• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie Hogsmeade [27.08.1972] Sen Nocy Letniej | A to pustkowie leśne nie jest puste

[27.08.1972] Sen Nocy Letniej | A to pustkowie leśne nie jest puste
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#1
15.10.2024, 11:20  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 23.01.2025, 23:57 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic VI
Rozliczono - Atreus Bulstrode - osiągnięcie Badacz Tajemnic I

- Pójdziemy się przejść? - rzucił wreszcie z szelmowskim uśmiechem, chwilę po tym jak dopił trzymany alkohol i odstawił kieliszek na bok. Przechylił się też w jej stronę lekko, w teatralnym geście podstawiając jej ramię i tym samym zachęcając do przechadzki, a kiedy faktycznie wplotła dłoń pod jego ramię, pociągnął ją w krzaki w stronę jeziora.

Nawet jeśli ogólnie lubił tego typu imprezy, dzisiejszego wieczoru czegoś mu brakowało w obecnym towarzystwie. Jasne, był całkiem zadowolony z faktu, że Brenna zgodziła się dotrzymać mu towarzystwa mimo porannych ekscesów, jednak sztywność imprezy zwyczajnie nieco go męczyła. Brakowało mu na przykład takiego Louvaina, albo w ogóle kogokolwiek, z kim mógłby się chociaż przez moment dla sportu poobrażać i poprzepychać.

Eden i Lorraine rozpłynęły się gdzieś tak szybko, jak tylko on i Brenna uciekli zająć się swoimi sprawami, tym samym zabierając ze sobą niepokoje starszej z blondynek. I nawet jeśli zdążyło już nieco minąć od tego dziwacznego przywitania z Longbottom i wpatrywania się w rozedrganą aurę Lestrange, Atreus nie mógł wyrzucić z głowy pytania, co tak właściwie doprowadziło ją do tego stanu.

- Nie wiedziałem, że jesteś z Eden aż tak bliskimi przyjaciółkami - rzucił niby to niezobowiązująco, kiedy doczłapali się na brzeg jeziora i ruszyli powoli wzdłuż niego. Ale może powinien spodziewać się po nich jakichś większych zażyłości, biorąc pod uwagę że przecież dwa dni temu widział blondynkę wśród gości zaproszonych na plażę. A z tego co zdążył zrozumieć - mieli być tam głównie przyjaciele Longbottomów. Ale chyba o wiele bardziej spodziewałby się na tej plaży zobaczyć własnego brata niż panią Lestrange, której w życiu nie posądzałby o bawienie się na plażach, bo zawsze zdawała się taką która o wiele lepiej czuła się na oficjalnych i pełnych przepychu czystokrwistych imprezach.

Korzystając z okazji, że wreszcie byli daleko od bawiącego się pod namiotem bankietowym tłumu, sięgnął do kieszeni szaty i wyłuskał z niej papierosa, z wyraźnym zadowoleniem zapalając go i zaciągając się dymem.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#2
15.10.2024, 11:43  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 15.10.2024, 11:44 przez Brenna Longbottom.)  
– Na moment – zgodziła się, układając dłoń na jego ramieniu. I „na moment” nawet nie dlatego, że miała coś przeciwko chodzeniu po brzegu jeziora, nad którym w oddali majaczył zarys ukochanego zamku, a dlatego, że wolała nie odchodzić za daleko od terenu imprezy, na której… za kulisami chyba działy się rzeczy, których do końca nie rozumiała, a których konsekwencje mogły być poważne. I nawet kiedy szli, rozglądała się pośród gości, jakby liczyła, że zobaczą cokolwiek podejrzanego.
Jeżeli szło o nią, nie narzekałaby na przyjęcie – Brenna nie była wymagająca, równie dobrze umiała się bawić w kilka osób na ognisku, na wielkim balu, albo w takim, szykowanym klimacie – gdyby nie to, że słowa obu panien Malfoy postawiły ją na alarm. Nawet jeśli były to alarmy zupełnie innego rodzaju.
– Eden mnie nie cierpi – odparła szczerze na jego słowa. Też nie spodziewała się zobaczyć Lestrange na tamtej plaży: zdziwiło ją, że Millie zdecydowała się wprowadzić akurat Eden, ale nie pisnęła słowa, bo i w założeniu nie była to przecież impreza całkowicie zamknięta. A ona sama była tam z Atreusem.
Mogłaby się od odpowiedzi wywijać, nie kłamiąc, a zbywając ją żartem, rzucić coś wymijającego, jak często miewała w zwyczaju, zwłaszcza gdy ktoś pytał „ile dzisiaj spałaś” albo coś równie problematycznego. Ale nie chciała, a poza tym był aurorem i może sam zauważył na dzisiejszym przyjęciu coś, na co powinna zwrócić uwagę.
– Coś ją chyba zaniepokoiło. Nie wiem co, poprosiła po prostu, żebym miała oczy otwarte. A skoro za mną nie przepada, to chyba musiało być mocne. Będę wdzięczna, jeśli nie przekażesz tego dalej – stwierdziła w zamyśleniu, spoglądając w tył, ku sylwetkom przesuwającym się w pobliżu jasno oświetlonych namiotów. Jeśli Eden zaniepokoiło coś w zachowaniu własnej rodziny, to raczej nie chciałaby, aby wszyscy o tym wiedzieli. – Shafiq nie przyszedł, nikt nie wie, co właściwie dolega Avery, na imprezie jest francuski wampir, którego nikt się tu nie spodziewał, Brygada nie oczekuje kłopotów albo dobrze udają, że ich nie oczekują. Nie wyłapałam nic, co by sugerowało jakieś problemy.
Co innego Morpheus, ale o tym na razie nie miała pojęcia.



Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#3
15.10.2024, 12:39  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 15.10.2024, 12:40 przez Atreus Bulstrode.)  
Atreus miał to do siebie, że jeśli nic aktywnie nie działo się dookoła niego, to szybko mu się nudziło. Ogólnej atmosferze tego miejsca wystawiłby 10/10, ale oprócz tancerki, głośno wyrażającej swoje oburzenie w temacie pochodzenia Enzo, to wszyscy byli jacyś tacy drętwi. Dało się wyczuć jakieś tam napięcie, szczególnie po jawnym wyrażeniu swoich poglądów przez młodziutką Avery, ale prawda była taka że Atreus bardzo wątpił by ktoś akurat dzisiaj pociągnął ją do odpowiedzialności.

- Doprawdy? Wiesz, ja nie sądzę że to jest coś nadzwyczajnego - uniósł delikatnie brwi w rozbawionym wyrazie. Eden miała chyba to do siebie, że dla większości zachowywała się w taki sposób, jakby jej egzystencja z nimi w tym samym pomieszczeniu miała ją przyprawić o konwulsje.

- Szkoda, już miałem biec do jej ojca, podzielić się z nim tymi rewelacjami - prychnął rozbawiony, ale mimo tego kiwnął głową, bo przecież nie zamierzał robić niczego podobnego. Lestrange przyszła do Brenny wiedziona... Atreus sam nie wiedział czym, bo w normalnych warunkach nazwałby to zaufaniem, ale była przecież mowa o Eden i nie był pewien czy ona była zdolna do takich porywów serca. Pragmatyzmem? Bo przecież nie trzeba było znać Brenny długo żeby wiedzieć, że może schodziła czasem ze służby, ale służba nigdy nie wychodziła z niej.

- Wampir? No proszę. To ten który jest z Camille? - zapytał, ale domyślał się przecież odpowiedzi. - W sumie właśnie, nie widziałem Anthony'ego. Dziwne, bo to brzmi jak absolutnie jego klimaty, ale jutro się z nim widzę to może go zapytam - wzruszył ramionami, przelotnie spoglądając na nią, a potem przesuwając wzrokiem dalej, na migoczącą taflę jeziora.

- Z tego co zrozumiałem, rozważane są u nas roszady i nie zdziwię się, jak Moody zostanie kimś zastąpiona. A Erik dostanie awans - spoważniał na moment. Ciężko było powiedzieć, że targały nim jakieś sentymenty na temat Harper. Szanował ją jako szefa biura i uznawał, że nie radziła sobie aż tak źle biorąc pod uwagę aktualne czasy, ale skłamałby gdyby powiedział że nie interesowało go kto wskoczy na jej miejsce. Bo zmiana szefa mogła wiązać się z licznymi awansami innych jednostek. A na to był zawsze chętny.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#4
15.10.2024, 14:59  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 24.10.2024, 17:20 przez Brenna Longbottom.)  

– Nie? A myślałam, że łączy nas coś specjalnego – westchnęła Brenna z udawanym żalem. – Sądziłam, że Eden większość ludzi zupełnie ignoruje i nie obchodzi, a ja wzbudzam w niej irytację, więc to zawsze jakieś emocje, a tu się okazuje, że nie cierpi wszystkich…
Nie była pewna, co sama myśli o Eden Lestrange, z domu Malfoy. Nie przeszkadzała Brennie jej kolczastość – nie poruszały złośliwe uwagi, a determinacja, z jaką Eden próbowała wbijać szpilki Bren, wywoływała pewne rozbawienie. Nie czuła do niej ni grama antypatii, może nawet trochę Eden lubiła: a na pewno lubiła te słowne utarczki. Była to sympatia raczej powierzchowna, bo nie znały się bardzo dobre, teraz jednak podszyta dodatkowo pewnym zastanowieniem. Z powodu rozmowy o ciężkiej koronie - ze względu na to udzielone dziś ostrzeżenie.
– Się nie potknij po drodze, jak tak będziesz biegł, zgubisz jeszcze elfie uszy – odparła, przystając na brzegu jeziora, niezbyt daleko od terenu całej imprezy. To nie tak, że podejrzewała go, że pogna na wyścigi do Fortinbrasa, ale… po prostu chyba nie chciałaby, aby komukolwiek wspomniał o tej dziwnej rozmowie nawet mimochodem. Może Eden miała paranoję. A może faktycznie stało się coś dziwnego. I chociaż Brenna też nie nazwałaby zaufaniem tego, że Lestrange przyszła właśnie do niej, to i tak… po prostu chyba czułaby się źle, gdyby za wiele osób dowiedziało się o tym wyszeptanym ostrzeżeniu. – Wampir – przytaknęła. Ulegała tu z pewnością uprzedzeniom, ale skoro szukała czegoś podejrzanego, to wampir na widowni, który pojawił się nagle, i jeszcze przyjechał z obcego kraju, podejrzany się wydawał. – Wychodzi na to, że miał tutaj być, i to chyba z osobą towarzyszącą. Dwa puste krzesła. Myślałam, że mogą coś znaczyć, ale chyba po prostu mu coś wypadło, skoro przyszli Morpheus i Jonathan.
Spochmurniała na moment, gdy wspomniał o Moody. Jej akurat utrata stanowiska przez Harper była wybitnie nie na rękę – bo Brenna niewielu osobom ufała, że faktycznie nie staną po przeciwnej stronie, a Harper tak. Ale też ciężko było nie wiedzieć, że po Beltane coś jest nie tak. Na potencjalny awans brata niemal nie zareagowała – nie była zaskoczona, bo Erika ludzie lubili, dobrze się prezentował, miał za sobą parę spraw, był rozpoznawalny, a Brygadziści zwykle chętnie robili to, o co prosił. Jeżeli miałby go dostać, mogła mu tylko kibicować, ale nie to zaprzątało jej głowę.
– Mam nadzieję, że nie, jedyne, czego nam brakuje, to awansu dla takiego Chestera Rookwooda na przykład. – Który w tym dniu już nie żył: ale Brenna tego nie wiedziała, poza tym był dla niej zaledwie przykładem kogoś, kogo nie chciałaby widzieć na tak wysokim stanowisku. – Ministra ci o tym mówiła? Przyznaję, że po tej kampanii przeciwko Leachowi, trochę mnie dziwi, że po Beltane jawnie się tu pokazuje z Yaxleyem, który mógłby być jej synem.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#5
17.10.2024, 21:22  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.10.2024, 13:59 przez Atreus Bulstrode.)  
- Może powinnaś się bardziej postarać? Próbowałaś być dla niej milsza? - zasugerował, wcale nie aż tak żartobliwie, bo wyobrażał sobie jak na Eden mogła zadziałać faktyczna szczerość i pozytywne uczucia. Pewnie zaczynała widzieć wtedy czerwień i miała ochotę kogoś zamordować, a przynajmniej tak obstawiał.

Zawsze lubił, że Eden miała taki cięty język. Gdyby była jakimś geometrycznym kształtem to niewątpliwie takim jak najbardziej kanciastym i posiadającym liczne kąty ostre o które wszyscy inni by się obijali. Zabawnie było słuchać jak podsumowywała innych ludzi, chociaż nie ukrywał że o wiele mniej podobało mu się, kiedy to on stawał się celem jej przytyków. Kiedy natomiast znalazły się z Lorraine obok siebie, dochodziło do jakieś niesmacznego apogeum, jakby napędzały jedna drugą.

Wzruszył obojętnie ramionami, bo akurat że był tu Morpheus i Jonathan nic dla niego nie znaczyło. Dla niego nie byli zespoleni z Anthonym i jego nieodłącznym elementem, co nie zmieniało faktu, że zapisał sobie gdzieś w głowie informację, że cała trójka najwyraźniej bardzo się przyjaźniła.

Zaciągnął się dymem, kątem oka spoglądając na nią i na jej aurę, jak powoli wykwita na niej jakieś niezadowolenie na wspomnienie o Moody. Nie zastanawiał się nad tym jednak jakoś bardzo, bo Longbottom przyjaźniła się z Alastorem, to może i siłą rzeczy miała jakieś lepsze relacje z Harper, kto wie.
- Już bez przesady - prychnął, wyraźnie rozbawiony jej słowami. - Chester Rookwood zrobił ostatnio absolutnie nic, dokładnie jak przez całą swoją karierę w aurorskim biurze. Nikt go za to nie poklepie po plecach i nie zaoferuje nowego stanowiska - dla niego jeśli Rookwood tak długo siedział w miejscu, jakby w ogóle nie miał zamiaru się rozwijać i sięgać po coś więcej, to nie miało się to zmienić w najbliższym czasie. Ale cóż, dokładnie tak samo jak Brenna, nie miał pojęcia że właśnie myśleli o zmarłym. - Mówiła to dużo powiedziane, ale rozmawiała o tym z Bletcheyem zanim do nich podszedłem, a Alexander zwyczajnie wskazał na twojego brata, kiedy zdawali się dyskutować o tym kto ostatnio się wykazywał. - podrapał się po skroni, zastanawiając kogo jeszcze mogli chcieć próbować pchać wyżej. - Ale ona w sumie niezamężna, to co jej to robi? I raczej się z nim już więcej nie pokaże, skoro dzieciak robi dookoła siebie tyle zamieszania. Nie podobało jej się to ewidentnie. Możliwe też, że wzięła go ze sobą z jakiegoś innego powodu niż przez chęć nauczenia go życia - wzruszył ramionami, uśmiechając się przy tym nieco sztywno. - Ale widać po niej, że pewnie Beltane i inne problemy kładą się na jej aurze.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#6
17.10.2024, 21:45  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 17.10.2024, 22:09 przez Brenna Longbottom.)  
– Hm… i tak, i nie? – odparła Brenna po chwili zastanowienia. Bo w gruncie rzeczy zwykle była miła dla Eden: nawet te dwa dni temu nie pozwalała jej upaść na schodach, przyniosła jej do wyboru stroje nocne i zadbała, żeby miała pod ręką szklankę wody na kaca. Ale czasem rzucała uwagi żartobliwo – złośliwe, które nie były podszyte chęcią wbicia igiełki, wciąż jednak nacechowane tą odrobiną złośliwości, głównie dlatego, że utarczki słowne z Eden były dla Brenny w pewien sposób zabawne. W takim pozytywnym sensie. – Właściwie to nawet ją w pewnym sensie lubię. Chyba najbardziej z Malfoyów, chociaż ona to by mnie najchętniej utopiła z łyżce wody czy coś takiego.
Inna sprawa, że lubienie ludzi przychodziło Brennie zwykle dość łatwo, przynajmniej dopóki ktoś nie zaczynał przy niej pluć na przyjaciół. Nigdy nie miała okazji też spotkać przed tym wieczorem Eden „w parze” z młodszą kuzynką, więc i nie zaobserwowała dotąd zjawiska wzajemnego napędzania się, a dziś w ogóle nie wyłapała, by Lorraine powiedziała cokolwiek złośliwego. W końcu nie za bardzo rozumiała, o co z tym wąsem chodzi…
– Ja chyba prędzej uwierzę w to, że wynajdzie ktoś samoczarujące różdżki niż że w Ministerstwie przyjdzie dzień, gdy awanse będą rozdawane wyłącznie ze względu na kompetencje – oświadczyła. Nie żeby nie wierzyła akurat w kompetencje Harper czy Caspiana, ale no już taka Ministra Magii choćby, ewidentnie niezbyt radziła sobie w wojennych realiach. Czy mogliby awansować na szefa Biura Aurorów kogoś, kto się absolutnie do tego nie nadawał, jak Rookwood?
Bardzo chciałaby powiedzieć, że nie, ale obawiała się, że odpowiedź to jednak będzie brzmiała „tak”.
Oglądała się co jakiś czas na teren imprezy, gdy stali nad tym jeziorem, ale teraz skupiła uwagę na nim, kąciki ust zadrgały jej w tłumionym uśmiechu. Naprawdę miała wielką ochotę wspomnieć coś o tym, że skoro on lubi starsze, to nie znaczy, że nikt tego nie skomentuje, ale j a k i m ś cudem zdołała się powstrzymać przed wzmianką o Flosie. Żart za często powtarzany przestawał być śmieszny. Ale już samych w sobie słów o Ministrze ciężko było nie skomentować w ogóle.
– Jenkins jest chyba tylko parę lat młodsza od mojej matki, a Yaxley zdaje się w tym roku skończył Hogwart i sądząc po tym, jak zachowywali się na widowni, to raczej nie przyprowadziła go tutaj jako asystenta… – Napatrzyła się na nich, gdy zerknęła ku nim podczas występów, i to co wyłapała jasno wskazywało na to, że nie jest to czysto platoniczna relacja. - …więc sobie wyobrażam, jakie nagłówki mogą się pojawić w gazetach, jeśli ktoś postanowi działać przeciwko niej. Hm, nieźle się maskuje w takim razie, zdawała się świetnie bawić – mruknęła, ale bez zaskoczenia. Była córką Potterówny. Doskonale wiedziała wbrew pozorom, że makijaż, suknia i uśmiech mogą być dla kobiety tarczą, a Jenkins najwyraźniej umiała się tą posługiwać. – A ty się nie nudzisz? Bez drinków zamieniających w kapibary?
I tylko z widmem ostrzeżenia Eden, wiszącym nad głowami, i tajemniczym wampirzym hrabią, ale o tym przecież ledwo co mu opowiedziała.



Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#7
21.10.2024, 14:10  ✶  
- Czy ja wiem? - uśmiechnął się lekko, na wspomnianą przez nią wizję. - Gdyby faktycznie tak było, to pewnie już dawno by się o coś podobnego pokusiła. Wiedziałaś, że próbowała Oriona zepchnąć z wieży astronomicznej? - parsknął, bo nawet jeśli by to jego brat to cholera, bawiło za każdym razem tak samo. - Więc gdybyś faktycznie wzbudzała w niej aż takie emocje, nie przybiegłaby do ciebie w podskokach ze swoimi obawami.

- Chodziło mi o to, że Chester nie ma... tego czegoś. Nawet nie wygląda, jakby się specjalnie nadawał na kukiełkę do posadzenia na stołku i pociągania za jej sznurki - wzruszył ramionami. Rookwood był... specyficzny, ale Atreus zawsze uważał że osobom na stołkach kierowniczych potrzeba chociaż odrobiny polotu. Chester natomiast wydawał się odrobinę problematyczny; sprawiał wrażenie ambitnego i zdolnego do buntu, jeśli dać mu odrobinę za dużo władzy i może dlatego tak ciężko było mu przełknąć, ze ktoś faktycznie chciałby zrobić z niego szefa biura.

Zmrużył oczy tylko odrobinę, kiedy wspomniała o wieku Jenkins, ale na całe szczęście nie spróbowała pociągnąć tego żartu w wiadomą stronę, bo inaczej skończyłaby w tym jeziorze zanim jeszcze zdążyłaby dokończyć zdanie.
- Oh, bawiła się świetnie. Chodziło mi o... hm... stałe kolory? - rzucił, nagle uświadamiając sobie, że Brenna pewnie nie wie jak właściwie zachowywały się aury. A przynajmniej nigdy tego sama nie widziała. - Wydaje się faktycznie lubować w tego typu imprezach. Gdzie może wyglądać ładnie, robić za królową i wspierać sztukę. W sumie zapytałem ją z ciekawości, że gdyby mogła sama wybrać to jako jaka postać by się najchętniej zaprezentowała to mi powiedziała że Morgana albo Szecherezada - prychnął pod nosem, bo zaraz za tym wspomniał o tym egzotycznym tańcu. - Odnoszę wrażenie, że nawet jeśli chciała być Ministrą, to ciąży jej fakt, że jest tylko nią.

- Oh, bez drinków zamieniających w kapibary bawię się wręcz fe-no-me-nal-nie. Dobra muzyka, całkiem niezłe towarzystwo - spojrzał na nią z ukosa, z zaczepnym uśmiechem przyczepionym do twarzy - Zamek w tle, aż się trochę nostalgicznie robi. A ty? Nie nudzisz się?

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#8
21.10.2024, 15:28  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.10.2024, 17:49 przez Brenna Longbottom.)  
– Nie wierzę – stwierdziła Brenna bez wahania. – Gdyby naprawdę chciała go zepchnąć z wieży astronomicznej, to by z niej zleciał.
A tak naprawdę, to przecież Eden nie ryzykowałaby, że ktoś ją za coś takiego wyrzuci ze szkoły, przez co nie zda OWUTEmów i nie dostanie pracy w Ministerstwie. Ewentualnie wybrałaby mugolaka – z wypchnięcia takiego ojciec by ją wybronił, jeżeli jednak szło o najstarszego syna Bulstrodów… to mógł już być problem.
– Chciałeś powiedzieć, że Chester to absolutny buc, który nie potrafi nawet ogarnąć prostych rozkazów i po zrażeniu do siebie wszystkich obecnych na zebraniu, idzie donieść na nieobecnych kolegów, żeby ich też do siebie zrazić? – spytała. Brenna lubiła większość ludzi, ale gdy już zaczynała kogoś nie lubić, to na całego. A Rookwood na zebraniu… już pomijając to jak odnosił się do Thomasa, to dał się też jej poznać jako idiota. Po raz, nie łapał, że stoi jeden przeciwko wszystkim i że lepiej byłoby trochę udawać, dwa, nie zrozumiał bardzo prostych rozkazów, które nie czyniły go dowódcą.
Słowa o matce rzuciła w sumie względem Yaxleya, bo gdy Atreus rozmawiał z Ministrą, ona biegała na linii Burke – Fortynbras – francuski, wampirzy hrabia. I nie miała szansy wyłapać tego morza komplementów, jakim ją zarzucał, bo może wtedy by jednak ten żarto pociągnęła i faktycznie skończyła w jeziorze…
– Chodzi o… bardziej stałe emocje? – Co nieco o aurach wiedziała, bo w końcu wychowywała się pod jednym dachem z aurowidzką. Brenna nauczyła się w pewnych momentach unikać Danielle, a to, że ogółem poza momentami, gdy naprawdę wiele się działo, panowała nad emocjami całkiem nieźle, było chyba w dużej mierze zasługą właśnie tego. – Albo że lubi te opowieści, w których to kobieta wysuwa się na pierwszy plan, przyćmiewa mężczyzn i nie istnieje tylko po to, by ją kochali – stwierdziła z pewnym zastanowieniem, bo trzeba było przyznać, że zupełnie nie spodziewała się tego po Eugenii. Morgana była siostrą Artura, potężną czarodziejką, i zatrzęsła podstawami jego imperium. Była też tą osobą, która w legendach najwięcej miała twarzy: raz bratu wroga, raz przyjazna, czasem zły charakter, czasem skrzywdzona przez los osoba, tu doprowadzająca do upadku króla, tu zabierająca go do Avalonu… A Szeherezada? Kogo w jej baśni interesował okrutny sułtan, którego oczarowała piękna córka wezyra? – Rozumiem, że mówisz o ministrze, tfu, pięknej Tytanii? – spytała, uśmiechając się figlarnie, zanim na moment zerknęła ku ciemnej sylwetce zamku. – Czasem ciągle tęsknię za Hogwartem. I nie, absolutnie się nie nudzę. Jakbym nie czekała na moment, w którym pękną niebiosa i nie obserwowała w mroku francuskich wampirów gadających po cichu z brygadzistami, też bym się nie nudziła. To miły wieczór. Towarzystwo też niczego sobie i nie mówię o wampirach.



Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#9
21.10.2024, 16:15  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.10.2024, 18:30 przez Atreus Bulstrode.)  
- Zapomniałaś dodać; nieobecnych kolegów których nawet nie powiadomił o zebraniu - parsknął, bo ta sytuacja była tak samo kuriozalna jak za pierwszym razem. Wciąż nie był pewien jaki właściwie wtedy Rookwood miał plan, oprócz tego że najwyraźniej sprytny, ale tak nie do końca. Ale też już nigdy nie miał się dowiedzieć co mu po głowie chodziło, bo Chester właśnie leżał zimny w swoim domu.

I tak, Brenna miała rację, dużym problemem Chestera było to, że nie silił się nawet na to, żeby udawać. W jakiś sposób Atreusa ta bezpośredniość wybitnie kuła w oczy, nawet jeśli przecież ludzi tego typu było na pęczki w ministerstwie. Może wynikało to z tego, że Bulstrode uważał że było to swojego rodzaju marnotrawstwo, a może że sam próbował nie pluć ludziom prosto w twarz, jeśli miało mu to wybitnie zaszkodzić, a w przypadku Rookwooda tak chętnego na awans? Cholera, to był zwyczajny idiotyzm, zniechęcać do siebie ludzi którzy mogli być twoimi podwładnymi.

- O, to brzmi ciekawie. To obserwowanie z cienia francuskiego wampira. I brygadzisty. Wiesz, zapytałem Jenkins czy to tak specjalnie, że są tu sami brygadziści i nie ma aurorów. Powiedziała, że tu raczej nikt nie rozpruje osnowy rzeczywistości, ale... cholera... te słowa aż proszą się o to, żeby coś się dzisiaj stało. Aczkolwiek kolejna wycieczka do limbo to byłoby chyba za dużo - rzucił dopalonego papierosa w piasek i zakopał go w nim. - Ale cieszę się, że nie bawisz się źle. Nawet jeśli nie ma żadnej dziury, w którą mogłabyś wpaść. A w sumie. Gdybyś mogła pojawić się jako jakaś postać, to jaka by to była?

- Hm, trochę tak. Bardziej osobowość - wyjaśnił, z pewną łagodnością, która zniknęła tak szybko jak się pojawiła. - I jest to warstwa podstawowa, która mówi o tym jaki ktoś jest i jakie ma tendencje. Po tobie na przykład widać, że masz skłonności do instynktownego działania. Szybko reagujesz i jesteś bardzo... żywotna. Druga warstwa to pojawiające się na tym barwy, które reagują na emocje tu i teraz - uśmiechnął się lekko, darując sobie jednak przytaczanie co według niego czuła w tym momencie.

- Może. Mówiła w taki sposób, jakby chodziło i jedno i drugie - wzruszył ramionami. Potem uśmiechnął się, podobnie figlarnie do niej, ale z pewnym wymownym spojrzeniem, jakby zastanawiał się nad czymś. - Przynajmniej nie może być moją babcią - rzucił wreszcie nonszalancko.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#10
21.10.2024, 17:49  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.10.2024, 18:32 przez Brenna Longbottom.)  
Brenna bywała nadmiernie bezpośrednia, czasem bezczelna wręcz i umiała zrobić sobie wrogów. Rzadko też przejmowała się tym, co ludzie o niej myślą – ale hamowały ją i to, że nie lubowała się w wywoływaniu skandali, i że nie chciała przynieść wstydu rodzinie, i wreszcie zwykły, zdrowy rozsądek. Zachowywanie się w sposób, który musiał być źle widziany tam, gdzie powinno ci zależeć, żeby dobrze wypaść, i zrażanie do siebie ludzi, których jeśli nie sympatii, to minimum dobrej woli potrzebowałeś, nie było szczerością. Było głupotą.
- Grzecznie powiedziane, że działam, zanim pomyślę i nie umiem usiedzieć na miejscu. W sumie trafne - oceniła. Chyba już przywykła do myśli, że znał jej aurę: nie była to zresztą taka nowość. Nie przy Dani. A i w gruncie rzeczy nie czuła specjalnie potrzeby ukrywania przed nim emocji: to miała we krwi bardziej wobec rodziny i przyjaciół, i głównie wtedy, kiedy coś było potencjalnie nie tak. Teraz? Faktycznie bawiła się dobrze. I była zaniepokojona, ale po słowach, które Eden czule wyszeptała jej do uszka, nie było to chyba nic nadzwyczajnego.
- Moja kuzynka widzi aury. Czasem mam wrażenie, że jej ojciec nauczył się oklumencji tylko po to, by nie widziała, kiedy był smutny. Zdarzyło mi się raz czy dwa uciekać przed nia oknem.
Zwłaszcza gdy była młodsza i jeszcze nie panowała w pełni nad swoim talentem, a pewnymi rzeczami przejmowała się za bardzo.

– Do takiej w niebie byłoby trudno, i chyba wolałabym sobie podarować, więc oby dziś to ona miała rację... I zadajesz trudne pytania. W dodatku to bardzo podstępne pytanie – stwierdziła, mrużąc lekko oczy, bo przecież sami dopiero co analizowali Ministrę Magii pod kątem postaci, w które miałaby ochotę się wcielić. – W sztukach większość ciekawych ról jest przeznaczona mężczyznom. Nimue? Przynajmniej znała się na dobrej broni. A ty jako kto się widzisz?
Szła o zakład, że w jakiejś głównej roli. To... jakoś do niego pasowało.

- Prędzej matką. To zawsze jakaś poprawa – powiedziała na słowa o Ministrze, nawet nie próbując kryć rozbawienia, chociaż może powinna być raczej zazdrosna. Ale fakt, że jej komentarz o Flosie tak mocno utkwił mu w pamięci, bawił Brennę niezmiernie i nic nie mogła na to poradzić. Nawet nie pomyślała więc o irytowaniu się na potencjalne flirty z ministrą, może niesłusznie nie biorąc tego zbytnio na poważnie. – Rozumiem, że masz słabość do starszych kobiet? Mam odciągnąć od niej Bletchleya? Bo da się zrobić, mogę zacząć mówić o jego siostrzeńcu. Swoją drogą, ledwo go poznałam bez tego wąsa. Z nim wygląda lepiej – oceniła krytycznie, znając przynajmniej ze trzy pracownice Ministerstwa pomiędzy trzydziestym a czterdziestym piątym rokiem życia, które wzdychały skrycie do Alexandra, jego „spojrzenia ułana z Dzikich Pól” (cokolwiek to znaczyło, Brenna nie była pewna) oraz oczywiście bujnych wąsów.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (3414), Atreus Bulstrode (2931)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa