• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
1 2 3 4 5 … 10 Dalej »
[14.09.1972r.] Wszystko ma swoją cenę | Nicholas & Osiris

[14.09.1972r.] Wszystko ma swoją cenę | Nicholas & Osiris
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#1
29.08.2025, 00:53  ✶  

14 września 1972r.
Aleja Horyzontalna / Pub "Casa Luz"



Sytuacja w mieście, poprawiała się, bardzo powoli. Pierwotnie skupiono się na uprzątnięciu głównych ulic, aby umożliwić jakiekolwiek poruszanie się. Czy to na piechotę, czy powozem. Magiczny Londyn najpewniej szybciej stanie na nogi, niżeli mugolski. O ile ten drugi Nicholasa nie interesował, tak ten pierwszy zdecydowanie. Dotarcie do Ministerstwa nie było trudne, a i tam panował chaos. Może jedynie jego departament, podchodził do sytuacji inaczej. A może, tylko on nie okazywał jakiegoś przejęcia sytuacją? Nie było tajemnicą, że jego mieszkanie zostało dotknięte klątwą. Przynajmniej nie okazał się dosłownym szczęśliwcem, który nic nie stracił. Miał gdzie mieszkać.

Po odbytych godzinach pracy w Ministerstwie, teleportował się w okolice Alei Horyzontalnej, w pobliże kamienicy swojego miejsca zamieszkania. Zwykle będącego jego miejscem do przyjmowania gości i rodzinę. Tymczasowego nocowania. Nie wchodził jednak. Wiedział jak to wygląda. Nie zależało mu też jakoś specjalnie na tym, aby je odzyskać. Choć, byłoby wspaniale. Tym samym chętnie by wyciągnął jakieś dodatkowe odszkodowanie. Gdyż miał ubezpieczone.

Rozejrzał się po dalszej okolicy, jakby przyszedł tutaj dokonać oględzin alei dla siebie. Ręce miał schowane w kieszeni czarnych spodni. Czarny płaszcz powiewał na wietrze, kiedy się poruszał. Przemierzał ulicę, unikając pozostałości nieuprzątnięte. Zatrzymał się przy jednym miejscu, które także dobrze znał, ale niezbyt często w nim gościł. Pub "Casa Luz". Także był zamknięty. Wiedział, do kogo należał. Postanowił sprawdzić, jak wyglądało wnętrze. Czy coś się zachowało, czy może oszczędzono to miejsce. Podchodząc do drzwi, Travers nacisnął klamkę, ale ta nie ustąpiła. Zamknięte było dosłownie. Wyjął różdżkę i otworzył drzwi zaklęciem. Wszedł do środka niczym intruz, nie spodziewając się, że może zastać tutaj właściciela. Różdżki nie chował. Trzymał w dłoni, rozglądając się po wnętrzu pubu, w którym panowała głucha cisza. Sam też starał się być ciszej, gdyby nie to, że jego organizm uważa inaczej. Zaniósł się kaszlem, który na pewno zdradził jego obecność.



@Osiris Lupin
Śpiewający właściciel pubu.
El amante vive las relaciones con pasión, con entrega absoluta, con romanticismo.
Ma brązowe włosy, oczy zmieniające kolor - przez zieleń, niebieski i szarość, zawsze ze złotym połyskiem, jest raczej niewysoki (172 cm wzrostu). Dużo gestykuluje, jak to Latynos. Gdy się denerwuje przeklina po hiszpańsku i w ogóle chętnie porozumiewa się w swoim drugim rodzimym języku, zwłaszcza w obecności osób, przy których się czuje swobodnie. Nawet gdy mówi po angielsku słychać u niego ten specyficzny akcent, pełen zaciągania. Jego ruchy są swobodne, niemal taneczne, a nawet gdy chodzi porusza biodrami niczym kociak.

Osiris Lupin
#2
29.08.2025, 20:58  ✶  

Drzwi pubu zaskrzypiały złowrogo, gdy Osiris je otworzył. Uderzył go zapach dymu – ciężki, gryzący, przesycony czymś, co nie pozwalało oddychać swobodnie. To nie był tylko zwyczajny smród spalenizny. To było coś więcej. Jakby sam ogień zostawił w ścianach echo czyjejś dłoni, czyjegoś gniewu.

Wnętrze, które znał tak dobrze – miejsce, w którym rozbrzmiewały śmiechy, szum kufli i brzdęk gitary – teraz wyglądało jak trup. Stoły były zwęglone przy krawędziach, krzesła powalone, szkło rozbite na setki drobnych kawałków, które lśniły nikłym światłem, niczym martwe gwiazdy na brudnej podłodze. Ściany były osmolone, a belki nad barem pociemniałe, jakby każde z nich wchłonęło w siebie język płomienia.

Osiris westchnął, a ból rozdarł jego klatkę piersiową. Powietrze było ciężkie, dusiło – a gdy otarł twarz rękawem, poczuł coś dziwnego, bardzo niekomfortowe uczucie na szyi, tuż poniżej uszu. Spojrzał w zbitą szybę za barem i ujrzał własne odbicie – blada skóra, a na niej czarne, posępne odciski palców, jakby ktoś przed chwilą zacisnął na nim dłonie.

Przełknął ślinę, a jego serce przyspieszyło. Ktoś tu był. A może wciąż jest. Niekoniecznie fizycznie, bardziej niczym cień, echo tamtych wydarzeń zaklęte w murach. Mimo tego uczucia, zmusił się do ruchu. Chciał podnieść przewrócone krzesła, zebrać rozbite na podłodze szkło, być może spróbować zetrzeć ślady sadzy ze ścian... Chociaż próbował już to robić w czasie poprzednich wizyt tutaj, bez żadnych efektów, bo ślady dłoni na ścianach, nawet jeśli znikały na chwilę, to zaraz potem wracały. Wciąż miał jednak nadzieję, że jeśli wystarczająco długo będzie je ścierał, to w końcu dadzą za wygraną i po prostu przestaną się pojawiać...

Początkowo nie zwrócił uwagi na to, że drzwi wejściowe do lokalu otworzyły się przy pomocy zaklęcia - bo akurat nie znajdował się w ich pobliżu - a to, że sprzątał, sprawiło, że niekoniecznie słyszał kroki intruza. Usłyszał jednak kaszel, a gdy uświadomił sobie, że raczej nie jest to żaden z klientów, bo lokal był zamknięty i na drzwiach miał wywieszoną przez niego tabliczkę o tym, że nie obsługuje tymczasowo klientów, poczuł że jego mięśnie mimowolnie się spinają. Zacisnął palce mocniej na różdżce i ruszył w kierunku dźwięku kaszlu, z zaskoczeniem odkrywając, że dźwięki te wydobywały się z dość dobrze znanego mu mężczyzny, którego jednak odwiedzin tutaj się nie spodziewał.

- Travers...? - uniósł brwi, przyglądając mu się przez chwilę, z wycelowaną w jego stronę różdżką, zanim w końcu zdecydował się ją schować w kieszeni. Przeczesał dłonią swoje włosy, wzdychając ciężko, a potem oparł dłonie o biodra. - ¡Por Dios! Co ty tu robisz?


@nicholas travers
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#3
04.09.2025, 11:32  ✶  

Było można dostrzec, że i to miejsce dotknęły płomienie oraz klątwa. Również i tego pubu nie oszczędzono. Nie dziwił to ten fakt. Nawet nie zastanawiał się, czy działając jako śmierciożerca i dopuszczając się zniszczeń, sam za to nie odpowiada, co spotkało to miejsce. Przez duże ilości dymu, opadającego popiołu i szalejące ognia, nie sposób wszystko dostrzec. Czy pojawił się tutaj także z tego powodu? Ciekawość. Ocena. Obserwacja.

Niestety stan zdrowia Traversa ostatnio nie pozwala pozostać w pełni anonimowym, cichym w danym miejscu. Odkąd kaszel zaczął być dokuczliwy, nie był u uzdrowiciela. Standardowo pilnował się w kwestii spożywania eliksirów na swoją inną chorobę.

Kaszel ustąpił, kiedy usłyszał znajomy mu głos. Unosząc powagę spojrzenia, dostrzegł, iż Lupin celował w niego z różdżki. Ostrożność. Będzie trzeba przywyknąć do tego, kiedy w obliczu klęski Londynu, każdy dla każdego może być wrogiem. Różdżka ta, szybko została opuszczona. Nie musiał swojej unosić na gospodarza miejsca.

- Sprawdzam, jak bardzo ucierpiało to miejsce.
Nie miał tutaj nic do ukrycia. A też samo ujrzenie, że Lupin jest w jednym kawałku, było wystarczającym także dowodem na to, że przeżył ostatnią noc. Szkoda byłoby stracić czarodzieja, do którego kontakt miał najbliższy, ze względu na mieszkanie w tej samej Alei.
- Dobrze widzieć Cię całego. Lupin.
Odparł, po zlustrowaniu czarodzieja. Być może miałby też sprawę do omówienia, dotyczącą wilkołactwa. Choć nie był pewny, czy to odpowiedni moment poruszać ten temat. Rozejrzał się jeszcze aby znów ocenić jak duże straty poniósł przyjaciel ich rodziny. Z magią powinno udać się szybko postawić to miejsce na nogi. Ale gdy ujrzał odcisk dłoni na ścianie, na moment zamarł. Skojarzyło mu się tylko z jedną sytuacją. Jedną osobą…


@Osiris Lupin
Śpiewający właściciel pubu.
El amante vive las relaciones con pasión, con entrega absoluta, con romanticismo.
Ma brązowe włosy, oczy zmieniające kolor - przez zieleń, niebieski i szarość, zawsze ze złotym połyskiem, jest raczej niewysoki (172 cm wzrostu). Dużo gestykuluje, jak to Latynos. Gdy się denerwuje przeklina po hiszpańsku i w ogóle chętnie porozumiewa się w swoim drugim rodzimym języku, zwłaszcza w obecności osób, przy których się czuje swobodnie. Nawet gdy mówi po angielsku słychać u niego ten specyficzny akcent, pełen zaciągania. Jego ruchy są swobodne, niemal taneczne, a nawet gdy chodzi porusza biodrami niczym kociak.

Osiris Lupin
#4
06.09.2025, 12:25  ✶  

To prawda, podpalenia mające miejsce kilka dni wcześniej sprawiły, że większa część czarodziejów stała się bardziej czujna i uważna na to co się dzieje dookoła, a przez to i mniej ufna, jeśli chodziło o otoczenie. Prawdopodobnie sam Ozzy również nie celowałby różdżką do bogu ducha winnego Traversa, gdyby nie to, że niecały tydzień wcześniej widział płonące i walące się budynki, ludzi biegających w płomieniach i ogień trawiący Londyn. Chyba kolejnego dnia obudził się po prostu z jakimś ciężarem, może jakimś rodzajem traumy, który sprawiał, że pilnował się na każdym kroku i nie ufał z miejsca tak, jak jeszcze kilka dni wcześniej.

W końcu opuścił swoją różdżkę i schował ją do kieszeni, uznając, że w tym momencie nie będzie mu już raczej potrzebna. Westchnął ciężko i przesunął po nim wzrokiem, jakby sprawdzając, czy Nicholas - poza kaszlem - jest cały i zdrowy. Pałał do niego jakimś dziwnym rodzajem sympatii, bo robił z nim interesy, znali się w końcu od dość dawna (bo ich rodziny były blisko), więc skoro już wiedział, że to Travers był dzisiejszym intruzem, to nie musiał już tkwić w pozycji obronnej, gotowy w każdej chwili do ataku.

-Ciebie też dobrze widzieć w jednym kawałku, mi amigo - uśmiechnął się do niego lekko i podszedł nieco bliżej, wciąż z rękoma na biodrach, które kołysały się na boki rytmicznie, jak niemal zawsze, gdy Osiris się poruszał. - Bardzo mi miło, że chciało ci się sprawdzić, czy moja knajpa nadal ma fundamenty - parsknął krótko śmiechem, który nie objął jednak jego oczu. Widać było po nim, że cierpi; kochał swój pub i to, co wydarzyło się ostatnio, dość mocno się na nim odbiło. - Napijesz się czegoś? Jakimś cudem większość butelek z alkoholami jest nienaruszona.


@nicholas travers
Niewymowny
Jeśli mnie nie lubisz, to twój problem, a nie mój.
Wysoki blondyn, mierzący 194 cm wzrostu. Jego niebieskie oczy przejawiają najczęściej chłód, odwagę, opanowanie, tajemniczość. Nie łatwo odczytać jego zamierzenia i jakie może mieć intencje względem osób drugich.

Nicholas Travers
#5
23.09.2025, 21:33  ✶  

To, co działo się tej pamiętnej nocy, widzieli wszyscy. Byli tego świadkami. Ale też część z nich, jest za to odpowiedzialna. W tym Travers. Rozglądając się, dostrzegł iż przesuwając głazy, nie wycelował w to miejsce. Żaden też kontener nie znalazł się w tym wnętrzu. Również nikt z jego towarzyszy jakoś nie uszkodził tego miejsca zbyt mocno, skoro Lupin zapewnił, że fundamenty są nadal na swoim miejscu. Jedynie ogień zrobił swoje. O czym świadczył sam zapach i liczne zniszczenia wywołane przez niszczycielski żywioł.

W przeciwieństwie do Osirisa, Nicholas zachowywał powagę. Nie uśmiechał się. Wciąż był sobą, tą znaną z chłodnego podejścia do wszystkiego osobą. Słuchał odpowiedzi Lupina, nawet gdy swoje spojrzenie utkwił na długo w odcisku dłoni na ścianie. Na tyle długo, aż postanowiła zniknąć. Zmienić swoje miejsce.

- Z chęcią.
Ograniczał picie alkoholu, ale na jeden kieliszek czy szklankę robił wyjątek. Umiał zachować umiar. Przy czym, skorzysta z gościnności, aby móc porozmawiać na kilka tematów dla siebie ważnych. Udzielając odpowiedzi, skierował swoją uwagę na gospodarza.
- Planujesz odbudowę tego miejsca?
Pociągnął neutralny temat. Wyrażając zainteresowanie miejscem pracy Lupina. Czy może ma w planie zrobić z tym coś innego? Odpuścić? Otworzyć się gdzie indziej?

Rozglądając się ponownie, szukał odpowiedniego miejsca, gdzie mogliby usiąść i porozmawiać. Czy może przejdą na zaplecze? Takie rozwiązanie wolałby jak bardziej. Jak najdalej nieodpowiednich oczu i uszu innych osób, gdyby nawet jakimś cudem przechodzili. Szyby, choć brudne, nie zawsze były dobrą "zasłoną" danego miejsca. Lecz czy były tutaj jakieś warunku odpowiednie na spokojną i prywatną rozmowę? O to, zapyta później.



@Osiris Lupin
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości
Podsumowanie aktywności: Nicholas Travers (858), Osiris Lupin (703)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa