• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
1972, Wiosna | 30 maja | Słońce i Księżyc - Nasza mała rzeczywistość

1972, Wiosna | 30 maja | Słońce i Księżyc - Nasza mała rzeczywistość
broom broom
Throw me to the wolves and
I'll return leading the pack

Mavelle Bones
#71
04.11.2023, 16:22  ✶  
Tęcze, tornada, latarnie i ognie. Z tymi ogniami to coś się jej kołatało, jakaś dawna historia, ale na dobrą sprawę była na tyle dawna, że nie miała do końca pewności, co i jak. Sama nazwa wskazywała, że to coś z ogniem, niekoniecznie takim prawdziwym-najprawdziwszym, ale… no, można by jej grozić, przystawiać nóż do szyi i żądać wytłumaczenia, a i tak nie potrafiłaby wyjaśnić.
  - Biała tęcza? – zdziwiła się jeszcze. Zresztą, wszystko, co Tia wymieniła, brzmiało… hm, cóż. Nie kojarzyła takich zjawisk w kontekście magii, więc może były znane w ty świecie pod innymi nazwami, ewentualnie – duże być może – niewiele miały (o ile w ogóle) wspólnego z z magią. Tą w rozumieniu czarodziejów.
  Dotknęła lekko ramienia Lily, po czym przykucnęła obok, uważnie się jej przyglądając. Bones poczuła, jak zasycha jej w gardle – prościej by było, i to o wiele, gdyby miała przed sobą nieumarłego, którego trzeba eksterminować. A tak… W zasadzie najchętniej po prostu by nią potrząsnęła, ale to nie wydawało się być szczególnie właściwe. Tak samo, jak nie mogła pozwoli po prostu jej umknąć – choć budziło to w niej współczucie.
  - Jestem pewna, że w jakiś sposób to wszystko i tak z tobą zostanie – wyrzekła miękko. Trudno orzec, czy tylko próbowała pocieszyć kobietę czy też szczerze w to wierzyła. Z pewnością jednak ludzki umysł to dziwna rzecz, a w połączeniu ze zdolnością tworzenia obrazów... kto wie, co się z tego urodzi? I gdzie, do jasnej cholery, ona patrzyła…? Aż rzuciła okiem w stronę Kniei. Tej samej kniei, o której już wiedziała, że kryją się tam jakieś istoty, tylko… nie dostrzegała nic poza drzewami.
  - Widzisz tam coś dziwnego? – spytała cicho, bardzo cicho, aczkolwiek… tak, niekoniecznie mogło chodzić o to, co Lilu widziała (bądź nie) i Mav nawet była w stanie podać powód, jaki nasuwał się jako pierwszy. I na pewno nie były nim tajemnicze widma.
  Niemalże się skrzywiła, gdy zrozumiała, że działo się tu coś, co… cóż, nie wypadało tego zignorować, stąd też skinęła lekko głową.
  - W porządku, popilnuj jej, zobaczę, co się tam dzieje – odparła cicho, wstając i skierowała się w stronę awantury, czyli Nory i spółki, upewniając się na wszelki wypadek po drodze, czy różdżkę da się bezproblemowo wyjąć.
  - W czymś pomóc? – spytała uprzejmie, wodząc spojrzeniem pomiędzy zebranymi. Sama nie należała do pokurczy, aczkolwiek przy trzymetrowym nieznajomym można się było poczuć dość nieswojo… czego starała się nie okazywać, skupiając po prostu na próbie sprawienia, żeby się wszystko rozeszło po kościach.
Mistrz Dagur
Dagur to mężczyzna obdarzony bardzo wysokim wzrostem (3 metry) i masywną budową ciała, przez co wyróżnia się na tle innych ludzi. Islandczyk ma rude, zwykle utrzymanie w nieładzie włosy, gęstą rudą brodę i zielone oczy. Ubiera się w wygodne, często mugolskie ubrania. Bardzo często można go zastać w narzuconym na codzienne ubrania skórzanym fartuchu i rękawicach ze smoczej skóry, wykorzystywanych podczas pracy w kuźni. Przez swój wzrost i budowę ciała może wywoływać mieszane uczucia u spotykanych na swojej drodze osób i może odstawać swoim zachowaniem od mieszkańców Anglii, jednak jest tak naprawdę serdecznym człowiekiem.

Dagur Nordgersim
#72
04.11.2023, 22:34  ✶  

Zdaniem Dagura sprawy bardzo szybko wymknęły się spod względem kontroli. Connor Fisher zachowywał się jak ostatni cham i zasadne wydawało się ostudzenie jego zapędów przez panią Lewis... jednak nauczony doświadczeniem wiedział, że tego podejmowanie tego typu prób uciszenia (nawet, jeśli są w jakimś stopniu słuszne) dolewało jedynie oliwy do ognia i nie pomagało to w żadnym stopniu zapobiegnięciu sporu. Zaradzenie takim sytuacjom nie należało do najłatwiejszych i nieraz nie dało się wypracować takiego rozwiązania, które gwarantowałoby zachowanie owcy w całości i nasycenie wilka. Connorowi i Blair teraz źle z oczu patrzyło, nie byli doskonałym towarzystwem do zabawy. Napić się z nimi nie chcieli, zjeść czegoś dobrego również nie, nie dawało się z nimi normalnie pogadać i wszystko im nie pasowało. Dagur nie przepadał za takimi ludźmi, nawet jak zawsze starał się z każdym nawiązać nić porozumienia.

Spoglądał na swojego syna i na zwaśnione strony, robiąc wielkie oczy. Potarł potężną dłonią swoją rudą brodę, samemu nie zamierzając się opowiadać za żadną ze stron. Nie tędy droga, nawet jeśli powinien stać murem za panią Figg i w mniejszym stopniu za panią Lewis. Pierwsza nie zasłużyła na takie traktowanie ze strony pana Fishera i pani Hayes, natomiast ta druga wciągnęła tę pierwszą w ten cały cyrk. Jak to mówią odnośnie szczerych zamiarów... dobrymi chęciami to piekło jest wybrukowane. Tym ludziom nie przemówi się do rozumu, odwołując się do ich zdrowego rozsądku. Podziwiał za to swojego syna, że jednak próbował i jednocześnie odczuwał ojcowską dumę, że nie był już pierwszy do okładania innych pięściami, tylko do rozdzielenia ich w razie potrzeby. Uchwyciwszy jego spojrzenie, skinął mu głową z wyraźną ojcowską aprobatą. Posłał mu też porozumiewawcze spojrzenie, że sam w razie czego zajmie się ich rozstawieniem po kątach.

Podszedł bliżej, kiedy jego pierworodny stanął pomiędzy dwoma grupkami i stanął obok swojego syna, mierząc Fishera ostrzegawczym spojrzeniem. On nie chce się przekonać, czym kończy się denerwowanie potomka olbrzyma i bynajmniej nie chodziło o wybuch agresji z jego strony. Dagur był w stanie podnieść go z dziecinną wręcz łatwością, z niemniejszą mógłby przerzucić go przez potężne ramię i ponieść do domu niczym niesforne dziecko. O wiele gorsze byłoby wywołanie wilka z lasu... a raczej wilkołaka z jego syna, którego musiałby powstrzymać przed urządzeniem tutaj istnej rzezi, jak i pracowników Ministerstwa, samozwańczych bohaterów przed zneutralizowaniem zagrożenia.

— Posłuchaj mojego syna, Connor. Chłopak dobrze prawi. Nie musisz zachowywać się jak zwykły knur, zwłaszcza względem kobiet i innych uczestników tego małego przyjęcia. — Zwrócił się do tego mężczyzny, w typowy dla siebie sposób. Pewnych rzeczy nie dawało się zrzucić na karb dziwnego zjawiska na niebie i działania Ministerstwa. — Druga strona też powinna posłuchać mojego syna, któremu nie brak oleju w głowie. — Dodał rzeczowo, opierając ogromne dłonie na swoich bokach.

— Ja również jestem za odbyciem rozmowy. Tylko nie mówcie jeden przez drugiego, jak przekupy na targu, bez epitetów i podnoszenia głosu. — Zasugerował i starał się wprowadzić zasady odnośnie tej wymiany zdań, jeśli oczywiście do niej dojdzie. Jak dobrze pójdzie to  uda się pojednać zwaśnione strony. Dagurowi nie podobała się ta biesiada. Alkohol nie lał się strumieniami, stoły wbrew pozorom nie uginały się od jadła, a ludzie nie byli weseli i przestrzeń nie zanosiła się śmiechem. Atmosfera stała się naprawdę napięta. Ktoś powinien pokazać tym Anglikom jak powinno się bawić.

Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#73
05.11.2023, 22:16  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.10.2024, 21:46 przez Eutierria. Powód edycji: Jako mistrz gry dodaję znacznik końca sesji żeby nie nabijać sobie posta )  

Norka miała zamiar odejść za Brenną, tyle, że nie udało jej się w porę wydostać zza stołu. Nic nowego - panna Figg należała do fajtłap, także została sama, no, może nie sama, ale z nowymi znajomymi, którym jeszcze chwilę wcześniej przedstawiła ją Longbottom. Trudno, jakoś sobie poradzi, była przecież dużą dziewczynką. Musiała dać radę, mugole nie powinni być straszni. Bardzo szybko musiała zweryfikować swoje poglądy. Nie spodziewała się, że wydarzy się to w takim ekspresowym tempie.

Jasne kurwa, oczywiście, że ma to wszystko w dupie. te słowa były bardzo mocne. Norka otworzyła oczy ze zdziwienia i wpatrywała się w mężczyznę, który bez żadnych oporów rzucał je przy tym stole. Mieli się zapoznać, bawić i w ogóle, a zaraz dojdzie do kłótni. Figg nie była dobra w konfrontacjach, jedyne kłótnie, do jakich była skłonna to te z Erikiem, z nikim innym, także nie do końca wiedziała, jak powinna się zachować.

Najwyraźniej jej spojrzenie nie było tak dyskretne, jak się jej wydawało, gdyż Fisher zwrócił się teraz bezpośrednio do niej. Spuściła wzrok, bo nie wiedziała, co ma powiedzieć. Udało jej się jedynie wyjęknąć ciche - YYYYY. Wtedy poczuła uścisk na swoim ramieniu, jakby to wszystko nie było wystarczające. Podniosła wzrok, aby zobaczyć, kto znalazł się obok. Była to jakaś kobieta, która chciała, żeby tamten ją przeprosił. - Nie, nie trzeba, nic się nie stało. - Wolała uniknąć kłótni, zdecydowanie było to najlepsze rozwiązanie całej sytuacji. Czuła jednak, że coraz więcej osób interesuje się tym zamieszaniem, które działo się wokół niej.

Do tej wymiany zdań dołączył się Hjalmar, chciał uspokoić towarzystwo. Norka próbowała zatrzymać na sobie jego wzrok, żeby mu podziękować spojrzeniem za to, że nie zostawił jej tutaj samej między tymi ludźmi, którzy byli chętni do jatki.

Do ich stołu podeszła również Mavelle, co spowodowało że Norka poczuła się bezpieczniej, wiedziała, że Bones nie pozwoli, żeby jej się stała krzywda, naprawdę jej ulżyło. - Chyba wszystko w porządku. - Powiedziała do Mav, chociaż wcale nie wydawało jej się, że jest w porządku.

Ten duży facet, też włączył się do rozmowy. Norka miała nadzieję, że ich prawienie morałów pomoże, a nie tylko niepotrzebnie wzburzy kłótnię. Kto tam mógł wiedzieć, jak zareagują na te dobre rady.


Dziwne rozmowy trwały jeszcze godzinę, po których wszystkich was zmroczyło. Wyglądało na to, że te historie, jakie chciano wam przekazać były niedokończone - tak jak i cała ta opowieść. A kto wie, co mogłoby z nich wyniknąć? Być może, jeżeli zechcecie wejść w to głębiej, znajdziecie odpowiedź na to pytanie.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Eutierria (5071), Erik Longbottom (2243), Brenna Longbottom (2500), Nora Figg (2333), Hjalmar Nordgersim (2865), Laurent Prewett (2970), Guinevere McGonagall (3084), Mavelle Bones (2576), Perseus Black (2066), Dagur Nordgersim (2945), Ururu Marquez (718), Eden Lestrange (1863), Pandora Prewett (1801), Bertie Bott (1541), Alastor Moody (1171)

Wątek zamknięty  Dodaj do kolejeczki 

Strony (8): « Wstecz 1 … 4 5 6 7 8


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa