25.10.2023, 15:16 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25.10.2023, 15:17 przez Brenna Longbottom.)
- Hm... mam wrażenie, że najbardziej przypominasz swojego ojca - powiedziała Brenna. Zastanawiała się, czy lustro naprawdę pokazuje obraz dorosłego Franka, czy może tylko ich wyobrażenie o tym, jak będzie wyglądał? A potem roześmiała się i nawet przechyliła lekko w jego kierunku, umożliwiając mu sięgnięcie do swojej czupryny. Była niemal pewna, że chłopak będzie tak wysoki, jak większość Longbottomów, ale w tej chwili dopiero wchodził w fazę dynamicznego wzrostu i daleko go przerastała.
- To już za parę miesięcy. Obiecuję, że wybiorę ci jakiś piękny prezent - stwierdziła z zamyśleniem, kiedy chłopak przyznał, że czeka na kolejne święta. Dla niego mogło to być niewyobrażalnie dalekie, ale jej... jej czas umykał jak woda między palcami.
A myśl o świętach zdawała się gorzka. Przy stole zabraknie przynajmniej jednej osoby. A może nie tylko Derwina? Wiele wskazywało na to, że Danielle się wyprowadzi, przynajmniej na jakiś czas. W dodatku po Beltane... wszystko stało się jakby jeszcze bardziej ostateczne.
- Moje lustro ma problem z decyzją - wyznała szczerze. Może dlatego, choć była beznadziejna z nekromancji, wychodziły jej patronusy. Miała cholerne szczęście być osobą z głową pełną dobrych wspomnień.
Czy też raczej, otoczoną przez wspaniałych ludzi, którzy te wspomnienia budowali.
- Nie pamiętam wszystkich, ale jestem pewna, że jeszcze przynajmniej jedno ci się spodoba - zapewniła Brenna, a po jej ustach błąkał się uśmiech, gdy Frank wyraził zachwyt zwierciadłem. Ten chłopak cieszył się dosłownie ze wszystkiego. Czy mogłaby mieć bardziej uroczego bratanka? - Powinno być chyba w tę stronę... - mruknęła niepewnie, skręcając w jeden z korytarzy. A potem przystanęła, wyłapując obraz w jednym z luster i zacięła się na moment. Przesunęła się odruchowo, chcąc zasłonić sobą tę taflę przed Frankiem.
Nie mógł zobaczyć w niej pokrwawionego Erika, zaatakowanego przez wilkołaka, bo był za młody, aby to pamiętać, ale Brenna była pewna, że chłopiec dojrzy w nim coś równie paskudnego.
- Zastanów się, czy chcesz w nie patrzeć - ostrzegła, odrywając wzrok od sylwetki brata, jak tamtego dnia była pewna - umierającego - i oglądając się na chłopca. A chociaż teraz wiedziała, że Erik nie umarł... to nie czyniło tego wspomnienia ani trochę milszym. - Zdaje się, że działa odwrotnie do tamtego. Pokazuje te... najgorsze wspomnienia.
- To już za parę miesięcy. Obiecuję, że wybiorę ci jakiś piękny prezent - stwierdziła z zamyśleniem, kiedy chłopak przyznał, że czeka na kolejne święta. Dla niego mogło to być niewyobrażalnie dalekie, ale jej... jej czas umykał jak woda między palcami.
A myśl o świętach zdawała się gorzka. Przy stole zabraknie przynajmniej jednej osoby. A może nie tylko Derwina? Wiele wskazywało na to, że Danielle się wyprowadzi, przynajmniej na jakiś czas. W dodatku po Beltane... wszystko stało się jakby jeszcze bardziej ostateczne.
- Moje lustro ma problem z decyzją - wyznała szczerze. Może dlatego, choć była beznadziejna z nekromancji, wychodziły jej patronusy. Miała cholerne szczęście być osobą z głową pełną dobrych wspomnień.
Czy też raczej, otoczoną przez wspaniałych ludzi, którzy te wspomnienia budowali.
- Nie pamiętam wszystkich, ale jestem pewna, że jeszcze przynajmniej jedno ci się spodoba - zapewniła Brenna, a po jej ustach błąkał się uśmiech, gdy Frank wyraził zachwyt zwierciadłem. Ten chłopak cieszył się dosłownie ze wszystkiego. Czy mogłaby mieć bardziej uroczego bratanka? - Powinno być chyba w tę stronę... - mruknęła niepewnie, skręcając w jeden z korytarzy. A potem przystanęła, wyłapując obraz w jednym z luster i zacięła się na moment. Przesunęła się odruchowo, chcąc zasłonić sobą tę taflę przed Frankiem.
Nie mógł zobaczyć w niej pokrwawionego Erika, zaatakowanego przez wilkołaka, bo był za młody, aby to pamiętać, ale Brenna była pewna, że chłopiec dojrzy w nim coś równie paskudnego.
- Zastanów się, czy chcesz w nie patrzeć - ostrzegła, odrywając wzrok od sylwetki brata, jak tamtego dnia była pewna - umierającego - i oglądając się na chłopca. A chociaż teraz wiedziała, że Erik nie umarł... to nie czyniło tego wspomnienia ani trochę milszym. - Zdaje się, że działa odwrotnie do tamtego. Pokazuje te... najgorsze wspomnienia.
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.