• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6
[20.03,72, Zatoka Widm] Zdradź mi sekrety przeszłości (Astoria i Flo)

[20.03,72, Zatoka Widm] Zdradź mi sekrety przeszłości (Astoria i Flo)
Dama z Lumos
Kasztanowe włosy zwykle ma ciasno spięte, odsłaniając bladą, trochę piegowatą twarz. Oczy ma jasne, o uważnym spojrzeniu. Około metr sześćdziesiąt dziewięć wzrostu.

Florence Bulstrode
#1
27.11.2022, 16:01  ✶  
Florence Bulstrode do Doliny Godryka dostała się za pomocą proszku Fiuu. Porą już dość późną, bo przed południem miała dyżur w Mungu (gdzie pojawiła się zresztą pro publiko bono już z rana, tylko po to, by upewnić się, że grupka stażystów wykonała zadaną im pracę domową). W promieniach słońca, powoli zniżającego się ku horyzontowi, na tle ciemniejącego nieba, Zatoka Widm zdawała się zasługiwać na swoją nazwę: tak, że Florence, obserwując budynek, podświadomie oczekiwała, że że gdzieś spomiędzy krzewów zaraz wyłoni się jakąś Biała Dama.
Oczywiście, na jej widok Bulstrode po prostu uprzejmie by się przywitała. Była w końcu Krukonką i chociaż nigdy dotąd nie widziała żadnej Białej Damy, to już z Szarą w Hogwarcie rozmawiała kilkakrotnie.
Uzdrowicielka szybkim, pewnym krokiem wkroczyła na taras. Normalnie być może denerwowałaby się trochę w duchu, odwiedzając gabinet wróżbiarki. Mimo daru jasnowidzenia, częstego w jej własnym rodzie, a nawet płynącego w jej krwi, Florence była zaskakująco sceptyczna wobec wróżb, znaków, kart i kryształowych kul. Dziś jednak umówiła spotkanie z zupełnie innego powodu.
Chciała, aby Astoria Trelawney skorzystała ze swego niezwykłego talentu i spojrzała nie do przodu, a wstecz. Przedmioty, które trzymała w torebce, miały posłużyć za kotwicę. Florence miała zamiar rozwiązań tajemnicę eliksiru w zbiorach świętego Munga. Oraz zniknięcia dwudziestu innych buteleczek.
Jeśli miała wydać na to parę galeonów ze swojej pensji, niech tak będzie. Niewielka cena za przywrócenie ładu i porządku w magazynach. Oraz dowiedzenia się, co kombinował jeden z uzdrowicieli.
Zapukała, cierpliwie czekając aż Astoria otworzy drzwi. W międzyczasie zerknęła jeszcze na rękawy i dół swojej szaty, sprawdzając, czy nie ostał się na nich kominkowy pyłek. Być może powinna bardziej przyłożyć się do nauki teleportacji: brud osiadający na ubraniach przy używaniu Fiuu nieodmiennie ją irytował. Z drugiej strony, po prostu nigdy nie miała na to dość czasu...
Widmo

Astoria Trelawney
#2
30.11.2022, 19:47  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 30.11.2022, 19:49 przez Astoria Trelawney.)  

Klientów Astorii stanowiły w większości wątpliwego uroku starsze panie, o niezbyt sympatycznych aparycjach, podkreślonych zazwyczaj drogimi szatami, obszytymi wymyślnymi futrami lub innymi częściami wychwycą zwierząt. Fikuśne kapelusze, czy niewielkie torebeczki, w których trzymały cały swój arsenał broni w postaci błyszczących szminek, czy duszących perfum, gryzących jak niegdyś wypchane zwierzęta zdobiące ich kapelusze. Najczęściej pytały o ukryte spadki, małżeństwa dzieci i niekiedy swoje własne związki. Później w kolejce były młode kobiety szukające w kartach aprobaty co do swojej często niespełnionej miłości lub innego pragnienia, które mogłby spokojnie osiągnąć, biorąc życie za rogi, zamiast chować się za kolejną wróżbą z kart. To nie tak, że gardziła tymi, którzy podglądali los, wszak po to były szklane kule i reszta wróżbiarskiego asortymentu, ale spora część z nich liczyła wyłącznie na wskazanie drogi, która miała ułożyć się tak, jak sobie tego życzyły, a nie wskazanie możliwości. Ostatnią grupkę stanowili mężczyźni, którzy byli raczej spontaniczną odskocznią od rzeczywistości niż pewną stałą.

Tego dnia nie miała mieć już żadnego klienta więcej, a przynajmniej nie standardowego. Rozsiadła się więc w swoim mistycznym gabinecie z ciemnego drewna, wypełnionym wonią ziół wiszących nad kominkiem, blaskiem przeróżnych kryształów i innych magicznych artefaktów mających nadać mu jeszcze więcej mistyczności. Oczywiście oprawa ta była w głównej mierze pułapką na klientów, którym taki wystrój wdawał się niemal obowiązkowy do otrzymania prawidłowej wróżby. Czasem faktycznie pomagał, ale w większości starczyłby stolik, świece i karty czy kula. Jednak bywałych takie sprawy, które wymagały więcej zaangażowania i przygotowania. Właśnie z jedną taką, ktoś dobijał się do jej drzwi, o czym oczywiście wiedziała, jednak nie dzięki tarotowi czy kuli, a zwyczajnemu umówieniu się. Nie zaglądała bowiem w przyszłość, tak jak robili to jasnowidze. Ona rozczytywała symbole, doszukiwała się sensu w niejasności mglistych kul i przede wszystkim to przeszłość jawiła się jej czasem wizjami, ukazując prawdę.

Otwierając drzwi, wiedziała już, że ujrzy Florence. Powitała ją z uprzejmym uśmiechem i od razu zaprosiła do środka, prowadząc ją do pokoju, w którym przyjmowała klientów.
— Napijesz się herbaty? Mam też dobrą kawę, jeśli wolisz. — Zagadnęła, wskazując jeden z wysokich foteli, obitych ciemnoczerwoną, miękką tkaniną.
— Opowiedz, co cię do mnie sprowadza. — Sama zasiadła w drugim fotelu, oddzielonym, pięknym, antycznym stolikiem z ciemnego wiśniowego drewna.



[Obrazek: tumblr_ogj8ocJoYP1usiamxo8_250.gif]
It's like I've lost myself in finding my way
Dama z Lumos
Kasztanowe włosy zwykle ma ciasno spięte, odsłaniając bladą, trochę piegowatą twarz. Oczy ma jasne, o uważnym spojrzeniu. Około metr sześćdziesiąt dziewięć wzrostu.

Florence Bulstrode
#3
01.12.2022, 13:20  ✶  
Florence rzeczywiście nie mieściła się w kategorii najpopularniejszych klientów. Nie miała kapelusza, szala, nie interesowały ją spadku, a już na pewno nie planowała pytać o jakiekolwiek miłości. (Znała zresztą doskonale odpowiedź na takie pytanie, gdyby zapragnęła je zadać: jedyni przystojni mężczyźni, jakich miała szansę spotkać, zazwyczaj byli nieprzytomni albo mieli czułki wyrastające z głowy, które trzeba było im usunąć, i znikali z jej życia w tej samej chwili, w której krzyczała "następny, proszę!")
Przywitała się z Astorią i ruszyła za nią do gabinetu. Po wystroju przebiegła spojrzeniem, które niewiele zdradzało, jaki robi on na niej wrażenie. Zastanawiała się, na ile to wszystko jest potrzebne, a na ile obliczone na wprowadzenie klientek w odpowiedni nastrój - sama uparcie w Hogwarcie odmawiała chodzenia na wróżbiarstwo, mało więc orientowała się w takich sprawach. Jak na jasnowidza zawsze bardzo mocno stąpała po ziemi i skupiała się na innych dziedzinach magii.
- Dziękuję, herbata będzie dobra - zgodziła się, trochę z grzeczności. Zajęła miejsce w fotelu, odruchowo poprawiając przy tym ubranie. Nie sprawiała wrażenia zdenerwowanej wizytą. - Właściwie... to sprowadza mnie do ciebie to.
Sięgnęła do torebki i wyjęła z niej dwa opakowania. W obu znajdowały się... fiolki z eliksirami. Jeden z nich starannie oznakowany, purpurowy, według opisu wypełniony eliksirem oczyszczającym rany. Drugi: dość niechlujnie zakorkowany, bez oznaczeń.
- Słyszałam, że patrzysz nie tylko w przeszłość, ale też przyszłość. Zależy mi na sprawdzeniu, kto sporządził tę miksturę i z niej korzystał. Sądząc po zapachu i konsystencji, nie powstała dalej niż trzy miesiące temu. Większość czasu spędziła zamknięta w szufladzie - wyjaśniła Florence. Starała się podać informacje, które zdawały się jej przydatne. Nie miała pojęcia, jak działa widmowidzenie: i czy Astoria zdoła cofnąć się do odpowiedniego momentu, czy przyjdzie jej szukać. Trzech miesięcy zaś była pewna i to nie tylko z powodu tego, że mikstura nie zdążyła się zepsuć. Ot Bulstrode przed trzema miesiącami też sprawdzała stany magazynowe i była pewna, że nie było tam żadnych nielegalnych eliksirów. - Sprawa z drugą fiolką jest mniej pilna, więc możemy skupić się na pierwszej. O ile sądzisz, że jest możliwe jej sprawdzenie?
Widmo

Astoria Trelawney
#4
07.12.2022, 00:50  ✶  

Milczała i siedziała na fotelu niczym niewzruszona skała, kiedy to jej gość zaczął opowiadać, z czym przychodzi. Ledwie na sekundę spojrzenie szarych, zimnych oczu prześliznęło się z twarzy Florence na jej dłonie, które wyciągały flakoniki z eliksirami. Purpura przyciągnęła uwagę kolorem, lecz to ten drugi jakby niedbale opakowany przyciągnął uwagę Astorii na nieco dłużej. Zaledwie kilka sekund, kilka cichutkich przesunięć wielkiej wskazówki zegara wiszącego na ścianie. Zaraz też wróciła do bladej, lekko piegowatej twarzy i jasnych oczu. Uważnie notując w głowie wszystko, co mówiła. W jej zawodzie ważnym było zapamiętywanie, tego, co mówi klient. Czasem ze względu na wskazówki zawarte między słowami, a niekiedy przez wzgląd na ich upartość i bezgraniczną chęć otrzymania przepowiedni, lub wykrycie mataczenia, bo i takie osoby się zdarzały. Za wszelką cenę, nieważne co wyszło w kartach czy kuli. Oczywiście, jeśli chodziło o widmowidzenie, nie pozwalała sobie na ogólniki i bajerowanie klientów, no, chyba że były to wyjątkowo upierdliwe staruszki, które dziesięć razy przychodziły z próbą uzyskania innego wyniku, niż pokazywał już dawno zapisany los.

Gdy Flo skończyła nakreślać swoją sprawę, Astoria wstała. Podeszła do stolika, na którym stał porcelanowy zestaw, imbryk i dwie filiżanki, wszystko zdobione misternym wzorem czarnych kwiatów i liści, kontrastujących ze srebrną cukiernicą. Nasypała do imbryczka herbaty dobrej jakości, a następnie podeszła do kominka, gdzie nad niewielkim ognień wisiał miedziany czajniczek.
— Będę szczera. Szansa jest zawsze — rzekła, wlewając gorącej wody do imbryka, zakręciła nad nim różdżką, a następnie przykryła go czarnym kapturkiem. — Zobaczymy, czy będę w stanie cokolwiek zobaczyć. Przeszłość czasem jest kapryśna tak samo, jak przyszłość. Nie chce nam ukazać swego oblicza. Może być, że uda się zobaczyć dokładny zapis historii obu substancji, a może być, że uda się akurat z tą, na której mniej ci zależy. Chciałabym, ale nie mogę dać ci stuprocentowej gwarancji, że trafię wzrokiem, akurat w czas, na którym ci zależy. — Postawiła tacę na stoliku, zdjęła materiał i wlała esencję do naczynia przeznaczonego dla Bulstrode, podsuwając je w jej stronę. Następnie nalała herbaty sobie, pociągnęła łyk, ale nie usiadła. Zamiast tego podeszła do jednej z szafek i zaczęła wyciągać z niej świece.
— Przyznam, że to dość ciekawe zlecenie — bardzo podejrzane pomyślała, lecz zachowała tę myśl dla siebie. — Zazwyczaj sprawdzam historię artefaktów, rodzinnych pamiątek, ale nie medycznych eliksirów. — mruknęła, skupiając się przez chwilę na świecach, a następnie przyglądając się Flo, by później skierować swój wzrok na buteleczkę z purpurową cieczą.
— Na co jest ten eliksir? — jej wzrok wyraźnie wskazywał, że pyta o drugą, niechlujnie zapieczętowaną.



[Obrazek: tumblr_ogj8ocJoYP1usiamxo8_250.gif]
It's like I've lost myself in finding my way
Dama z Lumos
Kasztanowe włosy zwykle ma ciasno spięte, odsłaniając bladą, trochę piegowatą twarz. Oczy ma jasne, o uważnym spojrzeniu. Około metr sześćdziesiąt dziewięć wzrostu.

Florence Bulstrode
#5
07.12.2022, 13:04  ✶  
- Nie oczekuję gwarancji rezultatu, chcę jednak spróbować – zapewniła Florence. Tej mogła oczekiwać, gdy kazała początkującemu uzdrowicielowi zdjąć klątwę albo efekt nieudanej transmutacji. I zwykle oczekiwała. W sprawach Trzeciego Oka była dość zaznajomiona, aby wiedzieć, że ta magia jest przedziwna i kapryśna.
Między innymi dlatego sama korzystała ze swojego „daru” rzadko i głównie wtedy, gdy zdawało się to przydatne w pracy.
- W przypadku tego eliksiru powinno być po prostu łatwiej – dodała, wskazując na pierwszą miksturę. – Ponieważ prawdopodobnie został sporządzony i był używany przez tę samą osobę, aż do dnia, gdy ja i stażystka wyjęłyśmy go z szuflady. Nie ma więc zbyt wielu scen… których był świadkiem? Myślę, że ciężej o trafienie w zły moment niż w przypadku rodzinnego artefaktu, bo właściwie każdy będzie właściwy. Może poza tym, w którym ja i panna Slughorn go znalazłyśmy.
Florence zmarszczyła lekko brwi, jakby niepewna, czy dobrze to ujęła. O widmowidzeniu nie wiedziała tak dużo, jak o jasnowidzeniu – naturalna konsekwencja mieszkania w domu, w którym było aż trzech jasnowidzów. Rozmowy jej, ojca i brata musiały nieraz wydawać się postronnym zupełnie niezrozumiałe.
Obserwowała Astorię, wyciągającą świece, z pewnym zaciekawieniem. Na razie nie ruszała herbaty, czekając, aż ta ostygła. Poza tym przygotowanie do wejścia w trans było w pewnym stopniu intrygujące.
- To akurat najzwyklejszy eliksir do czyszczenia ran – powiedziała Florence, unosząc fiolkę. – W magazynie jest ich sześćdziesiąt. Problem w tym, że powinno być sto. Te sześćdziesiąt ktoś poprzestawiał, w tym ten, co w połączeniu z zaginięciem tak dużej liczby…
Urwała. Nie chciała wypowiadać na głos oskarżenia, ale te niewypowiedziane słowa wręcz zawisły w powietrzu. Florence brała pod uwagę, że ktoś w szpitalu podkradał zasoby. Oczywiście, mogło dojść do czegoś zupełnie innego: na przykład jakiś stażysta niechcący je zniszczył i spanikował. (Co Bulstrode przyjęłaby źle, ale nie tak źle, jak całą kradzież.) Albo jakiś uzdrowiciel nagminnie wykorzystywał mikstury, tylko zapominał to zgłosić.
Niemniej czterdzieści sztuk? To budziło jej podejrzenia.
- Nie martw się, w tej pierwszej fiolce też nie ma żadnych trucizn. To eliksir z podstawowego programu w Hogwarcie – dorzuciła jeszcze, bo prawdopodobnie świetnie zdawała sobie sprawę z tego, że jej zlecenie jest podejrzane. Jednocześnie jednak nie robiła nic nielegalnego.
Nie ona.
- Niemniej korzystanie z niego w szpitalu jest niedopuszczalne – zakończyła, a wargi zacisnęła w wąską linię. Minę Florence miała teraz iście morderczą, zdradzającą jasno jej intencje. Była gotowa schwytać się każdego sposobu, aby znaleźć osobę, która przyrządziła ten eliksir, zapewne na bazie szpitalnych zasobów, a potem przynajmniej dwukrotnie komuś go podała. Czy dla żartu, czy by celowo zaszkodzić – mikstura wywoływała lekkie zaniki pamięci. A to, chociaż pozornie nie mordercze, mogło komuś zrobić krzywdę. Potencjalny złodziejaszek był mniejszym problem niż to. Choć oba ją denerwowały.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Astoria Trelawney (789), Florence Bulstrode (1090)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa