28.10.2023, 21:21 ✶
- Ach, ciociu Brenno! Jeszcze całe wakacje przede mną, trochę nauuuki i dopiero będą święta. Będę czekał w nieskończoność - zaśmiałem się, bo doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, ile to było miesięcy to świąt, a także zdawałem sobie sprawę z tego, że nieskończoność to tak dużo, że aż niepoliczalnie. Łatwiej byłoby policzyć miesiące, które będę miał okazję przeżyć w ciągu swojego życia, aniżeli nieskończoność miesięcy, bo to było bardzo dużo. Tyle, że nikt nie był w stanie tego policzyć, a przede wszystkim przeżyć.
- Jak to u ciebie lustro ma problem z decyzją? Co się dzieje? - zapytałem z ciekawością, patrząc w tafle i najwyraźniej mając nadzieję, że ujrzę to, co ciocia, ale ponownie widziałem święta. Ojej. Aż chciałem ponownie tam wylądować. W tym cudownym klimacie, wśród tych wszystkich ludzi. Na co dzień wszyscy wymykali się z domu w swoje strony i choć bywało również głośno, to jednak bardziej pusto.
Powędrowałem chwilę później za ciocią dalej, grzecznie i nie wyrywałem się do przodu, więc zaniepokoiło mnie jej zachowanie przy jednym z luster. Trochę się przeraziłem na jej słowa i skoro miało mi przysporzyć coś kompletnie innego niż to, to jednak wolałem nie zaglądać. To będzie dojrzała decyzją, tak pomyślałem.
- To ja może nie patrzę, ale... ale... Co tam widzisz, ciociu? - zapytałem delikatnie, z ostatnimi słowami ściszając się do szeptu. Ciocie Brennie wzrok niepokojąco umykał ku tafli, a ja... ja się naprawdę bałem, co tam ujrzę. Nie miałem pojęcia, które z moich wspomnień było najgorszym. Wolałem tego nie weryfikować.
Dla pewności odwróciłem się do tafli tyłem. Żeby nie kusić losu.
- Jak to u ciebie lustro ma problem z decyzją? Co się dzieje? - zapytałem z ciekawością, patrząc w tafle i najwyraźniej mając nadzieję, że ujrzę to, co ciocia, ale ponownie widziałem święta. Ojej. Aż chciałem ponownie tam wylądować. W tym cudownym klimacie, wśród tych wszystkich ludzi. Na co dzień wszyscy wymykali się z domu w swoje strony i choć bywało również głośno, to jednak bardziej pusto.
Powędrowałem chwilę później za ciocią dalej, grzecznie i nie wyrywałem się do przodu, więc zaniepokoiło mnie jej zachowanie przy jednym z luster. Trochę się przeraziłem na jej słowa i skoro miało mi przysporzyć coś kompletnie innego niż to, to jednak wolałem nie zaglądać. To będzie dojrzała decyzją, tak pomyślałem.
- To ja może nie patrzę, ale... ale... Co tam widzisz, ciociu? - zapytałem delikatnie, z ostatnimi słowami ściszając się do szeptu. Ciocie Brennie wzrok niepokojąco umykał ku tafli, a ja... ja się naprawdę bałem, co tam ujrzę. Nie miałem pojęcia, które z moich wspomnień było najgorszym. Wolałem tego nie weryfikować.
Dla pewności odwróciłem się do tafli tyłem. Żeby nie kusić losu.