04.07.2025, 08:56 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04.07.2025, 08:59 przez Jahnavi Pandit.
Powód edycji: podsumowanie rzutu
)
kairosclerosis
(n.) Chwila, w której rozglądasz się wokół i uświadamiasz sobie, że jesteś szczęśliwy — świadomie starając się zachować to uczucie
(n.) Chwila, w której rozglądasz się wokół i uświadamiasz sobie, że jesteś szczęśliwy — świadomie starając się zachować to uczucie
Przeczytała list od Heluni raz. Potem drugi. Potem jeszcze dla pewności trzeci. Bogini będzie zadowolona ze wszystkiego, co przygotujesz, nie zastanawiaj się nad tym nawet. No łatwo powiedzieć, jak człowiek nie do końca wiedział czego taka Bogini może chcieć. Więc wyciągnęła... wszystko co miała.
Rozlokowała się na samym środku pokoju. List od pana Bulstrode. List od Heli. I kilka książek, które wczoraj pożyczyła od sąsiadów i namiętnie czytała próbując douczyć się o całym tym święcie. Równonoc jesienna przechyli ze światła w cień. Pora zatem podziękować za całe słońce, za wszystko co obrodziło w tym roku, zanim nadejdzie ciemność i czas na zadumę, bo i pracy będzie mniej bez słońca.
Słońce. Tak słońce było bardzo ważne, więc przytargała z ogródka świeżo ścięte słoneczniki. Takie słoneczniki były niczym małe słońca - pani Bogini Matka powinna się ucieszyć. Bazę pod wieniec zrobiła z ziół i roślin, które zebrała z samego rana - szałwia, wrotycz, wszystko co znalazła i pasowało. Do tego kolorowe wstążki w odcieniach złota i czerwieni. Ładnie. Bardzo ładnie.
To nie będzie takie trudne. Zdawały się mówić oczy kapitana Nemo, o którego cielsko oparła plecy, ale i tak zdołał wepchnąć jej pod pachę obśliniony łeb.
W miseczce miała już sproszkowane pancerzyki chropianków, mieniące się wszystkimi kolorami tęczy i potłuczone jaja drozdów, których pisklęta odchowała tej wiosny. Błękitne skorupki tak delikatne, że przypominały jej jakąś piękną mozaikę, nie zwykłe jajko, więc przyklejała je ostrożnie pomiędzy liście.
W słoiczku stała też spora porcja specjalnie przygotowanej lawendowo-tymiankowej maści którą aktualnie Navi bardzo ostrożnie wcierała w pojedyncze liście szałwi i rozmarynu. Taka maść to było nie byle co - odpowiednio długo warzona, zmieszana z paroma kroplami eliksiru nasennego miała każdemu kto ją wetrze w skórę zapewnić słodki sen tej nocy. Na liściach przy okazji pozostawiała warstwę do której kleiły się wszystkie pozostałe składniki.
Na koniec wczepiła w wieniec jeszcze kilka własnoręcznie wykonanych świec z pszczelego wosku, które zaczarowała tak, by choć paliły się ciepłym ogniem, nie zagroziły samemu wieńcowi. Mało to mieli ostatnio pożarów?
Po kilku dobrych godzinach pracy wreszcie była zadowolona z efektu. Otarła brudne od kolorowych pyłków czoło, strzepnęła z sari pojedyncze gałązki ziół i kwiatów.
Przyjrzała się swojej pracy…
Obliczenia: +15 (rzemiosło 3k), +5 (główny zawód postaci, +20 (tworzenie maści i eliksirów), +10 (tworzenie świec i kadzideł), + 10 (ONMS), +10 (Zielarstwo) - 20 (biedak)
Rzut 1d100+50 - 38 +50 = 88
Ładnie.
Uznała kiwając do siebie głową. Kapitan Nemo szczeknął głośno, potwierdzając, że zaiste - wieniec był ładny i pani Bogini powinna być zadowolona. Podniosła się więc z podłogi, rozprostowała zasiedziane kości.
Teraz wystarczyło tylko go spakować i wysłać.
Koniec sesji