06.08.2025, 16:03 ✶
Tego popołudnia w Necronomiconie panowała cisza i spokój. Stan, o którego istnieniu zdołałaś kompletnie zapomnieć, bo co to za dzień bez rozbitego wielkiego słoja z suszonymi karaluchami w czekoladzie czy darcia pizdy przez namalowaną Visenyę Malfoy, bo pewna mała ghoulka postanowiła się spełnić artystycznie i domalować jej wąsy. W dodatku zielone. A na domiar złego spray’em, którym jakieś niegrzeczne chłopaczyska namalowali na ścianie budynku obok “Jebać Wizengamot”.
Ale tym razem… było cicho. Nawet stare baby nie kłóciły się głośno pod twoim oknem, psy nie szczekały, koty nie miauczały.
Chillera utopia.
Siedziałaś droga Lorraine jak gdyby nigdy nic w swoim własnym gabinecie na piętrze zakładu pogrzebowego, w swoim własnym ulubionym fotelu, słuchając swojej ulubionej audycji poświęconej najnowszym wydarzeniom kulturalnym regionu. Speaker bardzo pięknie opowiadał właśnie o planowanym od dawna przedstawieniu p.t. Musztarda Merlina.
- …magiczna, zabawna opowieść o małych czarodziejach, którzy próbują przywrócić moc zaginionym zaklęciom…- Zachwalał głośno przedstawienie mężczyzna o głębokim głosie. Mogłaś odnieść wrażenie, że część ci ucieka, ale niespecjalnie się przejęłaś.-... uratowanie świata czarów… odnalezienie legendarnej Musztardy Merlina… Młodzi bohaterowie odkryją świat… pomoże im też Majonez Morgana i Sos Sojowy Slytherin…
Pozwoliłaś swoim myślom odpłynąć. Na moment, w końcu byłaś bardzo zajęta - szyłaś Fridzie nowy fartuszek do przedszkola. Bardzo ładny, czarny w kolorowe kosteczki. Jakaż ty byłaś dumna! Twoja córka stała się częścią przedszkolnej grupy Szkieleciki w nokturnowym przedszkolu “Nokturnek”. Nie mówiłaś tego na głos, ale wszyscy wiedzieli, że Szkieleciki były grupą najzdolniejszych dzieci. Nie to co Śmierciożąciątka, a o Charłaczkach nie mówiąc!
Audycja w radiu się zmieniła. Zaskrzeczało parę razy, zaczęło przez chwilę deklamować Szekspira. Potem mu się ewidentnie odbiło, a na koniec jakiś przyjemny głos (kojarzyłaś go - Robertos Makłowiczus, znany magikucharz i juror twojego ulubionego programu MagiChef) zaczął zachwalać sto i jedną zaletę MagicMixów, dostępnych tylko w Rejwachu i na chińskich targach w podziemnych ścieżkach. Potem podyktował ci przepis na musztardową zupę pho. Prosty, ale musiałabyś go szybko zapisać, żeby nie zapomnieć! Zastanowiłaś się przez chwilę. Może powinniście sobie taki sprawić?
Z rozmyślań wyrwała cię sowa stukająca w szybę. W dziobie trzymała charakterystyczną czerwoną kopertę. To nie wróżyło nic dobrego.
|| Co robisz? Wszystkie opcje i chwyty dozwolone, ale jeśli chcesz sobie przypomnieć - rzuć na percepcję.
Ale tym razem… było cicho. Nawet stare baby nie kłóciły się głośno pod twoim oknem, psy nie szczekały, koty nie miauczały.
Chillera utopia.
Siedziałaś droga Lorraine jak gdyby nigdy nic w swoim własnym gabinecie na piętrze zakładu pogrzebowego, w swoim własnym ulubionym fotelu, słuchając swojej ulubionej audycji poświęconej najnowszym wydarzeniom kulturalnym regionu. Speaker bardzo pięknie opowiadał właśnie o planowanym od dawna przedstawieniu p.t. Musztarda Merlina.
- …magiczna, zabawna opowieść o małych czarodziejach, którzy próbują przywrócić moc zaginionym zaklęciom…- Zachwalał głośno przedstawienie mężczyzna o głębokim głosie. Mogłaś odnieść wrażenie, że część ci ucieka, ale niespecjalnie się przejęłaś.-... uratowanie świata czarów… odnalezienie legendarnej Musztardy Merlina… Młodzi bohaterowie odkryją świat… pomoże im też Majonez Morgana i Sos Sojowy Slytherin…
Czy ty przypadkiem nie zapomniałaś o czymś Lorraine?
Pozwoliłaś swoim myślom odpłynąć. Na moment, w końcu byłaś bardzo zajęta - szyłaś Fridzie nowy fartuszek do przedszkola. Bardzo ładny, czarny w kolorowe kosteczki. Jakaż ty byłaś dumna! Twoja córka stała się częścią przedszkolnej grupy Szkieleciki w nokturnowym przedszkolu “Nokturnek”. Nie mówiłaś tego na głos, ale wszyscy wiedzieli, że Szkieleciki były grupą najzdolniejszych dzieci. Nie to co Śmierciożąciątka, a o Charłaczkach nie mówiąc!
Czy przypadkiem o czymś nie zapomniałaś, Lorraine?
Audycja w radiu się zmieniła. Zaskrzeczało parę razy, zaczęło przez chwilę deklamować Szekspira. Potem mu się ewidentnie odbiło, a na koniec jakiś przyjemny głos (kojarzyłaś go - Robertos Makłowiczus, znany magikucharz i juror twojego ulubionego programu MagiChef) zaczął zachwalać sto i jedną zaletę MagicMixów, dostępnych tylko w Rejwachu i na chińskich targach w podziemnych ścieżkach. Potem podyktował ci przepis na musztardową zupę pho. Prosty, ale musiałabyś go szybko zapisać, żeby nie zapomnieć! Zastanowiłaś się przez chwilę. Może powinniście sobie taki sprawić?
Z rozmyślań wyrwała cię sowa stukająca w szybę. W dziobie trzymała charakterystyczną czerwoną kopertę. To nie wróżyło nic dobrego.
|| Co robisz? Wszystkie opcje i chwyty dozwolone, ale jeśli chcesz sobie przypomnieć - rzuć na percepcję.