To był dziwny dzień. Rano spotkała się z Florence, której znowu napędziła strachu. Syrena próbowała ją zeżreć, co samo w sobie nie było takie straszne, ale przyjaciółka bała się wody, więc to nasiliło jej lęk. Jakoś udało im się to przeżyć, jak zawsze zresztą. Geraldine standardowo dla siebie nie wróciła po tym do domu, bo nie miała w zwyczaju rozczulać się nad swoim losem. Teleportowała się do Little Hangleton, gdzie ruszyła dalej na spacer, do lasu, by może upolować coś ciekawego, chociaż czy faktycznie? Musiała się zastanowić nad kilkoma kwestiami, a w lesie myślało się jej najlepiej. Nie spodziewała się tego, że może jej się tam przytrafić coś nietypowego.
Nawet nie zauważyła kiedy otarła się o kwiat, który trochę zaburzył jej poczucie własnej wartości. Różne emocje ostatnio odczuwała, nawet te, które nie pojawiały się w jej życiu zwyczajnie. W końcu dowiedziała się, że niedługo ma umrzeć, o czym nie wspominała wszystkim, bo po co. Zaczęła pracować nad tym, żeby jednak mieć dla siebie jakąś przyszłość, mimo, że jasnowidzka powiedziała jej, że dla niej nie było już przyszłości.
Nie to jednak dzisiaj było dla niej istotne, przyszłość, czy jej brak przestała mieć znaczenie. Gdy była w lesie poczuła się cholernie samotna, chłód przeszywał jej ciało, nigdy jeszcze nie czuła się, aż tak bardzo źle z tego powodu. Była bliska rozpłakania się nad swoim losem. Musiała znaleźć ratunek, poczuć się czyjaś.
Nie wiedzieć czemu pierwsze, o czym pomyślała to teleportowanie się do Londynu. Pojawiła się w niewielkim zaułku przy wejściu do Ministerstwa Magii. Odruchowo znalazła się więc w miejscu, w którym mogła spotkać Thomasa. Nie miała pojęcia, czy postąpiła słusznie, czuła jednak, że właśnie tego potrzebuje.
Uczucie chłodu nie znikało, miała wrażenie, że z każdą minutą jest coraz gorzej, że jeszcze chwila i ta samotność ją zabije. Była zdesperowana. Zadecydowała więc w jednej chwili o tym, że musi wejść do środka. Nie znosiła ministerstwa, ale w tej chwili nie było to dla niej ważne. Chciała spotkać Thomasa. Nie miała pojęcia, czy faktycznie go tutaj znajdzie, ale musiała to zrobić.
Rozglądała się niepewnie, naprawdę nie potrafiła się tutaj odnaleźć. Nie miała pojęcia, gdzie jest Biuro Brygady, czy w ogóle powinna nachodzić go w pracy? Przecież spotkali się tylko raz, może było miło, ale czy faktycznie chciał ją zobaczyć? Nie mogła się nad tym zastanawiać. Zapytała jedną z mijanych osób, gdzie jest Biuro Brygady, została pokierowana, jakimś cudem udało jej się tam dotrzec. Poprosiła jednego z funkcjonariuszy o to, żeby sprawdził, czy Thomas jest w pracy. Nie spodziewała się, że los będzie jej sprzyjał, w końcu mógł być gdzieś w terenie, mimo to postanowiła spróbować. Mężczyzna oddalił się, żeby to sprawdzić. Panna Yaxley oparła się o ścianę, zaczęła się przy tym trząść, coś się stało, tylko sama nie do końca wiedziała co.