Vlad znowu gdzieś wybył. Wstał wcześniej, niż zwykle, ledwo zjadł śniadanie i z nic niemówiącym "wrócę późno" po prostu wyszedł, zostawiając w kuchni zdezorientowanego bratanka z kanapką w połowie drogi do ust. Vlad znowu miał jakieś "swoje sprawy" do załatwienia, o których nie chciał Nikolaiowi nic powiedzieć, a potem wróci do domu późnym wieczorem, zmęczony, i znowu nic nie powie.
Vlad mu nie ufał? Oczywiście, pakował się w kłopoty, ale czy to była jego wina? Kominek, który wyrzucił go na Nokturnie, zamiast na pokątnej? No dobra, źle wymówił nazwę, ale czy sieć Fiuu nie powinna mieć jakiegoś zabezpieczenia na takie przypadki? Przecież na pewno żyło mnóstwo czarodziejów z wadami wymowy i każdy z nich miał lądować w zupełnie innym miejscu, niż potrzebował, bo kominek go źle zrozumiał? Miotła? Po co Vlad trzymał zepsutą miotłę w piwnicy? Jego niedźwiedzia naparzanka z Samuelem? No dobra, tutaj w sumie obaj byli winni. Ale tylko trochę!
No dobra, pakował się w te kłopoty i tak dalej, ale czy to znaczyło, że nie można było mu zaufać? Dlaczego Vladimir nie chciał mu nic powiedzieć?
Westchnął cicho, powoli przesuwając wilgotnym zgrzebłem po karku Suzie, czyszcząc jej kark. Młoda samiczka łypała na niego i co jakiś czas kłapała dziobem, kiedy chłopak wpadał w zamyślenie tak głęboko, ze to samo miejsce czyścił o wiele za długo.
Trzy pozostałe hipogryfy zajmowały się w tym czasie sobą. Jeden z nich spał, dwa pozostałe ganiały się po zagrodzie i rzucały do siebie szmacianą kukłę, którą Vladimir uszył im niedawno. Nie była to może ich ulubiona zabawka, ale sprawdzała się idealnie w formie drapaka i gryzaka.
Brama była zamknięta - tego Nikolai był pewny na więcej, niż 100%. Była zamknięta, nikt jej nie otwierał. A mimo całej tej pewności, kiedy Kalio, dorosły samiec o czarnym upierzeniu, stracił zainteresowanie kukłą i skierował spojrzenie bystrych oczu na rozpościerającą się za ogrodzeniem zieleń, brama była uchylona. A to nigdy nie wróżyło nic dobrego.
Suzie przekręciła się na drugi bok, czekając na kolejną dawkę pielęgnacji, i w tym momencie Nikolai podniósł głowę, przesuwając wzrokiem po stadzie. Kalio był już za bramą.
-Czek- - zawołał chłopak, zrywając się w ziemi.
Hipogryf już pognał w stronę traw i krzewów. Nikolai aż wrzasnął z frustracji i niedowierzania.
-Znowu? - rzucił do niewinnej Suzie, zanim pobiegł za upierzonym uciekinierem.
Bramę zamknął czarami.