Lubiła polować z bratem. Cieszyła się, że jest już na tym etapie życia, w którym może jej towarzyszyć. Wiedziała, że razem mogą wszystko, a przynajmniej tak się jej wydawała. Astaroth miał może mniejsze doświadczenie od niej, ale również był w świetnej kondycji. Mogli razem wiele zdziałać. To nie tak, że nie martwiła się o niego podczas polowań, nadal był przede wszystkim jej młodszym bratem, ale wiedziała, że tak jak i ją raczej trudno będzie go zabić, w końcu byli Yaxleyami zostali stworzeni do tego, żeby zabijać bestie. Nikt nie potrafił tego robić lepiej od nich.
- Z tego, co słyszałam ten wampir jest dosyć groźny, ale powinniśmy sobie z nim poradzić bez problemu. - Powiedziała do brata, kiedy znaleźli się tuż przed lasem, w którym ponoć znajdowała się kryjówka potwora.
- Znaleźli niedaleko kilka ofiar, w przeciągu roku. Ostatnią kilka dni temu. - Wypadało wreszcie zainteresować się sprawą i usunąć problem gnębiący okolicznych mieszkańców.
Śnieg zaczynał padać coraz mocniej. Warunki nie były najlepsze, ograniczały widoczność, ale cóż, taki już był urok ich pracy. Musieli działać bez względu na pogodę, szczególnie, że osobnik zaczynał nieco za bardzo zaznaczać swoją obecność i się panoszyć.
- Powinniśmy uważać, jak wejdziemy w głąb lasu, trzymaj się blisko mnie, nie powinno się zdarzyć nic złego. - Nadal gadała jak starsza siostra, bo przecież nią przede wszystkim była. Nie pozwoliłaby na to, żeby bratu stało się coś złego, wolała mieć go przy sobie, wiedziała, że jeśli będzie obok to na pewno go ochroni.
- Gotowy? - Zapytała jeszcze naciągając kaptur wełnianego płaszcza na głowę, poprawiła też kuszę na ramieniu, bo nieco jej się zsunęła. Nie było jej specjalnie wygodnie, nie znosiła polować zimą, ciężkie ubrania ograniczały jej ruchy. Zdecydowanie lepiej się czuła, gdy miała ich na sobie mniej. - Bądź czujny, chuj wie, co mu strzeli do głowy, jak poczuje się zagrożony. - Zakładała, że na pewno trafią na to, czego szukali.