• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Śmiertelnego Nokturnu Biały Wiwern [08-09.09.1972] One beer and we're going home

[08-09.09.1972] One beer and we're going home
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#1
23.05.2025, 13:37  ✶  
Po wizycie u Państwa Waltersów mieli udać się do Nory, gdzie jak wyszło z kontaktu z Brenną mieli spotkać się z innymi. Ciekawe czy faktycznie w tamtym miejscu będzie ich "baza wypadowa" do obecnych działań. W sumie to czemu do tej pory mieli tylko Staw? Czy nie lepiej byłoby zadbać o kilka lokacji rozrzuconych po całych wyspach, aby mogli zawsze mieli dostęp do bezpiecznego schronienia? Będzie musiał o to zaproponować.
Teraz jednak wraz z Dorą udał się na ulicę Śmiertelnego Nokturnu, może nie powinien zabierać młodej przyjaciółki tutaj, jednak w ogniu sytuacji w jakiej obecnie się znaleźli pomyślał, że lepiej będzie trzymać się razem dopóki nie dotrą do Nory.
- Wpadniemy, sprawdzimy czy nie ma tu jakiegoś zamieszania, może coś podsłuchamy albo dowiemy się od barmana i spadamy do Kawiarni, okej? - zapytał patrząc na towarzyszącą mu czarodziejkę kiedy zbliżali się do Białego Wiwerna.

!nokturn
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#2
23.05.2025, 13:37  ✶  

To twój szczęśliwy dzień – nic się nie dzieje.

Queen of May
But green is the color of earth,
of living things, of life.

And of rot.
Jasnoniebieskie oczy, brązowe włosy i jasna, posiadająca nieliczne piegi cera. 168 wzrostu, o szczupłej sylwetce. Wokół niej unosi się intensywny aromat ziół i zapachowych świec. Dłonie w niektórych miejscach ma permanentnie odbarwione od eliksiralnych składników i roślin którymi się zajmuje.

Dora Crawford
#3
23.05.2025, 19:54  ✶  
Wciąż nie była wybitnie przekonana do pomysłu, aby zawitać na Nokturnie, ale wciąż dzielnie nic nie mówiła, zdając się w tej kwestii na Thomasa. Skoro on uważał że sobie poradzą, to najpewniej tak musiało być, albo raczej - Crawley w duchu wręcz się o to modliła, bo to czego teraz potrzebowali najmniej, to jakieś kolejne problemy z lokalnymi mieszkańcami.
Dreptała obok Figga, nerwowo trzymając oburącz pasek torby, którą przewieszoną miała przez ramię, jednocześnie rozglądając się troszkę nerwowo na boki.
- Hm, okej - wymruczała, chociaż niewiele w tym było pewności. W knajpach to najwyżej bywała w książkach i we własnej wyobraźni, albo w tych milutkich które można było znaleźć w Dolinie Godryka. No i w Rejwachu, ale tylko w warunkach kontrolowanych.

!nokturn


The woods are lovely, dark and deep, 
But I have promises to keep, 
And miles to go before I sleep.
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#4
23.05.2025, 19:54  ✶  

To twój szczęśliwy dzień – nic się nie dzieje.

Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#5
24.05.2025, 01:00  ✶  
Popatrzył jeszcze na Dorę i posłał jej pokrzepiający uśmiech.
-Nie łam się, nie będziemy nic pili, za dużo, musimy to zrobić tak, żeby nie wyglądać na podejrzanych - zwrócił się do przyjaciółki chcąc jak nieco podtrzymać na duchu, a także samemu nabrać pewności, że wszystko pójdzie dobrze. Na tym jebanym Nokturnie nie można było być niczego pewnym. No ale przecież nie wrócą nagle spod drzwi pubu, zrobili pierwszy krok to muszą i drugi.
Może i nie był starym wygą, jak Woody, który w knajpach zostawił wszystkie włosy, ale też w kilku miejscach bywał, więc może nie pójdzie aż tak źle?
Po wejściu do środka od razu skierował się do baru, gdzie za ladą stał nikt inny jak barman, przecież nie śmierciożercy czy klauna było się tu spodziewać - a przynajmniej na razie.
-Whisky i sok jabłkowy - powiedział grzebiąc w kieszeni i po chwili położył dłoń na blacie. - Wszystko w porządku? Tam na zewnątrz jest całkiem gorąco, a tutaj? - zapytał odsłaniając, że położył trochę więcej galeonów niż normalnie się płaciło za takie zamówienie, z nadzieją na to, że to choć trochę rozwiąże barmanowi język.

Charyzma I - wyciągnięcie informacji od barmana
Rzut O 1d100 - 77
Sukces!
Queen of May
But green is the color of earth,
of living things, of life.

And of rot.
Jasnoniebieskie oczy, brązowe włosy i jasna, posiadająca nieliczne piegi cera. 168 wzrostu, o szczupłej sylwetce. Wokół niej unosi się intensywny aromat ziół i zapachowych świec. Dłonie w niektórych miejscach ma permanentnie odbarwione od eliksiralnych składników i roślin którymi się zajmuje.

Dora Crawford
#6
24.05.2025, 02:33  ✶  
Thomas przeczył trochę sam sobie, ale Crawley nie chciała go tak bezczelnie poprawiać. Nie na ulicy, nie kiedy otaczały ich tak wariackie warunki. Uśmiechnęła się więc znowu krzywo, bo ona na pewno nie zamierzała pić, ale jeśli on zamierzał się poświęcać dla sprawy, to nie mogła mu niczego zabronić. Niestety też, nie mogła nic powiedzieć na temat nielegalności całego działania, bo picie alkoholu podczas końca świata do tego się nie zaliczało.
Postanowiła robić dokładnie to, co Thomas, zostając za nim o pół kroku i próbować nie wyglądać zbytnio podejrzanie. Do tego może i faktycznie było jej daleko, ale na pewno prezentowała się nieco niezręcznie, kiedy wybałuszyła swoje niebieskie oczy na barmana, zatrzymując się obok przyjaciela przy barze.
Dla lepszego wrażenia uśmiechnęła się tylko lekko do mężczyzny, ale nie powiedziała nic - dając Thomasowi szansę na wykazanie się.


The woods are lovely, dark and deep, 
But I have promises to keep, 
And miles to go before I sleep.
Czarodziejska legenda
Wilderness is not a luxury but a necessity of the human spirit.
Czarodzieje dążą do zatarcia granicy pomiędzy jaźnią i resztą natury, wchodząc tym samym na wyższe poziomy świadomości. Część z nich korzysta do tego z grzybów, a część przeżywa głębokie poczucie spokoju i połączenia podczas religijnych obrzędów i rytuałów. Ostatecznie jednak ciężko opisać najgłębsze wewnętrzne doświadczenia i uznaje się, że każdy z czarodziejów odczuwa je na swój sposób. Zjawisko to nazywane jest eutierrią.

Eutierria
#7
07.06.2025, 12:28  ✶  
Barman Wiwernu miał wiele imion, ale żadne z nich nie wydawało się być tym prawdziwym. Ale skąd mieliście wiedzieć to wy? Wy, dwoje ludzi, którzy nie powinni się tutaj znaleźć. Chociaż nikt nie postanowił zakłócić waszego spokoju, a Wiwern wydawał się (jak na siebie i okoliczności) całkiem spokojny i podejrzanie mało śmierdzący jak na spelunę pośrodku rejonu szemranych interesów i typów spod ciemnej gwiazdy, nic nie mogło zmienić faktu, iż oboje błądziliście tu po omacku.

I nikt, absolutnie nikt nie zamierzał brać was tutaj na poważnie. Nie znaczyło to, że nie mogliście nic w tym miejscu zdziałać – wręcz przeciwnie, otoczka dziwaków zawała się czasem sprzyjać sprawie, ale... zdecydowanie nie uchodziliście za tutejszych. Spojrzenia ludzi wokół nie wróżyły niczego dobrego, jednak nikt, nawet zakapturzony jegomość w zacienionym kącie, który bawił się ostrzem, nie wykonał w waszym kierunku żadnego ruchu.

Barman zmierzył Thomasa spojrzeniem, zaś Menodory nie – nie odezwał się do niej wcale, nie zauważył jej obecności. Panienka Crawley, jako kobieta dobrze wiedziała, dlaczego to zrobił. Niektórzy mężczyźni tak mieli – nawet gdyby zechcieli zadać jej pytanie, zapytaliby: czy pana żona życzy sobie coś jeszcze? Dziewczyna mogła jedynie obserwować, jak odziany w zieloną pelerynę czarodziej skinął do Figga głową.

– Whiskey i sok jabłkowy – powtórzył po nim jakby z lekką drwiną, ale mając na uwadze, jak skwaszony był, zanim podeszliście do kontuaru, prawdopodobnie obsługiwał w ten sposób wszystkich gości. – Jest dokładnie tak, jak widzisz – powiedział, sięgając szklanki stojącej na półce nad nim i machając różdżką, aby zakląć jedną z butelek i kosz błyszczących jabłek stojących nieopodal. – Na mojej zmianie nawet koniec świata nie sprawi, że Wiwern padnie. Już niedługo pewnie, bo wypierdalam w przyszłym tygodniu i tyle mnie widzieliście.

I te słowa mogły wydać się całkiem pokrzepiające. Może gębę miał nie taką jak trzeba, może od niego cuchnęło potem, może traktował Menodorkę jak powietrze, ale jak na standardy Nokturnu sok wyciśnięty na oczach klientów ze świeżych jabłek i whiskey podane w jedynie odrobinę zabrudzonej szklance to wciąż dobre znaki. Mimo waszego przybycia, wokół panował… spokój. Przynajmniej póki barman nie otworzył drzwi na zaplecze.

Poszedł po lód.

Ta wyprawa zmroziła krew w waszych żyłach bardziej niż przygotowane napoje. Kiedy nacisnął na klamkę, usłyszeliście jęczenie. Chciał te drzwi od razu zamknąć, ale ktokolwiek leżał tam na podłodze był tak zdesperowany, że wsadził swoje palce w szparę i poświęcając łamiące się kości nie dał zatrzasnąć ich do końca. Barman otworzył je szerzej, kopnął leżącą w środku kobietę w rękę, a Menodora widziała w jej oczach przerażenie i błaganie o ratunek – wszystko niezwerbalizowane, bo miała usta zaklejone mugolską taśmą. A później zamknął te drzwi, otworzył jeszcze raz i kobiety już tam nie było…

Wyparowała w kilka sekund. Zbiorowa halucynacja?

Mistrz gry nie kontynuuje rozgrywki. Jeżeli spróbujecie otworzyć drzwi siłowo – zaplecze wygląda jak normalne zaplecze. Nikt w Wiwernie wam nie sprzyja i was nie wesprze. Barman daje się oszukać Thomasowi, podaje mu whiskey ze znaczącym spojrzeniem, żeby się odpierdolił, bo to nie jego sprawa. Jeżeli trzeba, to i na koszt firmy. Kontynuowanie rozmowy pozwoli wam na uzyskanie informacji, że Sullivan wypływa z portu w piątek, ale postać nie powie wam tego, jeżeli będziecie ją obrażać lub dopytywać o akcję z drzwiami. @Thomas Figg @Dora Crawford


there is mystery unfolding
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#8
12.06.2025, 02:12  ✶  
Ten panujący tutaj spokój, poczucie jakby trafili przez jakiś portal do innego wymiaru, a może to im się wydawało i wcale nic takiego się w Londynie nie działo? Zbiorowa halucynacja? No wyglądało to podejrzanie, dlaczego nikt tutaj nie panikował. A może wiedzieli, że tutaj im nic nie grozi?! Spojrzał podejrzliwie na barmana, a w jego głowie zaczęły zapalać się kolejne czerwone lampki.

Jakaś związana dziewczyna.

Pewność siebie barmana o byciu bezpiecznym.

To było strasznie pokurwione. Chciał już w odruchu zapytać go o tamtą dziewczynę, ba przyprzeć chłopa do muru i wyciągnąć z niego siła odpowiedzi. Czy to byłą prawda? Czy może tylko im się zdawało? Już miał coś zrobić, coś niezwykle głupiego, ale wtedy jego wzrok padł na szklankę z sokiem jabłkowym. Cóż, wyjątkowo głupim był fakt, że na Nokturn przyprowadził Dorę, niech no tylko Brenna się dowie... Czy mógł sobie pozwolić na fakt, żeby ją bardziej narażać? Nie, zdecydowanie najpierw musiał dbać o jej bezpieczeństwo, dopiero potem może zajmować się innymi rzeczami. Szkoda, że nie potrafił przekazywać telepatycznie swoich myśli ,ale miał nadzieję, że kobieta zrozumie.

Absolutnie niewzruszony faktem tego, ze za drzwiami widać było jakąś związaną dziewczynę. W głowie Thomasa była to mugola lub mugolaczka, a barman był typem, który powininen gnić w Azkabanie, ale nie mógł go o nic oskarżyć. Może i był w gorącej wodzie kąpany, ale zdawał sobie sprawę, że nie mając nic tylko wyświadczy typowi przysługę. Dlatego też jakby na tamten moment doznał ataku ślepoty, zupełnie nie przejął się tym co widział.
- Wyruszasz gdzie indziej? - zagaił zdawkowo, skoro typ ten niedługo znika to dobrze by było widzieć dokąd. Nie żeby chciał mu pozwolić zniknąć. - Pewnie w jakieś cieplejsze miejsce? Ponoć Hiszpania o tej porze roku nadal jest cieplejsza niż tutejsze lato - dodał jeszcze i próbował przez dłuższy moment pociągnąć za język barmana. Wypytać się delikatnie o cel jego podróży, to jak zamierza się tam dostać i kiedy wypływa - może nie był stałym bywalcem, ale a nóż się uda.


Nachylił się do Dory i szepnął jej jeszcze do ucha.
- Też ją widziałaś, prawda? Powiemy o wszystkim Brennie, może Erikowi - muszą to zbadać, coś tu śmierdzi - wyjaśnił i nim się wyprostował dodał jeszcze. - Dobrze by było jakbyś się zaśmiała, jakbym powiedział coś super śmiesznego. Wiesz, dla niepoznaki
Queen of May
But green is the color of earth,
of living things, of life.

And of rot.
Jasnoniebieskie oczy, brązowe włosy i jasna, posiadająca nieliczne piegi cera. 168 wzrostu, o szczupłej sylwetce. Wokół niej unosi się intensywny aromat ziół i zapachowych świec. Dłonie w niektórych miejscach ma permanentnie odbarwione od eliksiralnych składników i roślin którymi się zajmuje.

Dora Crawford
#9
12.06.2025, 02:31  ✶  
Thomas nie powinien jej tutaj przyprowadzać.

Nokturn był niebezpiecznym miejscem, w którym roiło się od podejrzanych typów - z takimi było Dorze wybitnie nie po drodze, bo była zbyt naiwna, nawet jak na te dwadzieścia lat, które miała na karku. Żyła w jakimś innym świecie, zupełnie odrealnionym momentami i pasowała do brudnych zaułków jak pięść do nosa. Czyli wcale, jeśli nie chciano żeby komuś stała się krzywda.

Nokturn był miejscem, gdzie mieszkała jej rodzina. Nie, nie jej rodzina - rodzina jej matki. Osoby, które się jej wyrzekły, postanawiając że wymarzą jej istnienie z kart historii. Zamordowali ją z zimną krwią w imię czego? Zepsutych, przestarzałych ideałów, które nic nie wnosiły do wciąż zmieniającego się świata, a nawet wstrzymywały ten postęp.

Nokturn był miejscem, gdzie stanowczo zakazała jej chodzić Brenna, mając w pamięci wszystko powyższe i nie zmieniał tego nawet fakt, że mieszkał tu wujek Woody, znający to miejsce jak własną kieszeń.

Nokturn składał ofiarę obłudzie, rozpuście, zepsuciu i egocentryzmowi. Może Thomas tego nie czuł, ale dało się tu wyczuć ten delikatny zapach czarnej magii, który czaił się w każdym kącie. Osiadał niezauważony na ubraniach, wpychał się między pasma włosów i ciągnął za człowiekiem, jakby walcząc o to by stał się częścią tego smutnego krajobrazu.

Dora nie lubiła przemocy, a na wszystko co nielegalne reagowała z pewną dziwaczną płochością kogoś, kto największe emocje przezywał przewracając kartki książek przygodowych. Kogoś, kto wśród zakurzonych tomiszczy spędził połowę swojego życia, a drugą w towarzystwie eliksiralnych składników.

Nie musiała się też martwić o samą siebie - tym teraz zajmował się Thomas, najwyraźniej nagle ślepy na to co działo się dookoła. Ale Crawley niekoniecznie zwracała na niego uwagę, nawet jeśli gdyby się nad tym zastanowiła to zaraz zrobiłoby się jej głupio. Ale o wiele bardziej pochłonął ją najpierw fakt, że stała się powietrzem - chociaż to akurat było lepiej dla niej - a potem? Potem wlepiła szeroko otworzone oczy w to co działo się za uchylonymi drzwiami.

Jeśli Thomas oczekiwał, że przeprowadzą tę rozmowę w elegancki, nierzucający się nikomu pod nogi sposób, to cóż - NIE POWINIEN JEJ TU W OGÓLE PRZYPROWADZAĆ.

Zamarła na chwilę, zwyczajnie nie wierząc w tę scenę. Przyszli tutaj zaledwie po informacje, a to przecież nie powinno być nic takiego. Zamiast tego chłonęły każdy dźwięk i to nieszczęsne spojrzenie, które posłała jej dziewczyna. Błaganie o ratunek. Cokolwiek mówił do niej Thomas - nie docierało do niej w ogóle, jakby nagle zniknął, wchłonięty przez nierealną atmosferę panującą w całym Wiwernie.

A potem Dora szarpnęła się do przodu, już nie sięgając po różdżkę, a zwyczajnie machając ręką, kiedy drzwi szczeknęły znowu, przysłaniając obraz.
- Nie - wymsknęło się jej głośno, ale jeszcze nie krzyczała, jakby wciąż niepewna samej siebie. Splotła jednak zaklęcie, chcąc za pomocą translokacji szarpnąć drzwi i otworzyć je na oścież.

//translokacja na otworzenie drzwi na zaplecze
Rzut N 1d100 - 45
Slaby sukces...


The woods are lovely, dark and deep, 
But I have promises to keep, 
And miles to go before I sleep.
Good Boy
I've got a twisted way of making it all seem fine
Wysoki na metr i dziewięćdziesiąt centymetrów co do milimetra - no więc wysoki, ale za to z drobną budową ciała. Czarne, kręcone włosy i ciemne oczy. Twarz pokryta kilkudniowym zarostem zdradza, że niezbyt dba o siebie.

Thomas Figg
#10
12.06.2025, 02:57  ✶  
Plan jaki sobie wytyczył Thomas nie był idealny. Wykonanie było w najlepszym wydaniu takie sobie. Jednak mimo swojej gorącej głowy i faktu, że nie potrafił przejść obojętnie wobec innych w potrzebie zostały przytłumione faktem, że przede wszystkim musi zapewnić Dorze bezpieczeństwo.

Gdyby był świadom tego co się wydarzy zaraz to zapewne złapałby ją pod ramię i w trymiga wyprowadził z Wiwerna. Jednak dobrali się idealnie, dwójka naiwnych istot. Tylko to Figg popełniał błędy zakładając z góry, że coś potoczy się według tego co sobie pomyślał. Chciał zaczerpnąć języka, dowiedzieć się wszystkiego co zdoła o barmanie, dostarczy jak najwięcej informacji do reszty Zakonu, aby mogli węszyć dalej.

Tylko że wszystko to poszło tak dobrze jak układanie domku z kart na szczycie góry podczas niezwykle wietrznego dnia. Zamarł prostując się, kiedy do jego uszu dobiegło to jedno słowo wypowiedziane przez Dorę. W tej jednej chwili stał się na twarzy tak biały, że niejeden duch Hogwartu by mu pozazdrościł tak perłowej bieli.

Jak w zwolnionym tempie widział jak podnosi ona rękę splatając zaklęcie. Niemal rzucił swoją szklankę z whisky na blat, jebać to naczynie, nie zamierzał dbać teraz o pozory, czy bawić się w uprzejmości. Mógł jedynie pluć sobie w brodę, ze nie zareagował wcześniej, przecież nie znał Dory od wczoraj.
- Spadamy stąd - syknął do kobiety, łapiąc ją pod ramię z zamiarem wyciagnięcia jej stąd nim napytają sobie biedy. Zdecydowanie takie niesubtelne węszenie było nieomal słownikową definicją szukania kłopotów. Dlatego chciał jak najszybciej zabrać przyjaciółkę z tego przybytku, nawet jeśli miałby ją stamtąd wynieść na rękach.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Eutierria (539), Dora Crawford (1532), Pan Losu (18), Thomas Figg (1558), Woody Tarpaulin (687)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa