Gerry była dosyć szorstka, nie zwracała uwagi na to co mówi, nie przejmowała się tym, że jej słowa mogą kogoś zranić. Jej bezpośredniość bywała przewrotna, szczególnie dla tych, którzy byli jej bliscy. Nie dostrzegła drżenia oka Satnleya, ba nie sądziła nawet, że jej słowa mogą go jakoś specjalnie dotknąć.
Yaxley była jego przeciwieństwem, jeśli chodzi o wypytywanie innych. Była przyzwyczajona do tego, że działa sama. Miała też dziwne przeświadczenie o tym, że jeśli będzie zdana na kogoś, to nie zrobi tego równie dobrze, co ona. Stawiała zawsze na samodzielność. Nie ma się, co dziwić, że Borgin miał inne podejście - wszak był krawężnikiem, oni zawsze wypytywali świadków o informacje. To zupełnie nie było w jej stylu.
- Można było tak od razu. - Powiedziała chłodnym tonem. To by ułatwiło im sprawę, rozumiała jego strach, nie podobało jej się jednak, że nie mówił o tym wprost. Gerry lubiła, kiedy osoby, z którymi współpracowała były z nią szczere, to zdecydowanie ułatwiało kooperację.
- Tak, nie dały mu uciec. Nie miał jak się stąd wydostać. To okropne. - Spotkanie musiało być bardzo traumatyczne dla chłopca. Strasznie jej było przykro, że nie pojawili się w odpowiednim momencie, że nie udało im się go ocalić przed tymi stworzeniami. Niby przeżył, zastanawiała się jednak, czy to życie nie było gorsze od śmierci. Trauma na pewno pozostanie z nim do końca. Okropnie się to wszystko potoczyło. Wolała sobie nawet nie wyobrażać, jak zareagują jego rodzice, kiedy go zobaczą. Zapewne będą się obwniać o to, że nie upilnowali chłopca. Jednak nie było w tym ich winy, że Knieję opanowały te dziwne stworzenia, które żywiły się energią życiową ludzi. Powinni zacząć myśleć o tym, jak je stąd wypędzić, aby ta sytuacja się nie powtórzyła.
Sama Gerry również zaczęła się rozglądać, wiedziała, że pewnie jeszcze mogą się czegoś dowiedzieć, chociaż już udawało im się wszystko powoli składać w całość. Za bardzo nie było tu o czym więcej myśleć. Powinni wyjść z lasu, przekazać wszystko czego się dowiedzieli, czy złożyć jakiś raport, chociaż to pewnie rola Stanleya, ona nie odpowiadała przed nikim. Nie zamierzała też mówić zbyt wiele, bo nie była fanką ministerstwa. Póki jednak znajdowali się na miejscu zbrodni, to nadal szukała kolejnych poszlak.
Sukces!
Sukces!