Wkurwiony i... stuknięty?
Wiedziałeś, że koty z Doliny Godryka znikają w tajemniczych okolicznościach. Nikt nie wiedział czemu, nikt nie wiedział również dokąd się udały. Przeczytałeś wszystkie ogłoszenia, rozwieszone w Dolinie Godryka. Coś w nich poruszyło twoje serce - czułą strunę, która kazała ci zająć się tą sprawą. Może to było współczucie, a może ktoś cię o to poprosił? Powód nie był ważny: ważne było to, by odkryć co się działo z kotami i co skłoniło je do ucieczki. Szczególnie jedno ogłoszenie przykuło twoją uwagę. Było napisane niechlujnie, ale słowa były jasne - ktoś się mocno wkurwił całą tą sytuacją. A nie od dzisiaj wiadomo, że wkurwieni ludzie potrafią myśleć nieszablonowo. Może „Wkurwiony”, jak się podpisał, rzuci trochę światła na tę sprawę?
Z tą myślą decydujecie się na zapukanie do drzwi jego domu i rozpoczęcie nietypowej rozmowy. Po właścicielu zaginionego pupila mogliście spodziewać się różnych informacji, ale na pewno nie głuchej ciszy odbijającej się od ścian salonu niczym dzwon. Wkurwiony twierdził o, że jest wkurwiony, a jednak nie wybrzmiewało to z jego zachowania, a brak jakichkolwiek detali odnośnie zaginionego zwierzęcia niepokoił. Jak miał na imię, co lubił, gdzie bywał, czy reagował na charakterystyczne „pspspst” - nic, zbywał was, oferował zdawkowe odpowiedzi albo zmieniał temat.
Kiedy opuściliście jego dom przy ulicy Wiśniowej zagadała was jedna z sąsiadek zainteresowana tym, czy pomagacie straży sąsiedzkiej w poszukiwaniach. Następnie wyraża głębokie zdziwienie - bo przecież Wkurwiony nigdy nie miał kota, a poza tym nigdy szczególnie kotów nie lubił.
Pamiętacie wyraźnie, że mężczyzna szykował się do wyjścia, ale czy byliście na tyle bezczelni żeby go śledzić?