• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Little Hangleton Las Wisielców [16.09.1972] You love the way I linger

[16.09.1972] You love the way I linger
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#1
15.07.2025, 21:08  ✶  
To była bardzo szybka myśl, której złapał się całkiem chętnie i to wcale już nie dlatego, że w głowie brzmiało mu mętne 'bo ty mnie nigdzie nie zabierasz'. Znaczy, było to jakimś katalizatorem, ale gdyby faktycznie ktokolwiek by mu robił takie wyrzuty - a nie robił - to na pewno nie wybierałby na miejsce przeznaczenia Las Wisielców. Miejsce miało swój urok, ale odwrotnie proporcjonalny do tego, gdzie zabierało się dziewczyny na randki. Chociaż w sumie, po zastanowieniu, tak - Atreus byłby skłonny nieironicznie zabrać tutaj jakąś swoją wybrankę, ale po czystej złośliwości i gdyby zaraz po tym miało nastąpić pożegnanie na zawsze. Brenna nie zaliczała się do wszystkich tych rzeczy, bo biorąc pod uwagę jej tendencje do wpadania w dziury, szukania kłopotów i też iloraz tego, jak często kłopoty znajdywało ją same, to faktycznie mógł to być całkiem przyjemny spacer. Kolejną rzeczą, która Bulstrode'a jakoś do tego pomysłu zachęciła, to nagła świadomość że chyba nigdy nie dane mu było faktycznie przejść się po tej okolicy. Przemknięcie bokiem, gdzie do swoich spraw? Jasne, ale nie było mowy o zagłębieniu się między drzewa Zagajnika, które podobno bywały upiorne. Wisielca na Wierzbie też niestety nigdy nie widział, ale była to też sprawa do nadrobienia.

- Wiesz, w sumie to mam coś dla ciebie - mruknął, grzebiąc w kieszeni przez moment. - Nie było kiedy ci dać. Jak wróciłem, to nie wpadliśmy na siebie w Ministerstwie, a potem... wiesz jak było potem - podniósł dłoń z czymś co wyglądało na broszkę, a może i nawet przypinkę, bo brakowało jej nieco ozdobności, by umieścić w parze z jakimś imprezowym strojem. Był to pozłacany skarabeusz, który na dobrą sprawę wyglądał jak najprostsza możliwa rzecz pod słońcem. - Typ na straganie powiedział, że ma w sobie zaklęte właściwości podobne do Felix Felicis i daje nieco szczęścia. Pomyślałem, że ci się przyda, bo lubisz wpadać w dziury, prawda? - uśmiechnął się cwaniacko, podtykając w jej stronę upominek.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#2
15.07.2025, 22:00  ✶  
Brenna bywała w Lesie Wisielców może nie regularnie, ale prawdopodobnie częściej niż większość brytyjskiej populacji czarodziejów. Miejsce było zaiste dość dziwne jak na popołudniowe spacerowanie, zgodziła się jednak bez wahania, i to mimo tego, że nie tak dawno temu w tym lesie drzewo usiłowało zeżreć jej kolegę. Zakładała jednak, być może naiwnie, że do zagajnika pełnego przeklętych drzew się nie wybierają, a nawet Las Wisielców zdawał się teraz dużo mniej przerażający niż Knieja Godryka, wypełniona widmami. Poza tym jeśli Atreus koniecznie chciałby zobaczyć ten zagajnik, to jednak było lepiej, aby zrobił to w czyimś towarzystwie.
– Chcesz poszukać duchów przy wierzbie wisielców czy po prostu tak ogólnie pochodzić po lesie? A, jeśli zobaczysz gdzieś tutaj ławkę, wyglądającą tak, jakby zachęcała, żeby na niej usiąść, to… absolutnie na niej nie siadaj. Może być przeklęta. A jeżeli jakaś wariatka w łachmanach z lelkiem w ręku powie ci, że spotka cię nieszczęście, to pewnie spotka cię nieszczęście i lepiej uważać na mugolskie samochody – powiedziała, gdy weszli pomiędzy drzewa, całkiem „po swojemu”, po momencie kontemplacji nad tym, jak się zachowywać, wobec Spalonej Nocy, świeżej żałoby, ich rozmowy i wszystkiego, co dalej krążyło jej po głowie, uznając, że przynajmniej chwilowo zdecyduje się „jak zwykle”.
Nie przerażał jej Las Wisielców, ale dłoń trzymała blisko różdżki i wodziła spojrzeniem pomiędzy drzewami, bo nawykła, że w takich miejscach należy zachowywać podwójną czujność. Ostatecznie nigdy człowiek nie wiedział, kiedy jakieś drzewo (albo ławka) spróbuje go zamordować.
Przystanęła, kiedy wspomniał o upominku i przyjęła skarabeusza, może trochę zdziwiona.
– To… miłe? – stwierdziła, nieświadomie powtarzając niby echo jego niedawną wypowiedź. To było miłe. Trochę konfundujące, zwłaszcza że to był całkiem dobrze dobrany prezent, ale faktycznie miłe. – Dziękuję. Jeśli ochroni mnie przed najbliższą, czającą się podstępnie dziurą, to będzie znaczyło, że egipscy czarodzieje są niesamowicie potężni. I stanowczo dementuję, jakobym to lubiła. Doły po prostu jakimś cudem zawsze pojawiają się na mojej drodze – oświadczyła, obracając prezent między palcami, by się mu przyjrzeć. Znów na sekundę się zawahała, bo wycieczka do Egiptu była niby niedawna, a przecież jakby w innym życiu, ale w końcu uznała, że skoro miało być „jak zwykle”… – I jak podobały ci się bankiety egipskich czarodziejów?


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#3
15.07.2025, 22:21  ✶  
- A bo ja wiem. Niech poniesie nas los - wzruszył ramionami. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie do końca wiedział, czego właściwie można było się spodziewać po okolicy. Oczywiście, Little Hangleton było miejscowością owianą pewną ilością legend, głównie o tym samym profilu, ale Atreus niekoniecznie znalazł podczas swojego życia dla nich potwierdzenie. Z resztą, ludzie często gadali, a sam fakt że pewnie urodziło się tutaj wielu sławnych czarnoksiężników, robiło swoje. Na przykład psuło krajobrazy. - O! Znam ją. Znaczy nie znam, ale widziałem ją raz kiedyś z tym rozkrakanym leluchem. Dostałem potem cegłą w głowę - skrzywił się wyraźnie, bo jeśli patrzeć na tamtą 'przepowiednię' w większej perspektywie, to potem jeszcze bił się przez to wszystko z jakąś cyrkową małpą w skórzanych ciuchach. Ale obgryzione kikuty drzew, oprócz tego że mało estetyczne, wcale nie wydawały się takie straszne. Podobno mieszkała tu też gdzieś ta szalona Szeptucha, ale no - każda szanująca się czarodziejska okolica powinna posiadać jakąś szaloną kobietę mieszkającą w lesie. - Co mnie jednak zastanawia, to jak ławka może zachęcać by usiąść na niej? Stoi jakoś... sensualnie? - uniósł brew, nie mogąc niestety znaleźć innego słowa.

- Może powinnaś częściej patrzeć pod nogi? - zasugerował, uśmiechając się przy tym zadowolony z siebie. Bo tak, to było miłe. To było bardzo miłe z jego strony, że o niej pomyślał. A nawet jeśli mogło się jej wydawać, że tego nie robił, to myślał o niej chyba trochę za często. - Wiesz, jak dla mnie wyglądały dokładnie tak samo, jak bankiety angielskich czarodziejów. Znaczy było cieplej i bardziej kolorowo, ale oprócz tego? Ten sam typ ludzi. Ale wiesz co? Włamywaliśmy się na mugolską imprezę, tylko nie mów nikomu, bo jeszcze nas gdzieś zgłoszą.

!magicznedrzewa
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#4
15.07.2025, 22:21  ✶  
Nic się nie dzieje.
Magiczne drzewa najwidoczniej próbują cię jedynie nastraszyć, ale nie planują wyrządzić żadnej poważnej krzywdy. Pytanie tylko, czy jest to przestroga przed tym, aby nie wchodzić głębiej w zagajnik, czy raczej zaproszenie, aby zbadać to miejsce bardziej szczegółowo?
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#5
15.07.2025, 22:37  ✶  
– To brzmi prawie jak rzucone losowi wyzwanie – powiedziała, przez moment spoglądając na niego jakoś tak uważnie, ale zaraz uznała, że nie, to głupie, przecież to nie tak, że los był osobą, która stała zza którymś z drzew, czekając aż ktoś powie coś takiego, by dać mu nauczkę. Ponosiła ją wyobraźnia, zbyt często karmiona Baśniami Barda Beedle’a.
Chociaż i tak idąc dalej ścieżką, coraz bardziej zarastającą, rozejrzała się, jakby oczekiwała, że jednak zza którymś z drzew stanie ten los albo jeśli nie on, to starsza kobieta z lelkiem.
– Naprawdę? Ja prawie dostałam gałęzią. A potem próbował mnie przejechać jakiś mugol, ale… no, uciekłam do rowu.
Tak, skończyła wtedy w dziurze, i w dodatku wskoczyła do niej dobrowolnie, ale wpadnięcie do rowu zdawało się lepszym pomysłem niż danie się rozjechać. Mugolskie samochody były niby w Londynie normą, Brennie nawet zdarzyło się takim jechać, zawsze jednak sądziła, że są trochę przerażające… Chociaż jakby się zastanowić, Błędny Rycerz był pod tym względem gorszy. Nawet jeśli miał bardzo przystojnego kierowcę.
– Wyglądała na bardzo wygodną i idealnie ustawioną, i jakoś tak że człowiek chciał na niej usiąść? To znaczy do momentu, jak zauważyliśmy, że przy oparciach ma szpikulce. Potem spróbowała nas zabić. Lepiej nie pytaj, wiem, jak to brzmi – stwierdziła, marszcząc lekko brwi, na samo wspomnienie. Brzmiało to absolutnie absurdalnie, i Brenna nawet nie byłaby zdziwiona, gdyby jej nie uwierzył, chociaż każde wypowiedziane przez nią słowo było prawdziwe, a ta ogólna absurdalność była czymś, co po prostu przynosiły jej piątki trzynastego. Jej oraz Basiliusowi Prewettowi. – Nie przejmuj się, jakbym dostawała knuta za każdym razem, gdy się gdzieś włamywałam to… w sumie nie powinnam się przyznawać, bo mnie jeszcze gdzieś zgłosisz. Dlaczego włamywaliście się na mugolską imprezę? – spytała, a kiedy się rozejrzała, poczuła się tak jakby trochę niepewnie. Chyba przez chwilę, gdy oglądała broszkę i potem umieszczała ją bezpiecznie w kieszeni, straciła odrobinę koncentrację, bo zdało się jej nagle, że okolica jest jakby trochę ciemniejsza, w dodatku przy ziemi powoli zaczynała sączyć się mgła i… to miejsce wyglądało jakoś…
Znajomo.

!magicznedrzewa


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#6
15.07.2025, 22:37  ✶  
Czujesz się obserwowany i jeśli nie posiadasz cechy odwaga, zaczynasz odczuwać rosnącą panikę.
Nie możesz pozbyć się uczucia, że ktoś lub coś cię obserwuje z ukrycia. Nie widzisz nikogo ani niczego podejrzanego, ale masz wrażenie, że jesteś na celowniku. Jeśli nie masz cechy odwaga, to twoje nerwy zaczynają szwankować i pragniesz jak najszybciej oddalić się z tego miejsca.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#7
15.07.2025, 23:17  ✶  
I bardzo dobrze, bo Atreus robił to nieustannie - rzucał losowi wyzwania, w sensie. Gdyby okazało się, że los faktycznie przybrał fizyczną postać i stoi za którymś z okolicznych drzew, to poszedłby go zaraz zaczepić, żeby przypadkiem nie było zbyt nudno. A nosiło go bardziej jak zwykle, jakby ciało szukało jakiegokolwiek sposobu do pozbycia się nadmiernej ilości emocji.
- No dobrze, w takim razie będę kategorycznie uważać na znajdujące się w okolicy ławki. Ewentualnie sprawdzę w pierwszej kolejności, czy mają zęby - parsknął rozbawiony, bo faktycznie, ta historia brzmiała absolutnie absurdalnie, ale z drugiej strony - czego to ludzie nie stwarzali. To było miasteczko czarnoksiężników, więc nawet nie powinno dziwić, że jakiś niemagiczny przedmiot codziennego użytku nagle dostał nóg i zaczął straszyć ludzi. Albo że ktoś mu te nogi dorobił specjalnie. - Jacq... - urwał, bo zdał sobie przecież sprawę z tego, że Brenna niekoniecznie mogła znać osobę, o której zamierzał wspomnieć. Znanie przez szkołę nie wchodziło w grę, a nawet jeśli siostra Anthony'ego wżeniła się w Greengrassów, to miał wrażenie że słabo zaznaczała swoją obecność w angielskiej społeczności. - Siostra Shafiqa miała problem. Jakimś cudem magiczny artefakt dostał się w ręce jakiegoś cholernie bogatego mugolaka. Ostatecznie Morpheus z Basiliusem prowadzili negocjacje, czy co tam innego, a Rita i Jasper, nagle małżeństwo, kąpali się w basenie ku uciesze gawiedzi. Cyrk, ale taki z kategorii raczej mało zabawnych - podsumował, bo ewidentnie go ta cała sytuacja bolała. Mógł sam być nierozsądny i wykorzystywać sytuację, ale rozkrzykane rodzeństwo przyprawiało go o ból głowy i to samo tyczyło się wspomnień z nimi związanych. - Ale cóż, przeżyliśmy, pozwiedzaliśmy, bankiet odbębniony i do domu. Nigdy nie sądziłem, że będę tęsknił za tą psią pogodą, ale tamte upały a tutejsze to jak niebo i ziemia - szedł obok, wsunąwszy dłonie do kieszeni, z pewnym roztargnieniem to patrząc na nią, to spoglądając między drzewa, niekoniecznie zauważając że może atmosfera tego miejsca zaczęła się zmieniać, a może zaledwie tego, że to aura Brenny zaczęła nieco inaczej rozbłyskiwać.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#8
15.07.2025, 23:30  ✶  
– W basenie? – zdziwiła się trochę. Odwracali uwagę, czy ot tak postanowili popływać w basenie i stąd to niskie zdanie Atreusa na ich temat? – Prawda? Lubię ciepło, ale tam ciężko było oddychać. I w Kairze wydawało mi się, że wszystkiego jest za dużo. Kurzu, ludzi, zapachów, kolorów, dźwięków. Jestem ciekawa, czy dla nich tak wygląda to tutaj… – powiedziała, a potem urwała, rozglądając się jeszcze uważniej niż wcześniej, bo dziwne wrażenie, że to wszystko wygląda jakoś znajomo, zaczęło zamieniać się w pewność.
– Atreus? – powiedziała powoli, przypatrując się jednemu z drzew: jego pień był dziwnie rozwarty. Wyglądał tak, jakby w tej wyrwie mógł się zmieścić człowiek. – Poznaję to miejsce. To zagajnik zaczarowanych drzew. I one całkiem serio są przeklęte. Kiedy byłam tu ostatnio, jedno z nich omal nie zażarło Apolla. A inne…
…w innym Heather widziała twarz swojego wuja, błagającego o ratunek, i Brenna naprawdę nie chciała zobaczyć w ten sposób Derwina, i mogła sobie wyobrazić, że Atreus też wolałby tego uniknąć.
Tym razem drzewa milczały, a choć rozglądając się dało się dostrzec, że kora na niektórych z nich przybiera dziwne kształty, niepokojąco przypominające ludzkie twarze, nie działo się nic złego. Mimo to Brenna czuła nieprzyjemne mrowienie na karku. Jakby ktoś ich obserwował, i tym razem miała dziwne wrażenie, że nie jest to ani żadna szalona starucha, ani personifikacja losu. A nawet bez tego bardzo, bardzo nie podobało się jej, że – mogłaby przysiąc – szli zupełnie inną drogą niż wtedy ona, Heather i Apollo, a i tak zawędrowali dokładnie w to samo miejsce. Które wtedy było znacznie głębiej w lesie!
– Chodźmy stąd, mam takich dwóch kelnerów do sprawdzenia i lunch dla brata i dla Alka do zrobienia, nie mogę dać się zeżreć jakiemuś drzewu. Rozmawiać też z nimi nie chcę, ostatnio gadały bardzo podstępne rzeczy – oświadczyła, chwytając go bezceremonialnie za rękę i ciągnąc go w przeciwną stronę, tak na wszelki wypadek, gdyby jednak uznał, że te dziwne twarze w pniach są fascynujące i chce je sobie z bliska obejrzeć. Ryzyko? Nie ma problemu, ale oglądanie potencjalnie morderczych drzew absolutnie nic by im nie dało, a poza tym czuła wręcz nienaturalną potrzebę natychmiastowego opuszczenia tego miejsca.
Problemem nie była jednak chęć oddalenia się od zaklętych drzew, która uleciała ledwo zostawili je za sobą.
Ani nawet to, że Brenna nie patrzyła pod nogi.
Problemem była mgła, która wprawdzie zaczęła rzednąć, ledwo się wycofali, ale wciąż snuła się przy gruncie i maskowała jamę leśną. Skarabeusz nie pomógł w jej dostrzeżeniu, dopóki Brenna, idąca dość szybkim krokiem, nie znalazła się na samym jej skraju.

Wpadnę do dziury? rzut na af byłby za prosty
Rzut TakNie 1d2 - 2
Nie

Also, bo to z jednej sesji na drugą przejście i zapomniałam…
!TraumaOgnia


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#9
15.07.2025, 23:33  ✶  
Nie dotykają się żadne omamy, ale trauma ognia pozostaje silną. Kiedy w trakcie trwania tej sesji widzisz płomienie, na moment zastygasz w bezruchu przepełniony strachem. Wydaje ci się, że nadchodzą. Kto? Oni... One? Te istoty złożone z dymu i lęków...
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#10
21.07.2025, 21:21  ✶  
- W basenie - kiwnął głową, ale Brenna nie zadała bardzo ważnego pytania na temat tego, dlaczego w ogóle się w nim znaleźli, dlatego Bulstrode grzecznie wyminął prowadzące ku temu powody. Te nie były aż takie złe, ale ich wyczucie czasu było jego zdaniem zwyczajnie kiepskie. Z resztą, gdyby podszedł do tego na chłodno i przyjrzał się wszystkiemu, jeszcze musiałby się mniej ich czepiać, a na to nie mógł sobie pozwolić. - I wszędzie ten cholerny piasek - westchnął, autentycznie tym faktem nieco podłamany. - Wiesz, ja mam wrażenie, że dla nich to tutaj panuje straszna nuda. Szaro, więcej pada jak jest słońca. No, przynajmniej zachmurzenie duże na przestrzeni roku... No i zimno - wzruszył ramionami, bo w sumie tak jak oni narzekali na to wszystko, tak pewnie rodowici Egipcjanie mieli swoje własne problemy po pojawieniu się na wyspach.

- Hm? - obejrzał się na nią, wreszcie przyglądając się jej z większą uwagą, zamiast z zainteresowaniem patrzeć na drzewa; szare, obgryzione z liści i może trochę upiorne, owszem, ale nie bardziej od innych miejsc gdzie panowała ograniczona wegetacja. - Nie wyglądają... - zaryzykował, ale nie mógł zaprzeczyć, że coś było nie tak. Nie chodziło o drzewa, bo te dla niego wciąż wyglądały normalnie, a okolica była dokładnie tak samo ponura i szara jak wcześniej. Cokolwiek działo się dookoła i cokolwiek Zagajnik próbował zrobić, albo go to nie dotyczyło albo z jakiegoś powodu zwyczajnie nie działało. Widział jednak niepokój, jakim zdawała się emanować Brenna i wystarczyło mu, ze dla niej to było prawdziwe.

- Czy oni nie mają własnych rąk, żeby sobie zrobić ten lunch? - zapytał, dając się bez oporu porwać i zaprowadzić dalej, z daleka od tego miejsca. Mógłby też złośliwie zapytać, czy Moody nie mógł liczyć na obiady u Botta, ale niezbyt był zaznajomiony z ich relacją. Niemniej jednak zawsze wydawało mu się to odrobinę dziwne, jak Longbottom z uporem maniaka karmiła momentami połowę biura.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (2732), Atreus Bulstrode (2434), Pan Losu (186)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa