapczywie starając się złapać powietrzę i chociaż odrobinę zwilżyć swoje usta. Jego stan był ciężki. Bardzo ciężki, a wzrok nie wykazywał większych chęci do życia.



"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#8
19.05.2024, 11:00  ✶  

A jednak było coś, czego Stanley chciał się dowiedzieć od tego włamywacza. Kto go wysłał. To nie wyciągnęli z niego tej informacji? Czy zostawił tego intruza w objęciach cierpienia wampirzycach zdolności Sauriela? Przez to nie zdążyli go przesłuchać? Mniejsza z tym. Nicholas potrafił wykonywać polecenia czy prośby.

- W takim razie wyciągnę z niego taką informację.
Zapewnił. Przekonany, że uda mu się swoimi sposobami tego dokonać. Pierw musiałby sprawdzić, jak bardzo rozmowna będzie ich ofiara.

Dodałby zapewne do swojej wypowiedzi, o zwróceniu tej własności właścicielowi, niekoniecznie w całości, ale mogłoby to nieść przypadkowe porównanie sytuacji do sprawy z Greybackiem. Tak. Nicholas wiedział już jak cała sprawa wyglądała od podstaw. Kto, co, jak, gdzie, kiedy. A korzystając z okazji, zapewne po rozprawieniu się tą miernotą, podejmie rozmowę ze Stanleyem.

- Rozsądna decyzja.
Po wysłuchaniu wyjaśnień odnośnie pożywienia ich znajomego wampira, Nicholas przyznał rację, nie tylko skinieniem głowy, ale i słownie. Ofiary na pożywienie też widocznie trzeba dobrze dobierać.

Nicholas pozwolił sobie obejrzeć ofiarę z bliska, w jakim jest stanie jego ciało, jak i twarz. Często to ona dużo potrafi powiedzieć o jego sytuacji zdrowotnej, niżeli ubranie, zakrywające ciało. Czy to okaleczone, czy poobijane. Dlatego też po zdjęciu mu worka z głowy, pochwycił za włosy i odchylił aby spojrzeć na jego twarz. Wyczerpany. Zmęczony. Miernota.

Słysząc pytanie ze strony Stanleya, który zainteresował się wzmianką o eksperymentach. Travers spojrzał na niego, po czym znów na ofiarę.

- Jedni lubią kroić i badać narządy ciała. Drudzy testować eliksiry. Mnie by interesowały eksperymenty z duszą.
Zdradził mu swoje zainteresowania. Skoro i tak obaj tkwili w jednej organizacji, ukrywając przed niepożądanymi swoje zamiary i działania, a także przynależność, nie powinno być przeszkodą dzielenia się także zainteresowaniami. Obaj znali się od lat. Mogli sobie ufać. Dzięki Stanleyowi dostąpił zaszczytu, aby otrzymać Mroczny Znak.

Dłużej nie mogli podyskutować o hobby związanych z nekromancją, gdyż ich ofiara ocknęła się tak jakby. Zimne niebieskie oczy, przeszyte spojrzeniem śmierci, patrzyły z góry na niedobitka. Wyczerpanego złodziejaszka. Miał przed sobą kata.

- Będziesz współpracować i powiesz uprzejmie, kto Cię tutaj wysłał?
Zwrócił się do unieruchomionego na krześle człowieka, którego los życia był w ich rękach. Ton głosu Nicholas miał śmiertelnie poważny, ale i spokojny. Niebezpiecznie spokojny. Emanował tajemniczością, nie okazując żadnych emocji. Bo przecież Śmierć, takich nie posiadała. 
Tło narracyjne
koniecpsot1972
zasady korzystania
rzuty kością
Czarodziej nieznanego statusu krwi, będący baśniopisarzem oraz autorem książki Baśnie Barda Beedle'a. Żył w XV wieku, ale większość jego życia pozostaje dla nas tajemnicą.

Bard Beedle
#9
25.05.2024, 22:23  ✶  

Do tej pory - mężczyzna - siedział cicho. Nie odzywał się. Nie dawał znaku życia. Wszystko się jednak zmieniło w momencie w którym Nicholas do niego podszedł i postanowił mu się przyjrzeć. Za pewne wynikało to z faktu, że do jego oczu dotarło jeszcze więcej światła, niż przez worek. Teraz nie miał już żadnej możliwości - musiał współpracować albo pojednać się ze śmiercią.

Twarz miał poobijaną. Kilka mniejszych draśnięć. Kilka śladów po pięściach. Nic szczególnie krzywdzącego, ale wystarczająco do tego, aby sprawić ból drugiemu człowiekowi. Nie było widać nic więcej - jedynie oznaki zmęczenia czy stresu, który zaczął dominować nad mężczyzną, co sygnalizowała drżąca powieka. Ogólny stan zdrowia - średni, pozwalający na "jakieś" przeżycie.

- Ja... Pr-r-roszę... - wyszeptał w kierunku Nicholasa, słysząc jakieś słowa odnośnie eksperymentów. Dla chłopaka wystarczającym eksperymentem była próba kradzieży w Głębinie, która zakończyła się porażką. W tamtym momencie wiedział, że w razie złapania, będą konsekwencje - nie wiedział jednak, że będą, aż tak straszne i złe. Nie przypuszczał, że najpierw wpadnie w szpony wampira, zostanie obity przez właściciela, a na koniec przyjdzie mu skończyć jako królik doświadczalny.

Stanley stał z boku i jedynie pokiwał głową na wyjaśnienia swojego kuzyna. Wszystko było dla niego jasne, a w dodatku chciał obejrzeć ten spektakl w spokoju. Zupełnie jak krytyk czy oddany fan - przemocy - który dostał bilety na jedną z piękniejszych sztuk. Wróć - on sam tę sztukę zorganizował. Zaprosił pierwszoplanowych aktorów, przedstawił zarys fabuły i niejako powiedział akcja.

- Zabije mnie jak powiem... - podniósł głowę, spoglądając na Traversa. Zrobił to bardzo powoli, ponieważ nie miał więcej siły, aby to zrobić. Był wycieńczony i nie pogardziłby czymś do picia - Zrozum mnie... - kontynuował swoją narrację, próbując ugrać coś na dobrej woli Nicholasa - Naprawdę... Przyj-j-j... - uciekł wzrokiem. Sparaliżował go strach. Nie był w stanie utrzymywać dłużej kontaktu wzrokowego z kimś takim jak on - jak jego oprawca.

Chłopak przeniósł wzrok w kierunku butów Stanleya, biorąc kilka głębszych oddechów - Ni-i-i-ech m-i-i... - drżał - Ni-i-ic nie rob-i-i... - poprosił Borgina, który nie był zainteresowany słuchaniem pojedynczych kwestii. Jego interesowały wszystkie akty - wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Nic więc dziwnego, że nie powiedział niczego. Nie skinął palcem. Nie zrobił niczego, aby jakkolwiek mu pomóc.

Ofiara nie mając innej możliwości, powróciła do Nicholasa. Nie odważył się spojrzeć ponownie mu w twarz, a jedynie utrzymywał swoją linię wzroku na jego torsie.

Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#10
31.05.2024, 21:12  ✶  

Prosił go? O co go prosił? Swojej wypowiedzi nie dokończył. Przyglądając się uważnie mężczyźnie, Nicholas zauważył jego wymęczoną twarz, poobijaną. Proszącą widocznie o litość? Czy o to właśnie chciał prosić? Jego szeptanie nie zmieniło jego sytuacji. Nicholasa nie ruszała jego krzywda. Wtargnął na teren zakazany pod względem kradzieży.

- Spójrz na swoją sytuację. Czy to coś zmieni, jeżeli chodzi o Twoje życie? Kto Cię zabije? On czy ja?
Zadawał mu pytania. Powoli, cierpliwie. Dając mu czas na zastanowienie się, skoro już myślał. Mógł mówić. Lecz z trudem. Nicholas przeszedł parę kroków i stanął z pół metra od niego, naprzeciwko.

Ucieczka wzrokiem była zauważona. Nicholas zmarszczył brwi, analizując jego reakcję na wymuszenie, kto go przysłał. Widział w nim strach, którym on sam by się nakarmił. Uwielbiał to obserwować. Wczesna reakcja i lęk przed nadchodzącą śmiercią. Jak bardzo istota ludzka była na nią przygotowana. Jak bardzo była z nią pogodzona. Ich ofiara, bała się tego co nastąpi. Bała się śmierci, czy swojego kata?

Travers podążył wzrokiem za chłopakiem, który swoje słowa także skierował do Borgina. Spojrzawszy na Stanleya, zarejestrował brak reakcji, brak zainteresowania. Nicholas mając jedynie kolejne potwierdzenie, wrócił spojrzeniem opanowanym i zimnym w kierunku ofiary. Tym samym wyjął swoją różdżkę.

- Dzisiaj, jak będę Twoim Katem. Albo jeżeli wolisz.. Śmiercią.
Odparł. Wycelował różdżką w kierunku ciała, gdzie znajdowała się jego biedna wątroba i rzucił zaklęcie "crucio”, aby sprawić mu ból w tej części ciała. Ujrzeć, jak wije się z bólu. Uprzedzić, ostrzec go, przypomnieć mu, z kim rozmawia. I lepiej posłuchać. Nie trzymał go długo pod wpływem bolesnego zaklęcia. Przerwał je po niecałej może minucie.
- Zaczniesz mówić?
Zapytał chłodnym tonem. Czekając aż ten dojdzie chwilę do siebie i udzieli odpowiedzi.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Bard Beedle (399), Stanley Andrew Borgin (3118), Nicholas Travers (2741)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa