21.11.2024, 23:45 ✶
List został napisany dość koślawym i prostym charakterem pisma, zupełnie jakby napisało go dziecko.
trzydziesty pierwszy sierpnia 1972, Londyn
Szanowny Panie Shafiq,
Już od jakiegoś czasu z wielkim zainteresowaniem śledzę Pańską karierę, mając Pana za jednego z wybitniejszych polityków naszego wieku. Jednak dopiero teraz, po artykule na temat konferencji w szpitalu, postanowiłem do Pana napisać, identyfikując, mam nadzieję, że słusznie, w Panu pokrewną duszę umysłowo-intelektualną. Proszę mi wybaczyć, że lisy ten powstawał tak długo, ale żyję w przekonaniu, że słowa, niczym motyle, muszą najpierw dojrzeć w kokokonie myśli, zanim barwne wyruszą w świat. Teraz jednak, gdy doskonale wiem co pragnę Panu przekazać uznałem, że nadszedł czas, aby napisać ten list. Panie Shafiq, po pierwsze pragnę pogratulować świetnego wystąpienia, jak i inicjatywy, zwłaszcza, że jestem świadom pewnych dziennikarskich przygód, które miał Pan po drodze. Dobrze jest widzieć polityków, ludzi w ogóle, którzy nie poddają się sugestią tłumu. A niestety jest to częsta plaga. Ostatnio sam przekonałem się, że pozornie nawet dobrze wykształceni ludzie, chociaż nie intelektualiści, zareagują na słowo "pożar" nerwami, nawet jeśli wcześniej zostały im przedstawione sygnały, że pożaru nie ma.
I TU pojawia się moje pytanie panie Szafiq.
Mówi Pan o wymianie kulturowej, czy myśli pan, żemoże to obudzi nasze społeczeństwo? Jesteśmy w zagrożeniu po Beltane panie Shafiq, zagrożeniu, które wykreowali członkowie tego samego społeczeństwa, które chcemy przed nim bronić. Ale czy jest co tak naprawdę bronić? Proszę mnie źle nie zrozumieć. Sam mam dla kogo starać się o lepsze jutro, edukować i kształcić młodzież, ale jak walczyć o przyszłość, poza pewnymi poszczególnymi osobnikami, kiedy społeczeństwo jest podzielone, nikt nie wydaje się cokolwiek z tym robić, a my uczymy dzieci od małego, podziału na cztery cechy charakteru, aby potem, już podzielone, siedziały w ławkach i uczyły się odpowiednich norm? Jak więc wyrwać społeczeństwo z tego marazmu? Co robić? Wydaje mi się, że jest Pan na dobrej drodze do tego Panie Szafiq, a mój list kończę, z nadzieją, że myśli przekazałem moje myśli osobie bardziej sprawczej, więc nie zgniją one, a ruszą w świat.
Z wyrazami szacunku,
K.F.