12.11.2024, 19:54 ✶
Chyba doszło do nieporozumienia. Nie, wróć, na pewno doszło do nieporozumienia.
Scarlett zaśmiała się cicho, podsumowują całe to zaplątanie.
-Poczekaj... zaczniemy od początku - wyznała z głupim uśmiechem, zastanawiając się od której części zacząć. Od wróżenia samej sobie, czy jednak od tego, że wcale nie chce by wróżyła jej sercową ścieżkę brata, a raczej aby sama na nią wstąpiła.
-Nie chce byś wróżyła przyszłości dla mojego brata, ani byś mu znalazła dziewczynę, chciałam raczej abyś ty została jego dziewczyną - wyznała. Przeniosła na nią jasne spojrzenie, a na jej usta wpłynął leniwy, koci uśmiech
- Chciałam was spiknąć... - oświadczyła wesoło, a zaraz zaczęła się zastanawiać czy dobór słów był aby na pewno trafny.
-Mam na myśli - podjęła, widocznie pozytywnie nastawiona do własnego pomysłu - Co byś powiedziała na to, abym poznała Cię z moim bratem? Ja tam bym się cieszyła, jakbyś została moją szwagierką - wyjaśniła, obracając się w jej kierunku - No o ile go polubisz, bo On pewnie będzie tobą zachwycony - wyznała pewnie. A spróbowałby się nie zachwycić. Scylla była bardzo ładna, w dodatku jej charakter nie był taki znowuż butny, więc może i Charlie miałby co do powiedzenia w tym związku.
Zaraz ponownie oparła się o kłodę, wzdychając
-Nie przyprowadzi... Raczej, raczej nie - wymruczała pod nosem, szczerze się nad tym zastanawiając. Kobiety w ich rodzinie, a przynajmniej w jej gałęzi rodowodowej miały jakby utartą ścieżkę, którą należało podążać. No Scarlett jak zwykle na przekór nie miała zamiaru nią podążać.
-Nie wiem, teoretycznie mogę wybrać sama. A praktycznie to nie wiem jak wiele może mnie kosztować ta teoria - zerknęła w jej kierunku - wiesz, nigdy nie przyprowadziłam do domu chłopaka. W zasadzie to ani ja, ani bracia nigdy chyba nie sprowadzaliśmy swoich "zauroczeń"... więc nie wiem jak by zareagował ojciec jakby takowy mój wybranek mu nie przypadł do gustu. Czy by zaakceptował mój wybór, kazał zerwać lub posłał do diabła - mimo wszystko uśmiechnęła się niejako rozbawiona - Chyba powinnam tym się zacząć martwić dopiero jak takiego znajdę, a nie na zapas. Na zapas to chyba średnio zdrowo - stwierdziła, sięgając po kolejnego papierosa.
Zastygła w bezruchu, gdy Scylla zaczęła mówić o gwiazdach i o tym jak nietrwałe może być narzucona wola, bo to nie ludzie, lecz gwiazdy są odpowiedzialne za przyszłość.
Jakby dzięki jej słowom przez moment zrobiło się... cieplej? i jakoby lżej na duszy.
Ponownie spojrzała na dziewczynę
-Ta, zdecydowanie musisz zostać moją szwagierką - stwierdziła, wyłapując jej spojrzenie.
Czy to możliwe, że w środku nocy w lesie samobójców poznała kogoś, kogo bez wahania wpuściłaby do rodziny? Na to wyglądało.
- Właściwie to... a jak jest z tobą? Twój ojciec nie dopytuje o zaślubiny czy coś? W sumie mój jeszcze tego nie robi, ale - zaśmiała się cicho - czuje, że temat mógłby się pojawić - wyznała. W końcu już jej brat zdążył go poruszyć, więc mogła to być kwestia czasu. Chyba tak... tak po prostu byli wychowani.
Scarlett zaśmiała się cicho, podsumowują całe to zaplątanie.
-Poczekaj... zaczniemy od początku - wyznała z głupim uśmiechem, zastanawiając się od której części zacząć. Od wróżenia samej sobie, czy jednak od tego, że wcale nie chce by wróżyła jej sercową ścieżkę brata, a raczej aby sama na nią wstąpiła.
-Nie chce byś wróżyła przyszłości dla mojego brata, ani byś mu znalazła dziewczynę, chciałam raczej abyś ty została jego dziewczyną - wyznała. Przeniosła na nią jasne spojrzenie, a na jej usta wpłynął leniwy, koci uśmiech
- Chciałam was spiknąć... - oświadczyła wesoło, a zaraz zaczęła się zastanawiać czy dobór słów był aby na pewno trafny.
-Mam na myśli - podjęła, widocznie pozytywnie nastawiona do własnego pomysłu - Co byś powiedziała na to, abym poznała Cię z moim bratem? Ja tam bym się cieszyła, jakbyś została moją szwagierką - wyjaśniła, obracając się w jej kierunku - No o ile go polubisz, bo On pewnie będzie tobą zachwycony - wyznała pewnie. A spróbowałby się nie zachwycić. Scylla była bardzo ładna, w dodatku jej charakter nie był taki znowuż butny, więc może i Charlie miałby co do powiedzenia w tym związku.
Zaraz ponownie oparła się o kłodę, wzdychając
-Nie przyprowadzi... Raczej, raczej nie - wymruczała pod nosem, szczerze się nad tym zastanawiając. Kobiety w ich rodzinie, a przynajmniej w jej gałęzi rodowodowej miały jakby utartą ścieżkę, którą należało podążać. No Scarlett jak zwykle na przekór nie miała zamiaru nią podążać.
-Nie wiem, teoretycznie mogę wybrać sama. A praktycznie to nie wiem jak wiele może mnie kosztować ta teoria - zerknęła w jej kierunku - wiesz, nigdy nie przyprowadziłam do domu chłopaka. W zasadzie to ani ja, ani bracia nigdy chyba nie sprowadzaliśmy swoich "zauroczeń"... więc nie wiem jak by zareagował ojciec jakby takowy mój wybranek mu nie przypadł do gustu. Czy by zaakceptował mój wybór, kazał zerwać lub posłał do diabła - mimo wszystko uśmiechnęła się niejako rozbawiona - Chyba powinnam tym się zacząć martwić dopiero jak takiego znajdę, a nie na zapas. Na zapas to chyba średnio zdrowo - stwierdziła, sięgając po kolejnego papierosa.
Zastygła w bezruchu, gdy Scylla zaczęła mówić o gwiazdach i o tym jak nietrwałe może być narzucona wola, bo to nie ludzie, lecz gwiazdy są odpowiedzialne za przyszłość.
Jakby dzięki jej słowom przez moment zrobiło się... cieplej? i jakoby lżej na duszy.
Ponownie spojrzała na dziewczynę
-Ta, zdecydowanie musisz zostać moją szwagierką - stwierdziła, wyłapując jej spojrzenie.
Czy to możliwe, że w środku nocy w lesie samobójców poznała kogoś, kogo bez wahania wpuściłaby do rodziny? Na to wyglądało.
- Właściwie to... a jak jest z tobą? Twój ojciec nie dopytuje o zaślubiny czy coś? W sumie mój jeszcze tego nie robi, ale - zaśmiała się cicho - czuje, że temat mógłby się pojawić - wyznała. W końcu już jej brat zdążył go poruszyć, więc mogła to być kwestia czasu. Chyba tak... tak po prostu byli wychowani.