• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[24-25.08.1972] Szaleństwo jest jak zgubienie drogi

[24-25.08.1972] Szaleństwo jest jak zgubienie drogi
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#1
23.10.2024, 05:54  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 13.09.2025, 23:20 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Geraldine Yaxley - osiągnięcie Badacz Tajemnic IV


Wydostali się z lasu bez większego problemu, zostawiając za sobą tak samo Wkurwionego jak i tajemniczą istotę, którą chciał nimi nakarmić. I nawet jeśli prawdopodobnie tym samym uniknęli śmierci, Atreus czuł pewne rozczarowanie. Mieli, nie, miał świadka na wyciągnięcie ręki. Wystarczyłoby go złapać i teleportować się z nim, bo może w mieście był ktoś jeszcze, kto tańczył tak jak zagrało mu to dziwaczne widmo pełzające po ziemi. A teraz został z niczym. To było zwyczajnie frustrujące, tym bardziej że Bulstrode przeczuwał iż ta historia nie mogła skończyć się dobrze kiedy wygłodniała istota wróci do mężczyzny po tym jak oni umknęli.

Dlatego kiedy wypadli z lasu, z jakimś ostentacyjnym rozdrażnieniem wyciągnął paczkę papierosów, tym razem już nie chcąc dzielić się z Yaxley.

Ich spacer po lesie w jedną i drugą stronę trwał na tyle długo, ze zdążyło się już zrobić całkiem ciemno i na ulicach rozbłysnęło ciepłe światło latarni. W niektórych oknach również migotały zapalone lampki, ale przez ulice udało im się przejść bez zwracania na siebie większej uwagi, aż w końcu skręcili w Wiśniową, wracając do punktu wyjścia. Plan był prosty; skoro Wkurwiony został w lesie ze swoim najlepszym przyjacielem to chcieli na niego zaczekać, a przy okazji zrobić coś pożytecznego, to jest przeszukać jego mieszkanie.

I w końcu też stanęli pod jego domem, gdzie Bulstrode dogasił papierosa, a potem wspiął się po tych paru schodkach prowadzących do drzwi i obejrzał się jeszcze raz kontrolnie w jedną i drugą stronę, upewniając się że na ulicy było pusto. Ciężka atmosfera której doświadczył w Kniei wciąż zdawała się trochę za nim ciągnąć, jak nieprzyjemne wspomnienie które nie dawało o sobie zapomnieć. I nawet by się specjalnie nie zdziwił, gdyby zaraz zza rogu wypełzła ta dziwaczna istota, wreszcie ich odnajdując. Ale nie ważne ile razy wcześniej oglądali się za siebie - nic za nimi nie podążało.

Atreus machnął różdżką, rzucając zaklęcia rozpraszające, tak na wszelki wypadek, gdyby Wkurwiony miał okazać się nieco bardziej przezorny niż mogło o tym świadczyć serwowanie kotków jako kolacji dla czegoś co z limbo wypełzło i po drodze postanowiło zmutować.

Rzut Z 1d100 - 17
Akcja nieudana

Rzut Z 1d100 - 60
Sukces!
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#2
29.10.2024, 00:18  ✶  

Udało im się umknąć temu stworowi. Miała wrażenie, że wycofali się w ostatniej chwili, było blisko, bardzo blisko tego, aby stali się jego obiadem. Nie miała pojęcia, co się dzieje, ale ostatnio coraz więcej istot miało chęć żywić się ludźmi. Pojebana sprawa.

Jasne, świadek znajdował się niedaleko nich, ale Yaxleyówna nie zamierzała pozwolić na to, aby Atreus ryzykował. Tym bardziej, że mogło się to skończyć śmiercią, jak miałaby później spojrzeć Florence w oczy? Wolała więc jakoś przekonać go do tego, aby się wycofał. Może nie był z tego powodu zadowolony, ale miała to w dupie, wolała niezadowolonego Atreusa od zrozpaczonej Florence, to był całkiem prosty wybór, którego dokonała świadomie.

Czy przejmowała się jakoś specjalnie losem typa, który najwyraźniej był kelnerem tego stwora mieszkającego w Kniei? Niespecjalnie. Chciał wystawić ich tej istotcie, nie miała problemu z tym, gdyby sam się stał jej kolacją, nie po tym, jak wprowadził ich w pułapkę.

Nie umknęło jej to, że Bulstrode w ramach kary za to, że wyciągnęła go z lasu nie zamierzał jej poczęstować tym razem szlugiem, trudno, sięgnęła więc po swoje, które miała w kieszeni swoich spodni. Odpaliła fajkę mugolską zapalniczką Zippo i zaciągnęła się dymem. To nieco ja uspokoiło, w końcu oddychała nieco bardziej spokojnie. Ucieczka bowiem wymagała od niej nieco wysiłku, mimo tego, że była w wyśmienitej formie. Nie pamiętała, kiedy ostatnio spierdalała skądś tak szybko. Za bardzo bała się konsekwencji, które mogły pojawić się po spotkaniu z Widmem, a raczej z jakąś jego mutacją twarzą w twarz.

Zrobiło się ciemno, cóż, spędzili trochę czasu idąc do lasu i z niego wracając, księżyc pojawił się na niebie. Powoli przychodziła noc.

Dotarli do miejsca, w którym zaczęli swoją dzisiejszą przygodę. Czuła się nieco nieswojo, miała wrażenie, że przyszli tutaj przeczekać, a jedno i drugie zdawało sobie sprawę, że mężczyzna już tutaj nie wróci. Z drugiej strony mogli się może dowiedzieć czegoś więcej? Warto było wleźć do środka. Yaxleyówna pozwoliła Atreusowi wyjść na przód, sama zaś stała za nim i czekała na to, aż rzuci zaklęcie.

hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#3
14.11.2024, 04:09  ✶  
Szlachetne to było niezwykle z jej strony, że martwiła się o niego w tamtej chwili, aczkolwiek Atreus nie do końca sam przejmował się co zrobiłaby Florence, gdyby skończył zjedzony przez to, co czaiło się aktualnie w Kniei. Nie zamierzał też być nawet wdzięczny Geraldine za odciągnięcie go, ale wszelkie wątpliwości w tym momencie spychał na bok, kiedy zajmował się zamkiem. Jeśli ciążyło na nim jakieś ochronne zaklęcie, to to zostało rozproszone przy kolejnym machnięciu różdżką, a potem Bulstrode kontrolnie naparł na klamkę. Zamknięte, ale to też nie był zbyt duży problem, szczególnie że wystarczyło pomajstrować zaklęciami. W każdym razie ostatecznie znaleźli się w środku i mogli zacząć swoje poszukiwania.
- Jakieś preferencje? - zwrócił się wreszcie do Geraldine, rozglądając się po przedpokoju, którego wąski korytarz prowadził do paru pokoi. Kuchnia, sypialnia, salon... nic szczególnego, a przynajmniej tak na pierwszy rzut oka wydawało się Atreusowi, kiedy leniwie przyglądał się zawieszonym na ścianach obrazkom w akompaniamencie mdłego światła różdżki. - Możemy się podzielić robotą. Ja obskoczę część, ty resztę, a potem podzielimy się tym co wpadnie nam w ręce. Najlepiej jakieś notatki, bo może próbował opisywać coś na temat tego stworzenia, a może i też odnośnie jego samopoczucia? Typ wyglądał, jakby to coś namąciło mu troszkę w głowie - a przynajmniej nikt o zdrowych zmysłach by się tak spokojnie nie zachowywał w towarzystwie tamtego stworzenia. A tego typu zapiski mogły albo okazać się chociaż w minimalnym stopniu przydatne, albo nawet odkrywcze, chociaż na to akurat auror w ogóle nie liczył.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#4
14.11.2024, 12:09  ✶  

Cóż, najwyraźniej Geraldine miała więcej rozsądku niż auror, a to ponoć łowcy byli specyficzną grupą społeczną, która niespecjalnie martwiła się konsekwencjami, jakie mogła ponosić, jak widać można było znaleźć od nich jeszcze wybitniejsze jednostki.

Nie oczekiwała od niego wdzięczności, bo nie robiła tego dla niego, tylko dla swojej przyjaciółki, gdyby nie to, że był bratem Florence pewnie miałaby w głębokim poważaniu to, co zamierzał zrobić ze swoim życiem.

Pozwoliła Bulstrodowi zająć się drzwiami. Sama zaś stała za nim i po prostu czekała, aż je otworzy. Nie miała pojęcia, że zwrócili na siebie uwagę sąsiadów, nie dostrzegła bowiem nawet ruchu firanek. Najwyraźniej zakładała, że są na tyle dyskretni, że nikt ich nie zauważy, wiadomo jednak, że osiedlowy monitoring nigdy nie sypiał.

- Obojętne mi to, szybciej pójdzie, jak się podzielimy. - Tego była pewna, wolałaby, aby ich nikt nie przyłapał na tym drobnym włamaniu.

- Mogę wziąć piętro? To chyba będzie w porządku, ty zostań na dole. Później podzielimy się informacjami. - Nie miała pojęcia, czy w ogóle coś znajdą, ale warto było spróbować. Nie zamierzała też zwlekać, niemalże od razu ruszyła na piętro, aby zacząć przeglądać zawartość pokojów. Może będą mieli trochę szczęścia. Facet zdecydowanie nie był do końca zrównoważony, skoro podchodził do widm, rozmawiał z nimi, współpracował? Nie miała pojęcia, co właściwie z nimi robił, ale nawiązał na pewno jakiś kontakt.

Przeglądała zawartość szafek, półek, licząc na to, że znajdzie coś ciekawego. W końcu w jej dłonie wpadło kilka notatek, wycinki z gazet, które zwróciły jej uwagę. Czytała uważnie ich zawartość, jakby chciała dowiedzieć się, po co właściwie je trzymał.

Były tam popodkreślane różne informacje, pewnie te, które coś dla niego znaczyły. Ciekawe.

Nic więcej nie znalazła, więc zeszła z tym, co wpadło jej w ręce do Atreusa. - Popatrz. - Przysunęła w jego kierunku to co znalazła.

- Pozakreślał tutaj różne informacje, może to coś dla niego znaczyło? - Tak, na pewno zrobił to z jakiegoś konkretnego powodu.

hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#5
20.11.2024, 19:28  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.11.2024, 02:04 przez Atreus Bulstrode.)  
- Jasne, nie krępuj się - rzucił, kiedy zaproponowała że zajmie się piętrem. Jemu osobiście było wszystko jedno, byle tylko uwinęli się raczej sprawnie, zebrali przydatne rzeczy i zawinęli się zanim sąsiedzi zaczną coś podejrzewać. Odprowadził też Yaxley spojrzeniem, zanim odwrócił się od schodów prowadzących na górę i ruszył w kierunku pierwszego pokoju - salonu. Przeglądał kolejno półki, szafki i szuflady, w ten sposób przechodząc przez pokój dzienny i potem kierując się do reszty pomieszczeń znajdujących się na parterze. Nie było w tym aż tak dużo roboty jakby mu się to podobało, bo najwyraźniej pan Wkurwiony nie trzymał na dole niczego ciekawego i wartego uwagi.

Wyszedł z kuchni akurat kiedy Geraldine zeszła na dół ze swoją zdobyczą. Przejrzał plik papierów niby to pobieżnie, ale też na tyle uważnie by wyłapać ogólny ton znalezionych zapisków.
- Można zapytać kogoś z doliny czy kojarzy coś z tych rzeczy. Najlepiej jakby to był ktoś z brygady, bo mam wrażenie że miałby lepszy ogląd na to co się tutaj wyprawia - mruknął, wreszcie też spoglądając na kobietę. Wychodził tutaj z prostego założenia, że ktoś pracujący w Biurze Aurorów lub Brygady Uderzeniowej, zwracał zwyczajnie więcej uwagi na tego typu rzeczy. I nawet nie chodziło o dostęp do archiwum, a zwyczajny instynkt osoby która zawodowo zajmowała się węszeniem problemów i wiążących ich połączeń.

- Zapytam o to, jak będę miał okazję. Na dole natomiast nic ciekawego nie było, oprócz paru brudnych naczyń w zlewie - rozłożył ręce. Była cywilem i w ogóle nie powinno jej tu być. Jego w sumie też, ale on mógł się jakoś z tego jeszcze wyłgać, biorąc pod uwagę co się jeszcze przed chwilą stało. A po drugie, miał lepszy dostęp do osób które mieszkały w Dolinie i pracowały w brygadzie. Co z tego, ze Yaxley przyjaźniła się z Erikiem i mogła również podpytać o znajdujące się na kartkach i wycinkach gazet notatki, kiedy była no... Geraldine i nie zamierzał jej iść tak zwyczajnie na rękę w tym temacie.

- Ciekawy jestem kiedy tu wróci, może wtedy dałoby się go złapać. Za to, czego możemy się aktualnie domyślać, czyli karmienie tego stworka z Kniei, trafiłby przynajmniej na dołek. Ale nie siedziałbym w domu - bo niezamknięte drzwi wejściowe mogły go zniechęcić do zajrzenia do środka.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#6
22.11.2024, 13:23  ✶  

- Tak, warto by było się dowiedzieć, tyle, że nie sądzę, że o tej porze kogoś spotkamy, rano można do tego wrócić. - Wypytanie mieszkańców wydawało jej się być wcale nie takim złym pomysłem. To, co udało jej się znaleźć wyglądało dosyć dziwnie, warto by więc było nieco powęszyć, być może uda im się dowiedzieć czegoś więcej. Wkurwiony zdecydowanie nieco odstawał od normalnych ludzi, mogli się dowiedzieć, czy zwracał na siebie uwagę już wcześniej. Te kartki, które zbierał ze swoimi wyczynami uświadomiły jej, najprawdopodobniej nie miał równo po sufitem. Nie, żeby spodziewała się czegoś innego, próbował zrobić z nich obiad demonowi, to mówiło samo przez siebie.


- Chyba nie myślisz, że oddam ci wszystko, co znalazłam? - Spojrzała na niego, a na jej twarzy malował się kpiący uśmiech. Był po służbie, nie znajdował się aktualnie w pracy, więc tak samo, jak jej nie powinno go tutaj być. Ona znalazła te informacje, on nie, czy naprawdę sądził, że odda mu to w posiadanie? Chyba do reszty zwariował. Zresztą sama zamierzała pogrzebać w tej sprawie, nie chciała jej porzucać, a nie sądziła, że Atreus łaskawie podzieli się z nią tym, czego się dowie. Nie była naiwna. Yaxleyówna miała świadomość, jak wygląda życie.


Odsunęła się krok do tyłu, aby przypadkiem nie postanowił się na nią rzucić i zabrać jej wszystkiego, co udało jej się znaleźć. Nie chciała być jakoś szczególnie wredna, bo rozumiała, że też może mu się coś spytać. Podzieliła więc te wycinki po połowie, swoją część od razu zwinęła i schowała za pazuchę, a drugą część przekazała Atreusowi. To wydawało jej się sprawiedliwe.


- Tak właściwie, to spieszysz się gdzieś? Możemy przeczekać i zobaczyć, czy wróci. - Cóż, chciała zobaczyć, czy typ faktycznie wróci do domu, może akurat uda im się na niego nadziać, czy coś. Miała wiele pytań, które chciała mu zadać, więc przeczekanie wydawało jej się być słusznym rozwiązaniem. Może niekoniecznie w domu, ale gdzieś niedaleko, dlaczego by nie.

hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#7
12.12.2024, 04:30  ✶  
Nie chciał się z nią w tym momencie niepotrzebnie sprzeczać, ani wytykać jej prostolinijnych toków myślowych, które jego zdaniem były jej domeną, bo przecież nie byłby sobą, gdyby nie stawał jej gdzieś niżej również w konkursie o inteligencję. Dlatego tylko zmarszczył z powątpiewaniem brwi, nawet nie kusząc się o grzeczne zgodzenie z tym co powiedziała. Bo miała rację, oczywiście, ale ta racja była tak łatwa w zauważeniu, że było mu niemal głupio. Definitywnie też nie zamierzał pukać nad ranem do posiadłości Longbottomów, żeby się ich zapytać czy przypadkiem może te skrawki informacji które zebrali z Ger, to im się z czymś nie kojarzyły. Nie chciał też pytać o to całkowicie przypadkowych ludzi, bo nie wiedział do końca kto był mugolem, a kto nie, a tego typu wpadka mu nie wypadała.

Kąciki ust Atreusa drgnęły, w jakimś uśmiechu pełnym politowania, kiedy znowu się odezwała, ale nie chciał psuć całkowicie tej odrobiny dobrej passy, która sprawiła że Yaxley postanowiła podzielić swoje znalezisko na pół i dać mu jego dolę. Kusiło go, cholernie go kusiło, żeby w jakiś sposób pożałowała swojej bezczelności, bo mogli się tu przepychać, ale to on pod koniec dnia miał odznakę w kieszeni, a ona była cywilem, który perfidnie próbował rozwiązać tak ciężką sprawę na własna rękę. Pewnie gdyby go tutaj nie było, sama chętnie wlazłaby do tego domu, zawinęła co przydatne i poszła w swoją stronę, nie myśląc ani przez chwilę o Ministerstwie i tym, że warto je poinformować. Bo może i same widma nie były rewelacją, ale ta ich nowa forma? To wymagało odpowiedniego rozliczenia.

Poczekał grzecznie i cierpliwie, kiedy cofnęła się o krok i zaczęła dzielić świstki papieru, nie chcąc się z nią w tym momencie o to nadmiernie szarpać, a potem przyjął co mu oddała i czym prędzej wsunął do wewnętrznej kieszeni marynarki.
- Nie, nigdzie mi nie śpieszno. Ale tak jak powiedziałem, poczekałbym na zewnątrz, bo jeśli wróci i zobaczy otwarte drzwi, albo coś innego zwróci jego uwagę, a nam umknęło, to wtedy będzie miał mniejsze szanse na spierdolenie - był rzeczowy niemal do bólu, biorąc pod uwagę to jak zwykle wysławiał się z nadmierną wręcz swobodą, którą było widać też w jego ruchach. Ale teraz nie było mu aż tak do śmiechu. - Może być? Siedzenie na świeżym powietrzu jeszcze nikomu nie zaszkodziło, a proste zaklęcie maskujące raczej powinno załatwić robotę, jeśli chodzi o to żeby nas zawczasu nikt nie zobaczył.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#8
13.12.2024, 00:19  ✶  

Yaxleyówna nie zamierzała tego zostawić, na pewno zasięgnie języka u swoich znajomych, którzy mieszkali w Dolinie, ale nie miała zamiaru niepokoić ich o tej porze. To nie było, aż tak palące. Znaczy było, ale wolała nie ściągać tutaj teraz połowy Doliny. Wiadomo, jakby wyglądała ta cała sytuacja. Nie powinno jej tu być, nie mogła włamywać się do mieszkań obych ludzi, nawet jeśli chcieli oni zrobić z niej kolację dla tych stworów, które niepokoiły mieszkańców. Wbrew w pozorom miała w sobię odrobinę zdrowego rozsądku.

Wróci do tego rano, rozejrzy się, podpyta. Widma wydawały jej się być całkiem interesującym tematem, nigdy bowiem wcześniej nie spotkano się z czymś podobnym. Ona jako łowczyni potworów powinna posiadać wiedzę na ich temat, nawet jeśli jeszcze nie było to jakoś specjalnie zbadane, dopiero uczyli się tego, w jaki sposób działają. Chciała dołożyć do tego swoją cegiełkę.

To nie tak, że zamierzała przed kimś ukrywać to, co zobaczyła. Wypadałoby jednak najpierw nieco usystematyzować swoją wiedzę. Zresztą w dupie miała ministerstwo i jego działania, to nie z nimi zamierzała rozmawiać. Widać na załączonym obrazku, jak działali przez ostanie trzy miesiące, nie doszły do niej bowiem informacje o tym, że pojawiły się nowe formy tych stworzeń, które zadomowiły się w Kniei. Ciekawe, czy ukrywali to przed społeczeństwem, czy po prostu nie mieli pojęcia o ich istnieniu. Nie zdziwiłaby jej żadna z opcji, działali strasznie opieszale, zresztą, to też nie było zaskakujące.

Gdyby go tutaj nie było, to właściwie wszystko byłoby zupełnie prostsze. Nie musiałaby się dzielić informacjami, które udało jej się znaleźć w tym domu, bo oczywiście, że też by tu wlazła. To nie podlegało dyskusji - tylko i wyłącznie dla dobra sprawy, czyż nie? Nie umiała panować nad swoją ciekawością. Później może zasugerowałaby jakiemuś znajomemu BUMowcowi, że coś się wydarzyło, ale wszystko po kolei.

- Tak, nie ma sensu tutaj zostawać, nic więcej nie znajdziemy, a mógłby nas zauważyć. - Zrobili to, co mieli do zrobienia. Lepiej opuścić ten dom jak najszybciej. Kto wie, kiedy właściciel postanowi wrócić.

Nie do końca wiedziała, jak Wkurwiony zareaguje na ich widok, z drugiej strony, powinien się spodziewać, że do niego wrócą, bo postanowił zrobić z nich kolację dla tego widma.

- Zaszyjmy się w jakichś krzakach i to przeczekajmy. - No, może nie do końca o krzaki jej chodziło, ale to była chyba najlepsza opcja.

Ruszyła więc w stronę drzwi, gotowa spędzić na świeżym powietrzu tyle czasu ile było potrzeba. Bardzo chciała się skonfrontować z tym mężczyzną.

Wyszła w końcu za drzwi, przystanęła przy najbliższym drzewie, w sumie to przysiadła, skoro mieli mieć tu swój punkt obserwacyjny to wolała siedzieć niż stać. Machnęła różdżką, aby wyczarować sobie krzak na twarzy, bo przecież mieli się kamuflować.


rzucam na ksztaltowanie krzaków wokół twarzy

Rzut Z 1d100 - 57
Sukces!

Rzut Z 1d100 - 98
Sukces!
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#9
15.12.2024, 10:48  ✶  
A więc zgodni przynajmniej co do tego, opuścili mieszkanie Wkurwionego. Atreus, najlepiej jak potrafił, zamknął wcześniej otworzony zamek, a potem ruszył za Geraldine pod najbliższe drzewo. Nie był to według niego najlepszy typ, ale prawdę powiedziawszy chyba nie mieli lepszych opcji w tych warunkach. Wiśniowa była, cóż, ulicą. Do tego ulicą nocną porą, a nawet jeśli sprzyjało to małej liczbie osób i gapiów, tak już samotny człowiek raz zauważony odstawał od reszty otoczenia. Krzaki więc, i drzewo, było lepszym z gorszych pomysłów. Ale Bulstrode i tak czuł, że pewnie kto miał już ich zauważyć, ten zauważył.

Zajął miejsce obok drzewa, z pewnym uznaniem spoglądając na jej wyczarowane krzaczory, ale nie zamierzając nic mówić na ten temat, żeby sobie jeszcze przypadkiem czegoś nie pomyślała. Zamiast tego wyciągnął papierosa i zapalił, wyraźnie się nad czymś zastanawiając. A dokładniej nad tym co kryło się w Kniei. Wątpił, że pojawienie się nowych okazów Departament Tajemnic lub Stworzeń tak skrzętnie by ukrył, przynajmniej przed przedstawicielami prawa, którzy mieli też zabezpieczać ten teren. Istoty więc albo były nowe na tym terenie, albo cholernie dobrze się ukrywały. Niewymowni chyba i tak prowadzili swoje badania na Polanie Ognisk, a ci od zwierząt... chuj wie co właściwie robili, ale Bulstrode obstawiał że niewiele, biorąc pod uwagę że nekromancja była zakazana i nie było jak się przed tymi szkaradami bronić. Wykazywana inteligencja nowych stworzeń też wydawała się kłopotliwa, bo zdawała się iść tak daleko że z łatwością manipulowały ludźmi, pytanie tylko co było warunkiem ku temu. Słaba wola? Podatność na jakiś konkretny czynnik? Tylko jak to właściwie można było zmierzyć, o ile w ogóle?

W każdym razie, zabijając czas czy to pogadankami, czy to niezręczną ciszą, wreszcie zastała ich szarówka, coraz intensywniej przemieniająca się w poranek i ostre promienie słońca wyglądające zza horyzontu. Atreus przeciągnął się na rozkładanym krzesełku, które w międzyczasie sobie wyczarował, dochodząc do trochę nieprzyjemnej konkluzji.
- Ja mam wrażenie, że nam się zgubił w tej Kniei - rzucił do blondynki, w zblazowanej pozie spoglądając ku górze, na zieleniejące się nad nimi liśćmi. - Nie mówiąc o tym, że nie wiem jak ty, ale powoli dobija godzina, w której muszę znaleźć się gdzieś indziej - i w której ludzie zaczną się budzić i być może także zwiększy się populacja tych, którzy ich za pod tym krzakiem zauważą.
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#10
17.12.2024, 00:52  ✶  

Liczyła na to, że nie wzbudzą jakiegoś wielkiego zainteresowania. To mogło nie być im na rękę, wiadomo jednak jak to jest w takich małych społecznościach - gdy pojawiał się ktoś obcy, kto wypytywał o sąsiadów, stukał do drzwi zbyt głośno od razu stawał się zauważalny. Nie miała pojęcia, czy zwrócili na siebie uwagę, póki co trudno jej to było wywnioskować, jednak nikt się tutaj nie pojawił, więc byli w miarę bezpieczni.

Wyczarowała całkiem zgrabne krzaki, cóż, naoglądała się swojego czasu wielu roślin, które może ją jakoś niespecjalnie interesowały, ale lata spędzone u boku osoby, której było to pasją zrobiły swoje. Nie można było nic zarzucić tym roślinom, które pojawiły się przed nimi. Nie była to może jakaś wyszukana kryjówka, ale liczyła na to, że będzie wystarczająca na to, aby spędzić tu najbliższe, nocne godziny. Mrok, który otulił Dolinę był ich sprzymierzeńcem.

Atreus do niej dołączył w tym jakże malowniczym miejscu, nie skomentowała tego, że dym unoszący się nad nimi mógłby zwrócić uwagę na ich kryjówkę. Nie chciała teraz się wymądrzać, bo to mogłoby doprowadzić do sprzeczki, która zapewne zwróciłaby na nich większą uwagę niż ten papierosowy dym. Siedziała więc w zupełnej ciszy wracając mimowolnie pamięcią do tego, co zobaczyli.

Nie było to zwyczajne widmo, najwyraźniej udało im się ewoluować przez te kilka miesięcy od kiedy znalazły się w Kniei. Nie wróżyło to niczego dobrego, kto wie na co właściwie było stać te bestie. Ministerstwo działało bardzo opieszale, nadal chyba nie zrobili nic więcej poza tym, że zabronili wchodzić ludziom do lasu. Ktoś powinien się tym zainteresować na poważnie i nie wiedzieć czemu stwierdziła, że może być do tego idealną kandydatką. Zresztą już wcześniej nieco zasięgała języka na ten temat, lubiła wiedzieć co się dzieje w świecie magicznych istot. Tyle, że te nieco różniły się od bestii na które przyszło jej polować. Nie były materialne, przynajmniej nie do końca, żywiły się ludzką energią. Musiał istnieć jakiś sposób, w jaki można było je zniszczyć, tyle, że jeszcze nie wiedziała jaki. Nekromancja nigdy nie była dziedziną, którąś się jakoś specjalnie interesowała, ale był to chyba odpowiedni moment na to, aby to zrobić. Zresztą jej brat stał się wampirem, też istniał na granicy życia i śmierci, to był tylko kolejny powód przez który powinna sięgnąć po jeszcze więcej ksiąg.

Jakoś udało im się spędzić noc, pod tym drzewem, w krzakach bez niepotrzebnych utrudnień. Nawet ze sobą rozmawiali, może niezbyt wylewnie, ale to była spora odmiana. Cóż, może nawet dało się z nim współpracować... Oczywiście nie miała zamiaru wspomnieć o tym w głos. Powoli zaczeło się rozjaśniać, a Wkurwiony nadal nie wracał do domu.

- Możemy się wrócić i sprawdzić, czy dalej tam siedzi. - Miała mieszane przeczucia, ale cóż, warto było zobaczyć, co się stało z tym mężczyzną. Rozprostowała nogi, które nieco jej zdrętwiały. Nic tu po nich. - Tak, też nie zamierzam tutaj ślęczeć do usranej śmierci, ale warto by było sprawdzić, czy on czegoś nie kombinuje. - Cóż, skąd mogli wiedzieć, czy po tym jak stamtąd odeszli nie przyprowadził swojemu widmu innej kolacji.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Geraldine Yaxley (1938), Atreus Bulstrode (2141)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa