Pensjonat dla Wyjątkowych napawał cię dumą. Oferował schronienie dla osób, które nie mogły podziać się nigdzie indziej. Był twoim oczkiem w głowie, twoją dumą, twoją misją. Twoi podopieczni mieli doprowadzać do przełomów - to twórcy, ludzie wyjątkowi. I dzisiaj pokazali swoją wyjątkowość.
Metaliczny chrzęst, który wypełniał całą kuźnię, był nieprzyjemny dla wrażliwych uszu nieprzyzwyczajonych do fizycznej pracy. Odbijał się nieprzyjemnym echem w czaszce, potęgowany przez kanaliki słuchowe, a usta same wykrzywiały się w paskudnym grymasie w odpowiedzi na zgrzyt, który dokuczliwie smyrał mózg. Nie byłeś do tego przyzwyczajony, a jednak stałeś naprzeciwko mężczyzny, dla którego to było całe życie. Stałeś przed nim i nie wiedziałeś, co powiedzieć. Tego ranka w Pensjonacie doszło do zdarzenia, które szarpnęło twoją duszą. Bliźniaki, które do tej pory uzupełniały się niemalże idealnie, zaczęły się oddalać. Jedno było nocą, drugie było dniem. Jedno było księżycem, drugie - słońcem. Tego ranka księżyc złożył się do snu, umęczony nocną aktywnością, która nie pozwalała mu spać. To nie był pierwszy raz, gdy bliźniak twojej protegowanej zgłaszał ci kolejne problemy ze snem, lecz pierwszy raz, gdy zgłosił wizję, w której zobaczył swoją siostrę. Ta wizja sprawiła, że serce na chwilę przestało ci bić. Może rzucić potężne zaklęcie, żeby odpędzić złe duchy z lasu. Może, widziałem to. Ale potrzebuje... Potrzebuje tego. Słowa, które ci przekazano, łopotały w twojej pamięci, a ty bałeś się, żeby przypadkiem niczego nie przekręcić. Spocona dłoń ściskała kawałek pergaminu, a serce pompowało krew, powodując nieprzyjemny szum w uszach, zagłuszający trzask ognia w wielkim piecu kowalskim. Harde spojrzenie kowala zderzyło się z twoim tak gwałtownie, że nie wiedziałeś, co robić. Dać kartkę? Odezwać się? Jak wyjaśnić to, co wiedziałeś i nie zdradzić za dużo...? I jak ochronić dziewczynkę, która stała za twoimi plecami, wystraszona tym, co miała zrobić?