Zbliżał się wieczór, słońce powoli chowało się za horyzontem, aby zrobić miejsce na księżyc, który za chwilę miał pojawić się na niebie. Pogoda była średnia, nie dało się wyczuć w powietrzu zbliżającej się jesieni, Londyn był okryty mgłą. Geraldine od czasu pożarów praktycznie nie pojawiała się w stolicy, zaszyła się za miastem i chyba wcale nie brakowało jej tego zgiełku. Nie mogła unikać tego miejsca bez końca, nie, żeby miała ku temu jakieś większe powody, po prostu dobrze było złapać oddech z dala od Londynu.
Poprosiła Millie, aby spotkały się w lodziarni, to powinno wzbudzić jej podejrzenia, bo zazwyczaj nie wybierała tego typu miejsc na ich rozmowy. Jakoś tak się składało, że miała ochotę na wielką porcję lodów czekoladowych, chwilowa zachcianka, czy coś.
Szła powolnym krokiem w stronę lokalu, w którym miały się zobaczyć, nie spieszyła się jakoś szczególnie, bo wiedziała, że miała jeszcze chwilę nim nadejdzie godzina, o której były umówione. Yaxley nie miała w zwyczaju się spóźniać, raczej pojawiała się o czasie, albo odrobinę przed. Poprawiła poły swojego skórzanego płaszcza, włosy fruwały jej na wietrze, całkiem przyjemnie muskały przy tym jej twarz, wydawała się być zadowolona, co w jej przypadku podczas pierwszego rzutu okiem na jej osobę nie zdarzało się zbyt często. Musiała spotkać się z Moody osobiście, aby zadać jej dość ważne pytanie, jeszcze nie wiedziała jak to ugryzie, ale przy tych lodach jakoś pewnie powinno się to udać.
Weszła do środka, rozejrzała się po pomieszczeniu sprawdzając, jak bardzo ucierpiało to miejsce. Nie mogła mieć pewności, że stało, ale najwyraźniej pożary nie dotknęły go zbyt mocno. Było mniej oblegane niż zazwyczaj, co nie wzbudziło w niej podejrzeń, ludzie byli zajęci załatwianiem swoich spraw, układaniem wszystkiego, co spieprzyło się przez działania fanatyków.
Zajęła jeden ze stolików, przy oknie, wpatrywała się w nie obserwując ludzi, którzy przemykali chodnikiem. Czekała. Zdjęła również płaszcz, bo miały spędzić tutaj chwilę, może niezbyt długą, ale wolała uniknąć przegrzania, nie znosiła, kiedy robiło jej się gorąco.