• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
lato 1972 // aegishjalmur

lato 1972 // aegishjalmur
Czarodziejska legenda
Lost in the serenity
Found by the water
Mirabella była czarownicą nieznanego statusu krwi, która zakochała się w trytonie i zamierzała wziąć z nim ślub, czemu głośno zaprotestowała cała jej rodzina. Rozczarowana tym kobieta zamieniła się w rybę (plamiaka).

Mirabella Plunkett
#1
12.10.2024, 21:35  ✶  
Wyjątkowość to już jakaś wartość. Liczba osiem oznacza nieskończoność - Aegishjalmur ochroni was, jeżeli tylko mu na to pozwolicie.

Pensjonat dla Wyjątkowych napawał cię dumą. Oferował schronienie dla osób, które nie mogły podziać się nigdzie indziej. Był twoim oczkiem w głowie, twoją dumą, twoją misją. Twoi podopieczni mieli doprowadzać do przełomów - to twórcy, ludzie wyjątkowi. I dzisiaj pokazali swoją wyjątkowość.

~ ✶ ~

Metaliczny chrzęst, który wypełniał całą kuźnię, był nieprzyjemny dla wrażliwych uszu nieprzyzwyczajonych do fizycznej pracy. Odbijał się nieprzyjemnym echem w czaszce, potęgowany przez kanaliki słuchowe, a usta same wykrzywiały się w paskudnym grymasie w odpowiedzi na zgrzyt, który dokuczliwie smyrał mózg. Nie byłeś do tego przyzwyczajony, a jednak stałeś naprzeciwko mężczyzny, dla którego to było całe życie. Stałeś przed nim i nie wiedziałeś, co powiedzieć. Tego ranka w Pensjonacie doszło do zdarzenia, które szarpnęło twoją duszą. Bliźniaki, które do tej pory uzupełniały się niemalże idealnie, zaczęły się oddalać. Jedno było nocą, drugie było dniem. Jedno było księżycem, drugie - słońcem. Tego ranka księżyc złożył się do snu, umęczony nocną aktywnością, która nie pozwalała mu spać. To nie był pierwszy raz, gdy bliźniak twojej protegowanej zgłaszał ci kolejne problemy ze snem, lecz pierwszy raz, gdy zgłosił wizję, w której zobaczył swoją siostrę. Ta wizja sprawiła, że serce na chwilę przestało ci bić. Może rzucić potężne zaklęcie, żeby odpędzić złe duchy z lasu. Może, widziałem to. Ale potrzebuje... Potrzebuje tego. Słowa, które ci przekazano, łopotały w twojej pamięci, a ty bałeś się, żeby przypadkiem niczego nie przekręcić. Spocona dłoń ściskała kawałek pergaminu, a serce pompowało krew, powodując nieprzyjemny szum w uszach, zagłuszający trzask ognia w wielkim piecu kowalskim. Harde spojrzenie kowala zderzyło się z twoim tak gwałtownie, że nie wiedziałeś, co robić. Dać kartkę? Odezwać się? Jak wyjaśnić to, co wiedziałeś i nie zdradzić za dużo...? I jak ochronić dziewczynkę, która stała za twoimi plecami, wystraszona tym, co miała zrobić?

zadanie od mistrza gry
Po rozegraniu minimum 2 tur rozmowy kowal może podjąć próbę wykucia nordyckiej runy. Dziennie może podjąć maksymalnie 2 próby (rzut na rzemiosło, kuje w dowolnym materiale), w przypadku niepowodzenia należy spróbować w kolejny fabularny dzień. W przypadku sukcesu bliźniaczka towarzysząca Giovanniemu może rzucić zaklęcie (poziom Wybitny) - sesja zakończy się, gdy dziecko wyrzuci sukces na kości. Scenariusz jest dedykowany @Hjalmar Nordgersim i @Giovanni Urquart. Mistrz gry nie kontynuuje rozgrywki.
Ulfhednar
a wolf will never be a pet
Hjalmar mierzy koło metra osiemdziesięciu ośmiu wzrostu i jest dobrze zbudowany dzięki ciężkiej harówce w kuźni. Przeważnie nosi swoje jasne włosy spięte w wikiński warkocz z wygolonymi lub krótko obciętymi bokami. Ma zadbany zarost w postaci wąsa i brody, chyba że akurat złapie go chęć na powrót do Islandzkich korzeni i pozwoli mu żyć własnym życiem. Jak na nordyckiego człowieka przystało - ma niebieskie oczy. Mówi w sposób spokojny i powolny z północnym akcentem - jego głos jest dosyć donośny. Na pierwszy rzut oka wydaje się być przyjemnym rozmówcą, który nie wykazuje agresywnych zachowań chociaż jego aparycja może niektórych pomylić.

Hjalmar Nordgersim
#2
03.01.2025, 23:18  ✶  
15 sierpnia, 1972

To był w zasadzie dzień jak każdy inny. Gdyby usunąć otoczkę dziwnych wydarzeń, które trapiły Dolinę Godryka jakoś od maja, to w zasadzie nic takiego się nie działo. W powietrzu czuło się jednak, że coś jest nie tak - zupełnie jakby się coś szykowało. Hjalmar nie potrafił określić co to mogło być, ale to się po prostu czuło.

Od rana trzeba było wykonać kilka pomniejszych zamówień, ponieważ kowalstwo nie cieszyło aż tak wielkim zainteresowaniem jak jeszcze lata czy wieki temu. Z drugiej strony, nie mógł narzekać - lepsza taka ilość zleceń, niż jeżeli w ogóle nie miałby mieć pracy. Było to jednak zbyt mało roboty jak na dwóch mistrzów kowalskich i jego ojciec postanowił powrócić na Islandię wraz z nastaniem września - taka to zbieżność losu i wydarzeń. Z jednej strony to starszego Nordgersima ciągnęło w rodzinne strony. Nic więc dziwnego, że to właśnie jego syn postanowił zostać w Anglii.


Koło południa do Wrót Muspelheimu zawitał mężczyzna imieniem Giovanni. Powiedzieć, że było głośno, gorąco oraz dawało palonym węglem po nozdrzach, to jak nie powiedzieć nic. W końcu takimi prawami rządziła się kuźnia - nie było mowy o zbyt wielkim porządku... To nie było muzeum, a prawowity zakład pracy. Ciężkiej pracy, a może wręcz harówki.

Nowo przybyły towarzysz nie był zbytnio rozmowny, a dodatkowo miał ze sobą gościa, który podobnie jak on - nie był skłonny do zbyt wielkiej rozmowy. Krótka wymiana uprzejmości i proste polecenie, które brzmiało - "potrzebuje wykuć taką runę". Kim był Hjalmar, aby odmówić klientowi w potrzebie? Ostrzegł jednak, że może to chwilę potrwać, ponieważ musi dokończyć dotychczasową pracę, wszak inni również czekali na swoje zamówienia.

Minęła godzina, może dwa i Nordgersim był gotów, aby rzucić okiem na dostarczony projekt. Nie wydawał się być jakoś szczególnie trudny ale sprawiał wrażenie wymagającego. Islandczyk wiedział, że będzie musiał się przyłożyć, ponieważ ilość szczegółów była duża i zależało mu na dostarczeniu jak najlepszego produktu końcowego - zresztą jak zawsze.

Piec był już rozgrzany, więc przygotowanie odpowiedniego stopu metali nie należało do zadań ciężkich. Chwila, moment i odlew był gotowy. Teraz pozostało go tylko odrobinę zahartować w zimnej wodzie, a następnie przystąpić do rycia run, co też zostało wykonane w wyżej wymienionej kolejności.

Skwierczenie metalu, który chłodził się w wodzie, był dla Hjalmara niczym najpiękniejszy dźwięk na świecie. Nie potrafił nazwać dźwięku równie pięknego jak ten.

Kilka uderzeń z lewej, kilka z prawej. Zamaszyste ruchy pilnikiem, aby usunąć niedoskonałości. Parukrotne zmienienie dłuta czy młota, aby nadać tych wszystkich detali i można było przyjrzeć się werdyktowi pracy.

Na pierwszy rzut oka wyglądało jak najbardziej okej. Pytanie tylko czy rzeczywiście takie było?


Próba wykucia w metalu runy, która została przedstawiona na rysunku. Korzystam z rzemiosła.
Rzut Z 1d100 - 85
Sukces!

Rzut Z 1d100 - 36
Slaby sukces...
Czarodziejska legenda
Wilderness is not a luxury but a necessity of the human spirit.
Czarodzieje dążą do zatarcia granicy pomiędzy jaźnią i resztą natury, wchodząc tym samym na wyższe poziomy świadomości. Część z nich korzysta do tego z grzybów, a część przeżywa głębokie poczucie spokoju i połączenia podczas religijnych obrzędów i rytuałów. Ostatecznie jednak ciężko opisać najgłębsze wewnętrzne doświadczenia i uznaje się, że każdy z czarodziejów odczuwa je na swój sposób. Zjawisko to nazywane jest eutierrią.

Eutierria
#3
18.01.2025, 20:39  ✶  
Dwójce czarodziejów zależało nie tylko na czasie, ale również na możliwości bycia świadkami wykucia tejże runy. Nie zależało im natomiast na dyskrecji, w czym nie kryli się od samego początku. Bo ta runa miała zmienić świat. Carla obserwowała każdy ruch wprawionych dłoni, który przybliżał Dolinę Godryka do ostatecznego wypędzenia tych straszliwych potworów z terenu miasta.

Uważne oczy dziewczyny co prawda śledziły badawczo każde posunięcie pilnika, ale nie śmiały nigdy wejść ci w drogę - nikt nie zamierzał przeszkadzać rzemieślnikowi w pracy, nawet jeżeli wścibskość nie pozwalała im opuścić kuźnię. Spojrzała na efekt końcowy oceniająco i pewnie trochę dziwne to było - przyjść tu z dorosłym czarodziejem, a dyrygować nim, rozkazywać, kierować sytuacją - przy jednoczesnym braku posiadania mocnego charakteru mogącego uzasadnić uległość, jaką czuło się przy jej obecności. Dlaczegóż tak bardzo rozpraszało człowieka jej niezadowolone spojrzenie?

Odpowiedzią była wielka moc drzemiąca w drobnych dłoniach, które chwyciły za runę.

- Będzie pan świadkiem czegoś wielkiego - powiedziała bardzo pewna siebie, odkładając kamień na kowadło i nim ktokolwiek zdążył zorientować się w jej planie, wyciągnęła różdżkę z kieszeni wszytą w burgundową spódniczkę.

- Carla, zaczekaj, nie-

Słowa Giovanniego przestały być słyszalne i jakkolwiek istotne w obliczu tego, co wydarzyło się później. Gdzie się dziecko spieszy, tam się pieruństwo z lasu cieszy. W pierwszej chwili - oniemienie. Nie widziałeś czegoś takiego nigdy, Hjalmarze. Biała łuna rozpościerająca się nad wami przez moment mogła przypomnieć ci o zorzy polarnej, ale to był magia - przeciwne zaklęcie, od którego wyryte znaki zapłonęły od pierwotnej magii. Ale po samej minie dziewczynki było widać, że coś jest nie tak.

Wybuch.

Poczułeś pustkę. Uderzyłeś plecami o ścianę nieopodal rozżarzonego pieca i chociaż nic ci się nie stało, nie miałeś siły nawet na irytację, kiedy dziewczynka ledwo podnosząc się z podłogi, nie poddawała się. Najwyraźniej nie przeszkadzało jej doprowadzanie kuźni twojej i twojego ojca do ruiny - a wiele rzeczy ustawionych na półkach, podobnie jak ty, upadło od niewidzialnych wiązek uderzających we wszystko i wszystkich. Giovanni spróbował ją powstrzymać, ale znów - inkantacja. I nie ośmielił się jej przerwać. Kamień wzniósł się w górę, rozbłysł i...

Wybuchu nie było.

Opadł na kowadło i... Czy cokolwiek się stało? Wyglądał tak samo jak wcześniej, ale oboje wiedzieliście, że wydarzyło się tutaj coś, czego nie mogliście do końca zrozumieć. Młoda geniuszka zacisnęła na nim swoje palce i rzekła:

- Jest gotowy. To uratuje mieszkańców Doliny.

Pokiwała głową.

- Przetestujmy go, a później stwórzmy ich więcej.

Nie czekając na komentarz ani reprymendę wyszła, pozostawiając Giovanniego z formalnością - koniecznością zapłaty za rzemiosło i zdemolowanie pomieszczenia.

Podsumowanie napisane na podstawie następujących rzutów: 1, 2. Masz dwie opcje. Pierwsza - edytuj poprzedni post i dodaj do niego znacznik postać opuszcza sesję. Druga - możesz napisać tutaj swoje odniesienie do zakończenia i zamknąć całość sesji znacznikiem końca sesji. W opcji drugiej możesz opcjonalnie dograć coś tutaj z dowolną osobą towarzyszącą. Mistrz Gry nie kontynuuje rozgrywki. @Hjalmar Nordgersim @Giovanni Urquart


there is mystery unfolding
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Eutierria (486), Giovanni Urquart (185), Hjalmar Nordgersim (447), Mirabella Plunkett (383)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa