adnotacja moderatora
Rozliczono - Florence Bulstrode - osiągnięcie Pierwsze koty za płoty
Damska łazienka na pierwszym piętrze od ładnych paru nie cieszyła się zbytnią popularnością. Florence Bulstrode zwykle do niej nie zaglądała z prozaicznego powodu: była stosunkowo daleko od pokoju wspólnego Krukonów. Raz, na drugim roku, gdy chciała do niej wejść, odkryła, że cała podłoga jest zalana i założyła, że porady starszych uczennic, aby "absolutnie tam nie chodzić" wynikają z prostego faktu uszkodzenia instalacji sanitarnych. Od tej pory wybierała raczej inne łazienki, niezbyt chętna do taplania się w bajorku, sięgającym niemal do kostek. Wprawdzie obiło się jej o uszy hasło "Jęcząca Marta", ale w szkole tak wiele było duchów, że Florence nawet nie przyszło do głowy, by to z powodu takiego ktoś omijał te konkretne pomieszczenia...
Dlatego, kiedy postanowiła ukryć się gdzieś przed koleżankami z roku, koniecznie, ale to koniecznie chcącymi ją zaciągnąć na boisko, aby pooglądać trening Krukonów i "tego przystojnego Notta, wiesz Flo, że on czasem zdejmuje szatę po treningu, zanim wejdzie do szatni, i jest tylko w spodniach?!", nie miała większych oporów w pociągnięciu za klamkę łazienki.
Szły kawałek za nią, a co, jak co, tutaj nie zajrzą. Florence nie miała czasu na bzdury, musiała w końcu przygotowywać się do egzaminów. I wcale nie przekonywał jej argument, że mają do nich parę tygodni. To było "tylko" parę tygodni! A ona nie powtórzyła jeszcze wszystkich składników eliksirów zmniejszających i zwiększających! Przeklęte eliksiry, które na pewnym poziomie musiała opanować, jeśli planowała zostać uzdrowicielką - a decyzję o tym podjęła, mając już jedenaście lat i żadne rzeczy na niebie, ziemi i w piekle nie mogły ją przed tym opanować.
Wparowała do środka, wyjęła różdżkę i jeszcze, tak na wszelki wypadek, wycelowała nią w drzwi, zamykając je od środka. Wprawdzie prosta Alohomora wystarczyłaby, aby złamać zabezpieczenie, ale wątpiła, aby komuś chciało się z tym męczyć. Gdy odwróciła się, z planem podparcia o drzwi i poczekania, aż koleżanki znikną, odkryła, że nie jest tutaj sama.
- William - oświadczyła, unosząc lekko brwi. Mogłoby się wydawać, że patrzy na niego z dezaprobatą, ale w rzeczywistości był to jej zwykły wyraz twarzy. Nie pomagała i fryzura, włosy związane w tak ciasny kok, że wydawało się, że ani jeden kosmyk nie ośmieli się z niego uciec. Ani sposób bycia, który wyrobiła sobie chyba dlatego, że była starszą siostrą dwóch wybitnie niesfornych braci. - To łazienka dla dziewczyn. Zabłądziłeś?
Rozejrzała się, ale tym razem nie dostrzegła nigdzie wody.