• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6
Orient 31.03.1972 Erik i Gerry

Orient 31.03.1972 Erik i Gerry
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#1
13.12.2022, 16:04  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.12.2023, 20:27 przez Morgana le Fay.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Erik Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic
Rozliczono - Geraldine Yaxley - Piszę, więc jestem

31.03.1972, Erik i Geraldine



Pogoda była piękna. Gerry umówiła się z Erikiem, że spotkają się, kiedy każde z nich znajdzie chwilę na to, aby się pojedynkować. Czasy były wątpliwe, warto więc było ćwiczyć pojedynki - nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdzie im korzystać z tych umiejętności na co dzień. Jako, że znaleźli dogodny termin postanowili się spotkać. Wiosna sprzyjała temu, aby ćwiczyć na świeżym powietrzu, dlatego też jako miejsce spotkania wybrali polanę w Dolinie Godryka, nikt nie powinien im tutaj przeszkadzać, szczególnie, że pora była całkiem wczesna.

Yaxley pojawiła się w miejscu spotkania chwilę przed umówioną godziną. Nie sądziła, że tak szybko uda się jej tutaj dotrzeć na miotle, powinna bardziej cenić swoje umiejętności latania. Postawiła miotłę przy drzewie i czekała na swojego towarzysza. Dzień zapowiadał się na całkiem przyjemny.

Geraldine ubrana była w skórzane spodnie, na nogach miała sznurowane buty za kostkę, na granatowy sweter narzuciła nieco sfatygowany, skórzany płaszcz. Pozwoliła sobie przysiąść przy drzewie i napawać się słodką ciszą, szumem wiatru który kołysał gałęziami. Była zadowolona, że uda im się spotkać, wszak w Hogwarcie spędzali razem całkiem dużo czasu, w końcu przyszło im być na jednym roku w domu Gryfa. Dobrze było raz na jakiś czas się spotkać, tym bardziej, kiedy każde z nich dzięki temu mogło zobaczyć, czy nadal dobrze sobie radzi z walką.

Gdy dostrzegła zbliżającego się mężczyznę wstała z ziemi i otrzepała swój zadek z trawy i liści, czy tam innych części roślin, które przykleiły się do niej, kiedy siedziała pod drzewem. - Longbottom, dobrze Cię widzieć.- Odparła z uśmiechem na twarzy, policzki miała różane od wiatru, który chwilę wcześniej towarzyszył jej podczas lotu na miotle. - Ciężka noc?- Nie zapomniała oczywiście o przypadłości znajomego, a pełnia chyba była wczoraj? Przynajmniej tak się jej wydawało, miała nadzieję, że nie będzie ona miała wpływu na stan jego kondycji, wszak wolałaby się mierzyć z przeciwnikiem, który był w pełni sił.

viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#2
13.12.2022, 23:17  ✶  

Gdzie człowiek by nie podział wzroku, tam można było dostrzec pierwsze oznaki tego, że wiosna powoli brała w swe posiadanie ziemie Doliny Godryka. W gruncie rzeczy był to całkiem dobry znak. Swoisty symbol odnowy i zapomnienia o trudach ostatnich chłodnych miesięcy, jak i zapowiedź tego, że tak wiele rzeczy może ulec w nadchodzących dniach zmianie. Pytanie tylko, czy będzie to zmiana na lepsze, pomyślał Erik, poprawiając poły brązowego płaszcza, który przywdział z okazji tego spotkania.

Biorąc pod uwagę, że nie było to do końca towarzyskie spotkanie, a trening z krwi i kości, to nie mógł wbić się w garnitur, bo prawdopodobnie wróciłby do domu z ubraniem w strzępach. Zamiast tego postawił na wygodę; gruby czarny golf, ciemne spodnie i wygodne brązowe buty, które gwarantowały mu, że w razie nagłej zmiany warunków atmosferycznych nie wróci przemoczony, jeśli wpadnie w kałużę.

— Ciebie też Ger, ciebie też. Dziękuję za cierpliwość — powiedział, orientując się, że mógł się odrobinę spóźnić. Zazwyczaj to on na wszystkich czekał. A może tak wyćwiczył swoich znajomych ze szkoły, że Ci przybywali już na spotkania z wyprzedzeniem, aby uniknąć paplaniny?

Skrzywił się lekko na przypomnienie mu o niedawnej przemianie. Pełnia dopadła go w nocy z 29 na 30, co zresztą było po nim widać. Podkrążone oczy, nieco mniej energiczny chód i swego rodzaju powolność w ruchach, jak gdyby dopiero niedawno wstał z łóżka i z lekkim opóźnieniem rejestrował to, co się dzieje wokół niego. Gdyby umówił się z Ger na poprzedni dzień, zapewne by zrezygnował. Mógł chodzić do pracy w niezbyt dobrym stanie, ale wolał unikać spotkań ze znajomymi w tym stanie.

— Standardowo, w sumie to nawet dobrze. Ostatnio muszę brać dodatkowe eliksiry, ale na szczęście uniknąłem wszelkich efektów ubocznych. Nie martw się, jestem gotowy na wszystko. — Wzruszył bezwiednie ramionami. Wolał nie obarczać Geraldine długą historią na temat klątwy kuchennej, która uprzykrzała mu od jakiegoś czasu życie, jak i o procesie jej leczenia. Skierował swój wzrok na miejsce, w którym siedziała. — Nie powinnaś tak siedzieć na ziemi. Nie słyszałaś, że od tego można dostać wilka?

Wygiął lekko kąciki ust ku górze w ramach tego drobnego żarciku. To by dopiero było, jakby od siedzenia na trawie lub na zimnej posadzce, człowiek zmieniał się w wilkołaka. Na pewno zrewolucjonizowałoby to wszelkie badania prowadzone na temat lykantropii. Parsknął cichym śmiechem i zaczął rozpinać poły płaszcza, co by ułatwić sobie swobodę ruchów.

Nie czuł potrzeby, aby kobieta tłumaczyła mu zasady ich potyczki ćwiczebnej. Bądź co bądź, to nie był pierwszy raz, kiedy razem trenowali. W Hogwarcie nie raz nie dwa mieli okazję do tego, aby sprawdzić swoje umiejętności; zarówno na boisku, jak i na arenie szkolnego klubu pojedynków. Pewnych rzeczy się po prostu nie zapominało, toteż Erik pokonał też odpowiedni dystans, aby znaleźć się w odpowiedniej odległości od kobiety. Postanowił zacząć jako pierwszy, co by udowodnić Geraldine, że przez niedawną pełnię wcale nie jest w takiej złej formie. A przynajmniej miał zamiar spróbować to zrobić.

— Okej. A więc zaczynajmy — zawołał, po czym chrząknął i wziął głęboki oddech. Wyciągnął różdżkę zza pazuchy i przerzucił ją z jednej ręki do drugiej, po czym wykonał nią odpowiedni ruch. Jeśli wszystko dobrze, to zamierzał przynajmniej na moment oszołomić Geraldine przy użyciu odpowiedniego zaklęcia. — Drętwota!


Jak Erikowi udaje się rzucenie zaklęcia Drętwota?
Rzut PO 1d100 - 79
Sukces!


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#3
14.12.2022, 11:44  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.12.2022, 12:23 przez Geraldine Yaxley.)  

- Jaka tam cierpliwość, jesteś na czas, to ja jak zawsze pojawiłam się zbyt szybko, nie mogłam usiedzieć w domu.- Wiosna, którą można było wyczuć w powietrzu powodowała, że Yaxley nie mogła usiedzieć w czterech ścianach. Uwielbiała spędzać czas na świeżym powietrzu, brakowało jej ciepła, teraz wreszcie mogła ponownie spędzać większość dnia na dworze. Przyjemniej się polowało, kiedy pogoda sprzyjała.

Zmierzyła wzrokiem mężczyznę, nie wyglądał najlepiej, znała go na tyle, aby móc stwierdzić, że był zmęczony. Miała świadomość, że jego przypadłość od lat uprzykrzała mu życie. Już w Hogwarcie wiedziała o tym, że podczas wakacji został w pewien sposób naznaczony. Miała wrażenie, że całkiem nieźle sobie radzi z wilkołactwem. Nie wycofał się z życia publicznego, praktycznie nic się w nim nie zmieniło od tego momentu. W pewien sposób go nawet za to podziwiała, ona pewnie by się załamała mając świadomość, że zmienia się w potwora, w końcu sama polowała na bestie, myśl, że mogłaby się stać jedną z nich... Chyba nie było nic gorszego.

- Cieszy mnie to, nie wyglądasz najgorzej, najlepiej w sumie też nie, ale dobrze wiedzieć, że czujesz się w miarę.- Wolała się mimo wszystko upewnić, żeby nie było, nie chciała go tu przecież poturbować, czy coś. Zaśmiała się w głos słysząc jego kolejne słowa, świadomość, że dobry humor go nie opuszczał była naprawdę optymistyczna. - Mówisz, że to wszystko przez siedzenie na zimnej ziemi, dopiero teraz? Po tylu latach.- Pokręciła głową z niedowierzaniem.

Geraldine postanowiła jeszcze zrzucić z siebie płaszcz, czuła, że niepotrzebnie będzie krępował jej ruchy, sweter w taką pogodę powinien wystarczyć. Stanęła w odpowiedniej odległości przed Erikiem, z różdżką w ręku, gotowa do konfrontacji. Nie robili tego pierwszy raz, już w szkole zdarzało im się pojedynkować, później spotkali się w klubie pojedynków. Byli gotowi do tej walki.

Najwyraźniej Erik miał ochotę rozpocząć to starcie, widziała jak macha różdżką, a wtedy na moment się zagapiła, promień słońca ją zaślepił? - Protego- Krzyknęła jeszcze próbując się uratować, chociaż wiedziała, że jest już po niej, czuła to w kościach. Ten krótki moment niesubordynacji...

Rzut N 1d100 - 6
Akcja nieudana
(rzut na Protego)

Poczuła jak obrywa zaklęciem, nie udało jej się wyczarować tarczy. Erik trafił w nią bez najmniejszego problemu, czuła jak całe ciało zaczyna jej drętwieć, nie mogła nad tym zapanować. Padła na ziemię niczym kłoda, nie sądziła, że to starcie rozpocznie się tak drastycznie, chyba powinna się bardziej skupić, więcej czasu poświęcić na treningi, bo jeśli przyszłoby jej walczyć z kimś naprawdę... nie wróżyło to nic dobrego.

viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#4
14.12.2022, 23:11  ✶  

— Liczę, że nie zaczniesz tego rozpowiadać na Pokątnej lub podczas najbliższego festynu. Wolałbym nikomu nie podpaść za stworzenie parunastu wilcząt metodą zimnej posadzki — rzucił na odchodne, zanim przeszli do pojedynku, przykładając sugestywnie palec do ust, dając znać, że to była ogromna tajemnica.

Zmrużył lekko oczy, gdy z końca jego różdżki wystrzeliła barwna wstęga. Z początku ze strachem pomyślał, że efekt ten nie potrwa długo i zaklęcie rozpłynie się w powietrzu, nie dotykając przeciwnika. To byłoby to dosyć typowe. Mały prztyczek od losu mający na celu zasygnalizować mu, że zamiast włóczyć się po okolicznych lasach i polanach powinien siedzieć w domu i zażywać eliksiry regenerujący, co by doprowadzić się do porządku.

Na szczęście tak się nie stało i łuna całkiem zgrabnie powędrowała w kierunku Geraldine. Erik zmarszczył brwi, orientując się, że kobieta w żaden sposób nie reaguje na pędzący w jej stronę magiczny pocisk. Odetchnął z ulgą, gdy te parę metrów dalej usłyszał formułkę zaklęcia obronnego. Bądź co bądź nie liczył na łatwą i prostą wygraną. Jaka byłaby z tego rozrywka? Poza tym liczył, że wspólny trening pozwoli mu oczyścić umysł ze zbędnych myśli.

— Uuu — syknął.

Tarcza Protego nie została rzucona wystarczająco szybko, przez co Drętwota bardzo łatwo przedarła się do swojego celu. Zrobił krok w kierunku swej towarzyszki, jak gdyby chcąc lepiej zapoznać się z sytuacją. Bezpośrednie trafienie nie mogło być przyjemne, ba, było wręcz bolesne, ale z drugiej strony Yaxley powinna się móc pochwalić dosyć wysokim poziomem odporności na ból. Może była w stanie przyjąć cios na siebie i...

I wtedy upadła na ziemię.

Wybałuszył na nią oczy i truchtem pokonał dzielący ich dystans. Cóż, ataku bez wątpienia był dosyć imponujący i wskazywał, że pomimo niedawnej transformacji dobrze sobie radził na arenie, jednak nie do końca o takie efekty mu chodziło. Zaczął wymachiwać różdżką nad Ger.

— Finite! — rzucił, chcąc oszczędzić dawnej przyjaciółce dalszej walki z konsekwencjami zaklęcia oszałamiającego. Westchnął ciężko, taksując uważnym wzrokiem sylwetkę kobiety, czekając, aż ta dojdzie do siebie. — Rozumiem, że to nie jest twój najlepszy moment? Nie martw się, nikomu nie powiem. — Klasnął w dłonie. — A teraz pozbieraj swoją dumę i wstawaj. Tym razem Ty zaczynasz.

Jeśli kobieta tego potrzebowała, Longbottom podał jej rękę i pomógł podnieść się z ziemi, po czym wrócił na swoje stanowisko. Chociaż perspektywa pławienia się w chwale po tak spektakularnej wygranej była dosyć nęcąca, tak nie miał zamiaru tak po prostu odpuścić. Chciała z nim ćwiczyć? W takim razie musiała go przyjąć z całym dobrodziejstwem inwentarza. Włącznie z tym że nie da jej się poddać po pierwszej porażce.



the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#5
15.12.2022, 13:41  ✶  

-Myślę, że nawet gdybyś miał na swoim sumieniu wilcze szczenięta to nie byłbyś w stanie podpaść komukolwiek. Nadal brylujesz na salonach, widziałam Cię ostatnio w gazecie, jak zawsze jesteś gwiazdą, miałeś coś w sobie już w czasach szkolnych.- Najwyraźniej niektórzy po prostu byli do tego stworzeni. Tłum ich kochał, Gerry już w szkole zauważała, że Erik ma ogromne grono fanek. Najwyraźniej nadal go uwielbiały, bo podczas balu, na którym pojawiła się z Gio, osoba Longbottoma na licytacji cieszyła się ogromnym zainteresowaniem. Nie zamierzała jednak póki co o tym wspominać.

To co wydarzyło się później... Zdecydowanie Yaxley wolałaby o tym zapomnieć. Nie miała zielonego pojęcia, co się wydarzyło, dlaczego tak się rozproszyła? Czy to przez myśl o Eriku na okładce gazety tak się zagapiła? Nie zamierzała na nic zwalać swojej niesubordynacji, nie ma co ukrywać, na moment straciła czujność, jak widać Longbottom to wykorzystał, ona pewnie zrobiłaby to samo.

Leżała sobie na tej pięknej, zielonej trawie, jej ciało zdrętwiało, gdy dostrzegła swojego towarzysza, który się do niej zbliżył. Na całe szczęście, szybko zakończył to perfekcyjnie rzucone zaklęcie. - Ileż można czekać, ziemia nie jest aż tak wygodna...- Rzekła kiedy zaczęła się podnosić, poradziła sobie sama, już wystarczająco jej duma ucierpiała podczas tego pojedynku, a przecież dopiero się zaczął. - Tylko byś spróbował komuś powiedzieć, znalazłabym Cię wtedy, w najmniej odpowiednim momencie... - Co, jak co, ale wolałaby, żeby nikt nie wiedział o jej kompromitacji, była w końcu potężnym łowcom potworów.

[a]Poczekała, aż Erik wróci na swoje miejsce, sama zaś się wyprostowała, różdżkę trzymała mocno w prawej ręce gotowa, aby wrócić do pojedynku. Kiedy Longbottom stanął na przeciwko niej machnęła różdżką. -Petrificus totalus. Dobrze by było, żeby chociaż raz go dzisiaj trafiła.

Rzut Z 1d100 - 67
Sukces!
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#6
15.12.2022, 17:38  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 16.12.2022, 02:55 przez Erik Longbottom.)  

Na komplement, a może raczej trafną uwagę, odnośnie do swojej osoby, zareagował skromnym ukłonem. Nie sądził, że jego poczynania są tak bacznie obserwowane, jednak nie miał też zbytnio ochoty na to, aby zaprzeczać. Ludzie i tak wiedzieli swoje. Zaczynam się do tego przyzwyczajać, uświadomił sobie niespodziewanie, co wywołało w nim dosyć ambiwalentne odczucia. Mógł się tego spodziewać.

Spędzanie czasu z siostrą, która na każdym kroku popychała go ku temu, aby zaakceptował swoją rolę, musiało w pewnym momencie przynieść efekty. Skoro bezpośrednie podejście zbytnio nie działało, to wystawienie Erika na długotrwałe działanie próśb, sugestii i drobnych manipulacji musiało w końcu dać jakieś wyniki. Cóż, Brenna będzie dumna, gdy jej o tym opowie.

Co się zaś tyczyło panny Yaxley, to lepiej byłoby, gdyby faktycznie tym razem oślepiło ją słońce. Skoro śledziła okładki magazynów z takim zaangażowaniem, to przy ostatnim nadmiarze materiałów na temat Erika w mediach, mogłaby na stałe stracić wzrok. I jak wtedy Londyn poradziłby sobie bez swojej najlepszej łowczyni potworów w rejonie? Mężczyzna cofnął zgrabnie rękę, gdy zrozumiał, że kobieta nie potrzebuje pomocy.

— Nie musisz zgłębiać tej myśli — uprzedził ze spokojem, zanim kobieta dobre rozpędziła się w swoich ostrzeżeniach i groźbach. — Tak, jak Ty jesteś świadoma mojej reputacji na salonach, tak ja wiem co nieco o Twoim fachu. Domyślam się, jakie formy kar mogłabyś zastosować. Ta informacja zostanie między nami.

Na potwierdzenie tych słów przyłożył symbolicznie dłoń do piersi. Wprawdzie nie był w stanie podać szczegółów dotyczących kariery Geraldine, tak domyślał się, że polowanie na potwory nie zakładało wylegiwania się na kanapie przez osiem godzin dziennie i sączenia drinków. Od czasu do czsu trzeba było pobrudzić sobie ręce, a środki, po jakie mogłaby sięgnąć przy tej okazji zapewne bywały dosyć kreatywne. Nikogo nie powinno dziwić, że pragnął jej nie prowokować.

Zacisnął mocno palce na rączce różdżki, przestępując niepewnie z nogi na nogę. Nie spodziewał się, że Geraldine potraktuje go łagodnie. Nie po tym, jak oszołomił ją w poprzedniej rundzie. Teraz pozostawało mu już tylko czekać na jej kolejny ruch. Nie znosił tego uczucia, gdy wiedział, że atak i tak nadejdzie, ale ciężko było przewidzieć jego efekty. Był niczym zwierzę, które niespodziewanie znalazło się przed drapieżnikiem lub ofiara kata, czekająca na, to kiedy ten zamachnie się toporem.

Petrificus Totalus, tylko tyle zdołał pomyśleć Erik. Czar został rzucony poprawnie, co do tego nie miał wątpliwości, a i z celnością czarownicy nie było większych problemów. Pocisk paraliżujący pomknął prosto na niego! Teraz należało tylko wznieść odpowiednią obronę.

— Protego! — zawołał, wykonując ostry ruch różdżką.

Niewidzialny mur wyrósł tuż przed nim, na chwilę przed bezpośrednim zderzeniem. Gdy pocisk uderzył w barierę, Longbottom niemalże poczuł wibrację ścierających się ze sobą dwóch typów magii – obronnej i ofensywnej. Zdawały mocować się ze sobą, walcząc o dominację, aż bariera odbiła zaklęcie. Erik zamrugał zdziwiony, nieświadomie anulując efekty zaklęcia tarczy. Spodziewał się, że Protego zablokuje atak, ale nie tego, że pośle Petrificusa z powrotem do Geraldine. Cóż, oby sobie poradziła z tą drobną komplikacją.


Z jakim efektem Erik próbuje się obronić zaklęciem Protego?
Rzut O 1d100 - 100
Krytyczny sukces!


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#7
16.12.2022, 21:27  ✶  

Gerry nie miała nic złego na myśli. Broń Merlinie, naprawdę lubiła Erika i uważała, że to, że ma tylu fanów nie stało się bez przyczyny. Był zawsze grzeczny, ułożony, no do rany przyłóż! Nie, żeby jakoś specjalnie śledziła jego losy, po prostu informacje na temat jego osoby jakoś same wpadały jej w ręce. Nie da się ukryć, że sporo miała z tym wspólnego prasa. Nie czytała jakoś wiele, jednak dziwnym trafem zawsze gdy miała w ręku gazetę, to było w niej coś o Longbottomie. Mogła się pochwalić, że grała z nim w jednej drużynie quidditcha w czasach Hogwartu, miała świadomość, że nie jedna panna bardzo by jej tego zazdrościła.

Nie wnikała w to, co o nim pisali, wiedziała jedynie, że piszą, czyli jego życie musiało być na tyle interesujące, że ciekawiło sporo osób. Ciekawe, czy na dłuższą metę było to męczące, czy faktycznie zawsze był taki idealny, czy były to tylko pozory. Nigdy nie nawiązała z nim bliższej relacji, także nie było jej dane się tego dowiedzieć.

- Cieszy mnie to, oczywiście nie śmiałabym Ci grozić, wiesz o tym, prawda?- Był w końcu brygadzistą, takie słowa chyba były karalne? Bardziej się z nim droczyła, po koleżeńsku. Wiedziała, że nie powie nikomu o tym jej potknięciu, wydawało jej się, że mogą sobie ufać. Szczególnie, że w Hogwarcie chroniła jego sekretu, miała nadzieję, że ta poufność działa w dwie strony i nadal zobowiązuje.

Dobrze było wiedzieć, że budzi jakiś respekt, przynajmniej tak się jej wydawało. Zdawała sobie sprawę w jaki sposób inni na nią patrzą. Widzieli w niej mordercę, w końcu mordowała te niewinne stworzenia. Mało kto zdawał sobie sprawę, że często pomagała w ten sposób czarodziejom, którzy byli zdesperowani i bali się o swoje życia. Dla większości była nikim więcej niż zabójcom, który poluje na słodkie stworki. Ciekawe, czy nie zmieniliby zdania, gdyby spotkali się w z nimi oko w oko. Raczej nie będzie jej dane się tego dowiedzieć. Pogodziła się z tym, w jaki sposób jest traktowana. Nie zamierzała z tym walczyć, przywykła do tych nieprzychylnych spojrzeń wiążących się z jej reputacją, która nie była najlepsza.

Nie zamierzała dawać forów Erikowi, szczególnie po tym, jak pięknie sobie z nią poradził chwilę wcześniej. Yaxley nie należała do osób, które szybko się poddawały. Gdy przychodziła porażka otrzepywała się i próbowała kolejny raz, dopóki jej się nie udało. Czasem trwało to bardzo długo, jednak zawsze dochodziła do założonego celu, nawet jeśli miałoby to trwać wieki.

Zaklęcie pomknęło w stronę mężczyzny, Geraldine wpatrywała się w niego, była ciekawa, jak zareaguje na jej atak. Nie musiała długo czekać. Erik wprawnie wyczarował tarczę, gdyby zaklęcie się rozproszyło nie byłaby zdziwiona, jednak je odbił. Musiał stworzyć naprawdę silną tarczę, skoro mu się to udało. Czyżby ostatnio ćwiczył? Machnęła różdżką, szybko, pewnym ruchem, powiedziała głośno -Protego- Chciała odbić zaklęcie, to które rzuciła chwilę wcześniej i zostało tak sprawnie odbite w jej kierunku.


Rzut N 1d100 - 26
Akcja nieudana

rzut na Protego
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#8
18.12.2022, 01:08  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.12.2022, 21:14 przez Erik Longbottom.)  

Pokiwał głową, a na jego twarzy zawitał lekki, acz szczery uśmiech. Doceniał to, że pomimo upływu lat łączył ich nie tylko wzajemny szacunek, jak i stabilna nić porozumienia. Czasy były teraz dosyć niepewne, jednak Erik i tak starał się wierzyć, że lojalność wobec siebie nawzajem pomoże zarówno jemu, jak i jego bliskim przetrwać i żyć w stosunkowym spokoju. Przynajmniej na tyle o ile będzie to możliwe, biorąc pod uwagę widmo Czarnego Pana i jego Śmierciożerców, które zdawało się ostatnio podnosić łeb i uważnie węszyć, wyczekując na odpowiednią okazję.

— A i owszem — potwierdził gładko. — Powiedzmy, że tylko się upewniam. Ponoć mam tę przedziwną zdolność, która sprawia, że potrafię bardzo szybko sprowokować ludzi do działania. Wolałbym po prostu przez własną nieuwagę Ci się nie narazić.

Skłonił przed nią głowę w geście szacunku.

Zdziwienie wymalowane na twarzy Longbottoma powinno służyć za wystarczająco sugestię, względem tego, czy spodziewał się takich efektów. Magia rozpraszająca nie była jego konikiem, głównie przez to, że jeśli już musiał wskazać jakąś dziedzinę, w której się specjalizował, to byłaby to magia ofensywna. Czy ćwiczył? Cóż, chodził do pracy i starał się nie wypaść z formy, więc jeśli uchodziło to za trening, to faktycznie był na świeżo z praktyką. Wzorowo postawiona tarcza mogła zostać śmiało uznana za łut szczęście niż wypracowany w ostatnim czasie nowy standard biegłości w zaklęciach obronnych.

— Uwa.. — zaczął i odruchowo machnął różdżką, jakby chciał w ostatniej chwili zmienić trajektorię lotu zaklęcia. Było już jednak na to za późno. Czar porażający trafił rykoszetem w swój cel.

Będziemy musieli popracować nad koncentracją, pomyślał, skracając o parę kroków dystans oddzielający go od Geraldine. Arkana magii ochronnej mogły uchodzić za krytyczne w ich zawodach, toteż dobrze by było, gdyby potrafili je zastosować nawet w niestandardowych warunków. Ich trening jednak nie odbiegał zbytnio od standardów. Gdyby miał być jeszcze bardziej zwyczajny, to musieliby tylko przenieść się na główną arenę Klubu Pojedynków w Londynie.Erik spróbował cofnąć efekty zaklęcia Petrificus Totalus, odwracając wzrok w bok, co by nie peszyć zbytnio swojej towarzyszki.

Westchnął cicho, starając się powstrzymać przed zbędnymi komentarzami. W końcu nie o to w tym chodziło. Gdyby był jej szefem, to może wyraziłby większe niezadowolenie, ale też nie mógł jej winić. Jemu też towarzyszyło roztargnienie w ostatnich dniach. Dużo się działo, a pesymistyczne myśli, jak bardzo nie próbował ich odsuwać, zawsze zdawały się znaleźć jakąś lukę, przez którą mogły wniknąć głębiej do jego umysłu.

— Cóż, mogło pójść dużo gorzej — skomentował słabo. — Ale nie martw się, popracujemy nad tym. Chyba po prostu jesteś trochę rozkojarzona. Zmienimy trochę taktykę. Rzucę teraz zaklęcie Flipendo, więc będziesz mogła zawczasu się przygotować do skorzystania z inkantacji. Popracujemy dzięki temu trochę nad tempem.

Zaklęcie odpychające nie należało może do najbardziej wybitnych zaklęć pojedynkowych. Nie zależało mu jednak na tym, aby raz po raz petryfikować kobietę lub sprawiać, że ta będzie wisieć w powietrzu głową w dół. Mieli wspólnie poszerzać swoją wiedzę i szlifować umiejętności i to też zamierzał zrobić. Nawet jeśli z przeskakiwania z jednego stopnia na drugi, zaczną robić mniejsze kroczki, aby wspiąć się na szczyt. Musieli po prostu popracować nad wpojeniem odpowiednich odruchów.

— No, dalej Ger. Wierzę w Ciebie — powiedział motywująco, starając się wykrzesać z niej jakiś entuzjazm. Lub głębsze emocje, które być może dałyby jej dodatkowy powód do tego, aby się wykazać. — Jeśli Ci to pomoże, to wyobraź sobie, że jestem Twoim ostatnim klientem, który nacisnął Ci na odcisk. Albo jakimś dzikiem zwierzakiem, który grał Ci na nerwach, gdy próbowałaś go pochwycić. Cokolwiek Ci pomoże.

Ponownie wrócił na swoje miejsce. Nie tracił wiary względem tego, że ich spotkanie zakończy się nieefektywnie. Bądź co bądź, mieli za sobą długie lata kształcenia w najróżniejszych dziedzinach. Magia może i bywała kapryśna i nie zawsze działała tak, jak by sobie tego życzyli, jednak przy odpowiednio dużej sile woli i skupieniu na pewno wspólnie uda im się ją okiełznać.

— Okej, gotowa? — zawołał i poczekał, aż panna Yaxley potwierdzi, że faktycznie jest przygotowana. — Flipendo!

Machnął różdżką, licząc, że obędzie się bez dodatkowych komplikacji. Skoro chciał pomóc kobiecie, to niezłym falstartem byłoby, gdyby sam nie zdołał ukształtować odpowiedniego zaklęcia.


Jak Erikowi udaje się rzucenie zaklęcia Flipendo?
Rzut PO 1d100 - 5
Akcja nieudana

Erik wbił skonsternowany wzrok w czubek swojej różdżki, wyciągając dzierżącą ją rękę najdalej jak mógł, jakby sądził, że w ten sposób inkantacja zadziała. Tak się jednak nie stało. Policzki mężczyzny pokryły się czerwienią, gdy zdał sobie sprawę, że nie udało mu się z pozytywnym skutkiem rzucić tak prostego zaklęcia. Może za bardzo się skupił. Tak, to musiało być to. Przerzucił różdżkę dwukrotnie z rąk do rąk i ponowił próbę, starając się tym razem bardziej zrelaksować.


Jak Erikowi udaje się rzucenie zaklęcia Flipendo za drugim razem?
Rzut PO 1d100 - 45
Sukces!


the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#9
22.12.2022, 22:35  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.12.2022, 22:46 przez Geraldine Yaxley.)  

Geraldine pochodziła z rodziny, której poglądy były dobrze znane wszystkim czarodziejom. Nie mogła udawać, że jest inaczej, może się z nimi nie do końca zgadzała, jednak z racji na swoje nazwisko często była kojarzona. Czasem było to nawet bezpieczniejsze - mało kto chciał zadzierać z tymi, którzy wydawali się być niebezpieczni. Ci jednak, którzy znali pannę Yaxley ze szkoły, czy mieli z nią przez chwilę do czynienia już później mogli zauważyć, że ona nie jest taka. Gerry miała otwarty umysł, nie znosiła ograniczeń, nie popierała tej szalonej wizji tego, że to czystokrwiści mieli więcej do zaoferowania. Dobrze było wiedzieć, że są jeszcze osoby, które jej nie oceniały przez pryzmat rodziny, którym mogła ufać, i które nie bały się jej osoby. Erik był jednym z takich przypadków.

- Uprzedziłabym Cię, gdybyś mi się naraził. Zresztą nic Ci nie grozi z mojej strony, mam do Ciebie sentyment Longbottom.- Mrugnęła do niego jeszcze porozumiewawczo. Naprawdę lubiła tego człowieka, nawet gdy jak dziś spuszczał jej tu wpierdol. Przynajmniej mogła ocenić na czym stoi, choć chyba nie do końca było co oceniać, to zdecydowanie nie był jej dzień - niestety.

Zaklęcie Gerry pomknęło w stronę jej towarzysza, wtedy wyczarował to monstrum, znaczy się tarczę. Nie spodziewała się takiego efektu, także ponownie dostała, jakoś mocniej bolało, czy to był ból spowodowany samą myślą o tym, że to ona rzuciła to zaklęcie? Na całe szczęście dostała tylko w rękę. Nie trwało długo nim się otrzepała, gotowa do kontynuowania treningu.

- To chyba przez Twój urok osobisty, ten blask mnie oślepia!- Miała nadzieję, że nie widział, jak zaczyna się irytować. Gerry miała bardzo krótki lont, nie znosiła, kiedy coś jej nie wychodziło, a tutaj dzisiaj, cóż była jedną, wielką porażką i zdawała sobie z tego sprawę. Czy to przez zimę się zasiedziała? Faktycznie nie wychodziła wtedy, aż tak często, nie latała na miotle, może przez to straciła formę. Musiała znaleźć przyczynę ten niesubordynacji.

- Czy ja wiem Erik, bądźmy szczerzy, gorzej chyba już być nie może, ale biorę to na klatę. Spróbuję się jeszcze odgryźć.- No nie zamierzała się poddawać, trochę nie było jej na rękę, że się nad nią litował i zmienił sposób w jaki ćwiczyli, no ale niech mu będzie.

Obserwowała Erika, kiedy machnął różdżką i wypowiedział zaklęcie. Tylko, że nic się nie wydarzyło. Stała więc i patrzyła na niego dalej, gdyby ktoś z boku obserwował ten ich poważny pojedynek... miałby na pewno sporo powodów do śmiechu. Longbottom sięgnął po różdżkę kolejny raz, tym razem mu się udało. Gerry była gotowa. Wykonała szybki ruch nadgarstkiem i mruknęła pod nosem. - Protego!


Rzut N 1d100 - 18
Akcja nieudana

rzut na Protego

Yaxley czuła, że nie udało jej się wyczarować tarczy, może czas wreszcie sięgnąć po prostsze metody. Postanowiła odskoczyć przed mknącym w jej stronę zaklęciem.


Rzut N 1d100 - 54
Sukces!
rzut na aktywność fizyczną

Udało jej się odskoczyć przed zaklęciem Erika, zdecydowanie czasem tak było łatwiej. Nie zamierzała czekać i machnęła szybko różdżką, może tym razem uda się jej go zaatakować. -Slugulus Eructo - najwyżej będzie rzygał ślimakami.


Rzut Z 1d100 - 59
Sukces!
na transmutację
viscount of empathy
show me the most damaged
parts of your soul,
and I will show you
how it still shines like gold
wiecznie zamyślony wyraz twarzy; złote obwódki wokół źrenic; zielone oczy; ciemnobrązowe włosy; gęste brwi; parodniowy zarost; słuszny wzrost 192 cm; wyraźnie zarysowana muskulatura; blizna na lewym boku po oparzeniu; dźwięczny głos; dobra dykcja; praworęczny

Erik Longbottom
#10
22.12.2022, 22:51  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 23.12.2022, 01:28 przez Erik Longbottom.)  

Powachlował się teatralnie dłonią, słysząc ten komplement. W sumie był nieco zaskoczony, jednak zrobiło mu się nadzwyczaj miło. Jak tak dalej pójdzie, to niedługo się dowie, że kobieta nazwała swoją ulubioną kuszę jego imieniem. Nie wiedział, czy byłby zachwycony takim obrotem spraw, podziwiając jej osiągnięcia, czy przeraziłby się, że Geraldine strzela do różnych stworzeń z jego imieniem na ustach, jakby był to okrzyk wojenny. „Szybko, rzuć mi Erika” lub „Przeładuj Erika”, brzmiało w końcu bardzo groźnie, czyż nie?

— W takim razie postaram się zmniejszyć jego intensywność! — odkrzyknął, udając, że przykręca sobie jakieś trybiki w głowie przy pomocy różdżki. Wolał utrzymać żartobliwy ton ich konwersacji.

Wymiana ognia przy pomocy magii potrafiła zestresować, nawet jeśli były to zwykłe ćwiczenia. Jeśli zależało im na efektywności i wyćwiczeniu u siebie nawzajem odpowiednich nawyków, to nie wymagane było, żeby wzajemnie się prowokowali. Kto wie, może ten dowcipny komentarz rozpogodzi nawet Gerry? Na pewno następnym razem pójdzie jej lepiej!

— Na to liczę! — dorzucił, a jego tonie rozbrzmiała nuta świadcząca, że rzuca jej poniekąd wyzwanie. Niech go zaskoczy, niech go zadziwi, niech pokaże, że faktycznie potrafi! W końcu o to w tym wszystkim chodziło.

Zamrugał zdziwiony, gdy zaklęcie odpychające pomimo braku tarczy panny Yaxley nie trafiło z cel. Jakieś dwie sekundy za późno zdał sobie sprawę, że zdołała po prostu... uskoczyć przed jego zaklęciem. Cóż, można i tak, pomyślał. W czasie prawdziwego pojedynku, poza areną, a w warunkach polowych, liczyło się coś więcej niż wprawne rzucanie zaklęć. Sprytne wykorzystanie terenu i własnej przewagi fizycznej mogło zdziałać istne cuda. Teraz właśnie widział pokaz podobnej techniki. Gdyby obserwował teraz ich pojedynek jako widz, zapewne by zaklaskał. Nie miał jednak na to czasu. Teraz przyszła jego kolej na obronę.

— Protego!


Z jakim efektem Erik próbuje się obronić zaklęciem Protego?
Rzut O 1d100 - 57
Sukces!

Widząc pędzące ku niemu zaklęcie, zareagował instynktownie i machnął różdżką z zamiarem wzniesienia kolejnej tarczy. Nawet nie pomyślał o tym, aby po prostu się uchylić. Dzięki Merlinowi tym razem nie miał takich problemów, jak z Flippendo, toteż bariera zniwelowała efekty zaklęcia. Erik wziął kilka szybkich oddechów.

Cóż, Geraldine pokazała, że jednak miała w sobie jeszcze trochę woli walki. Może nawet więcej niż przypuszczał. To go ucieszyło, bo sam też czerpał z tego dodatkową motywację, aby dorównać jej kroku. Narzuciła własne tempo pojedynku, nie ograniczając się tylko do zaklęć, ale też swojej sprawności. Nie miał zamiaru jej ustępować.

— Orbis! — Wykonał w powietrzu odpowiedni ruch.

Chciał wyczarować magiczne pęta, które unieruchomiłyby kobietę. Czy powinien sięgnąć po inne zaklęcie? Możliwe, jednak ciężko się pozbyć własnych nawyków, a jako pracownik Brygady skupiał się raczej na jak najszybszym unieruchomieniu swojego przeciwnika w celu jego pochwycenia. To był naturalny odruch.


Czy Erikowi udaje się wyczarować świetliste pęta przy pomocy zaklęcia Orbis?
Rzut PO 1d100 - 26
Akcja nieudana

Ku jego własnemu zdziwienia, magiczny instrument, który dzierżył w dłoniach, tym razem również odmówił mu posłuszeństwa. Żarty sobie robisz?, rzucił w myślach, machając bezsilnie różdżką, jednak nic to nie dawało. Dał ciała, a nie był też naiwny. Wiedział, że Geraldine wykorzysta lukę w jego obronie, chociażby po to, aby odgryźć się za wcześniejsze – drobne, ale jednak – upokorzenie. Nie pozostało mu nic, aby czekać na wyrok, a coś mu podpowiadało, że będzie ona szybkie i bezpośrednie.



the he-wolf of godric's hollow
❝On some nights, the moon thinks about ramming into Earth,
slamming into civilization like some kind of intergalactic wrecking ball.
On other nights, it's pretty content just to make werewolves.
❞
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Erik Longbottom (3109), Geraldine Yaxley (2593)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa