22.09.2025, 11:08 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.09.2025, 11:17 przez Eutierria.
Powód edycji: Usunęłam jedno powtórzenie, bo akurat ono nie było celowe. Sens pozostał bez zmian.
)
Pomiędzy Spaloną Nocą i Mabon
Oto jedna z tych nocy, których nikt nie lubi.
Przewalanie się z boku na bok. Poduszka nigdy nie wydaje się wystarczająco zimna i puszysta. W dodatku kołdra zwija się w rulon wewnątrz poszewki i nic nie zdaje roli - znikąd pomocy, kiedy sen zabiera cię na ledwie kilka marnych minut, a później znów wybudzasz się i wzdychasz i warczysz i myślisz i...
Czy na pewnym etapie bezsenności człowieka nawiedzały bardzo wyraźne omamy wzrokowe?
Na fotelu w kącie pokoju, z nogami przykrytymi brązowym kocem, w prowadzącą na Nokturn okiennicę wpatrywał się nie kto inny jak Derwin Longbottom. Człowiek, za którym niewątpliwie każdy tęsknił (nawet jeżeli otwarcie o tym nie mówiono) i zapewne wszyscy ucieszyliby się, gdyby zdarzenia z Beltane okazały się o wiele większą zagadką, ale... No właśnie - nie miałeś ani ty, ani nikt inny z twojej rodziny wątpliwości, że Derwina już z wami nie było. Cokolwiek z niego zostało już dawno rozpadło się jak ceramiczna skorupa, a później obróciło w pył.
A jednak siedział tutaj. Żaden z niego był duch - wyglądał jak prawdziwy, gdybyś się zwlókł i go dotknął, pewnie byłby tak samo ciepły, jak ciepłym był uśmiech, który skierował na ciebie na kilka długich sekund, po których powrócił do wpatrywania się w obraz za szybą.
- Koszmarny to jest widok, Clemens - przyznał z powątpiewaniem w głosie, pocierając palcem prawej dłoni o swoją brodę. - Ale obserwuję cię od dłuższego czasu i powiedzieć muszę, żeś sobie tutaj zbudował niezłe fundamenty na tym barłogu. Żem się po tobie nie spodziewał, ileż dzieciaków cię uzna za ojca. - Zabrał tę rękę z twarzy, milczał dłuższy moment.
Nawet jeżeli chciałeś mu odpowiedzieć, nie byłeś w stanie wykrzesać z siebie choćby słowa.
- Wiesz... - nie wiedziałeś. Żaden to był sen, to wszystko było tak prawdziwe jak rzeczywistość, chociaż w głębi duszy czułeś, że się z tego ockniesz za moment albo wybudzisz. Martwi ludzie nie mówili, chociaż czasem zdarzało się, że coś ich tu trzymało. Może go tu przyszpiliła potrzeba wyrażenia ostatniej woli? - Powiedziałem Godrykowi, że się mylił z tym wszystkim. Niektóre tradycje są bez wartości, a nawet jeżeli jakieś się w nich tliły, to dopaliły się w żarze tego, co skonstruował ten wariat wycierający sobie twarz historią tylko po to, żeby realizować swoje cele. Nie wiem, czego on chce, Clemens. Sławy? Siły? Potęgi? Może. Pewnie tak. Zagarnia dla siebie coraz więcej i wyrywa nam z rąk coś ważnego. Zagarnia dla siebie coś, co dla Longbottomów miało niegdyś wielkie znaczenie. - Na jego wargach znów wypełzł niepewny uśmiech. - Rodzina.
Jakoś mu głos zadrżał, kiedy to mówił.
- Mam nadzieję, że wciąż je ma.
Oh, pasowało do niego, aby to akurat on podchodził do tego wszystkiego bardzo emocjonalnie. Nie chodziło o jego osobowość, a bardziej... o to wszystko, co zostawił tu po sobie.
- I że znaczenie tego słowa się nie zatarło. Wiem, że masz tu dużo do zrobienia, ale - wstał z miejsca - zbudź się Clemens. Weźże się ogarnij i idź na ten mabonowy obiad z dzieciakami i tym starym prykiem. Wiem, że masz tu dużo do zrobienia, ale tam też się dużo dzieje i nie chcesz tego przeoczyć. - A później szarpnął za krawędź tej kołdry, zszarpując ją z ciebie.
Obudziłeś się rano, z kołdrą na podłodze, zlany potem.
Koc porzucony na fotelu, zwykle złożony w kostkę, teraz wyglądał, jakby go ktoś tam rzucił niedbale i wybiegł stąd, nie oglądając się za siebie.
zadanie od mistrza gry
Musisz podjąć decyzję. Stawisz się w rodzinnej posiadłości na zaproszenie ducha, czy pozostaniesz tego dnia w Rejwachu? Nie musisz spędzać tam całego dnia, ale to nie może być wizyta na kilkanaście minut - musisz faktycznie spędzić czas z rodziną (w tym z Godrykiem). Godryk może być odgrywany przez kogokolwiek z was, ze wskazówką od MG: jego również nawiedził Derwin i niezależnie od waszych ustaleń, uszanuje obecność Clemensa w domu. Nie będzie nachalny i nie zada mu miliona pytań, ale też nie skaże go celowo na niezręczność lub poczucie wykluczenia.
Jeżeli zdecydujesz się dołączyć do Longbottomów, twoja relacja z Godrykiem się ociepli. Jeżeli nie - spisze cię na straty jeszcze bardziej - bo utwierdzisz go w przekonaniu, że tych szans nie chcesz. Jest to jedynie ogólna myśl - dokładne konsekwencje pozostają na ten moment niejawne.
Jeżeli zdecydujesz się dołączyć do Longbottomów, twoja relacja z Godrykiem się ociepli. Jeżeli nie - spisze cię na straty jeszcze bardziej - bo utwierdzisz go w przekonaniu, że tych szans nie chcesz. Jest to jedynie ogólna myśl - dokładne konsekwencje pozostają na ten moment niejawne.
@Woody Tarpaulin Nie musisz odpowiadać na ten post (ale możesz).
Mistrz gry nie kontynuuje rozgrywki.
Mistrz gry nie kontynuuje rozgrywki.
there is mystery unfolding