15.07.2025, 21:08 ✶
To była bardzo szybka myśl, której złapał się całkiem chętnie i to wcale już nie dlatego, że w głowie brzmiało mu mętne 'bo ty mnie nigdzie nie zabierasz'. Znaczy, było to jakimś katalizatorem, ale gdyby faktycznie ktokolwiek by mu robił takie wyrzuty - a nie robił - to na pewno nie wybierałby na miejsce przeznaczenia Las Wisielców. Miejsce miało swój urok, ale odwrotnie proporcjonalny do tego, gdzie zabierało się dziewczyny na randki. Chociaż w sumie, po zastanowieniu, tak - Atreus byłby skłonny nieironicznie zabrać tutaj jakąś swoją wybrankę, ale po czystej złośliwości i gdyby zaraz po tym miało nastąpić pożegnanie na zawsze. Brenna nie zaliczała się do wszystkich tych rzeczy, bo biorąc pod uwagę jej tendencje do wpadania w dziury, szukania kłopotów i też iloraz tego, jak często kłopoty znajdywało ją same, to faktycznie mógł to być całkiem przyjemny spacer. Kolejną rzeczą, która Bulstrode'a jakoś do tego pomysłu zachęciła, to nagła świadomość że chyba nigdy nie dane mu było faktycznie przejść się po tej okolicy. Przemknięcie bokiem, gdzie do swoich spraw? Jasne, ale nie było mowy o zagłębieniu się między drzewa Zagajnika, które podobno bywały upiorne. Wisielca na Wierzbie też niestety nigdy nie widział, ale była to też sprawa do nadrobienia.
- Wiesz, w sumie to mam coś dla ciebie - mruknął, grzebiąc w kieszeni przez moment. - Nie było kiedy ci dać. Jak wróciłem, to nie wpadliśmy na siebie w Ministerstwie, a potem... wiesz jak było potem - podniósł dłoń z czymś co wyglądało na broszkę, a może i nawet przypinkę, bo brakowało jej nieco ozdobności, by umieścić w parze z jakimś imprezowym strojem. Był to pozłacany skarabeusz, który na dobrą sprawę wyglądał jak najprostsza możliwa rzecz pod słońcem. - Typ na straganie powiedział, że ma w sobie zaklęte właściwości podobne do Felix Felicis i daje nieco szczęścia. Pomyślałem, że ci się przyda, bo lubisz wpadać w dziury, prawda? - uśmiechnął się cwaniacko, podtykając w jej stronę upominek.
- Wiesz, w sumie to mam coś dla ciebie - mruknął, grzebiąc w kieszeni przez moment. - Nie było kiedy ci dać. Jak wróciłem, to nie wpadliśmy na siebie w Ministerstwie, a potem... wiesz jak było potem - podniósł dłoń z czymś co wyglądało na broszkę, a może i nawet przypinkę, bo brakowało jej nieco ozdobności, by umieścić w parze z jakimś imprezowym strojem. Był to pozłacany skarabeusz, który na dobrą sprawę wyglądał jak najprostsza możliwa rzecz pod słońcem. - Typ na straganie powiedział, że ma w sobie zaklęte właściwości podobne do Felix Felicis i daje nieco szczęścia. Pomyślałem, że ci się przyda, bo lubisz wpadać w dziury, prawda? - uśmiechnął się cwaniacko, podtykając w jej stronę upominek.