• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
« Wstecz 1 … 10 11 12 13 14
[kwicień 1967 okolice Pokątnej] Nobby Leach powinien gryźć piach | Sacharissa i Alice

[kwicień 1967 okolice Pokątnej] Nobby Leach powinien gryźć piach | Sacharissa i Alice
monkey business
Two sides of me can't agree
170 cm, gęste blond włosy, które nie są jej naturalnym kolorem i które rzadko bywają gładko uczesane to dwie rzeczy, które na pewno pierwsze rzucą się w oczy. Alice ma twarz pełną czy nawet pyzatą o regularnych, wyraźnych rysach. Jej oczy są szare, ciemne. Zwykle sprawia wrażenie osoby pogodnej i swobodnie czującej się w każdym miejscu. Ubrania nosi rożne, dopasowane do okazji - od tradycyjnych szat po ubrania mugoli.

Alice Selwyn
#1
30.10.2022, 21:53  ✶  
kwiecień 1967 roku, okolice ulicy Pokątnej

Polityka nigdy ją nie pasjonowała ani polityka nigdy się nie interesowała nią. Oczywiście była to zasługa jej uprzywilejowanego urodzenia, Alice doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Była poza radarem, gdyby nie liczyć tej drobnej działalności nie tak bardzo legalnej. Jednocześnie nie mieszkała pod kamieniem, żeby nie zauważyć cyrku z Ministrem Magii.
Graffiti pojawiło się na boku schludnej kamienicy na styku Pokątnej i Horyzontalnej, przez której podwórko Alice robiła sobie skrót w drodze do i z Gringotta. Przechyliła głowę na bok dla złapania lepszej perspektywy. Nie wiedziała, co bardziej ją nurtowało czy ta dziwna składnia, czy fakt, że namazany napis wyglądał, jakby został wykonany przez dziesięciolatka. Może skrzata, bogatym rzadko chciało się ruszać tyłek, a tym bardziej brudzić rąk. Nie no, trochę za wysoko na skrzata. Hmm, może dwunastolatek, ale ci powinni obecnie siedzieć w Hogwarcie. Nobby Leach powinien gryźć piach, było najlżejszą obelgą skierowaną w stronę obecnie urzędującego Ministra Magii. Będzie ich czekać ciężka przyszłość, jak dzieciaki już znają takie słownictwo.
Selwyn westchnęła i wyciągnęła różdżkę, palce jej lekko drętwiały od ilości rzucanych dzisiaj zaklęć, powinna się cieszyć w końcu na stażu pozwolili coś robić poza obserwowaniem i pisaniem sprawozdań. Rzuciła chłoszczyść, nie chciało jej się widzieć takiej głupoty dzień w dzień.
- Ajć - jęknęła pod nosem, gdy przeszedł ją prąd od rączki różdżki przez palce do nadgarstka. Małe gnojki nie były warte jej ofiary, aż sobie pomachała w powietrzu ręką, co na pewno nie było profesjonalnym postępowaniem medycznym.
Plotkara

Sacharissa Macmillan
#2
31.10.2022, 09:42  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 31.10.2022, 09:48 przez Sacharissa Macmillan.)  
Dzień był słoneczny, a Sacharissa miała już po dziurki w nosie siedzenia w domu z biegającym po ścianach Ambrosiem i drącym się wniebogłosy Bartusiem. Spakowała więc dzieci - jedno do wózka, drugie prawie, że pod pachę i wyprowadziła je na spacer po ulicy pokątnej. Byli na lodach, u Madam Malkin, w esach i floresach, i kiedy w końcu mieli powoli wracać do domu, wchodząc w jedną z bocznych uliczek Sacharissa ujrzała postać łudząco przypominającą Alice z różdżką skierowaną na ścianę, na której widniało graffiti uprzejmie upraszające Nobby'ego Leacha by zakończył swoją żałosną egzystencję. Choć z samym przekazem Sassi zgadzała się połowicznie - uważała bowiem, że Minister się nie nadaje do piastowania urzędu, ale żeby od razu tak brutalnie się go pozbywać?
- Adelaide Alice Selwyn cóż ty do - w tym momencie pani Macmillan zasłoniła uszy, stojącego przed nią blond cherubinka - jasnej cholery wyprawiasz! - Zakrzyknęła Sacharissa, kiedy wychodząc zza rogu ulicy ujrzała swoją własną, osobistą, rodzoną siostrę, z różdżką w ręku, stojącą na przeciw wielkiego napisu o obecnie tfu panującym nam Ministrze. Była panna Selwyn była zbyt daleko by usłyszeć jakie zaklęcie pada z ust młodszej panny Selwyn. Dlatego skupiła się na najprostryzm rozwiązaniu zaistniałej sytuacji.- Spodziewałam się, że po tylu latach gruntownej edukacji, potrafisz lepiej dobierać słowa. Gryźć piach? Czy to nie przesada, ekstradycja wydaje się bardziej humanitarna.- Zaśmiała się ironicznie. Powoli podeszła bliżej siostry, pchając przed sobą wózek ze śpiącym Bartusiem, a Ambroś Junior z wielkim zainteresowaniem przyglądał się zdobiącemu ścianę napisowi.
- Ciociu, a cio to? - pytał sześciolatek wskazując umazanym błotem paluchem napis na ścianie.
- No proszę Ciociu - zachęciła ją Sassi, a wargi miała wykrzywione w ironicznym uśmiechu. Dopiero kiedy po chwili zaklęcie zaczęło działa, a napis znikać Sacharissa zrozumiała błąd swojego rozumowania. W duchu przeklęła cicho, ale nie dała tego po sobie poznać. - Nie dość, że Prorok Codzienny bombarduje nas informacjami o kolejnych durnych pomysłach Ministra, to jeszcze to? Gdybym chciała przyglądać się przejawom grafomanii sięgnęłabym po najnowszy numer Czarownicy. - Fuknęła cicho Sacharissa. Poprawiła ciemne włoski opadające na oczka śpiącego chłopczyka, upewniła się czy Ambroś nie próbuje upuścić sobie kamienia na stopę albo uszkodzić się w jakiś inny sposób, po czym przyjrzała się dokładniej Alice. - Po co to robisz? Czyżbyś zamieniła staż u Gringotta na konserwatora powierzchni pionowych?
monkey business
Two sides of me can't agree
170 cm, gęste blond włosy, które nie są jej naturalnym kolorem i które rzadko bywają gładko uczesane to dwie rzeczy, które na pewno pierwsze rzucą się w oczy. Alice ma twarz pełną czy nawet pyzatą o regularnych, wyraźnych rysach. Jej oczy są szare, ciemne. Zwykle sprawia wrażenie osoby pogodnej i swobodnie czującej się w każdym miejscu. Ubrania nosi rożne, dopasowane do okazji - od tradycyjnych szat po ubrania mugoli.

Alice Selwyn
#3
31.10.2022, 23:32  ✶  
Alice niezbyt oglądała się na otoczenie, aby zachować jakieś tam środki bezpieczeństwa. Zresztą na jaki wypadek? Że rzeczony dziesięcioletni autor wyrzutów ściennych skierowanych w stronę Ministra, postanowi odreagować na niej swoją frustrację i kopnąć w kostkę? Bo i wyżej, i tak by nie sięgnął. Lekko się zgarbiła kuląc ramiona na ten nagły okrzyk, gdy usłyszała swoje imię i to w pełnym wydaniu. U palców u jednej ręki i to u drwala w aktywnej chorobie alkoholowej, można było zliczyć osoby zwracające się do niej w ten sposób, nawet w nerwach. Matka dawno sobie odpuściła Adelaide, bo również panienka Selwyn wyraźnie życzyła sobie Alice, to była Alice.
Okręciła się na pięcie i już chcąc wyjaśnić sprawę z siostrą, gdy dojrzała siostrzeńców, no jednego, drugi, jak mogła domniemać, niczym Vasili Dolohov pogodę na nadchodzące Beltane, musiał znajdować się wózku. Uśmiechnęła się promiennie do Ambosia.
- Sachy, czy ty mnie posądzasz o takie braki? - Nawet chciała przyjąć oburzony wyraz twarzy, ale wesoły uśmiech, jaki wypłynął na widok rodziny, nie chciał dać się opanować.
- Widzisz, Misiu, ktoś niegrzeczny popsuł ścianę i coś napisał, nie dość, że to nieładne zachowanie, to jeszcze popełnił kilka błędów. - Podeszła bliżej siostry i kucnęła przy siostrzeńcu. - I tak, jak mama, nie mam ochoty widzieć takich brzydkich rzeczy.
Alice spojrzała na umazane ręce dziecka. - Pracowity spacer - zwróciła się do siostry, jednocześnie wyjmując chusteczkę, żeby zetrzeć brud z dłoni dziecka. - Może zostaniesz zielarzem albo alchemikiem, jak tak lubisz brudzić rączki.
Wyprostowała i spojrzała na siostrę.
- No nie, ale szybko bym się odnalazła, nie uważasz? - odpowiedziała z przekorą na uwagę Sacharissy.
- Miałabym to szkaradztwo zostawić i widzieć dzień w dzień? Obie wiemy, że Ministerstwo działa z większą rozwagą, niż co niektóre lodowce górskie, zanim ktoś się przejmie takim bzdurnym wezwaniem, to z pół miesiąca będzie to tu zalegać.
Tak to wyglądało oficjalnie, choć głęboko wierzyła, że generalnie nikogo nie zainteresuje jej drobna działalność porządkowa. Schowała różdżkę i jeszcze omiotła wzrokiem ścianę.
- Nie myślisz, że cała ta sytuacja nabrała histerycznego wydźwięku? Na pewno są poważniejsze sprawy zasługujące na trzy kolumny w Proroku, a teraz wystarczy, że Leach wydmucha nos, a już powstanie pięć artykułów o jego stanie zdrowia, jak sam się do tego doprowadzić przez niekompetencję, a jego chusteczki są kupowane za ministerialne pieniądze i są z futra demimoza - przewróciła oczami. - Kogoś zabolał jego wybór i to do krańca jego mocno niedojrzałego kręgosłupa. - W każdej innej okoliczności pewnie nie zagłębiała się w temat, bo szkoda ryzykować nieświadomego nastąpienia na odcisk, jak się przytrafiło Nobby’emu, którego pewnie największą zbrodnią było istnienie, ale siostra jej krzywdy nie zrobi?
Plotkara

Sacharissa Macmillan
#4
05.11.2022, 09:34  ✶  
- Po tobie kochana spodziewam się wszystkiego - co najgorsze - dodała w myślach. Trudno było opisać w encyklopedycznym skrócie relacje między rodzeństwem Selwyn, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego rozmiar i patchworkowość. Nikt bowiem nie znał pełnej listy bękarcików Sokratesa, ani nie potrafił wskazać wszystkich "legalnych pociech", których biologicznym ojcem nie był dyrektor teatru. Jeśli zaś chodziło tylko o relację między Sassi i Alice - to ta była wyjątkowo dynamiczna. Od ciągnięcia się za warkocze, plucia, walczenia o znikomą uwagę rodziców, po udawaniu, że ta druga nie istnieje - siostra w Gryffindorze była dla szesnastoletniej ślizgonki powodem do wielkiego wstydu i hańby, aż po rosnącą zażyłość, kiedy obie opuściły szkolne mury i rozpoczęły życie na własny rachunek. I choć dziewczyny się do siebie coraz bardziej zbliżały, to wiele razy Sacharissa chciała potrząsnąć siostrą z okrzykiem - ogarnij się. Wiele razy bowiem musiała jej pożyczać pieniądze na wieczne nie oddanie albo potwierdzać ich popołudniową herbatkę, kiedy dziwni ludzie pukali do jej drzwi.
Z zamyślenia S. została wyrwana przez Ambrosia, który zaczął się krzywić i wić jak węgorz uciekając przed czystą chusteczką cioci.
- Nie - pokręcił przecząco głową na sugestię zielarza. [i]- mama mówi, ze to nudne i dobre dla... dla slam. Ja juz jestem antychistom - tak mówi tata. -[/b] Dumnie wypiął swoja chudą pierś, a Sacharissa spojrzała na niego zmieszana.
- Kochanie nie jesteś antychrystom, tatuś żartował. A w przyszłości możesz być kim tylko chcesz. - Pani Macmillan pogłaskała syna po jasnych loczkach, a kiedy ten zabrał od niej wózek z Bartusiem i zaczął nim jeździć po skwerku na którym się znajdowały, spojrzała ponownie na siostrę.
- Działało by lepiej, gdyby w końcu ktoś porządny zajął się tym całym bałaganem, ale nie nam zachciało się demokracji i mamy co mamy, och oby tylko te huncwoty żyły w lepszych... AMBROŚ ZWOLNIJ BO ZARAZ WJEDZIECIE W ŚCIANĘ - nagle urwała wątek i zaczęła krzyczeć w stronę szalejącego malca, którego oczy ledwo wystawały ponad burgundowy wózek. - Histeryczne? Kochanie rozejrzyj się dookoła, ten naród schodzi na psidwaki, gryzipiórki z proroka sami zaczęli wymyślać sobie historie bo nic ciekawego nie potrafią znaleźć, a Leach im się sam podkłada. Nikt go nie lubi, więc tworzą wokół niego wizję o trucia albo innego spisku. Jedynym spiskiem jest to kto go wybrał na Ministra. Znasz mnie kochana dobrze, wiesz, że jestem tolerancyjna jak mogę, ale co to był za pomysł wybierać... mugo - tu skrzywiła się wyraźnie, jakby trudno jej to przechodziło przez gardło - laka na Ministra? Bez obraz, ale czy on się w ogóle może na tym znać? Dorastał przecież daleko od magii, nic o nas nie wie, jest obcy, a co jak zacznie nas z nimi bratać? Jak w przypadku problemów wybierze ich stronę? Ministrem powinien być czarodziej z krwi i kości, dziada pradziada, ktoś kto nas zna, rozumie, a nie taka przybłęda, która trzy sekundy trzyma różdżkę w dłoni i ma się za wielkiego czarodzieja, ale ja nikomu źle nie życzę.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Alice Selwyn (682), Sacharissa Macmillan (871)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa